września 28, 2018

września 28, 2018

Podniebny

Podniebny


Nie wiem jak Wy, ale ja pokochałam Kerstin Gier. Wszystkie napisane przez nią książki, po prostu połykam. Pamiętam, jak zakochałam się w Trylogii czasu, a serce z marcepana, stało się moim głównym cytatem. Później poznałam cudowne księgi snu i znowu przenosiłam się do niesamowitych wykreowanych miejsc. Pamiętam, kiedy w ubiegłym roku chyba, wypatrzyłam zapowiedź tej książki, nie mogłam się doczekać, aż ukaże się zapowiedź naszego wydania. I nareszcie! Jest, przeczytałam, zachwyciłam (jak zwykle) okładką. Teraz napiszę, o czym było, jak mi się podobało i czy warto po nią sięgnąć.


Gdzieś daleko w alpach, znajduje się hotel Château Janvier, przez większość nazywanym Podniebnym. To tutaj Fanny odbywa swoje praktyki, odkąd rzuciła szkołę, ku rozpaczy swojej rodziny. Akurat panuje okres przedświąteczny, zima jest w pełni, a i gości jak się okazuje, mają dopisać. Już jest oblężenie, ale apogeum dopiero nadejdzie.

Praca nie należy do łatwych, bo jako osoba do zadań wszelakich, musi wykonywać najgorsze czynności. W dodatku nie zaskarbiła sobie sympatii kilku dziewcząt. I jednego z młodszych hotelowych gości. Don, dziecko, które jest po prostu wszędzie, widzisz wszystko i potrafi napsuć krwi swoimi podłymi docinkami.

Dziewczyna ma sporo na głowie, w dodatku Don nie ułatwia pracy. Akurat, gdy czuje się najbardziej bezradna, poznaje Bena. Syna jednego z właścicieli. Młodzieniec okazuje się bardzo uprzejmy i pomocny. W przeciwieństwie do ojca, który na każdym kroku emanuje wyższością i pogardą do pracowników.
 
 W Podniebnym cały czas panuje dziwna atmosfera. Goście przybyli na święta i sylwestra, to bardzo szanowane osoby. Właściciel dwoi się i troi, by niczego nie zabrakło. A gdzieś w tle, majaczy coś złego i kot, którego nie ma. Zwany zakazanym kotem.

Hotel żyje własnym rytem, bliżej okresu świątecznego, zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Fanny obserwuje jednego z gości hotelowych, spacerujących po gzymsie budynku. Tristan — bo tak się nazywa śmiałek, pojawił się w Podniebnym i wywarł na dziewczynie dziwne wrażenie, jakby miał coś do ukrycia. Czy było ono słuszne?


 
Będę szczera, książkę wzięłam w ciemno. Nawet nie przeczytałam, o czym będzie. To też, przez naprawdę długi czas, nie miałam pojęcia, co tam się może takiego wydarzyć. Nie mogę napisać, by ta niewiedza, była czymś złym. Przeciwnie. Oczekiwałam elementu zaskoczenia. I to oczekiwanie, było czymś naprawdę niesamowitym.

Gier jak zwykle stworzyła świetny aurę tajemniczości, niby znajdujemy się górach. Niby mamy współczesność, a jednak podczas czytania, odnosi się wrażenie, jakby to miejsce, znajdowało się w innym wymiarze. Trudno jest mi dokładnie opisać, ale tak właśnie było. Autorka jak zwykle spisała się w budowaniu atmosfery i napięcia.

Nawet jeden z najmłodszych bohaterów, zachowywał się tak dziwnie, że cały czas zastanawiałam się, kim on jest, co zaraz się wydarzy nieoczekiwanego.

Nie muszę chyba pisać, że zasiadając do czytania, wkraczamy do Podniebnego i stajemy się jednym z pracowników, gościem, czy osobą przebywającą za murami tego budynku. Jak pewna postać powiedziała, można poczuć duszę tego miejsca. I tak właśnie jest.

I wreszcie główny wątek, nie macie pojęcia, jak byłam zdziwiona, kiedy doszło do kulminacyjnych scen. Nie wiem, ale tego się nie spodziewałam, a przynajmniej nie po tych osobach, które okazały się podejrzane.

Jest mi niezmiernie smutno. Książkę przeczytałam, a uwierzcie, robiłam częste przerwy, by jak najdłużej przebywać w Podniebnym. Teraz już mogę powiedzieć, że to był niesamowity pobyt. I szczerze Wam polecam odwiedziny. Szkoda, że to już za mną. Chciałabym jeszcze.



Za możliwość przeczytania książki, chciałam podziękować wydawnictwu Media rodzina.



września 27, 2018

września 27, 2018

Perłowa Dama

Perłowa Dama


Kiedy pierwszy raz, sięgałam po cykl Circus Lumos, mimo niedociągnięć jakie zastałam, postanowiłam dać kolejną szansę. Bo wiadomo, debiut nie zawsze musi powalić na kolana. Dlatego niezrażona oczekiwałam kolejnego tomu. W końcu byłam zainteresowana, jak autorka poprowadzi fabułę, czy się nieco rozwinie i w pełni zainteresuje czytelnika swoim pomysłem. 

Perłowa dama już od dawna przeczytana, a ja, w końcu zmobilizowałam się, żeby napisać słów kilka, o tym, co zastałam i jakie na mnie wywarło wrażenie. 

Alicja jest uwięziona Hadesie, siedzi sobie w jakimś lochu i myśli. Dlaczego doszło do tego wszystkiego, kto za tym stoi i jak ma się uwolnić. W dodatku nie wie, co myśleć na temat Tristana, złym bracie swojego ukochanego. Niby chłopak pełni rolę tego złego i niosącego śmierć, a jednak ma w sobie coś, co sprawia, że dziewczyna mu ufa. Co takiego, no i dlaczego chłopak chce zabić swojego brata, czy rzeczywiście musi dojść do takiej tragedii? 

Dziewczyna podczas prób ucieczki z niewoli, dowiaduje się wielu cennych informacji. Ma nadzieje, że kiedy w końcu zobaczy ukochanego, będzie mogła mu opowiedzieć, czego się dowiedziała, jak sprawy wyglądają tam na dole i czego można się spodziewać. Tylko dlaczego Hadrian jeszcze jej nie uratował, co dzieje się tam na górze, czy w ogóle uda jej się wydostać?

Och, ileż mogłabym napisać o tej książce, przede wszystkim to, jak bardzo się wynudziłam podczas czytania. Większa część, została opisana w Hadesie, i żeby to chociaż było ciekawe. Bynajmniej, Alicja sobie dyskutuje z Tristanem, przemyślenia i cała reszta, jest tak rozwleczona, że po prostu myślałam, że przeskoczę o te kilkadziesiąt stron, a nie wiele stracę. Prawie jak Moda na Sukces, nie ważne kiedy się przerwało, ile minęło odcinków, bo już po kilku minutach, wiadome było o co chodzi. I tutaj, miałam wrażenie, że jest podobnie. 

Wątek uczuciowy, a dokładniej drętwy związek z Hadrianem, którego to kocha i jest wstanie poświęcić własne życie, po prostu mnie dobił. I kiedy myślałam, że już gorzej być nie może, a uwierzcie, po takim nudzeniu, zmysły moje po prostu były w stanie jakiejś hibernacji, nie zareagowały w porę. I nagle co? Nagle się okazuje, że jakże by nie, musiała nasza autorka, zaserwować smutny i oklepany trójkącik. Borze Tucholski, ja się pytam grzecznie, poważnie? 

Cała magia, tajemnica, która miała być filarem, po prostu mnie rozczarowała i doprowadziła, nie będę opowiadała do czego. No dobrze, to było gehenna. Przyjemność odczułam, w momencie kiedy dobrnęłam do końca.

Powtórzę kolejny raz, pierwsza część była słaba. Jednak pomysł rokował, na naprawdę ciekawą i dosyć zajmującą serię. Niestety, coś się porobiło, albo to ja próbowałam wmówić sobie, że będzie dobrze, gdzie nadzieja zdechła wraz zakończeniem Króla Kier. Powinnam i ja była wtedy zakończyć swoją przygodę. Naiwnie się łudziłam, przez co straciłam czas na czytanie. Mam nauczkę, należy słuchać wewnętrznego głosu. 

Jedyne co zasługuje na pozytywny odzew z mojej strony, są to okładki. I TYLKO okładki.
 
 
 Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu PapierowyPies.

września 26, 2018

września 26, 2018

Dziewczyna, która wybrała swój los

Dziewczyna, która wybrała swój los


Poznaliście twórczość Kasie West? Jeśli tak, to wiecie, że jej książki są kierowane do młodzieży, nie są to puste historyjki. Co to, to nie, West zazwyczaj przybliża problemy, które potrafią utrudnić życie naszym bohaterom, a które często są bardzo nam bliskie. I chyba właśnie, dzięki temu zmysłowi obserwacji, tak wielu czytelników, pokochało tę autorkę.

Sama mam swoje ulubione tytuły, przeczytałam chyba wszystkie. I nie mogę powiedzieć, by każda z tych książek, podbiła moje serce, ale jedno jest pewne, czytało się bardzo przyjemnie.
 Tym razem, autorka ukazuje się w nieco inne odsłonie, byłam jej niezmiernie ciekawa. Zasiadłam do czytania i teraz, mogę Wam napisać, czy Kasie West sprostała moim oczekiwaniom, czy zaciekawiła na tyle, bym chciała oczekiwać kolejnego tomu?
 


Addison mieszka z rodzicami, jej darem jest zaglądanie w przyszłość, dzięki temu, może wybrać ścieżkę, która będzie dla niej najbardziej odpowiednia. Co nie oznacza, że może w pełni wszystkiemu zapobiec. Życie aż tak łatwe nie jest.

Okazuje się, że rodzicie dziewczyny, postanowili się rozstać. Ojciec wyprowadzi się z domu, a wybór z kim zamieszka, pozostawili córce. Addie, za namową swojej najlepszej przyjaciółki, postanawia podejrzeć oba warianty. Jak będzie wyglądał jej przyszłość, po zamieszkaniu z wybranym rodzicem.

Gdy przyszłość zaczyna odkrywać swoje karty, dziewczyna widzi, jak bardzo odmienne byłyby jej wybory. Codzienność z matką, w domu, który zna od lat, a jednak nie wszystko pozostanie niezmienne. Problemy nagle zaczną się piętrzyć, chłopak, któremu odmówiła spotkania, nie pozostanie obojętny i zacznie dziewczynę dręczyć. I chyba nie będzie chodziło, o zwykłą zranioną dumę.

Druga rzeczywistość jawi się diametralnie inaczej. Mieszkanie z ojcem, w żadnym razie nie będzie przypominało tego, które wiodła u matki. Począwszy od nowego domu, po znajomych, którzy okażą się zupełnie inni, od tych starych.

Nawet przyjaciółka zacznie się zmieniać i chyba niekoniecznie, na dobre. Addie, zacznie wyczuwać, że coś dzieje się złego, ale to będzie dopiero wierzchołek góry lodowej.

Nastolatka stanie przed bardzo trudnym wyborem, obie potencjalne ścieżki w pewnym momencie, pokomplikują się, i tak naprawdę, będzie musiała zdecydować, z czego zrezygnować.
 
 


Książkę przeczytałam bardzo szybko, naprawdę bardzo mnie wciągnęła i chciałam się dowiedzieć, jakie zakończenie zostanie wybrane.

Na początek zacznę od ukazanej historii, bo mam nieco mieszane uczucia. Kasie West w nowej odsłonie, całkiem dobrze sobie poradziła. Jednak muszę napisać o pewnych zastrzeżeniach, bo bez tych się mimo wszystko, nie obyło.

Autorka bardzo ciekawie wymyśliła, ale zabrakło mi jakiegoś wprowadzenia. Bo poznajemy Addison, która ma jakiś dar, wglądu we własną przyszłość. No i to jest bardzo ciekawe, tylko skąd się wziął ów dar? Jak się później okazuje, nie tylko ona. Mieszkańcy charakteryzują się, bardzo rozwiniętymi zdolnościami. Niestety brakuje wzmianki, kiedy i jak to odkryli, czy otrzymali w wyniku kombinacji genetycznych, no zupełnie nic. I tutaj czułam się nieco rozbita. Bo jeśli tak miało być, o to chodziło. No można się jakość przyzwyczaić, ale odnoszę wrażenie, że coś zostało pominięte.

Jest to jedyny zarzut, a raczej uwaga, bo nie mogę powiedzieć, by to niedociągnięcie, utrudniało czytanie. Może czuje się dyskomfort niedomówienia, ale akcja nabiera tempa, i później już chce się śledzić wydarzenia, w oczekiwaniu na finał.

Słów kilka jeszcze na temat bohaterów. Nie wiem, ale nie polubiłam Addison, nie polubiłam jej przyjaciółki. Również nie polubiłam chłopców, z którymi się spotykały. Poza jednym, Trevorem. I to dla niego czyta się książkę, on jest spoiwem całości. Bardzo polubiłam tego młodzieńca, było w nim coś ciepłego, po prostu dobrego.

Addie, dokonała wyboru i szczerze mówiąc, ja go po prostu nie potrafię zrozumieć. Nie i koniec. Z pewnością autorka zrobiła tak celowo, ale szczerze, jak popatrzę na te wydarzenia, to słabe były podstawy. Naprawdę. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, bo należy samemu przeczytać, by wyrobić sobie opinię.

Jestem ogromnie ciekawa, jak potoczą się dalsze losy. Nie wiem, ile przyjdzie czekać, ale kiedy już się książka ukaże, na pewno od razu zasiądę do czytania.

Pozostaje ostatnie pytanie — czy polecam? Jak najbardziej, West poradziła sobie w nowym temacie, mimo kilku mankamentów, czuła się zainteresowana i przeżywałam wydarzenia. Czytajcie!
 
 
 
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Feeria.

września 24, 2018

września 24, 2018

Royal - Zamek z alabastru

Royal - Zamek z alabastru



Seria Royal ma w sobie coś dziwnego, z jednej strony można powiedzieć, że ot taka zwykła, dla niektórych nudnawa bajeczka. Z drugiej, przyciąga i chce się ją czytać. Ja miałam nieco mieszane uczucia, po bardzo wciągającym i przyjemnym pierwszym spotkaniu, przyszła druga, no i tutaj szczerze się wynudziłam. Obawiałam się, co zastanę w kolejnym etapie. W końcu na szczęście ciekawość zwyciężyła, Zamek z alabastru mam za sobą, a o moich wrażeniach, napiszę już za moment.



Dziewczęta przeszły do kolejnego etapu, co oznacza, że następny tydzień, będą wystawiane na próby, ćwiczenia i oczywiście randki. Cały czas, nie jest wiadomo, który z młodzieńców jest tym najważniejszym.

Tatiana również próbuje rozwiązać tę zagadkę, ale nie jest to jedyna niewiadoma, po nocy spadających meteorytów, kiedy nagle straciła pamięć, w jej głowie rodzi się coraz więcej pytań. Dziewczyna ma wrażenie, że coś zostało ukryte i bardzo chce dowiedzieć się co, dlaczego nie uzyskuje odpowiedzi?

Rywalizacja między uczestniczkami zaczyna się robić wyraźniejsza, nawiązują się sympatie i zainteresowanie konkretnymi osobami. A zwycięska para w poprzedniej konkurencji, czyli Tania i jej współlokatorka, otrzymują możliwość spełnienia jednego z wybranych marzeń, jakie one będą? Czego zażyczą sobie obie przyjaciółki?

Pozostaje jeszcze sprawa z Philippem, chłopak zachowuje się dziwnie, z jednej strony okazuje uczucie Tatianie, z drugiej adoruje Charlotte. Ta pierwsza czuje coraz większe rozgoryczenie i ból, wszak pierwsze zauroczenie bywa bardzo emocjonujące, no i te niedomówienia. Gdzie i kiedy widzi prawdziwego młodzieńca, a kiedy chłopak gra? No i przede wszystkim przed kim?

Już niebawem kolejna konkurencja, a po nim, będzie tylko ciekawiej, czym okaże się prawda pamiętnej nocy, ile jeszcze zagadek przed naszą główną bohaterką? I przede wszystkim, czym okaże się prawda?



Byłam niezmiernie ciekawa, ale i również odczuwałam rezerwę, gdy zasiadłam do Zamku z alabastru. Moje emocje były nieco ostudzone, bo druga część, nie spełniła moich oczekiwań. Tym bardziej poczułam radość, kiedy okazało się, że tutaj już nie ma nudy.

Tatiana wprawdzie dalej jest nieco pogubiona, plącze się niczym mucha w sieci, ale cóż poradzić. Człowiek zakochany nie potrafi kontrolować emocji i własnych reakcji. Zwłaszcza gdy z każdej strony, otrzymuje same pytania, jakieś niedokończone zdania i odpowiedź — to skomplikowane.

Oczywiście muszę wspomnieć o klimacie. Royal porwało mnie swoją bajkową atmosferą, jestem nią wręcz uwiedziona, naprawdę cieszę się, na myśl o kolejnych częściach. Ponieważ będę mogła dłużej przebywać w tej krainie.
Jestem niesamowicie ciekawa, co autorka szykuje w związku z tajemniczymi atakami rzekomych meteorytów. Mam nieco swoich podejrzeń, jednak chciałabym, aby to okazało się czym zupełnie innym.

Druga sprawa to książę, który jest tym właściwym, czy moje typy okażą się słuszne? Same zagadki, same pytania, a praktycznie żadnych rozwiązań.

Cieszę się, że dałam szansę tej serii, ponieważ jest ona naprawdę bardzo przyjemna. Czytanie wprowadza czytelnika do iście bajkowego świata, który jak wiadomo, nie zawsze jest całkowicie piękny, ale ma w sobie to, co sprawia, że chciałoby się przeżyć, chociaż jeden dzień na miejscu naszych bohaterek. Ja bym chciała.

Myślę, że na tym etapie już nie muszę namawiać, chyba że jest ktoś, kto ma serię przed sobą. Nie będę wmawiała, że książka zaskoczy niesamowitymi zwrotami akcji, ale ma coś takiego, co przyciąga i na chwilę odrywa od codzienności, a chyba o to chodzi w czytaniu. Polecam.



Za możliwość przeczytania książki, dziękuję wydawnictwu Media rodzina.




września 23, 2018

września 23, 2018

Pułapka

Pułapka


Dawno już nie czytałam kryminału Skandynawskiego. Miałam sporą przerwę, to też nadeszła pora, by w końcu sprawdzić, jakież to nowe pozycje wychodzą, w niegdyś moim ulubionym gatunku. Ostatnio możemy zaobserwować wysyp bestsellerów, dlatego nie mogłam długo ignorować zapowiedzi i się z niektórymi nie zapoznać.

Na temat Pułapki, było w pewnym momencie sporo szumu, wszędzie pojawiała się okładka, która niby nie ma w sobie nic wielkiego, a jednak przykuwa. Po przeczytaniu opisu doszłam do wniosku, że chyba pójdzie w parze z wnętrzem, no i się skusiłam.

Było to moje pierwsze spotkanie z autorką, a czy udane i jak odebrałam całą opowieść, napiszę w dalszej części tekstu.


Sonja jest przemytniczką narkotyków, kiedy jej mąż odkrył, że wdała się w romans z kobietą, musiała opuścić dom oraz ich dziecko. Zamieszkał w wynajętym mieszkaniu. Nie miał na tyle pieniędzy, by móc walczyć o prawo nad dzieckiem. I kiedy była w beznadziejnej sytuacji, przysłowiową pomocną rękę, otrzymała ze strony pewnego mężczyzny. Nie wiedziała, że nie o taki rodzaj wsparcia będzie chodziło prawnikowi. Niestety, wyboru jako takiego nie miała. Chciała tylko troszkę dorobić. Ta umowa miała być tymczasowa. Nie przewidziała, że z umowy, którą się związała, nie ma możliwości zerwania. A każda próba odejścia, będzie surowo egzekwowana.

Wykonywała swoje zadanie bardzo dokładnie. Wszystko miała perfekcyjnie opanowanie. Po odpowiedni ubiór do mimiki twarzy. Posiadanie przy sobie sporej ilości narkotyków, niejednego złamało. Trzeba było, zachowywać się jak zwykły pasażer, bez żadnej oznaki niepewności. A to, udało się kobiecie, opanowała kamuflaż do perfekcji.

Jeden z celników, zmierzający w stronę emerytury, bardzo dokładnie wykonywał swoją pracę. Lubił przyglądać się ludziom, obserwować ich zachowanie i sprawdzać, czy najmniejsza niepewność, świadczyła o czymś złym. Mimo że tak naprawdę od dawna mógł, przyglądać się ekranowi domowego telewizora, nie miał na to najmniejszej ochoty. Starszy mężczyzna miał problem, a z problemami już tak jest, że nie chce się z nimi zostawać w domu. Zwłaszcza kiedy mieszka się samemu.

Kobieta wie, że musi wyrwać się ze szpon swoich zleceniodawców. Nie ma jednak pojęcia, jak to zrobić, by nie narazić swojego synka. Były mąż nie ułatwia sprawy. A nadchodzące wydarzenia pokażą, jak bardzo można się pomylić co do ludzi.


Po przeczytaniu opisu miałam przekonanie, że otrzymam książkę, trzymającą w napięciu. Kto czytał książki w zimnym skandynawskim klimacie, z pewnością wie, o czym piszę. I troszkę muszę przyznać, poczułam rozczarowanie. Książka jest dobra, ciekawi, ale to nie jest mroczna historia, mrożąca krew w żyłach i wódkę w lodówce.

Autorka stworzyła ciekawy kryminał, z wątkiem przemytniczym. Jest on dobrze opisany, możemy się przyjrzeć tej działalności od strony kuriera, jak wygląda odbiór, pakowania oraz przerzucenie do odpowiednich ludzi. I chyba ta część była najciekawsza. Dlaczego nie odczułam mroczności? Sama nie wiem, wprawdzie było kilka scen brutalnych, ale one nie powstały w wyniku budowania odpowiedniego napięcia, ot po prostu nagle przyszła na nie pora i ciach, mamy rozlew krwi.

Pamiętam, że jak czytałam podobne książki, to napięcie i pewien strach przed nieoczekiwanym, towarzyszył niemalże przy każdej stronie. Takie napięcie, które dodaje smaku opisywanej historii. A tutaj, no owszem było ciekawie, zastanawiałam się nad zakończeniem, nawet zaznałam elementu zaskoczenia. Jednak bez efektu.

Mnie się książka podobała, bo od dawna nie miałam styczności z kryminałem, takim konkretnym. Jednak fani gatunku, zwłaszcza thrillera, mogą poczuć niedosyt, bo tutaj naprawdę, ja przynajmniej, nie poczułam się spięta. Żadnej mroczności nie odczułam. Oczekiwałam jakiegoś drugiego dna, coś, co nagle totalnie mnie zaskoczy. Nie wiem, czy dobrze wyczytałam, ale chyba ma być kontynuacja. Mam ogromną nadzieję, że będzie konkretna i autorka trzyma asa w rękawie.

Komu mogę polecić? Fanom lekkiego kryminału, do oderwania się od słodkich opowiastek, przeczytania czegoś mniej kolorowego, ale bez odczuwania włosów stojących na głowie, ta książka będzie w sam raz.




Książka do kupienia w Księgarni Tania Książka
 

września 21, 2018

września 21, 2018

Co widzimy w gwiazdach

Co widzimy w gwiazdach
źródło


Gwiazdy, widział niemalże każdy, a już na pewno o nich słyszał. Pięknie zdobią nam nocne niebo. Rozsiane, połyskujące punkciki. Wydają się wszystkie jednakowe, ale czy aby na pewno takie są? Co można, zobaczyć patrząc ponad głowy, czym są? Do czego nam służą i jak z nich czytać?

Na to pytanie, jak i wiele innych, powstało mnóstwo odpowiedzi, a ile jeszcze nie zostało odkrytych, wiedzą chyba tylko specjaliści. Jednak my, też powinniśmy co nieco wiedzieć. A przynajmniej, dobrze by było. Sama lubię spoglądać w niebo, ale niestety, moja wiedza na temat gwiazd, jest bardzo mała. Rozpoznaję tylko główne gwiazdozbiory i planety. Dlatego sięgnęłam po niniejszą książkę, czy była tym, czego oczekiwałam?


Książka jest podzielona na główne rozdziały, na początku zostajemy wprowadzeni w temat, by później, przejść do rozróżnianych gwiazdozbiorów. I jeśli myślicie, że zostały one nam tylko ładnie pokazane i podpisane — możecie być w błędzie. Bo tutaj, całość jest bardzo szczegółowo i czytelnie opisana. Tak, aby można było dowiedzieć się w jakiej części ziemi, można najlepiej wypatrzeć, najciekawsze zjawiska.

Bardzo ciekawe jest, że rozpoczynamy naszą naukę, od zupełnych podstaw. Dlatego, zanim przejdziemy do zapoznawania się z gwiazdozbiorami czy innymi ciałami niebieskimi, najpierw musimy odświeżyć wiedzę na temat ruchu ziemi, tego, jak się obraca, pod jakim kątem i osią. Niby coś tam wiemy, ale kiedy zaczniemy czytać, okazuje się, że nie wszystko było do końca wiadome.

Książka jest bardzo estetycznie i można powiedzieć, pięknie wydana. Okładka to jedno, ale wnętrze, naprawdę wywiera wrażenie, bo do niesamowicie dokładnych opisów, otrzymujemy cudne ilustracje, obrazujące to, o czym czytamy. Dzięki temu wiedza jest łatwiej przyswajana.  Nie oszukujmy się, astronomia, nie jest dzieciną łatwą, która wchodzi do głowy ot tak. Gwiazdy robią wrażenie, ale gdy zechcemy dowiedzieć się czegoś więcej, tutaj możemy trafić na wysoką poprzeczkę, informacje, które trzeba przyswoić, niekiedy mogą wydać się trudne.

Dlatego ten tytuł, to nie jest książeczka, aby tylko przeczytać. Jeśli ktoś, naprawdę chce rozpocząć  pogłębienie swojej czy dziecka wiedzy w tej dziedzinie, powinien sobie dawkować, czasem wracać do tego, co przeczytał, by pójść dalej. Oczywiście mówię o zupełnych laikach. Osoby mające większe pojęcie, będą mogły lepiej zweryfikować poziom tej lektury.

Mnie wydaje się, że została dobrze napisana oraz zilustrowana, myślę, że często będę zaglądać, bo zapamiętać wszystko, nie jest zbyt łatwo. A i rozpoznać niektóre z gwiazdozbiorów jeszcze mam problem. Polecam tę publikację, myślę, że osoby interesujące się tematem, będą zadowolone.


tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa.

września 20, 2018

września 20, 2018

Playboy

Playboy






On, Micah – najbardziej pożądany kawaler w całym Hollywood. Nie musisz otwierać gazety, by zobaczyć jego sylwetkę. Zawsze widnieje na pierwszych stronach, jego imię pojawia się na językach kobiet bez względu na porę dnia. Młody aktor wciąż jest widywany z wieloma kobietami, uchodzi za łamacza serc i wielkiego playboya, który nie potrafi się związać
na poważnie.

Ona, Maddie – ambitna, młoda kobieta, nieprzenikniona romantyczka, która nie lubi zbyt hucznego imprezowania, wykorzystywania drugiego człowieka i zbyt dużej dawki alkoholu na studenckich prywatkach. Większość życia poświęca studiowaniu swojej największej pasji, jaką jest produkcja filmowa i scenopisarstwo.

Pierwszy raz mają ze sobą kontakt, gdy Micah nie jest jeszcze sławny. Okazał się po prostu seksownym chłopakiem na imprezie, z którym połączyły Maddie upojne chwile. I choć dała mu numer telefonu, on już nigdy do niej nie zadzwonił…

Los chciał, że spotykają się ponownie po siedmiu latach. Maddie zostaje asystentką kamerzysty na planie najnowszego filmu, w którym Micah odgrywa jedną z głównych ról. Czy chłopak po takim czasie ją pamięta? A może jednak lepiej, żeby zapomniał o niej na zawsze? Czy fascynacja jego osobą zniknęła razem z upływem czasu i Maddie nie ma ochoty utrzymywać z nim innego kontaktu niż zawodowy? Tego dowiecie się po lekturze "Playboya".

Muszę przyznać, że choć historia jest dosyć banalna i przewidywalna, to bardzo się w nią wciągnęłam. Poznawałam głównych bohaterów krok po kroku, autorka bardzo skrupulatnie odsłaniała ich myśli i najgłębsze sekrety, by pozwolić czytelnikowi zrozumieć ich poszczególne zachowania. W pewnej chwili dochodzi do sytuacji, że odbiorca staje się elementem świata przedstawionego, czuje, jakby był obecny na planie zdjęciowym filmu, gdzie rozgrywa się cała fabuła. Osobiście obdarzyłam sympatią zarówno Maddie, jak i Micah. Ich sylwetki miały w sobie coś takiego, że nie mogłam przestać ich lubić. No nie dało się, naprawdę!

Pióro Laurelin Paige jest przyjemne, nie męczy i nie wprowadza irytacji w czytelniku. Autorka potrafi idealnie dostosować styl do treści, opisywać odczucia i emocje bohaterów, nie popada ze skrajności w skrajność, rozkłada wszystko tak, by kompozycyjnie całość przedstawiała się kompletnie i jednocześnie przystępnie dla odbiorcy.

Okładka nie kłamie – na planie tego filmu naprawdę było gorąco. Wiele się wydarzyło, dużo rzeczy zostało opowiedzianych, doszło do paru miłych spotkań oraz mocnych słownych potyczek. Nie była to historia prowadzona od początku do końca przez jedną ścieżkę usłaną różami, pojawiały się komplikacje, które dla czytelnika były propozycją do wgłębienia się w tę historię jeszcze mocniej.

Całość oceniam na mocną piątkę. Bestseller przeczytałam w dwa wieczory, wciągnęła mnie do tego stopnia, że zapomniałam o całym świecie i przeżywałam razem z bohaterami ich przygodę, która została idealnie przedstawiona przez autorkę. Jeśli szukasz lekkiej pozycji, którą możesz poczytać jesiennymi wieczorami pod kocem i z kubkiem ciepłej herbaty, „Playboy” jest dla Ciebie. Ja ze swojej strony naprawdę polecam i zachęcam do poznania zarówno Maddie, jak i Micah. Dajcie znać, co sądzicie na temat tej książki. Jestem ogromnie ciekawa!





Książkę można zakupić w  Księgarni Tania Książka.

.

września 19, 2018

września 19, 2018

Akuszer Bogów

Akuszer Bogów



Gdy zasiadałam do tego tomu, czułam lekki strach i nawet niechęć. Pierwsza część nie nastroiła mnie optymistycznie. Czytało się ciężko i nawet nie umiałam się konkretnie wciągnąć. Co chwila wypadałam z rytmu, co doprowadzało mnie do irytacji. No ale, kolejne części czekały. W końcu usiadłam do czytania. Pierwsze strony nie były łatwe, a później? O tym już za chwilę,


Nikita już wie, że matka wiele faktów zataiła. Dziewczyna tak naprawdę, nie ma pojęcia, kim jest, co się działo w jej dzieciństwie i dlaczego znalazła się w tym miejscu, którym jest. Aby odzyskać swoją przeszłość, udaje się do Skandynawii, to tam pokierował ją Ture, który jak się okazało, był jej bratem. Bratem, którego zresztą zabiła bez zastanowienia. Ta świadomość długo nie dawała spokoju. Uratowała matkę, wybrała między nimi, ale czy postąpiła słusznie? Czy ocaliła życie odpowiedniej osobie?

Już od początku podróży, nie dzieje się tak, jak powinno być, ale nie chodzi o drobne przeszkody. Nikita wie, że pojęcie normalności, w jej słowniku oznacza coś zupełnie innego. Ktoś ją śledzi, próby są częstsze i bardziej dziwaczne. Tak naprawdę, nie wiadomo skąd przyjdzie kolejne uderzenie.

Czego chcą od słynne zabójczyni, dlaczego komuś aż tak zależy na jej zdobyciu. Czy w grę chodzi tylko zabicie, a może o zupełnie inną sprawę?


Wspomniałam na początku, że poprzedni tom, jak i początek Akuszera, bardzo źle się czytało. Tak naprawdę, byłam przekonana, że ta książka, jak i całość już mnie nie zaciekawi, ani nie poczuje radości z czytania. I nagle wydarzyło się nieoczekiwane. Historia chyba u mnie (nareszcie!) zaskoczyła, śledziłam wydarzenia, byłam wręcz zafascynowana. Nie wiem, czy ten klimat skandynawski, czy opowiadane legendy, coś sprawiło, że przeskoczyłam do wykreowanego świata.

Postać Nikity jest jedyna w swoim rodzaju. Dziewczyna mota się między tym, kim jest, kim kiedyś może chciała być i przeszłością, która jak się okazało, była kłamstwem. Nagle ma możliwość otrzymania odpowiedzi, tylko czy jest pewna, że właśnie tego chce? Co się stanie, gdy rozwikła wszystkie zawiłości pochodzenia?

Chyba tym razem, w końcu poczułam się, że ta seria jest naprawdę fajna. Fakt, miałam trudności we wgryzienie się w pióro Jadowskiej, nie umiałam się w nim odnaleźć. Coś mi zgrzytało, sprawiało, że historia, zamiast porwać, stawała się sztuczna i taka wymuszona. No na szczęście, gdzieś na pewnym etapie zaiskrzyło.

Cieszę się bardzo, że w końcu mogę z przekonaniem napisać, jak mnie wciągnęła fabuła. Bo później czytałam bez chęci robienia przerwy, a jeśli już musiałam, to jak najszybciej powracałam do przerwanego wątku. I to w końcu o to, chodziło.

Oczywiście polecam, w końcu to chyba najważniejsza dla Nikity część, odkrywamy tajemnice, które rzucą inne światło na jej historię.

września 11, 2018

września 11, 2018

Ksiądz Rafał - Niespokojne czasy

Ksiądz Rafał - Niespokojne czasy


Po moim ogromnym zachwycie pierwszym tomem, przyszła pora na opisanie drugiego. Musiałam oczywiście odczekać swoją kolejkę — mama dopadła się pierwsza. Co poradzić. Ja podsunęłam, a później zostałam odstawiona na bok. Takie życie czytacza.

Wiedziałam, że się nie rozczaruje, tego byłam pewna, ale i tak zasiadłam do czytania z ciekawością, tego, co zastanę. Będę szczera, w pewien sposób zżyłam się z książkowymi postaciami. I po prostu mi ich brakowało. Również i samego księdza Rafała.

Jak zatem było? Czym zaskoczył autor, co wydarzyło się ważnego w Gródku po dwóch ważnych wiadomościach, kończących pierwszą część?
 


Śmierć biskupa Jakuba była smutną informacją. Oczywiście nie dla wszystkich. Znaleźli się tacy, którzy jeszcze za jego ostatnich oddechów szykowali miejsce. Bo gdzie władza, nieważne świecka czy kościelna, tam ludzie potrafią zgubić człowieczeństwo.

Gdy został odczytany testament i ostatnia wola, najbliżsi rozpoczęli przygotowania do pogrzebu. I może nie byłoby w tym nic wielkiego. Niestety, nawet spokojny Gródek, stanął pod ostrzałem, a dokładniej, nikomu niewadzący, spokojny ksiądz Rafał. Miał świadomość, że zmiana zwierzchnika przyniesie zmiany.
Nie miał jednak pojęcia, jak jego własna wiara, zostanie wystawiona na ogromną próbę. Jak bardzo mocno odczuje na sobie, uderzenie chciwości i zawiści tych, którzy zostali zaślepieni stanowiskiem.

Co do mieszkańców, powoli i tutaj zaczyna się coś dziać. Dotąd spokojne miasteczko. Teraz zaczyna się w niektórych budzić chęć zmiany. Panujący ustrój doskwiera, działacze coraz prężniej wygłaszają swoje poglądy i stanowiska w sprawie. Tylko czy to odpowiedni czas? Jak mogą zakończyć się, potajemne spotkania, przeciwko rządzącym?

Dzieje się wiele. Niby pory roku wyznaczają rytm życia, ale jak to powiedział ksiądz Rafał, Strach pomyśleć, jeśli zmiany dojdą i do tego miejsca. A jeśli już, to co będzie?
 


Będę szczera, nie mogłam zbyt wiele napisać na temat fabuły. Mimo że mnie bardzo korciło. Zachowam jednak tę wiedzę dla siebie. Wiem, są jeszcze osoby, które zadeklarowały chęć przeczytania. Czytajcie! Będę apelowała, o poznanie tej cudownej serii. Nawet jeśli miałabym to robić cyklicznie raz na tydzień.

Wróćmy jednak do moich odczuć, podczas czytania, no i już, gdy zakończyłam. Tym razem działo się o wiele więcej. Już sam początek, sprawił, że wylewałam morze łez. Nie mogłam się opanować nad emocjami. Znienawidziłam następcę biskupa Jakuba.

Już nie pamiętam, bym podczas czytania, aż tak żywo reagowała na wydarzenia. Nie mogłam znieść tego (nie)człowieka. Podły i wyrachowany. Było mi tak strasznie źle. I kolejny raz, uderzyło we mnie, jak niewiele my, zwykli ludzie, wiemy na temat działań w kurii. Całym tym szczeblu kościelnej hierarchii. Z jednej strony czułam niechęć i rozgoryczenie, z drugiej zastanawiałam się, ilu jest takich księży Rafałów, a ilu okrutnych i bezwzględnych biskupów.

Zresztą, nie tylko o biskupach mowa. Chęć kariery i bycia kimś rodzi się w niektórych bardzo szybko. A droga do tego, często jest usiana ofiarami. I to dosłownie. Niby sutanna, posługa innym ludziom. Szkoda tylko, że całość jawi się hipokryzją. Mam świadomość, że są dobrzy i źli. Niestety kalkulacja wypada marnie.

Tym razem autor, o wiele mocniej uderzył w słabość człowieka. Mowa o każdym. Przeciętnym Kowalskim, księdzu i przedstawicielu organu władzy. Rzeczywistość w tych trudnych czasach dała popalić. I tylko ksiądz Rafał wierzył. W dobro ludzi. Nawet tych złych.

Nie mam pojęcia, co jest w tych książkach, ale nie można o nich przestać myśleć. Człowiek się scala i po prostu odczuwa tak, jakby te wydarzenia były prawdziwe. Ja naprawdę przez pewien czas, żyłam tylko tą serią. Bo muszę od razy przyznać, trzecia część przeczytana. O niej niebawem. I już mogę powiedzieć. Kolejny tekst, obkupię łzami, bo na samo wspomnienie, czuje okropny smutek.

Teraz powtórzę, to samo co wcześniej. Przeczytajcie. Tak cudnie napisanych książek, dawno nie miałam przyjemności czytać.
 
 
 
Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger