Tytuł od razu przyciąga uwagę prawda? Miałam podobnie. Nawet jeśli niekoniecznie poczujecie ochotę przeczytania. To trudno jest na chwilę nie przystanąć nad nim. Przynajmniej ja tak miałam, kiedy trafiłam na opinię, a po jej przeczytaniu wiedziałam. Muszę przeczytać. Pobrałam książkę na półkę i jak zawsze czekałam na odpowiedni momnt, który w końcu nadszedł. A teraz będę mogla podzielić się swoimi wrażeniami.
Wyobraźcie sobie, że po śmierci trafiacie do poczekalni, która również jest nazywana czyśćcem. Wśród tłumu zmarłych, zostajecie przez kogoś wybrani. Postać, która zarządza piekłem. Oficjalnie nazywana Panem S.
Madi nie wie dlaczego zwróciła swoją uwagę. Nie pamięta dlaczego umarła, nie wie kim była jeszcze żyjąc. Jednak jedno wie na pewno. Chce zostać Strażniczką Piekła, ale droga do tego awansu wymaga od niej wykonania wielu zadań. Gdy w końcu otrzymuje szasnę będącego o krok do wymarzonego stanowiska. Okazuje się, że wcześniejsze misje były niczym w porówaniu do tego z czym przyjdzie się zmierzyć.
Złamanie piątego przykazania. Musi do niego nakłonić najbardziej dobrego człowieka. Niby nic trudnego, Madi była przekonana, że jak z każdym człowiekiem, nie będzie większych kłopotów. Jakież było jej zdziwnie gdy mężczyzna, którego spotkała nie reagował na żadne sztuczki. A wręcz przeciwnie, zaczął ukazywać Madi świat z zupełnie innej perspektywy.
Wizja dotarcia do celu zaczęła się pewnym momencie coraz bardziej oddalać, a dziewczyna czuła, że jej kontrola nad ludźmi za bardzo rozjechała. Do tej pory nikomu nie współczuła, nie obchodziły jej emocje spotykanych osób. Aż nagle, ze zgrozą uświadomił sobie, że zaczyna współczuć. Pozostało tylko jedno wyjście, poprosić o pomoc strażnika, który jako pierwszy podważył jej umiejętność wykonania zadania. Teraz jednak nie miała wyboru, musiała sięgnąć po każdą skuteczną metodą. Czy z oczekiwanym rezultatem?
Nie będę ukrywała, jest to książka, którą postawiłam bardzo wysoko w tegorocznym rankingu przeczytanych książek. Zacznijmy jednak od początku.
Jeśli poznaliście kiedyś serial "Lucyfer", to klimatem, ale powtarzam, tylko klimatem, może się właśnie z tym kojarzyć. Fabuła jest zupełnie inna, niektóre postaci nie do końca są odkryte i tak naprawdę, nawet po zakończeniu, nie dowiadujemy się kim byli - co mam nadzieję, zostanie uzupełnione w kolejnej części, której ze zniecierpliwieniem wyczekuję.
Zacznijmy od głównej bohaterki - Madi. Jak pisałam wcześniej, jest zawieszona pomiędzy. Jej ciało nie żyje, ale może z niego korzystać. Taka forma iluzji dla ludzi na ziemi. Co za tym idzie, jej wygląd różni się od tego, który miała za prawdziwego życia. Dlatego nie martwi się, że chodząc ulicami miasta w którym prawodopodbnie jest pełno jej znajomych, a może nawet rodzina, zostanie rozpoznana. Ona sama, nie pamięta życia przed śmiercią. Ma w głowie jakieś niekompletne urywki, strzępki wspomnień. Jednak nie potrafi odpowiedzieć jakim była człowiekiem, dlaczego zmarła w młodym wieku. I najważniejsze, co zrobiła złego, że nie trafiła prosto do nieba, tylko do poczekalni? Te wszystkie nieścisłości sprawiają, że Madi wie o sobie jedno - musiała zrobić coś na tyle złego, by nie chcieli jej w niebie, ale zbyt mało, żeby od razu trafić do piekła. Dzięki temu ma szansę, być kimś ważnym. W miejscu, do którego poczuła, że pasuje.
Kolejna postać to David. Nie ukrywam, kiedy padło hasło, że to musi być idealny człowiek. Nieco się obawiałam, jak zostanie ukazany. Czy nie będzie przesłodzony, aż do mdłości. Na szczęście ku mojej ogromnej radości, postać pana lekarza onkologa, została wyśmienicie wykreowana. David jest facetem, który twardo stąpa po ziemi, swoją pracę wykonuje najlepiej jak potrafi. Jego relacja z Madi została fantastycznie ukazana. Bałam się cukierkowego love story, jak to anioł przekonuje diablicę do dobra. Nie, tutaj relacja tych dwojga wspaniale się przez siebie przenika. Nie chcę pisać zbyt wiele, ponieważ najlepiej samemu doświadczyć. Chcę was tylko zapewnić, że jeśli przez chwilę ktoś pomyślał jak będzie, to na pewno błędnie. Serio.
W książce jest wiele kluczowych postaci. Nie sposób wymienić, ale uwierzcie każdy jest ważny i odgrywa kluczową rolę w całości. Będzie wiele elementów zaskoczenia. Może niektórych ktoś się domyśli. Niemniej, ten najważniejszy, który do końca nie został wyjaśniony jest na samym końcu. Ostatni rozdział po prostu pozostawił mnie z otwarty ustami. Dosłownie siedziałam i miałam wielko Ooo. Nie mogę się doczekać kiedy będzie kontynuacja. Zbrodnią jest, że nie można od razu przeczytać następny. Cóż. Będę wyczekiwała. Tymczasem, polecam wam szczerze. Jeśli lubicie podobne klimaty, nie zastanawiajcie się, tylko czytajcie. Warto!