źródło |
Sagi rodzinne mogłabym czytać i czytać. Jeśli są dobrze napisane
oczywiście. Jednak prawdą jest, że nie potrafię przejść obojętnie, gdy
wpadnie mi w oczy opis. Tak też było tym razem, dostałam polecenie i jak
doczytałam, o czym dokładnie będzie, że saga i tak dalej, nie musiałam
długo się zastanawiać.
Na temat twórczości Magdaleny Majcher troszkę słyszałam, ale do tej pory jakoś nie było mi po drodze. I w końcu oto pojawił się Obcy powiew wiatru, postanowiłam sprawdzić, jak też przypadnie mi do gustu opisana historia.
Na temat twórczości Magdaleny Majcher troszkę słyszałam, ale do tej pory jakoś nie było mi po drodze. I w końcu oto pojawił się Obcy powiew wiatru, postanowiłam sprawdzić, jak też przypadnie mi do gustu opisana historia.
Poznajemy rodzinę Zielczyńskich, mieszkającą w Lubomlu, kiedyś ziemie te należały do Polski, tam właśnie swoje dzieciństwo i młodość doświadczyła Marcjanna. Nasza główna bohaterka. Dziewczyna ukończyła szkołę, teraz pozostaje tylko podjąć decyzję, co dalej? Jaką powinna wybrać drogę życia? Już niebawem przekona się, że jej zdanie nie będzie miało znaczenia, bo kto inny zadecyduje jaki los czeka wielu ludzi.
Zanim jednak do tego dojdzie, dziewczyna wyjeżdża na wakacje na wieś, do rodziny swojej matki. Miejsce, które od zawsze kojarzyło się z beztroską i szczęściem.
Teraz okazuje się, że większość koleżanek z dzieciństwa szykuje się do wyjścia za mąż, dla Marcjanny jest to trudny okres, ma wrażenie, że gdzieś ta dawna nić porozumienia znikła, ona została po inne stronie. Jeszcze dla niej niedostępnej.
Tymczasem po powrocie do miasta, okazuje się, że w kraju zaczyna dziać się coś złego. I chociaż wiszące widmo wojny wprowadzało napięcie, to wszyscy mieli nadzieje, że najgorsze rozegra się na zachodzie. W jakim byli błędzie! Rzeczywistość szybko postawi do pionu i sprawi, że każdy kolejny dzień będzie gorszy od poprzedniego. A najgorsze dopiero miało nadejść.
Ukochane rodzinne miasto, najbliższe okolice, nagle z dnia na dzień przestają być Polskie, mieszkańcy zmuszeni są do przyjęcia sowieckiego paszportu, w innym wypadku opuszczają miasto. Jak pogodzić się z taką zmianą? Żyć niby u siebie, a jednak już u obcych? Zostać czy wyjechać? Rodzinę Marcjanny czekały trudne chwile, jeszcze trudniejsze wybory przyszłości.
Jak wspomniałam na początku, było to moje pierwsze spotkanie z autorką. Myślę, że śmiało mogę określić za udane. Bardzo szybko wczułam się w fabułę książki, która już po pierwszych stronach zainteresowała i tak już się utrzymywało do samego końca.
Jako że akcja rozpoczyna się ostatniego przedwojennego lata, a później wydarzenia nabierają taki, a nie inny obrót, trudno napisać, by czytało się przyjemnie. Owszem styl autorki jest bardzo przystępny, opisywane wydarzenia nie przerażają brutalnością.
Jest to dobrze i ciekawie napisana saga rodzinna, której korzenie zostały zamieszczone w takim tle historycznym. Dlatego, jeśli ktoś liczy na bardzo dokładne opisy wydarzeń po wybuchu Drugiej Wojny Światowej, może poczuć się nieco zawiedziony.
Tutaj przyglądamy się rodzinie Zielczyńskich. Matce i ojcu Marcjanny, jej bratu, ale i również babce ze wsi, wujostwu i kuzynce Rozalii. O tej ostatniej trudno jest mi napisać coś pozytywnego. Ponieważ za każdym razem, jej zachowanie wprawiało mnie w coraz większe zdumienie. Według mnie jest to postać samolubna i po prostu bezmyślna. Ciekawa jestem, jak dalej potoczą się jej losy.
Sama Marcjanna nie wywiera wielkiego wrażenia, zwykła dziewczyna, ani pusta, ani zarozumiała. Może tylko pod sam koniec, nie do końca zrozumiałam, dlaczego została tak ukazana, ale co poradzić, tak zadecydowała autorka.
Mam problem z opisem i w sumie, gdy czytałam podziękowania, zdumiona byłam, że tyle się działo na temat Ustronia, skoro o tym miejscu mamy wzmiankę dopiero na samiutkim końcu, gdzie praktycznie dowiadujemy się niewiele. A tutaj cała uwaga skupiona właśnie tylko i wyłącznie na tej miejscowości, co z resztą? Jest to oczywiście takie moje czepianie, ale bardzo mnie zadziwiło, że pierwszy tom, którego akcja głównie rozgrywała się na Kresach, od razu rzuca nam cały splendor na Ustronie.
Jestem ciekawa, co będzie dalej, obawiam się tylko, czy autorka czasem nie planuje pójść w kierunku, który jest oklepany i na mnie raczej wywrze negatywne wrażenie, oby tak się nie stało. I akcja mnie porządnie zaskoczyła.
Tymczasem polecam, jest to przyjemna książka. Dobrze rokująca saga. Warto przeczytać.