Zarówno grudzień jak i styczeń, postanowiły mi dowalić po całości. Jeśli w grudniu myślałam, że jest źle i przestało mnie cieszyć wszystko co związane ze świętami, tak styczeń po prostu mnie wykoleił i porzucił na peronie bez drogowskazu. Przy zdrowych zmysłach trzymały mnie książki, jak zawsze zresztą. Dlatego ten paskudnie zaczęty rok, w całym jego tragizmie, oscyluje w sporo przeczytanych książek - między innymi Z piasku i popiołu, Amy Harmon. Jeszcze w świątecznym anturażu, bo nim zabrałam się za pisanie, musiałam zająć przygotowaniem do pogrzebu. I tak, w tym wszystkim zostało zdjęcie, które teraz mnie drażni sielskością widoku, ale kompletnie mam ochoty na robienie nowego. Przejdźmy zatem do treści książki, która wywołała we mnie niesamowite wrażenia.
Zacznę od tego, że twórczość autorki znam bardzo dobrze. Przeczytałam wszystkie wydane w Polsce książki Harmon, każda była świetna. Tym razem, autorka pokusiła się o zupełnie inny klimat fabuły. Bo znajdujemy się we Włoszech na początku lat 40-tych ubiegłego wieku. Jest niby końcówka drugiej Wojny światowej. Jednak właśnie w tym czasie, Niemcy na dobre rozpanoszyli się w tym kraju. Mieszkający od lat Żydzi, każdego dnia, można by rzec, pomalutku zostają wykluczeni ze społeczeństwa.
W środku całego zamieszania była rodzina Evy Rosseli - żydówki i jej przyjaciela Angela Biancko. Chłopiec przyjechał do Włoch po śmierci matki, którą bardzo kochał i tęsknił za nią. Eva, również wychowywała się tylko z ojcem. Tylko jej wspomnienie matki było odległe, straciła swoją bardzo dawno. To ojciec wychowywał ukochaną córkę, był zawsze wsparciem. Wraz ze swoją rodziną, która mieszkała w pobliżu. Trzymali się razem, chociaż nie brakowało kłótni.
Dziewczynka i chłopiec szybko się ze sobą zaprzyjaźnili. To jej pierwszej Angelo pokazał swoją tajemnicę, z którą przyjechał z domu rodzinnego. Eva natomiast, odkryła przed chłopcem fragmenty swoich zapisków w dzienniku. Mijały lata, a byli dla siebie nierozłączni. Aż przyszedł dzień, gdy starszy Angelo poszedł do seminarium - marzeniem jego rodziny było, by został księdzem. On sam, również uważał, że kościół i modlitwa są dla niego przeznaczeniem. I chociaż bardzo kochał Boga, nie potrafił pozbyć się uczucia, którym darzył Evę. Z jednego musiał zrezygnować.
Gdy Eva była w wieku wyboru studiów, okazało się, że żydów nie przyjmują na żadną uczelnie. Jej marzenia kariery muzycznej, przestają istnieć. Dziewczyna przepięknie grała na skrzypcach. To wujek odkrył jej talent i wiele godzin poświęcił na szkolenie warsztatu bratanicy. Tymczasem rozpoczyna się coraz trudniejszy okres dla społeczności żydowskiej, o ile wcześniej, były tylko utrudnienia w życiu, tak z każdym dniem zaczynało się robić niebezpiecznie. W końcu, każdy kto miał możliwość uciekał poza granicę Włoch, by uniknąć wywiezienia do obozu lub rozstrzelania w nieoczekiwanych nalotach na domy.
Przychodzi dzień, gdy Eva musi opuścić Włochy aby ukryć się w Watykanie, gdzie miejscowi księża i zakonnice przechowują żydowskie rodziny. Angelo, jako ksiądz ma możliwość podróżowania bez większego zagrożenia. Oczywiście istnieje ryzyko, ale o wiele mniejsze niż w przypadku Evy. Ona, musi jechać z fałszywymi dokumentami. By nie zostać zabitą. Gdy dociera na miejsce, ma nadzieję, że może tutaj będzie w miarę bezpiecznie. Jednak dosyć szybko się okazuje, że w tym okropnym dla ludzi czasie, spokój był na ostatnim miejscu.
Czytałam wiele książek Harmon, jedne były dobre inne wręcz świetne. I tak, jak pokochałam Pana Wilsona z Innej Blue, a raczej jego postać i całą ukazaną historię, której po prostu nie można przeczytać bez żadnych emocji. Tak równie wspaniale, czytałam Biegając boso. Myślę, że do te pory, były to moje dwie ulubione pozycje autorki.
Teraz, poznałam zupełnie inną jej odsłonę, bo Z piasku i popiołu, już z samego poznania okresu rozgrywających wydarzeń, nie mogła być łatwa i przyjemna. Zazwyczaj unikam książek, w której jest tematyka wojny, obozów i całego okrucieństwa, które się wydarzyło. Jednak, byłam bardzo ciekawa, jak autorka poradziła sobie z osadzeniem swoich postaci w centrum, tego piekła.
Nie trudno jest się domyślić, że w fabule będzie ukazany wątek miłosny pomiędzy Evą i Angelo. Myślę, że w tym momencie, wiele osób może pomyśleć, ot jakaś przewidywalna fabuła. No cóż, ja znam Harmon i wiem, jak ta kobieta potrafi prowadzić swoich bohaterów i ukazać różne aspekty życia w taki sposób, że często samo czytanie sprawia ból. Dlatego, byłam ciekawa, ale zarazem bałam się, bo miałam świadomość, trudności tego, co zastanę.
I tak, jest tu miłość. Tylko ta miłość jest okrutnie trudna i dosłownie bolesna. Eva od początku ma świadomość, że nie wygra z powołaniem Angelo. On, mimo wielkiego oddania do dziewczyny, nie rezygnuje i przyjmuje święcenia. Wyjeżdżą do miasteczka, gdzie obejmuje parafię. A później, kiedy wojna zatacza coraz szersze i brutalniejsze kręgi, pomaga tym, którzy są prześladowani. Również Evie i jej bliskim.
Wszystko, co spotkało tę dziewczynę, było naprawdę straszne i chwilami przerażające. Ja zdaję sobie sprawę, że Harmon i tak, w mniej dokładny sposób ukazywała poczynania Niemców z Żydami. Bo te sceny były z pewnością o wiele bardziej brutalne. Jak można się dowiedzieć w posłowiu, autorka kilka fragmentów oparła o prawdziwe wydarzenia. Myślę, że dzięki temu, czuło się autentyczność. Ta książka nie jest reportażem, absolutnie. Ukazuje uczucie dwojga ludzi, który dzieli zbyt wiele, pochodzenie, religia i to, do czego zostali przeznaczeni.
We mnie ta książka wywołała mnóstwo emocji, podczas czytania przeżywałam samą sobą. W tragedii, którą doświadczyło tych dwoje, uczucie jakim się darzyli, było wręcz niesamowite. Niestety ich relacje były zakazane, zwierzchnicy Angela, kategorycznie nakazywali odcięcia się od dziewczyny. Ona, nie potrafiła biernie czekać, aż przyjdzie wyzwolenie, niosła pomoc na różne, możliwe sposoby. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy postać tej dziewczyny wywoływała we mnie poczucie sympatii, Eva była postacią specyficzną, niekoniecznie negatywną, ale bardzo charakterną. Z kolei Angelo, miał w sobie mnóstwo dobra, cierpliwości i spokoju. Oczywiście, było wiele innych postaci, ale to na tym dwojgu skupia się główna uwaga i na wojnie.
Trudno jest powiedzieć, że ta książka jest piękna. Ponieważ wewnątrz spotyka się mnóstwo okrucieństwa i straty. Mimo to, jest w niej coś niesamowitego i chyba dlatego czegoś, naprawdę warto przeczytać.
Boję się, że ta książka może być dla mnie na bieżącą chwilę trochę za ciężka tematycznie.
OdpowiedzUsuńLubię w sumie tego typu książki. Tez widzę - masz Agnieszko dobry czytnik :-) . Serdeczne pozdrowienia :-) .
OdpowiedzUsuńCzy dobry? Nie wiem,ale kupiłam po dwóch latach szukania. Także już musi być.
UsuńNa pewno dużo w niej emocji i nie wiem, czy mogłabym ją spokojnie czytać :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, na niektóre książki musi być odpowiednią chwila:)
UsuńNie znalam tej ksiązki. Dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać:)
UsuńCzytałam zaraz po premierze, ale do dziś pamiętam towarzyszące mi emocje :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, na mnie też wywarła spore wrażenie. Inna wersja Harmon.
Usuńnie wiem czy tego typu klimaty do mnie przemawiają:)
OdpowiedzUsuńRozumiem, dla każdego coś innego:)
UsuńTrudna tematyka, ale chciałabym poznać tą książkę :)
OdpowiedzUsuńFakt, akurat wersji wojny w książce z perspektywy włoskich Żydów jeszcze nie spotkałam, warto przeczytać.
UsuńBardzo mi przykro że 2022, zaczął się dla ciebie tak okropnie...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi również z powodu pogrzebu...
Po książkę chętnie sięgnę- lubię takie, których akcja toczy się w czasach wojennych/powojennych :)
Pozdrawiam
W takim razie życzę udanej lektury:)
UsuńCóż, trzeba jakoś dalej nauczyć się żyć..
Witaj, Agnieszko, widzę, że lubimy podobne rzeczy.
OdpowiedzUsuńZ książkami jest podobnie jak z życiem. Nie zawsze jest słodko i pięknie.
Osobiście lubię książki, które działają na emocje, pozostawiają pole do dyskusji i z których mogę się czegoś nauczyć.
Dokładnie tak jest, życie bywa słodko gorzkie i nie zawsze wszystko jest tylko czarne, albo białe
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńZeszły rok dla wielu był nienajlepszy. Bardzo mi przykro z powodu grudnia, który był przykrym okresem. Bardzo mi przykro również z powodu pogrzebu. Miejmy nadzieję, że te czarne chmury w końcu się rozwieją i każdy z nas będzie mógł odetchnąć pełną piersią.
Wspaniały wpis kochana, bardzo pociągająca recenzja. O książce wcześniej nie słyszałam, ale bardzo chętnie poznam ją bliżej - jestem otwarta na nowości. Mam nadzieję, że będę miała okazję bliżej ją poznać :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziękuję i mam nadzieję, że lekturą tej książki nie zawiedzie:)
UsuńCo do rozpoczętego roku, trzeba mieć nadzieję, że nie będzie gorzej..
Nic nie czytałam Amy Harmon. Może wreszcie czas to nadrobić.
OdpowiedzUsuńUważam, że warto poznać twórczość pisarki:)
UsuńJeszcze nie znam twórczości tej autorki.
OdpowiedzUsuńPolecam sprawdzić:)
UsuńNależę do Dyskusyjnego Klubu Książki, mieszczącego się w naszej miejscowości. Po Twojej recenzji nakłonię członkinie by sięgnąć po wspomnianą pozycję :)
OdpowiedzUsuńChyba spróbowałabym przeczytać inną książkę autorki, bo też zwykle unikam lektur, które dzieją się w czasie wojny.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że każdy "gorszy" okres, dzień jest zawsze preludium czegoś dobrego, co nadchodzi, także trzeba być dobrej myśli! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka porusza emocje, prawdopodobnie po nią sięgnę.
Pozdrawiam serdecznie
www.HelpBook.pl