czerwca 16, 2017

czerwca 16, 2017

Pójdę do jedynej

źródło

W końcu doczekałam się, najnowszej powieści, jednej z moich ulubionych pisarek. Troszkę obawiałam się, że może Kasia zrezygnowała z pisania, bo dosyć długo nie było żadnej informacji, kiedy nagle zobaczyłam zapowiedź. I ta radość. Decyzja - biorę w ciemno. Bez względu na tematykę.

Teraz, po zakończonej lekturze, opisze Wam moje wrażenia.
 

 
Poznajemy dwóch młodzieńców. Karola i Pawła. Obaj stoją u progu dorosłości. Muszą podjąć ważne życiowe decyzje. Kim zostaną, jak dalej potoczą się przyszłe losy. Trudne lata siedemdziesiąte, nie jawiły się zbytnio optymistycznie.

Paweł wychowujący się na wsi. Mający w głowie wizje biedy, którą zaznał, chce za wszelką cenę skończyć szkołę z najlepszymi wynikami. By móc zapewnić sobie, a może w przyszłości swojej rodzinie, lepsze życie. Nie, żeby w jego działo się źle. Tylko ich chałupa była mała. Z jedzeniem bywało różnie. Oni przywykli do skromnego życia, jednak żona, kiedyś dziecko. Musi wziąć odpowiedzialność już nie tylko za siebie. Gdzie będą mieszkać? Skąd wezmą pieniądze?

I niespodziewanie przychodzi rozwiązanie problemów. Może niespełnienie marzeń. Bo służba w wojsku nie jest rajem, ale wizja otrzymania mieszkania oraz stałego wynagrodzenia, przechyla się na swoją stronę. Kusi młodego mężczyznę, chcącego wyrwać się z biedy. Zaoferować ukochanej tego, o czym tylko zamarzy...

Karol, wielkie oczekiwanie rodziców. Miał być dumą rodziny. Realia okazały się nieco inne, niż jakie sobie wyobrażali. On sam, miał dosyć presji, narzuconej już we wczesnym dzieciństwie. Nie mógł znieść ojca dyktatora. Chciał jednego, żeby dali mu święty spokój. By mógł uciec jak najdalej od nich wszystkich.

W dosyć feralnych splotach wydarzeń los decyduje za Karola, który nie do końca wiedzący, co chce w życiu robić. Trafia do wojska. Nie do końca z własnej woli. Po prostu to było mniejsze zło... Tak mu się przynajmniej wtedy wydawało, ale czy na pewno?
Może uciekł od rodziny, ojca, z którym nigdy nie znalazł wspólnego języka, tylko czy odnalazł własny spokój i równowagę, które potrzebował?

 
 
Dwóch mężczyzn, próbujących sprostać z góry narzuconym wymaganiom. Jednocześnie, chcący pozostać sobą, w świecie gdzie nie było to łatwe. Wojsko to nie sielanka, koszary nie przypominały letniego obozu. A i koledzy nie byli kolegami. Częściej wrogami, w najlepszym wypadku obojętnie reagowali. Życie na rozkaz. Pod dyktando. Gdzie każde wyjście musiało być zgłaszane. Mimo wszystko podjęli decyzje, by zostać w służbie. Pracować i może, kiedyś dojść do czegoś.

Paweł marzył o mieszkaniu, dla siebie i swojej ukochanej. Karol pragnął wyjechać jak najdalej od miejsca, w którym się urodził. Gdzieś między jedną pobudką, a zaprawa, drogi tych dwóch się przetną. Obaj bardzo różni. A jednak połączy ich męska przyjaźń. Nawet po czasie rozłąki, nie straci na mocy. I okaże się jedną z trwalszych.

 
 
Twórczość Kasi Bulicz-Kasprzak, poznałam kilka lat temu. I całkiem przypadkiem, dowiedziałam się, że mieszkająca w Sulejówku autorka, pochodzi z moich stron. I pamiętam, jakie to było wspaniałe uczucie. Duma, bo do grona wspaniałych Polskich autorów, dołączyła kobieta, dorastająca tak niedaleko. I oto mały Lubań, zyskał swoją autorkę. I to nie jakąś tam. Tylko piszącą wspaniałe książki. Przyznać się muszę, że każda nowość, jest przeze mnie wyczekiwana. Co najważniejsze. Zawsze mam pewność, że się nie zawiodę.

Siadając do książki, byłam niesamowicie ciekawa, jakich bohaterów poznam. Czy ukazane sytuacje będą wciągające? Poczuje wykreowany klimat.

Poznajemy dwóch mężczyzn i to z ich perspektywy przyglądamy się wydarzeniom. Zazwyczaj obawiam się, kiedy kobieta, wciela się w męskie postacie. Różne bywają efekty, ale tutaj. Nie wiem co mam napisać. Kasia stworzyła coś niesamowitego. Bardzo realistyczni bohaterowie. Paweł i Karol. Różni, ale jednak umiejący się zaprzyjaźnić. Trudne zadanie, bo w wojsku mało kto, obdarzał się szczerym uczuciem. Tam nie było zazwyczaj miejsca na takie rzeczy.
 
I właśnie. Jestem pod wrażeniem, jak Kasia odtworzyła klimat koszarów, tej charakterystycznej społeczności, zamkniętej od cywilów. Spraw, o których wielu nigdy nie miało pojęcia.
 
W dodatku ta niesamowita aura lat siedemdziesiątych. Panującego ustroju. Czytając, odnosiłam wrażenie, że przeniosłam się w czasie. I to dosłownie. Mało tego, nie potrafiłam oderwać od stron, dopóki nie poznałam zakończenia.

Żyłam losem bohaterów. Obaj stali się mi bardzo bliscy. Miałam wrażenie, jakby stali się dla mnie kimś więcej, niż tylko papierowymi postaciami. Oni naprawdę żyli. I nawet, teraz gdy książka leży obok, jestem ciekawa, co u nich. Co dalej?

Podsumowując,  książka jest cudowna. Trudno jest wyrazić słowami, jak bardzo wywarła na mnie wrażenie. Ja przeżywałam wszystkie wydarzenia. Byłam tam w środku. I gdy dotarłam do końca, poczułam smutek, że to już. Mam kaca książkowego. Zazdroszczę tym, którzy dopiero będą czytać.
 
 
Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa

6 komentarzy:

  1. To ja teraz nieźle zazdroszczę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, ale cieszę się, że książka czeka już na czytniku. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Porównam wrażenia, gdy przeczytam. Książka już czeka na początek wakacji:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjątkowo klimatyczna historia :) Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Również skończyłam ją kilka dni temu. Ogromne zrobiła na mnie wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że napisała ją kobieta...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger