października 31, 2013

października 31, 2013

Organizacyjnie

Organizacyjnie
Kochani dziś tutaj krótko słów kilka ode mnie, jak widzicie zwolniłam z recenzowanie mimo,że stosiki mam zacne i na prawdę powinnam siedzieć i czytać. I zapewne tak by było gdyby nie fakt,że mam teraz troszkę więcej obowiązków, w dodatku się pochorowałam. Na domiar złego samo leżenie byłoby frajdą gdyby nie przeokropny ból ucha, głowę mi roznosi, a w domu tupią nóżki moich bratanków. Niby fajnie, tylko jak się cierpi to nawet nie odczuwa się przyjemności z takiego towarzystwa. No ale dosyć marudzenia. 
Będzie mniej mnie tutaj, ale będę.Mam zamiar iść do pracy, a co za tym idzie mniej czasu na czytanie, dlatego niestety mniej czasu poświęcę dla mojego kochanego bloga, was odwiedzała oczywiście będę, jeżeli z opóźnieniem to wybaczcie,ale na pewno zajrzę do każdego :) 
No myślę,że starczy tych wypocin, życzcie mi powodzenia w pracy, bo mam ogromnego stresa, a dopiero sama papierkowo-urzędowa misja przede mną, czyli coś czego nie znoszę hihih ;)

A teraz coś na temat dzisiejszego święta, wiecie oczekujcie w nocy wizyty z ... zza światów ;))))







października 28, 2013

października 28, 2013

Zasada trzech

Zasada trzech




Klub siostrzyczek to taka współczesna wersja "Małych kobietek", mamy tutaj trzy siostry, które się bardzo kochają, ale jak wiadomo między rodzeństwem bywają gorsze i lepsze chwile. Stevie wypadło być tą środkową siostrą, nie rzucającą się w oczy, często odgrywającą rolę tej, która godzi waśnie między członkami rodziny. Jej ulubionym zajęciem jest pieczenie babeczek. To zajęcie pomaga, w smutkach, radościach ale i złości. Wtedy to każda z nich zostaje adekwatnie od panującego nastroju nazwana.
W rodzinie Reelów prym wiedzie aktorstwo, rodzice zajmują się nim zawodowo, dlatego też miłość do niego zaszczepili w dzieciach, ale największym talentem odznaczała się Alex, najstarsza z rodzeństwa, posiada największe zdolności aktorskie, wspaniale odnajduje się na scenie, szybko przyswaja role, po prostu urodzona aktorka. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie ogłoszono konkursu do obsady roli księżniczki w musicalu "Księżniczka na beczce prochu". Stevie uwielbiająca śpiewać, obdarzona pięknym głosem myśli o wzięciu udziału, nie spodziewa się,że przyjdzie jej rywalizować z własną siostrą. 

Jak się okaże środkowa z sióstr postanowi wyjść z cienia i udowodnić,że również posiada talent, chociaż nigdy się z nim nie ujawniała. Wszystkiemu będzie przyglądała najmłodsza z sióstr. Nie wiedząca, czyją stronę trzymać, z chęcią by zakończyła całą sytuację, ale niestety czasu do przesłuchania coraz mniej, dziewczynki zaczęły przygotowania. W domu z dnia na dzień atmosfera  robiła się zbyt napięta. Jedna z nich nie będzie do końca w porządku. Wynikiem czego ta druga zostanie odsunięta, pozostanie bez roli. 
Czy wyjdzie na jaw co zrobiła zazdrosna nastolatka i jakie to odniesie skutki?

Bardzo miło spędziłam czas w towarzystwie trzech temperamentnych sióstr, z początku gdy zaczęłam czytać miałam obawę czy całość nie będzie zbyt nudna, jednak na szczęście się pomyliłam. Fabuła ma odpowiednie tempo, język typowo młodzieżowy bo i bohaterki są w takim wieku, no nie licząc tej najmłodszej. Bardzo mądrze została przedstawiona relacja między dziewczynkami. Prowadzą klub siostrzyczek, posiadają hasło i obradują na ważne tematy, nawet gdy się pokłócą. Całość jest lekka, przystępna, według mnie świetna lektura dla dorastających panienek, ukazuje jak niepotrzebna zazdrość może zburzyć coś co jest ponad wszystkie konkursy. Polubiłam całą trójkę, chociaż wiadomo zachowanie jednej z nich było nie w porządku, byłam ciekawa jak na wszystko zareaguje główna zainteresowana no i nie powiem bardzo się zdziwiłam, ale jak? Nie powiem. Książka sam się czyta dlatego szczerze polecam dla relaksu. Bardzo umiliła moje niedzielne popołudnie. 









października 26, 2013

października 26, 2013

Nawiedzony dom

Nawiedzony dom


Rodzina Chabrowiczów wprowadza się do domu odziedziczonego w spadku, razem z nim dostali sąsiadów, których to chcą przemeldować do znalezionych dla nich wcześniej mieszkań, nie wiedzą jednak,że jedna z lokatorek uparcie będzie odmawiała wyprowadzki nie podając specjalnego powodu. Główny dziedziczący Roman zaczyna twierdzić,że więcej ma kłopotów niż radości z otrzymanych włości. A świadkami wszystkich zajść jest dwójka dzieci, Janeczka oraz Pawełek. Postanowią oni wkroczyć do akcji i sprawdzić dlaczego Zmora w postaci upartej sąsiadki nie chce opuścić domu. W dodatku zagadką będą tajemnicze drzwi od strychu zamknięte tak szczelnie, iż żadnym sposobem nie będzie można ich otworzyć. 
Pojawi się pies, którym dzieci postanowią się zaopiekować, ale nim to się wszystko stanie odbędą długie i żmudne przygotowania, bo z remontem oraz sąsiadką na głowie rodzice nie będą do końca przekonani czy brać odpowiedzialność za zwierzaka. 
Nikt nie będzie wiedział,że dzięki właśnie temu czworonogowi rozwiąże się wiele zagadek, a może nawet odkryje przestępstwa? 
Jedno jest wiadome ta dwójka będzie niesamowicie zaradna, zaś pomysły i zdolność do łączenia faktów wprowadzi nie jeden raz w podziw funkcjonariusza służb mundurowych. Nawet zgoła sceptycznie nastawiona babcia da się wciągnąć w śledztwo, rozpoczynając współpracę z psem Chabrem, a miejscem gdzie rozgrywać się będą przeróżne sytuacje będzie... furtka! 

Dom będzie straszył członków rodziny przedziwnymi odgłosami, interpretacje będą różnie, część domowników stwierdzi,że przyczyną hałasu są po prostu wiekowe instalacje, doświadczona babcia fachowym uchem stwierdzi,że nie żadne instalacje, a po prostu mury zaczynają się walić i niebawem cały dom legnie w gruzach. Rodzeństwo nieśmiało napomknie bez strachu,że może to jakieś duchy? 
Sprawy zaczną się robić coraz poważniejsze, najmłodsi w z familii uświadomią sobie,że na ich małe głowy spadło bardzo wiele obowiązków, jednak czego się nie robi na pomoc strapionemu ojcu! 


Czytałam niezwykle długo, nie dlatego,że książka mnie nie wciągnęła, bądź nie podobała. Wręcz przeciwnie!
Dawno, bardzo dawno nie uśmiałam się już od samego początku do ostatniej strony, a dokładnie zdania podczas czytania. Wspaniała lektura, oczywiście z wątkiem kryminalnym, który powiem szczerze był dla mnie nie lada zagadką. Zaś dzieciaki ze swoimi pomysłami rozbrajały mnie tak bardzo,że były chwile gdy śmiałam się dosłownie w głos, a kiedy wplątały w swoje sprawki babcię po prostu umarłam ze śmiechu;)
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Chmielewskiej i żałuję,że wcześniej się nie zdecydowałam, nie mam pojęcia dlaczego tak się działo ale wiem, naprawię ten błąd! Styl jest po prostu świetny, wciąga i poprawia humor. Było mi szkoda kiedy kończyłam bo na prawdę bardzo miło spędziłam czas. Myślę,że nie muszę namawiać, kto jeszcze nie miał okazji po prostu musi przeczytać!


Książka bierze udział w wyzwaniach "Polacy nie gęsi" oraz " czytamy kryminały".



października 24, 2013

października 24, 2013

Stosik! Stosik! :)

Stosik! Stosik! :)


Kochani jak widzicie przedstawiam wam mój zacny stosik, skarby są oczywiście wspaniałe i z wielu pozycji bardzo, ale to bardzo się cieszę, chyba jak z każdej wyczekiwanej książki!:) Mam nadzieję,że mnie nie zawiodą no jak wiadomo nie ma nic gorszego jak rozczarować na czytanej lekturze. Tak więc nie przedłużam..:)))

Od góry.. ;

1. Jillian Lauren - "Moje życie w haremie" wydaje mi się,że będzie to na prawdę bardzo wciągająca przygoda, bo już sam tytuł mówi sam za siebie..;)

2. Joanna Chmielewska - "Nawiedzony dom" Noo i w końcu! Mam książkę słynnej autorki!!:) Jestem w trakcie czytania no i? No i byłam głupia,że wcześniej nie sięgnęłam po jej twórczość..

3. Megan McDonald - "Zasada trzech" Tutaj to absolutny ślepy traf, ot spodobał mi się opis i okładka :))

4. Megan McDonald - "Prawo serii" Skoro jest jedna to i musi być druga! Bez dwóch zdań! ;)

5. Ewa Nowak - "Mój Adam" Bardzo, ale to bardzo spodobał mi się styl tej autorki, zaś seria miętowa jest po prostu super! Mam nadzieję,że się nie zawiodę.

6. Kathyrn Littlewood - "Szczypta magii" Przyciągnął mnie tytuł, a dopiero później zwróciłam uwagę,że to drugi tom, na pierwszy czekam, więc dobrze,że ten już jest :)

7. Wioletta Szulc - "Rysunek w sercu" No! Tę książkę to pragnęłam mieć, dzięki kochanemu mojemu Bujaczkowi mogę przeczytać;) Dziękuję:**

8.  Katarzyna Michalak - "Przepis na szczęście" Recenzja tej książki już jest kto nie czytał może zajrzeć;) Przeczytana dzięki uprzejmości Bujaczka :**

9. Roz Bailey - "Imprezowe dziewczyny" Sam tytuł  jest ciekawy, opis jeszcze bardziej, zobaczymy co zastanę w środku;)

10. Shusterman/Elfman - "Strych Tesli" Bujaczek napisała tak ciekawą i intrygująco,że po prostu muszę przeczytać! Żarówka na okładce mnie po prostu rozbraja;)

Tak się właśnie prezentują moje wspaniałości, recenzje oczywiście pojawią się na blogu, jeżeli ktoś z was czytał, bądź jest ciekawy czy warto po wybraną pozycję sięgnąć według mojego skromnego zdania zapraszam do odwiedzin:) 





października 22, 2013

października 22, 2013

Przepis na szczęście

Przepis na szczęście


Sporo słyszałam o tej książce, wszędzie gdzie nie napotkałam recenzje widniały same ochy i achy kierowane w jej stronę. Piękne wydanie, niesamowite przepisy różnorodnych potraw, a dla wiernych czytelniczek śledzących każdą publikację autorki, dalsze losy ulubionych bohaterek wybranych powieści. 
I tak spotykamy Lilianę z Nadziei, Bogusię  niespodziankę, Danusię w Wiśniowym dworku oraz Ewę w poziomce. Jak się poukładały losy tych kobiet? Ano różnie, nie będę oczywiście zdradzała treści. 
Sama najbardziej była ciekawa jak to się ułożyło Lilce, bo Nadzieja jest dla mnie cały czas numerem jeden ze wszystkich książek K. Michalak.  Opowiadanie było, emocji na mnie specjalnych nie wywarło, ot przeczytałam, dowiedziałam się i przyjęłam do wiadomości. Bogusi nie za bardzo lubiłam więc dobrze było skupić się na sprawach jednej z przyjaciółek, bo obawiałam się,że będzie drążenie tematu z Oliwierem. 
No i historia Danusi, tutaj do niej jeszcze wrócę, ponieważ coś mi się bardzo ale to bardzo nie spodobało, o tym później. Ewa jak to Ewa  chyba każdy wie jaka z niej głowa pełna pomysłów z chęcią do ratowania całego świata. 

Same przepisy były bardzo ładnie przedstawione, większość o dziwo dla mnie samej znałam, więc tylko sprawdzałam czy sposób wykonania jest podobny do mojego. Oczywiście znalazły się takie, których nie znałam, wiadomo każdy odkrywa z wiekiem coś nowego, co dom inne potrawy dlatego bardzo lubię "wejść" do cudzej kuchni i zapoznać się z przepisami. Rozdziału przepisowe podzielone na pory roku, tak,że można do każdej z nich przygotować danie z produktów jakie dostarcza nam sama natura, fajny pomysł i to mi się na prawdę podobało.
Teraz wrócę do tego co mnie zbulwersowało, w jednym z opowiadań został poruszony temat choroby alkoholowej, autorka jeżeli nie ma pojęcia o czymś powinna albo zasięgnąć informacji, albo po prostu pomyśleć nad czymś innym. Mianowicie, nie jest absolutnie możliwie aby osoba będąca od wielu lat w nałogu tutaj mamy alkoholizm po dwóch miesiącach nagle zmieniła się i wyleczyła!!! Ludzie kochani! Dwa miesiąca trwa ścisła terapia, będąca bardzo ale to bardzo trudna dla samej osoby, bo alkoholik, taki typowy nie odstawi tego ot tak, bo zechce. Samo postanowienie to jedno, ale chęć napicia jest na prawdę silna. Tutaj jest potrzebny czas, czas dla organizmu aby się przyzwyczaił do braku alkoholu. Mało tego chyba każdy na zwykły chłopski rozum zdaje sobie sprawę,że lata spędzone w stanie nieważkości ma swoje konsekwencje w psychice, niestety tutaj jest zadanie dla terapeutów. Wydaje mi się, a raczej jestem pewna,że autorka osobiście nie natknęła się na alkoholizm w rodzinie. Nie jest możliwe coś takiego co napisała w książce, nawet jeżeli ktoś ma na prawdę silne postanowienie poprawy. Gdyby tak było to wiele osób nie cierpiałoby z  powodu pijących członków rodziny... 
Tyle na temat mojego wykładu. Gdyby nie ten "szczegół" książkę oceniłabym wyżej. 



października 17, 2013

października 17, 2013

Nalewka zapomnienia

Nalewka zapomnienia



Czasem niespodziewane wydarzenie może odmienić całe życie, tak było w przypadku Jagi. Chciała, a raczej musiała przypodobać się prezesowi dlatego postanowiła wziąć udział w sztafecie, świadomość o uznaniu szefa gdy będzie dzierżył trofeum i myślał o jej zasłudze była na prawdę kusząca. Jak postanowiła tak zrobiła, tylko nie spodziewała tak wielkiego wysiłku fizycznego, wiadomo dała z siebie dwieście procent, ale żeby od razu zemdleć i to na mecie?  Wstępne badania nie wykazały nic co mogło by budzić podejrzenia, dopiero za jakiś czas diagnoza okazała się być delikatnie mówiąc niezadowalająca, pod jej wpływem rezygnuje z pracy, w końcu teraz nie będzie jej potrzebne wspinanie po szczeblach kariery, zostawia mieszkanie bratu, z którym stosunki ma nieco chłodne. Wyjeżdża do jedynego miejsca gdzie czuła się na prawdę dobrze. Mimo braku tego wszystkiego co ma teraz w pięknym mieszkaniu. Od wielu lat nie czuła się szczęśliwa. 
W tej uroczej miejscowości, w domku pozbawionym udogodnień będzie cieszyła się życiem, zaprzyjaźni ze zwierzętami uroczym Azorem, dostojnym Maurycym i znawczynią samców Myszą. Będą oni pierwszymi jej powiernikami, doradcami, widzącymi łzy oraz radości,ale i coś jeszcze...;) 

Nie zabraknie sąsiadów, pomocnego Stacha, a przede wszystkim genialnej Śliwowej. Okolicznej wszędobylskiej starowinki, zajmującej się roznoszeniem plotek, zbierającej ziółek oraz robieniem sławnej naleweczki. Będącej chyba cały czas pod jej wpływem...Pojawiającej się nagle, zawsze gdy coś się dzieje wokół.
Znajdzie się jeszcze Pan Weterynarz, niemile widziany przez Jagę czego nie będzie potrafiła ukryć, a wszystko przez zdechłą krowę siejącą postrach w postaci paskudnego odorku. 
Agnieszka lepiej porozumiewająca się ze zwierzętami odczuje dziwne utrudnienie w kontakcie z owym mężczyzną, zwłaszcza gdy będzie się znajdował nieprzyzwoicie blisko. 
Jednak w tym wszystkim nie zapominajmy o chorobie, bohaterce będzie o niej ciągle przypominała tajemnicza Mona...

Dużo bardzo dużo słyszałam o tej właśnie książce, nie mogłam się wręcz doczekać kiedy przeczytam. 
Nie było mowy o rozczarowaniu, ale nie spodziewałam się co spotkam. Co więc zastałam wewnątrz? 
Przede wszystkim moje kochane zwierzęta i to w jakiej postaci! Azorka pokochałam miłością wielką i niekończącą się, od pierwszego spotkania wiedziałam,że będzie niesamowity... Zresztą każdy z mieszkańców chatki był kochany i nie dało się go polubić. 
Sama postać Jagi była mi w pewnym sensie bliska i rozumiałam jej zachowania do spraw dla innych ludzi prostych i będących wręcz czymś naturalnym. Najbardziej polubiłam sposób w jaki rozmawiała ze zwierzakami, po prostu zaśmiewałam się do łez w tych sytuacjach. Uwagi myszy mnie wręcz rozbrajały, co najśmieszniejsze chwilami przyznawałam jej racje!
Oczywiście nie brakowało wzruszeń, cieszyłam się razem z bohaterką w chwili gdy jej brat okazał się inny jak go wcześniej oceniała. Osobiście bardzo Ariela polubiłam. 
Wszystkie postaci zostały wspaniale wykreowane, nie można chyba było nikogo nie polubić. Książka ma niesamowity klimat trochę bajkowy chwilami metafizyczny, oczywiście nie przesadzone, wszystko znakomicie wyważone ze sporą dawką humoru. 
Oczywiście polecam każdemu, wspaniała lektura od której na prawdę trudno się oderwać, oczywiście naleweczkę pochłonęła moja mama, zagrabiła ją jako pierwsza i była zachwycona. Dowód,że jest to pozycja dla każdego bez względu na wiek:) 

Za książkę chciałam serdecznie podziękować autorce 
Kasi Bulicz-Kasprzak  

Książka bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi"

października 16, 2013

października 16, 2013

Houston, mamy problem

Houston, mamy problem



Dzień po imprezie, paskudny kac a na dodatek wcześnie rano umówiona rozmowa o pracę, nie byle jaka bo w zawodzie, który jest jego życiem. Jak na złość wszechświat sprzysiągł się przeciwko niemu, biednemu jubilatowi, bo Jeremiasz właśnie tego feralnego dnia kończy swoje trzydzieste drugie urodziny. Złośliwy taksówkarz, podły akumulator no i  na dokładkę kontrola policyjna, a żeby było śmieszniej to w kluczowym momencie okazuje się,że nie zabrał najważniejszego przedmiotu bez, którego nie ma po co pokazywać się na planie zdjęciowym. 
Tak o to zaczyna się dzień urodzin biednego przedstawiciela płci brzydkiej, będącego na życiowym zakręcie, twierdzącego,że jak ma już się walić to wszystko po kolei,  na domiar złego Raszpla stukająca w jego podłogę a swój sufit, trafne powiedzenie "jak dobrze mieć sąsiada" w tym przypadku szarą Zmorę uprzykrzającą życie Jeremiemu.

Tak ważny dzień, bo raz na cztery lata, można by rzec wyjątkowy kiedy się obchodzi urodziny w roku przestępnym, ale to właśnie w tej chwili zamiast świętować wspomina, oraz myśli co by było gdyby Marta nie zrobiła tego co doświadczył,  no i dlaczego ciągle o niej myśli, przecież wcale mu na niej już nie zależy jest przeszłością i powinien nie mieć żadnych nostalgii! I te książki poukładane według kolorów! No co za wymysły, tylko kobieta mogła wpaść na coś takiego, mężczyźnie nigdy by nie przyszło do głowy układać kolorystycznie!  Zostawiła bałagan po sobie, wyprowadzając się z mieszkania trzy miesiące temu, On w końcu tutaj tylko śpi i się kąpie, to też nie codziennie, w końcu nie musi robić tego co mu kobieta nakaże, wolność ma swoje plusy. 

Wypady z kumplami do barów, podryw kobiet, one są w końcu takie łatwe do rozgryzienia, fakt trzeba wyskoczyć z kasy ale jakby nie było coś za coś. Czasem interes jest wart każdych kosztów, gorzej jeżeli jest się bezrobotnym mającym na głowie kredyt mieszkaniowy.. Wtedy każda wydana dyszka ma ogromne znaczenie, a drinki nie należą do najtańszych. 
Jest jeszcze mamusia, stale martwiąca się i o wszystkim chcąca wiedzieć, trzeba z nią dobrze żyć bo od niej jest uzależniony, mianowicie co tydzień wozi pranie. Pralka była Marty, wyprowadziła się wraz z nią.
Ciągle ta Marta, gdzie się nie obejrzy! Dobrze,że są koledzy, Maurycy, Gruby i Dżery no i Alina ona też jak kumpel...


Taki o to jest Jeremiasz, gderliwy pewny siebie, po prostu irytujący! Już na wstępie zorientowałam się,że nie będzie łatwo bo wszystko widziane oczyma faceta, ale żeby takiego wkurzającego to się niestety nie spodziewałam. Wielki znawca kobiet, bo my to jesteśmy z odległej galaktyki, ciągle gadamy, mężczyźni wcale nie dialogują, są niemowami w szczególności podczas wspólnych imprez. Matka to zło koniecznie, o przepraszam bardzo nie wtedy kiedy robi pranie, to znaczy jej pralka. 
Pracuje sobie dorywczo, naprawia sprzęt rtv,  więc tak sobie jeździ po domach i służy pomocą oczywiście nie za darmo. Każdy przejaw sympatii musi skomentować, no ale przecież tylko kobiety mają coś do powiedzenia. Ma jednak jakieś zainteresowania, lubi fotografować ptaki, w tym celu lubi udać się z przyjacielem do miejsca odciętego od cywilizacji by pobyć z naturą. Zawodowo operator filmowy, chwilowo na straconej pozycji przez pewien incydent. Unoszący się dumą dryfuje sobie jako pan samego siebie. Krytykując wszystko co napotka, mając uwagi do każdego o byle co.
Przyznam się,że podczas czytania złapałam się na pewnej myśli, a dokładnie uświadomiłam dlaczego jestem sama, bo z takim facetem to ja bym się wykończyła, albo sama sobie wręczyła nagrodę nobla za wytrwałość, na szczęście nie jestem masochistką.  
Ponarzekałam sobie na bohatera, przyszła pora na ocenę całokształtu. Ogólnie rzecz biorąc książka jest na relaks, tylko mnie się to nie bardzo udawało bo właśnie Jeremiasz drażnił mnie okrutnie. Natomiast fajną postacią była Inga, myśląca i mająca świetne podejście do życia, konkretne bez owijania w bawełnę. 
Styl autorki oczywiście jest bardzo lekki, oczywiście nie brakuje humoru. Katarzyna Grochola bardzo dobrze zrobiła rys psychologiczny mężczyzny, zaczerpując oczywiście informacje u wielu źródeł co odzwierciedliło się na naprawdę dobrze napisanej książce. 





Książka bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi". 



października 14, 2013

października 14, 2013

Zbiorek zdjątkowy :)

Zbiorek zdjątkowy :)
Tak sobie od kilku dni spacerowałam, robiłam zdjęcia bo robić  lubię, chociaż nie bardzo umiem;) 
Na początku muszę, po prostu muszę pokazać wam prosiaczki, a dokładnie jednego ciekawskiego/odważnego, który jako jedyny ze stadka wyłamał się i do mnie podszedł:)) Stałam cykałam zdjątka i mam uwiecznioną całą drogę przejścia łobuza w moją stronę;) Wielka dla mnie szkoda,że to nie moje osobiste dzieciaczki prosiaczki, ale co tam zawsze mogę pojechać i odwiedzić;) 












No sami przyznajcie,że kochany maluszek!! :) podszedł mi do samiuśkich nóg ale oczywiście gdzieś mi zawieruszyło się zdjęcie, cała ja ;).
Teraz będą zdjęcia typu dżem mydło i powidło, mój sobotni spacer oraz dzisiejsze grzybobranie, może niezbyt owocne ale za to ile się świeżego powietrza nawdychałam! :))

   Moje prywatne drzewko, jak się nazywa nie mam pojęcia;)



                 Te pięknotki też przy mojej prywatnej posesji sobie rosną;))



                                                            REKSIO ;)

                                 Hihhihi znalazłam! :) to był pierwszy, zajączek;)


No i teraz się wydało co robiłam zamiast czytać, to nic,że stosik się nie zmniejsza, ładna pogoda zwyciężyła i po prostu musiałam pobiegać tu i tam;) Chociaż najlepiej było dzisiaj w lesie, straciłam rachubę czasu...;))

października 11, 2013

października 11, 2013

Broniewski w potrzasku uczuć

Broniewski w potrzasku uczuć

Historia jaką przedstawia książka to przebieg romansu Władysława Broniewskiego z Ireną Helman opartą na podstawie udostępnionych listów.
Można powiedzieć,że był to dość trudny i bardzo emocjonalny związek bo musieli stoczyć "walkę" z przeciwnościami, jakimi przede wszystkim była rodzina Ireny, która to za wszelką cenę chciała uniemożliwić kobiecie kontakty ze swym ukochanym, robiąc wszystko co według nich mogło odnieść jaki kolwiek skutek.
Dodatkowo sam Broniewski miał żonę oraz córkę, o ile na tej pierwszej bardzo szybko przestało mu zależeć to dziecko było dla niego bardzo ważne w życiu, wiele razy rezygnował z potajemnych spotkań z kochanką na rzecz Anki.
Postawa żony była jak dla mnie chwilami zdumiewająca, bo nie wyobrażam sobie jak mogła siedzieć z własnym mężem i rozmawiać o innej kobiecie zajmującej jej miejsce w sercu życiowego partnera, co najdziwniejsze była również pośrednikiem między tą dwójką. Co nie oznacza,że nie robiła wymówek oraz nie urządzała scen histerii, bo takie też się zdarzały.

Jeżeli chodzi o Broniewskiego to był on według mojego odczucia egoistą nie zważający na uczucia wielu osób, bo z jednej strony Janka, prawowita współmałżonka, matka ukochanej córeczki, jak wynika z listów już przed zawarciem ślubu nie był lojalny wobec niej, mimo wszystko z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu doprowadził do całej ceremonii, dlaczego? Nawiązał romans z Ireną, którą jak twierdził bardzo kochał, młodsza o wiele lat, naiwna, wierząca w przyszłość ich związku obdarzyła uczuciem poetę. Potrafił pięknie się wyrażać do swej ukochanej, ale czy na prawdę mu na niej zależało? 
Zdawał sobie sprawę, na jakie przykrości jest narażona, ponieważ matka oraz brat Ireny nigdy nie pogodzili się z ich romansem, nie mogli znieść myśli,że żonaty mężczyzna chce związać się Helmanówną. 

Różnie bywało między tym dwojgiem, oczywiście nie mogło być mowy o kłótniach, jednak wielokrotnie ich spotkania nie dochodziły do skutku z różnych przyczyn. Korespondowali ze sobą bardzo często, a dokładnie niemalże cały czas. Jakby ich życie było uzależnione od tych słów zawartych na papierze, bo wykradzionych chwil sam na sam nie było zbyt wiele.Mimo, to żyli w przekonaniu,że w końcu kiedyś się połączą na zawsze, ale czy tak się stało? 


Szczerze powiedziawszy bardzo niezręcznie śledziłam życie Broniewskiego oraz Helman czytając ich prywatne, a wręcz intymne wyznania miłosne zapisane w listach. Miałam dziwne uczucie,że przekroczyłam granicę, za którą nie powinno się wchodzić. Wyznania oraz problemy z jakimi musieli się zmierzyć powinny pozostać zachowane w tajemnicy, ale to tylko według mojej opinii. 
Broniewskiego uważam za manipulanta uczuciowego, nie potrafiące na prawdę podjąć decyzji w sprawie nie tylko swojego życia, ale równie zakochanej, czekającej Ireny. Bo tak na prawdę ona poświęciła dla niego wszystko, relacje z własną rodziną. Mając nadzieję,że w końcu spędzi resztę życia przy boku ukochanego, a jak się to wszystko skończyło... 
Książka jest ciekawie wydana, można w niej znaleźć zdjęcia oryginalnych listów, oraz fotografie z różnych etapów życia poety i nie tylko jego. 
Głównie polecam osobą zainteresowanym historią tego romansu i jego zakończenia. 








Książka bierze udział w wyzwaniu " Polacy nie gęsi"


października 07, 2013

października 07, 2013

Błękitna godzina

Błękitna godzina



Druga część serii nieśmiertelnych rozpoczyna się szkoleniem Ever w jej nowych umiejętnościach jakie nabyła wybrawszy nowe "życie". Miłość dwojga kwitnie i wydaje się,że nic nie może zburzyć tego uczucia. 
Do feralnego piątku kiedy to po występie Milesa planowali spędzić noc w pokoju hotelowym...

Do szkoły przychodzi nowy uczeń Romano, wszystkim od razu przypada do gustu, oprócz Ever. Niby wydaje się być sympatycznym rówieśnikiem, ale jest coś w nim niepokojącego, czego dziewczyna nie potrafi wyjaśnić. W dodatku Damen nagle zaczyna się dziwnie zachowywać i słabnąć. Cała grupa znajomych zachowuje się inaczej jak dotychczas, a wszystko po nieudanym piątkowym wieczorze, gdy po zakończonym występie miała odjechać ze swym ukochanym, zamiast niego pojawia się Romano twierdząc,że ten na kogo czeka odjechał i już nie wróci. 
Zaczynają się dziać nie zrozumiałe rzeczy, w szkole przyjaciele się odsuwają od Ever, co najgorsze Damen po milczącym weekendzie nie ma zamiaru się wytłumaczyć, ignoruje dziewczynę i przestaje interesować jej osobą. 
Nastolatka podejrzewa,że wszystkiemu winien jest tajemniczy Romano, który pozornie zgrywający dobrego kolegę ma złe intencje, aby znaleźć odpowiedź będzie musiała udać do Summerlandu by nieznanych dotąd świątyniach uzyskać odpowiedzi.


W pewnym sensie ta część bardziej przypadła mi do gustu, bo byłam bardzo ciekawa o co chodzi całemu Romano w swej dziwnej misji skłócenia naszej głównej bohaterki ze wszystkimi przyjaciółmi. Z drugiej strony sama postać Ever była jakaś taka dziwna, nie potrafiła chwilami ogarnąć, zachowywała irracjonalnie no i  mnie najnormalniej w świecie drażniła. 
Jej tok myślenia no był na tak marnym poziomie,że miałam ochotę nią potrząsnąć bo celowała jak ćma we mgle ze swoimi spostrzeżeniami. A już cała akcja z czerwonymi napojami (kto czytał będzie wiedział o czym mowa) była po prostu śmiesznie przewidywalna. 
O co chodziło w błękitnej godzinie do tej pory nie bardzo wiem, bo owszem było coś tam o niej wspomniane ale żeby stanowiła temat wiodący i tak została traktowana no to nie powiedziałabym. W ogóle cały ten fragment został potraktowany pobieżnie, wręcz po macoszemu! Autorka pomysł miała dobry ale gdzieś po drodze chyba umknęła jej myśl wiodąca. 
No dobrze,  ponarzekałam sobie, żeby nie było całość przyjemnie się czyta i niebywale szybko co jest wielkim plusem. Jest sporo ciekawych wątków, które przykuwają uwagę. Do zakończenia też mam kilka zastrzeżeń, ale nie będę się nad nim rozwodziła, może tylko mnie się nie podobało. 
Podsumowując może nie było fajerwerków ale na szczęście obeszło się bez tragedii, mam nadzieję,że sięgnę po kolejne części bo po prostu jestem ciekawa jak to się wszystko zakończy. 







