lipca 22, 2014

lipca 22, 2014

Szklany deszcz





Mieszkające w sierocińcu dwie dziewczynki Susanne i Stacy są bardzo źle traktowane przez swoją opiekunkę. Wiecznie marzną oraz są niedokarmianie, o przemocy fizycznej nie wspominając. Pewnego dnia do ich domu przyjeżdżają zamożni państwo, Susanne jest świadkiem zapłaty za Stacy, przyjechali by sfinalizować umowę między właścicielką, która od pewnego czasu ma problemy. Dziewczyna ze zgrozą uświadamia sobie,że jeżeli nie zrobi czegoś to jej ukochana przybrana siostra zostanie wywieziona. Postanawia zabrać małą i uciec na początku do lasu. Kiedy już sobie tak siedzą we dwie i zastanawiają co dalej Susanne przypomina sobie o piórku, które do niej przyleciało dzień wcześniej, postanawia pokazać dziewczynce. Okazuje się,że jest ono magiczne. Nie żeby obie się zdziwiły, no gdzież. Piórko zaczyna przemawiać, coś tam przekazywać obu uciekinierkom. W końcu po pewnym czasie przemienia się w elfa nie elfa, sama już w końcu nie wiem czym to było, bo Emesto jak się przedstawił najpierw twierdził,że tylko wygląda jak elf ale nim nie jest, później im dalej w książce był już tym elfem. Oznajmia naszej odważnej,że jest dzieckiem królewskim, zaś jej przeznaczeniem jest uratowanie magicznego świata Suteinu. Dziewczyna wcale, ale to wcale nie jest zdziwiona tym faktem. Jest zadanie trzeba je wykonać, ale, ale nie tak szybko. Zadań jest tyle,że nie zdążałam ich zliczyć, a każde następne jeszcze bardziej trudniejsze, niebezpieczne i wymagające rzecz jasna odwagi. Susanne nieustraszona radzi sobie z nimi wspaniale, o nic nie pyta, boi się niemiłosiernie, wszak została wyznaczona do ważnej misji...


Pisać więcej na temat fabuły nie ma sensu.Tam dzieje się tyle,że nie wiadomo o co chodzi. Normalnie nawał informacji, istot nadprzyrodzonych. Chwilami to miałam wrażenie,że mój umysł nie ogarnia tego co tam zostało zawarte, Od razu powiem, nie żeby poziom był taki wysoki. Wręcz przeciwnie. Coś na kształt bajeczki, typu dawno, dawno temu, za górami, za lasami itp... Susanne nawet przez chwile nie zastanawiała się czym jest świat z którego rzekomo pochodzi, niby Emesto jej wytłumaczył, ale jego odpowiedzi mnie osłabiały. "tego nie mogę Ci powiedzieć" , " tego jeszcze nie mogę ci zdradzić", " To już mogę ci powiedzieć". Matko jedyna co to miało być??? Dalej czytając okazuje się,że zadania, które ma wykonywać nasza dzielna wojowniczka serca są tak niebezpieczne,że aż strach się bać na samą myśl o nich. I tak jest cały czas. Próbowałam znaleźć jakieś informacje dotyczące autorki, jest jej debiut literacki więc tak z czystej ciekawości chciałam się dowiedzieć w jakim jest wieku. Niestety nie udało mi się nic odszukać. Szkoda.  No i coś jeszcze. Albo ja mam coś nie tak z odbiorem, albo coś tutaj było nie tak. Raz czytamy w pierwszej osobie gdzie całość jest opowiadana z perspektywy Susanne  by po chwili zrobić przeskok na narratora w trzeciej osobie, no dobrze niech będzie, ale tu już niby "gada" trzeci by po chwili wejść na pierwszego... Zastanawiam się czy tylko ja zauważyłam te przeskoki, czy może tak miało być? Mnie osobiście taki zabieg absolutnie nie odpowiadał. Jeszcze jedno. Poziom, a raczej jego brak. Mamy tutaj wszystko, miszmasz, ale co z tego? Skoro napisane bez polotu, o napięciu i zaskoczeniu nie może być mowy. Jeżeli brać się za fantasy to zrobić to konkretnie. Czytając miałam wrażenie,że jest to bajka dla dzieci. Widziałam negatywne opinie tejże książki, mimo wszystko starałam się do niej nie zrażać, jednak uwierzcie mi, nie ma możliwości  żeby coś tutaj się spodobało. Opis od wydawcy bardzo mnie zaciekawił, okładka zrobiła swoje, zaś wnętrze dało pstryczka w nos, chyba na opamiętanie. 
Nie będę więcej marudziła, myślę,że o Szklanym deszczu zostało powiedziane już wszystko. Od siebie dodam tylko tyle,że nie ma sensu sięgać po coś, co nie jest kierowane dla dorosłych, zaś nastolatki nie wiem czy będą chciały czytać pokręcone bajki..



Książka bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi". 



13 komentarzy:

  1. Przez pierwsze cztery zdania myślałam, że to coś dla mnie, ale zaraz potem mi przeszło;) Szkoda, że to takie rozczarowanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tylko na początku wydaje się być dobrze, a potem to już niestety jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem..

      Usuń
  2. Okładka przykuwa wzrok... ale zawartość... nie zachwyca... będę omijać ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka i opis są ciekawe, ale niestety wnętrze pozostawia wiele do życzenia.

      Usuń
  3. Okładka piękna, ale twoje podsumowanie całkiem zniechęciło mnie do książki :)

    PS. Cytat bloga jest cudny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się cieszę, że ktoś zwrócił uwagę na cytat;) długo go szukałam, chciałam aby pasował do tematyki bloga:)

      Usuń
  4. Jednak dobrze że sie nie skusilam ;-) I moje poprzedniczki mają racje - okładka wzrok przyciąga :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, powinnaś się cieszyć,że nie dałaś się zwieść, bo tylko byś się męczyła/

      Usuń
  5. Czyli ogólnie najlepsza z całości jest...okładka. Urocza i przyciągająca wzrok. Straszny jest taki chaos, misz masz w powieściach. Nie znoszę takich książek.
    Aguś, ale u Ciebie niebiesko, tak ciepło. Raj dla moich oczu, bo to mój ulubiony kolor:) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? niebieski jest taki kojący, bardzo lubię ten kolor:) cieszę się,że podzielasz moje upodobania:):*

      Usuń
  6. Wcale, a wcale mi nie pomogłaś... Ja to MUSZĘ jednak przeczytać... Brrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zaglądałam na LC czy posiadasz na półeczce i jak zobaczyłam,że tak to aż mnie współczucie wzięło,że przed tobą taka męczarnia;D

      Usuń
  7. Tą pozycję chętnie bym poznała ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger