W drugiej części Zakonu Ciemności nasi bohaterowie zmierzają w stronę miasteczka Piccollo, jeszcze nie wiedzą,że w tym oto miejscu wydarzą się rzeczy zakrawające na cud, albo i przekleństwo...
Tymczasem grupa podróżników zbliża się do bram osady, gdzie mają zatrzymać się na pewien czas. Relacje inkwizytora Vero oraz Izoldy dalece odbiegają od przykładnych zachowań nowicjusza i damy dworu, co nie podoba się Skrybie Piotrowi, który uważa,że obie kobiety powinny jak najszybciej odłączyć się od ich grupy o podążać z innymi cywilami, najlepiej pielgrzymami. Innego zdania jest Iszrak, nie widzi niczego złego w rodzącym się uczuciu między dwojgiem młodych ludzi.
Podczas przygotowywania się do kolejnej podróży Luca dowiaduje się,że do miasteczka mają przybyć pielgrzymi, jest bardzo zaciekawiony przewodnika prowadzącego grupą ludzi oraz celu do jakiego się wybierają. Jakież jest zdziwienie mieszkańców gdy do miasteczka przybywa olbrzymia grupa dzieci. Okazuje się,że prowadzi ich nastoletni chłopiec twierdząc, iż słyszy głosy samego Boga. Ten kazał mu odbyć Krucjatę do Jerozolimy by oczekiwać końca świata i zbawienia. Luca wraz z Piotrem zaczynają się interesować dziwną sprawą, muszą sprawdzić czy słowa chłopca nie są wymysłem i kieruje nim sam Bóg.
W tym celu wybierają się na jego kazanie, które ma wygłosić na placu kościelnym. Kiedy Johann zaczyna przemawiać porusza serca wszystkich zebranych, wydaje im się,że zna skrzętnie ukrywane tajemnice. Coś jest w tym młodym chłopcu co sprawia,że chcą dołączyć do jego grupy i udać wraz z dziećmi do Ziemi Świętej. Luca próbuje dowiedzieć się czy to o czym mówi młodzieniec jest kierowane czystymi pobudkami, być może zamiary Johanna nie są takie szlachetne...
Kiedy pielgrzymi mają wyruszyć w dalszą podróż zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Nagłe trzęsienie ziemi wprawia w niepokój ludność, w dodatku stan morza zaczyna opadać, jakby woda się cofała. Młody Johann twierdzi,że oto Bóg sprawił cud i rozstąpił wody aby mógł wraz ze swymi zebranymi przejść po suchym dnie do Ziemi Świętej. Dzieci oraz sam Luca nie mogą uwierzyć w zjawisko jakie ma miejsce na ich oczach. Jedynie służący Freize nie daje się ponieść euforii, jest coś co nie daje mu spokoju, otóż zachowanie zwierząt wydaje się być bardzo niepokojące. Próbuje ostrzec przyjaciół oraz dzieci. Nie wierzy,że woda rozstępuje się w wyniku cudu. Niestety gdy ta zaczyna przybierać jest za późno na odwrót, napiera z ogromną siłą niszcząc wszystko napotkane na swej drodze.
Od pierwszych stron widać,że Philppa Gregory podniosła poprzeczkę samej sobie. O ile Odmieńca czytałam z wielkim zainteresowaniem, tak tutaj wręcz nie mogłam oderwać się od stron. Akcja nabiera tempa, w dodatku chwilami sama zastanawiałam się co się tak naprawdę dzieje w tym niepozornym miasteczku. Bohaterowie ulegają zmianie, niekoniecznie na lepsze, wychodzą ich wady, które wcześniej były ukrywane. Izolda z pozoru mądra i stateczna kobieta zaczyna poddawać emocjom zaślepiającym zdrowy rozsądek. Iszrak wykaże się niesamowitą rozwagą oraz czymś jeszcze, w pewnym momencie zaczęłam wątpić w szczerość jej zachowania, czy czasem nie podaje się za kogoś kim naprawdę nie jest...
Wbrew wszystkiemu największym rozumem oraz bystrością wykazywał się przez wszystkich uznawany za głupca sługa Freize. Jego zmysł obserwacji oraz analizy nie jeden raz pomógł oraz zadziwiał. Przy tym charakterystyczne poczucie humoru sprawiało,że tę postać wręcz nie można nie polubić.
Krucjatę czyta się niebywale szybko, autorka doskonale wykreowała bohaterów oraz miejsca w których się znajdowali. Doszły nowe tajemnice, fakty, które rzuciły cień na pewne sprawy oraz i ludzi. Co do zakończenia, pobudziło moją ciekawość do tego stopnia,że nie wiem jakim cudem doczekam się kolejnej części. Jestem pod ogromnym urokiem pióra Philippy Gregory, nie spodziewałam się,że powieści historyczne zawładną mną do tego stopnia. Gorąco polecam ponieważ tę serię czyta się lekko i przyjemnie.
Książka bierze udział w wyzwaniach - "Grunt to okładka" motyw kobieta, oraz "Klucznik"