października 06, 2013

października 06, 2013

Spacerowo :)

Spacerowo :)
Wyszłam na spacer oczywiście nie sama, bo w towarzystwie pewnego przystojniaka...
Rzecz jasna nie obyło się bez sesji zdjęciowej, maleńkiej bo niestety ciocia gapa nie naładowała baterii, no ale zawsze jest jakaś namiastka:)


           No ale ciociu musisz mi zrobić zdjęcie ;))

Szukaliśmy sobie jesieni, w towarzystwie dwóch kompanów, nierozłączni, zawsze razem:)


          Na prawdę nie wiem co oni dopadli na tej łące..;D 

Żeby nie było coś tam z tej jesieni znaleźliśmy...:)

          Moje kochane zażółcone brzózki i nie tylko :)

Kiedyś, dawno temu gdy byłam takim małym człowiekiem bardzo lubiłam chodzić jesienią na łąki, albo pobocza i zrywać taką fajną trawkę, nie raz można ją spotkać zabarwioną na różne kolory:)

          Wspomnienie starych dobrych czasów...:)

No i to by było na tyle z mojego zdjęciowego weekendu, może przy następnej wizycie ludzika pójdziemy porobić fajniejsze zdjątka:)

października 04, 2013

października 04, 2013

Gra o Ferrin

Gra o Ferrin


Karolina pracuje jako lekarz, a dokładnie jeździ w karetce, tego dnia dostali wezwanie do kobiety, która próbowała popełnić samobójstwo. Na miejscu okazuje się,że pacjentka wygląda identycznie jak Pani doktor... jest jej siostrą bliźniaczką, z którą nie miała okazji nawiązać kontaktu,. bo Karolina wychowywała się domu dziecka. Niestety próba ratowania życia się nie udaje... 
Kobieta wraca do domu zrozpaczona, okazuje się,że na miejscu ktoś na nią czeka, Łukasz przyjaciel, ma do przekazania dwie rzeczy, jedną z nich jest tajemnicza księga od ciotki Maryli, jest w niej jedno bardzo ważne zaklęcie, dzięki niemu może się przenieść do pewnej krainy zwanej Ferrinem..

Przejście do Świata światów będzie rozpoczęciem niesamowitej przygody, na śmierć i życie, tutaj nic nie będzie wyglądało jak w poprzednim życiu. Karolina przybierze imię Anaela,  nie wiedząc jeszcze jaką otrzyma moc i do czego zostanie przeznaczona jej rola w tym niezwykłym świecie. 
Bo przybycie nie będzie czymś niezauważonym, wiele osób będzie jej oczekiwało, nie każdy przywita "gościa" ze szczerymi zamiarami, nie będzie wiadomo po kim i czego można się spodziewać.
Szykuje się bardzo wielkie wydarzenie w królestwie Ferrinu, ale tego czarodziejka nie będzie świadoma bardzo długo, wiele tajemnic, mrocznych i tragicznych zostanie odkrytych, wszystkie będą łączyły się z trzema mężczyznami Amrem, Reikanem i Selinarisem, który będzie tym złym, namiętnym, dobrym albo zdrajcą? Jak splotą się ich wspólne losy i jakie poniosą konsekwencje wraz z Anaelą? I czy może być dobre zakończenie gdy w grę wchodzi zło? 


Kroniki Ferrinu nie należą do zbyt łatwych, spotkać możemy tutaj wiele trudnych do zrozumienia sytuacji, co najważniejsze postaci, zanim się człowiek przyzwyczai do nazw oraz języka zaklęć musi minąć troszkę czasu. Akcja się toczy od pierwszych stron książki, już w momencie gdy wraz z Karoliną trafiamy do Ferrinu a dokładnie lasu tysiąca można powiedzieć,że zaczyna się jedna wielka jatka, śmierć staje się czymś o zgrozo "normalnym" ciągłe walki oraz przelewy krwi. 
W dodatku między jedną rzezią a drugą spotykamy intrygi, które serwuje najwyższa kapłanka zwana Bereniką, na szczęście Anaela ma przy swym boku Reikna oraz cienia Sarisa. Sama nie należy do spokojnych istot więc proszę mi wierzyć dzieje się oj dzieje. 
Fabuła jest oryginalna, chociaż z tego co słyszałam ma wielu przeciwników, mnie się jednak na swój sposób podoba. Wszystkie krainy zostały na prawdę ciekawie wymyślone przez autorkę. Osobiście nie należę do znawczyń gatunku fantasy, niemniej jednak uważam,że jest to ciekawa odsłona Katarzyny Michalak. 
Co najważniejsze przed nami jeszcze cztery tomy, co oznacza,że akcja dopiero się rozwinie i nabierze tempa. Oczywiście znalazłam kilka rzeczy, których bym się pozbyła, no ale może akurat one musiały się pojawić. Nie zdradzę, które bo przyszłym czytelnikom mogłyby zburzyć obraz całości. 
Myślę,że fani autorki lubiący poznawać jej nowe twarze powinni przeczytać, bo jakby nie było kroniki są najbardziej wyczekiwanymi. 



PREMIERA - 24 PAŹDZIERNIKA 2013 





Książka bierze udział w wyzwaniu " Polacy nie gęsi".


października 01, 2013

października 01, 2013

Password

Password




Zacznę od tego,że wcale nie chciałam przeczytać tej książki a co za tym idzie nawet nie myślałam żeby ją zdobyć, no bo i po co? Aż tu pewnego dnia wracając do domu zastałam na stole przesyłkę, w środku znajdowała się ten oto nabytek. Od kogo? Za co? Tego niestety nie wiem do tej pory, a czasu już sporo upłynęło bo chyba o ile mnie pamięć nie myli około dwóch miesięcy. Tak sobie leżała na półeczce patrzyła na mnie ja na nią... i nic. Aż do wczoraj, bo stwierdziłam,że skoro już do mnie trafiła to może i warto się z nią zapoznać? 

Zaczynamy w momencie gdy jeden z przyjaciół Jerro traci przytomność i jego kolega musi wezwać karetkę,  w czym pomaga mu pomoc domowa Kasia. Nadmienię,że akcja rozgrywa się w Holandii, zaś pracownica pochodzi z Polski. 
Czas mija nadjeżdża pomoc, sanitariusze zamieszczają chłopca w karetce i zmierzają w stronę szpitala. Mick postanawia jechać na rowerze za nimi by być przy Jerro w chwili gdy odzyska przytomność. Wchodząc do szpitala jest przekonany,że lekarze zajęli się chorym. Co dziwne kobieta w informacji nie wie nic o nowo przybyłym pacjencie. Mick nie potrafi zrozumieć co stało się z jego przyjacielem, przecież wiadomą sprawą jest,że karetka powinna być przed nim na miejscu.
 Pełen sprzecznych uczuć wraca do domu i powiadamia swoją mamę o minionych wydarzeniach i tym co zastał po przybyciu do szpitala. 
Sprawa się wyjaśnia, Jerro leży na sali, za jakiś czas będzie go można odwiedzać...
Po wyjściu ze szpitala okazuje się,że coś jest nie tak. Niby wygląda tak samo, jednak jego zachowanie budzi niepokój w przyjacielu. Chłopcy znają się od dwóch lat, będący praktycznie nie rozłączni, dlatego Mick od razu orientuje się,że Jerro się zmienił, co gorsza nie pamięta wielu ważnych rzeczy, na przykład ich wspólnego hasła, które w zabawie wymyślili aby mieć do siebie pewność. 
Zaczyna sprawdzać kolegę, zadając mu przeróżne pytania oraz obserwując, aż pewnym momencie okazuje się się,że postać o wyglądzie jego przyjaciela w zachowaniu wcale go nie przypomina! 

Jest jeszcze jeden nastolatek. Stefan, którego od jakiegoś czasu śledzi nieznajomy mężczyzna, kilka razy udaje mu się go zbyć. Problem w tym,że dręczyciel nie ma zamiaru się poddać, pojawia się pod szkołą, jeździ za uczniem. Aż pewnego dnia puka do drzwi jego domu...

Trzech chłopców, jeden tajemniczy, dziwny mężczyzna. Pojawiający się w różnych okolicznościach. 
Jak ich historia się złączy, a co najważniejsze zakończy? 

Przyznam się,że dawno na prawdę dawno nie miałam czegoś takiego,że siadłam z pewną rezerwą do czytania i przepadłam. Po prostu nie mogłam oderwać od stron. Każda wprowadzała mnie w coraz większe zdziwienie, wraz Mickiem próbowałam zrozumieć co stało się z jego przyjacielem, bo przecież nikt nie ulega tak radykalnej zmianie z dnia na dzień , no jeszcze jedno jakim sposobem karetka nie przyjechała przed rowerzystą? Co najśmieszniejsze nie wspomniałam tego wcześniej ale chłopak miał nadwagę, więc śmiem twierdzić,że na pewno jego prędkość nie dorównywała pędzącemu ambulansowi. 
Drugą rzeczą, która bardzo mnie zastanawiała to jakim cudem Jerro stracił pamięć, jego zachowanie był tak dziwne,że zaczęłam wierzyć w  działanie istot poza ziemskich. 
Książka jest podzielona na podrozdziały, każdy jest poświęcony innemu chłopcu, dzięki czemu z biegiem akcji dowiadujemy się co się działo w czasie równoległym, co odczuwali w danych wydarzeniach.Dla mnie to było na prawdę świetne doświadczenie, napięcie się rozwijało, fakt,że w pewnym momencie już znałam rozwiązanie zagadki, ale pozostawała jeszcze jedna sprawa...
Przyznam się,że nie spodziewałam tak wciągającej lektury, przeczytałam w ekspresowym tempie. 
Książka oczywiście ma jakieś swoje przesłanie, ale to już każdy sam stwierdzi gdy przeczyta, ja nie będę się w tym miejscu wypowiadała. Moim zdaniem warto przeczytać, mimo,że należy do gatunku młodzieżówek. 







Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger