kwietnia 18, 2020

kwietnia 18, 2020

Mój ukochany wróg

Mój ukochany wróg


Podczas czytania opisu Wroga, byłam niezmiernie ciekawa, jaką postać wykreuje autorka, aby wywołała we mnie uczucia, o których mowa w zapowiedzianych fragmentach opisu. Podobno każda z kobiet, spotyka, albo spotka w swoim życiu psychopatę. Tylko skąd wiedzieć czy ten człowiek, to właśnie taka osoba? Chciałam się przekonać, jak mniej więcej według autorki, będzie wyglądała taka postać. No i jak zwykle bywa, z ciekawości podążyłam śladami nowych bohaterów. 



Często poznajemy mężczyzn, którzy na pierwszy rzut oka, nie wywierają praktycznie żadnego wrażenia. Po prostu jest, gdzieś tam sobie żyje, chodzi po świecie. No i nagle, pojawia się przed oczami, zaczyna się rozmowa i okazuje się, że ten nijaki odbiór wyglądu zewnętrznego, nie współgrał z zachowaniem. I oto, sylwetka bez wyrazu, zaczyna nabierać kolorów, emocji i nawet to, co wcześniej nie było widoczne, teraz zaczyna się zauważać i nawet podobać. Dlaczego tak się dzieje? Co ma wpływ na bodźce naszego umysłu? 

Nika, przez długi czas, nie wiedziała, dlaczego Jonasz wywołał w niej tyle uczuć. Przecież kiedy go zobaczyła na zebraniu, nie wywarł na niej piorunującego wrażenia. Ot, siedział sobie i o czymś rozmawiał. Fakt, jego pewna siebie postawa przykuwała uwagę, ale nie odznaczał się urodą, która powalała na kolana. Zatem, co dawało mu tyle odwagi? 

Jonasz zwrócił uwagę na Nikę, przywitał w nowym zespole - mimo, że pracowała w nim od jakiegoś czasu. Tylko teraz, gdy właśnie On, zrobił oficjalną prezentację, tej młodej dziewczyny, reszta załogi, zauważyła nową koleżankę.


Często możemy powiedzieć, że nasze życie dzieli się na etapy, od jakiegoś momentu, albo do jakiegoś wydarzenia. I tak było w przypadku Niki, zanim poznała Jonasza, jej codzienność była zwykła, bez wydarzeń, które wzbudzały emocje, a później już wszystko całkowicie się odmieniło. 



Trudno jest mi napisać czy książka byłą fascynująca, albo czy porwała mnie fabuła. Niemniej czytałam z pewną dozą ciekawości, chociaż nie powiem. Denerwowały mnie bardzo pewne sytuacje, zachowania bohaterek. 

Oczywiście próbowałam postawić się w sytuacji Niki, która po prostu dawała sobą wodzić za nos. Miałam chwilami wrażenie, jakby straciła zdolność samodzielnego oceniania faktów, które wyrastały jeden po drugim. W żaden sposób, nie umiała ze sobą połączyć zachowań i zdarzeń. Nie wiem, być może tak właśnie miała działać manipulacja. Jeśli tak, to rzeczywiście autorce bardzo się to udało odwzorować. 

Często podczas czytania, zastanawiałam się, jak kobiety mogą zwracać uwagę, na takich mężczyzn jak Jonasz. Ani jego opis wyglądu, ani cechy charakteru, którymi były zafascynowane kobiety, nie wzbudziły we mnie pozytywnych uczuć. I nie dlatego, bo wiedziałam jaki jest. Po prostu, dla mnie mężczyźni pokroju Jonasza, są drażniącymi dupkami. Dosłownie tak, w myślach ich nazywam. 
On bardzo dobrze wiedział, kiedy i co ma powiedzieć. W jaki sposób zachować, by zawsze jego była strona. Sprawnie lawirowałam między tematami, nawet jeśli, Nika miała odmienne zdanie, wątpliwości i tak później przyznawała rację, albo dawała za wygraną. 

Mam sporo mieszanych uczuć po zakończonej lekturze. Myślę, że warto przeczytać, choćby dlatego, by mniej więcej, uzyskać obraz człowieka o zachowaniu psychopatycznym. Czym się charakteryzują, dlaczego tak, trudno jest ich rozpoznać. No i przede wszystkim, jakie zagrożenie może spotkać ze strony kogoś takiego.  Książkę czyta się bardzo szybko, chociaż fabuła jest dosyć osobliwa i wywołuje przeróżne emocje. Na pewno nie znajdziecie nużących fragmentów. 




Książkę przeczytałam dzięki Grupie Wydawniczej FOKSAL.


kwietnia 13, 2020

kwietnia 13, 2020

Cynamon sekrety i ja

Cynamon sekrety i ja


Nadeszła pora, na zakończenie cynamonowych tajemnic. Rozwiązania zagadki, niewyjaśnionych przeskoków między światami Vicky. Na wszystkie zadane pytania, nareszcie otrzymamy odpowiedzi i później, pozostanie nam, pożegnać się z bohaterami.  
Długo zastanawiałam się w jaki sposób autorka poprowadzi fabułę, czy rozwiązanie od razu miała w głowie? Czy może postaci zaczęły żyć własnym życiem i finał nastąpił sam z siebie. Jedno jest pewne, sekrety ujrzą światło dzienne, a jakie wniosą zmiany w życiu głównych bohaterów? 


Tym razem, nasza Vicy trafia do świata pararealnej siebie, gdzie jej rodzina wygląda niemalże idealnie, tak, jak zawsze chciała, by zostało u niej w domu. Tylko, dlaczego jej drugie Ja, zachowuje się tak dziwnie, kiedy wracają na swoje miejsca? Za każdym razem, okazuje się, że dziewczyna, robi okropny bałagan w całym domu. Jakby chciała zrobić totalną demolkę. Co ją ku temu skłania? Dlaczego nie współpracuje, jak poprzednie wcielenia? Konstantin ma swoje teorie, a już niedługo okażą się one słuszne. 

W dodatku w prawdziwym życiu, między dwojgiem zakochanych, stanie na drodze, piękna sąsiadka i zupełnie nie przypadkiem, była dziewczyna Konstantina. Jak się okaże, wprowadzi sporo zamieszania w życiu tych dwojga.  

Jak już mowa o życiu uczuciowym, nasza bohaterka, w końcu dowie się, co było powodem rozstania rodziców. Dlaczego do niego doszło i kto przyłożył do tego ręce. Sprawa, okaże się bardziej skomplikowana, niż można by było przypuszczać. A wszystkiemu, okażą się winne cukierki. 



Trudno jest pisać o ostatniej części, w taki sposób, by jak najmniej wyjawić, a zachęcić do sięgnięcia po książkę. Myślę, że tutaj nie pozostaje za wielki wybór, jeśli ktoś dojechał do końca drugiego tomu, nie pozostaje nic innego, jak przeczytać trzeci i dowiedzieć się dlaczego Victoria przemieszczała się miedzy wymiarami. 

Ja mogę napisać, że zachowanie jej ostatniego wcielenia, będzie okropnie drażniące i nijak nie będzie można polubić tej postaci. Swoim postępowaniem, okrutnie mnie drażniła i jakbym była na miejscu Vicky, miałabym ochotę skopać tyłek, tamtej swojej wersji.  

Co do samej zagadki, dlaczego Vicky cierpiała na tę przypadłość? No powiem szczerze, akurat takiego wyjaśnienia absolutnie się nie spodziewałam. Nie wiem, czy oczekiwałam właśnie tego. Nie specjalnie zrobiło na mnie wrażenie. Troszkę czułam się zawiedziona. Gdzieś tam w środku, chciałam żeby to było bardziej z efektem wow. No niestety, nie doświadczyłam aż takich emocji, co nie znaczy, że było źle.  

Bardziej jestem ciekawa, czy autorka powiedziała ostatnie słowo. Mimo, że zakończenie wyjawia wszystkie sekrety, to jednak odniosłam wrażenie, jakby ta historia jeszcze całkowicie się nie zakończyła. I można by, sporo namieszać w fabule. Z jednej strony chyba bym chciała. Z drugiej, obawiam się, by nie wyszedł efekt przekombinowania. 

No nic,  zobaczymy co czas przyniesie. Cynamon przechodzi do serii przeczytanej, która w ogólnych rozrachunku plasuje się całkiem przyzwoicie. To przyjemna trylogia, z którą można spędzić wieczory w ramach relaksu. Ja ze swojej strony polecam. 


Książkę przeczytałam, dzięki uprzejmości wydawnictwa Media Rodzina. 




Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger