Nie wiem jak Wy, ale ja pokochałam Kerstin Gier. Wszystkie napisane przez nią książki, po prostu połykam. Pamiętam, jak zakochałam się w Trylogii czasu, a serce z marcepana, stało się moim głównym cytatem. Później poznałam cudowne księgi snu i
znowu przenosiłam się do niesamowitych wykreowanych miejsc. Pamiętam,
kiedy w ubiegłym roku chyba, wypatrzyłam zapowiedź tej książki, nie
mogłam się doczekać, aż ukaże się zapowiedź naszego wydania. I
nareszcie! Jest, przeczytałam, zachwyciłam (jak zwykle) okładką. Teraz
napiszę, o czym było, jak mi się podobało i czy warto po nią sięgnąć.
Gdzieś daleko w alpach, znajduje się hotel Château Janvier, przez większość nazywanym Podniebnym. To tutaj Fanny odbywa swoje praktyki, odkąd rzuciła szkołę, ku rozpaczy swojej rodziny. Akurat panuje okres przedświąteczny, zima jest w pełni, a i gości jak się okazuje, mają dopisać. Już jest oblężenie, ale apogeum dopiero nadejdzie.
Praca nie należy do łatwych, bo jako osoba do zadań wszelakich, musi wykonywać najgorsze czynności. W dodatku nie zaskarbiła sobie sympatii kilku dziewcząt. I jednego z młodszych hotelowych gości. Don, dziecko, które jest po prostu wszędzie, widzisz wszystko i potrafi napsuć krwi swoimi podłymi docinkami.
Dziewczyna ma sporo na głowie, w dodatku Don nie ułatwia pracy. Akurat, gdy czuje się najbardziej bezradna, poznaje Bena. Syna jednego z właścicieli. Młodzieniec okazuje się bardzo uprzejmy i pomocny. W przeciwieństwie do ojca, który na każdym kroku emanuje wyższością i pogardą do pracowników.
W
Podniebnym cały czas panuje dziwna atmosfera. Goście przybyli na święta i
sylwestra, to bardzo szanowane osoby. Właściciel dwoi się i troi, by
niczego nie zabrakło. A gdzieś w tle, majaczy coś złego i kot, którego
nie ma. Zwany zakazanym kotem.
Hotel żyje własnym rytem, bliżej okresu świątecznego, zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Fanny obserwuje jednego z gości hotelowych, spacerujących po gzymsie budynku. Tristan — bo tak się nazywa śmiałek, pojawił się w Podniebnym i wywarł na dziewczynie dziwne wrażenie, jakby miał coś do ukrycia. Czy było ono słuszne?
Będę szczera, książkę wzięłam w
ciemno. Nawet nie przeczytałam, o czym będzie. To też, przez naprawdę
długi czas, nie miałam pojęcia, co tam się może takiego wydarzyć. Nie
mogę napisać, by ta niewiedza, była czymś złym. Przeciwnie. Oczekiwałam
elementu zaskoczenia. I to oczekiwanie, było czymś naprawdę
niesamowitym.
Gier jak zwykle stworzyła świetny aurę tajemniczości, niby znajdujemy się górach. Niby mamy współczesność, a jednak podczas czytania, odnosi się wrażenie, jakby to miejsce, znajdowało się w innym wymiarze. Trudno jest mi dokładnie opisać, ale tak właśnie było. Autorka jak zwykle spisała się w budowaniu atmosfery i napięcia.
Nawet jeden z najmłodszych bohaterów, zachowywał się tak dziwnie, że cały czas zastanawiałam się, kim on jest, co zaraz się wydarzy nieoczekiwanego.
Nie muszę chyba pisać, że zasiadając do czytania, wkraczamy do Podniebnego i stajemy się jednym z pracowników, gościem, czy osobą przebywającą za murami tego budynku. Jak pewna postać powiedziała, można poczuć duszę tego miejsca. I tak właśnie jest.
I wreszcie główny wątek, nie macie pojęcia, jak byłam zdziwiona, kiedy doszło do kulminacyjnych scen. Nie wiem, ale tego się nie spodziewałam, a przynajmniej nie po tych osobach, które okazały się podejrzane.
Jest mi niezmiernie smutno. Książkę przeczytałam, a uwierzcie, robiłam częste przerwy, by jak najdłużej przebywać w Podniebnym. Teraz już mogę powiedzieć, że to był niesamowity pobyt. I szczerze Wam polecam odwiedziny. Szkoda, że to już za mną. Chciałabym jeszcze.
Gier jak zwykle stworzyła świetny aurę tajemniczości, niby znajdujemy się górach. Niby mamy współczesność, a jednak podczas czytania, odnosi się wrażenie, jakby to miejsce, znajdowało się w innym wymiarze. Trudno jest mi dokładnie opisać, ale tak właśnie było. Autorka jak zwykle spisała się w budowaniu atmosfery i napięcia.
Nawet jeden z najmłodszych bohaterów, zachowywał się tak dziwnie, że cały czas zastanawiałam się, kim on jest, co zaraz się wydarzy nieoczekiwanego.
Nie muszę chyba pisać, że zasiadając do czytania, wkraczamy do Podniebnego i stajemy się jednym z pracowników, gościem, czy osobą przebywającą za murami tego budynku. Jak pewna postać powiedziała, można poczuć duszę tego miejsca. I tak właśnie jest.
I wreszcie główny wątek, nie macie pojęcia, jak byłam zdziwiona, kiedy doszło do kulminacyjnych scen. Nie wiem, ale tego się nie spodziewałam, a przynajmniej nie po tych osobach, które okazały się podejrzane.
Jest mi niezmiernie smutno. Książkę przeczytałam, a uwierzcie, robiłam częste przerwy, by jak najdłużej przebywać w Podniebnym. Teraz już mogę powiedzieć, że to był niesamowity pobyt. I szczerze Wam polecam odwiedziny. Szkoda, że to już za mną. Chciałabym jeszcze.
Za możliwość przeczytania książki, chciałam podziękować wydawnictwu Media rodzina.