Żołnierskie serce, było moim drugim spotkaniem z twórczością autora. Po przeczytaniu "Szeptuna", byłam ciekawa, czy pan Tomasz Betcher, nieświadomie lub jakimś zmysłem, potrafi fenomenalnie odwzorować poszczególne cechy postaci - zaskoczyły mnie kobiece. Bo wiadomo, mężczyźni mają inne spojrzenie na pewne sprawy i siłą rzeczy, trudno jest zbudować sylwetkę, która naprawdę realnie zaprezentuje danego bohatera. Podobnie jest w odwrotnej sytuacji, autorki nader często, przerysowując postacie męskie, dodając im cech, które w większości są domeną kobiet. Przez to, oczom czytelnika, ukazują się Panowie, w lot rozumiejący każdy grymas swej potencjalnej wybranki, analizujący każde słowo czy gest.
No niestety, w rzeczywistości raczej się z tym nie spotyka. Chociaż, nie twierdzę, że takich przypadków się nie znajdzie, jednak jest ich niewiele. I ja osobiście, raczej bym uciekła od faceta, który dogłębnie poddaje analizie wszystkie zdarzenia.
Wracając do wyżej wymienionego tytułu, z wielkim zaciekawieniem zasiadłam do czytania. I muszę wyrazić swoją skruchę,ponieważ tekst obiecałam już dawno - drogi autorze, mam nadzieję, że wybaczysz. Niestety z powodu wielu wydarzeń, musiałam zmienić plany, a ta recenzja, potrzebowała dokładności i napisania tego, co miałam zamiar wyjaśnić. Nie przedłużając, poznajmy bohaterów i zarys fabuły.
Piotr Walczak jest żołnierzem, który wrócił z misji w Afganistanie. Zamiast blasku chwały i dumy, musiał zmierzyć się z oskarżeniami i zainteresowaniem, które było dalekie od podziwu. Zmaltretowany psychicznie i zraniony fizycznie, próbuje odnaleźć równowagę i spokój, którego dawno już nie zaznał. Może w pewnym sensie z tchórzostwa, a może zmęczenia, ucieka od swojego rodzinnego miasta i mieszkania, jak najdalej, gdzie nie powinny go znaleźć kamery znanych stacji telewizyjnych oraz aparaty spragnionych rządzy dziennikarzy. W ten sposób, trafia do Sielna, małego miasteczka, którego życie, toczy się nieco innym rytmem niż wielkie metropolie, ale również działa w określony i charakterystyczny sposób - wszyscy się znają, a całą okolicą trzęsie jedna osoba, siedząca na najwyższym stołku okręgowej władzy
Dla Piotra jest to miejsce idealne. Stara kamienica po dziadku, który zmarł. Z pewnością będzie dobra kryjówką, żadnego tłumaczenia się przed znajomymi. Może zacząć wszystko od nowa i z ciekawości, poznać trochę przeszłości swojego ojca, który nigdy nie jeździł w rodzinne strony, a pomysł syna uważał za absurdalny. Co takiego wydarzyło się wiele lat temu, że ojciec z dziadkiem przestali utrzymywać kontakty?
Tymczasem, kamienica ma pewnych lokatorów, Walczak wiedział o nich, dlatego nie był zdziwiony, że jedno z mieszkań jest zamieszkiwane. Nie czuł potrzeby zapoznawania się z sąsiadami. Jedyne czego pragnął to spokój i może zimne piwo - doskwierał okropny upał.
Jeśli myślał, że będzie zupełnie anonimy, był w błędzie. Nawet do nieco ospałego miasteczka, dochodziły informacje z kraju. Głośna sprawa żołnierza, który został oskarżony o spowodowanie śmierci kompanów na wojnie, odbiła się echem, nawet w zapadniętych mieścinach. Dlatego wśród mieszkańców, wywoływał pewne emocje, podszyte strachem, niepewnością, ale jak wiadomo ciekawością.
Pierwszą osobą, która spotka się z Piotrem będzie Emilia, lokatorka mieszkania, które wynajmowała od zmarłego dziadka. Dziewczyna wraz z dwójką rodzeństwa, miała możliwość na w miarę godne warunki za niewielkie pieniądze. Dla niej, był to luksus. Młoda kobieta aż za dobrze, pamiętała czasy gdy mieszkała z rodzicami, chociaż te wspomnienia wolałaby wymazać. Teraz, pełni opiekę nad młodszą siostra i bratem. Matka z ojczymem, wegetują w innej części miasteczka.
Dotychczas, w miarę uporządkowane życie, może się zmienić za sprawą pojawienia się Piotra Walczaka, który ma pełne prawo pozbyć się lokatorów albo podnieść czynsz, którego ona nie będzie wstanie opłacić. Jedno jest pewne, nadchodzą zmiany, ale jakie? Szybko się przekona, jej rodzina, jak również mieszkańcy Sielna.
W oczach ludzi, którzy znają sprawę z mediów, Piotr zasługuje na karę, przecież sytuacja wygląda tak, jak pokazała telewizja, sąd i prawnicy. A to, co wydarzyło się naprawdę i dlaczego doszło do katastrofy, wiedzą tylko dwie osoby. Walczak i jeszcze jeden żołnierz, leżący w śpiączce. Nie wiadomo czy przeżyje. Jest sam, przeciwko ciężkim oskarżeniom. Z demonami w głowie i wspomnieniami, które atakują zwłaszcza w ciemności.
Emilii świat to rodzeństwo, którym się opiekuje, mieszkanie, które stało się azylem i szansą na spokój, oraz praca, która może nie jest szczytem marzeń, ale pozwala na zapewnienie najpotrzebniejszych potrzeb. Nawet jeśli miała marzenia i chciała czegoś więcej, to rzeczywistość szybko sprowadziła dziewczynę na ziemię. Trudno jest zmagać się z całym światem - nawet jeśli ten świat, ogranicza się do niewielkiej powierzchni i zaludnienia, gdy brakuje wsparcia i pomocy.
Dwoje ludzi, których życie nie oszczędzało. Każde nosi swoje blizny i straty, a także lęki - mimo, że bardzo różne. Ich spotkanie będzie próbą dla obojga, przewróci ich życie, bardziej niż można się tego spodziewać.
Jak napisałam na początku, było to moje drugie spotkanie z twórczością autora. Żołnierskie serce, jest zupełnie inną tematycznie książką od poprzedniej - Szeptuna. Jednak właśnie w tej drugiej, szukałam podobieństw z pierwszą. I nie chodziło o fabułę, a właśnie kreacje i świetną konstrukcje bohaterów. Jak sam tytuł wskazuje i wcześniejszy opis, mamy tutaj żołnierza, czyli postać, która swoje w życiu widziała i doświadczyła. Walczak, to taki facet z krwi i kości, był na wojnie, widział śmierć, więc jego obejście jest nieco szorstkie i bezpośrednie. Oczywiście zmaga się ze swoimi lękami, których trudno się wyzbyć, zwłaszcza po tym co przeżył. I chociaż teoretycznie jest już bezpieczny, w sensie fizycznym, to jego psychice daleko jest do spokoju. Ucieczka z miasta, chęć zmiany otoczenia - można się łudzić, że to pomoże. Tak naprawdę, jeśli problem tkwi w głowie, to pojedzie z nami, nawet na drugi koniec świata. Podobnie było z Piotrem, jedyne od czego chwilowo się uwolnił, to media. Jednak gdy przychodził wieczór, jego pozorna stabilność znikała i pojawiał strach, przed którym nie umiał uciec.
Mnie bardzo się podobała postać Piotra, jeśli ktoś poznał w swoim życiu żołnierza, który odbył misję w Afganistanie lub innym podobnym miejscu, zauważy, że Ci ludzie mają bardzo charakterystyczne zachowania. I autorowi, świetnie udało się odwzorować wszystkie te cechy, dzięki temu, była to bardzo realna postać. Oczywiście, zostały ukazane wahania nastroju, wybuchy agresji, problemy z pewnymi zachowaniami. Dodatkowo jest ukazana sprawa kalectwa, które było tragiczną "pamiątka" po tamtym zdarzeniu.
Z kolei Emilia, jest właściwe jeszcze młodą dziewczyną, która szybko musiała dorosnąć. I z jednej strony, kiedy przygląda się jej, można z pozoru nie do końca akceptować tego w jaki sposób radziła sobie w życiu. Tylko gdy przychodzi takie prawdziwe, postawienie w jej sytuacji, a autor właśnie tak ukazuje naszych bohaterów, że siłą rzeczy, człowiek musi się z nimi zidentyfikować. Wtedy, można zauważyć, w jak trudnym położeniu była. Zależna od wielu czynników, niby samodzielna, ale odpowiedzialna za swoje rodzeństwo - w tym brat, który potrzebował szczególnej uwagi.
W książce chyba każda ukazana postać, wywołuje odpowiednie emocje. I co dla mnie było i cały czas jest, ogromnym plusem. To to, że każda była autentyczna. Odgrywała swoją rolę od początku do końca. Nikt się nie pojawiał przez przypadek, by tylko pobawić się w tło. Widać, jak autor dopracowuje swoją fabułę, by nawet najbardziej epizodyczny wątek, był realny i dopasowany do całości.
Żołnierskie serce jest bardzo dobrze napisaną książką, która wciąga już od samego początku. Fabuła przedstawia nam wydarzenia w czasie rzeczywistym, ale również odsłania fragmenty z przeszłości, które miały pośredni, albo bezpośredni wpływ na życie Piotra. Dzięki wglądowi do jego przeszłości, można zrozumieć jego postawę, ale również zauważyć jak wielką przeszedł przemianę i ile go to kosztowało.
Uważam, że warto przeczytać tę książkę. Sporo w niej prawdziwego życia, jest wątek miłosny, ale bez zbędnej przesady i naciągania. Nie brakuje nerwów, na ludzi, których chciałoby się wysłać w kosmos i to niekoniecznie w bezpiecznej kapsule. Było też niestety smutno i to wtedy, gdy już wydawać by się mogło, że nic złego być nie może.
Cóż można jeszcze napisać, ja będę wyczekiwała kolejnej książki tego autora, a to powinna być najlepsze rekomendacja. Jeśli ktoś nie zna twórczości Pana Tomasza, to szczerze polecam nadrobić zaległości. Warto.
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu WAB.