kwietnia 06, 2019

kwietnia 06, 2019

Nad Śnieżnymi Kotłami



Chyba znowu wracam do czytania kryminałów, po dosyć długiej przerwie, gdzieś powolutku zaczynam odczuwać chęć do zagadek z motywem morderstw. Na pewnym etapie czytania poczułam przesyt, czego wynikiem była kilkuletnia przerwa.

Tak się złożyło, że ostatnio trafiały w moje ręce dosyć ciekawe tytuły. Może nie są z kategorii ciężkich i chwilami grozy, ale na moje aktualne potrzeby, wpisały się w sam raz. Dziś przychodzę z opinią do książki Krzysztofa Koziołka — Nad Śnieżnymi Kotłami. Tytuł ten zainteresował mnie głównie dlatego, że akcja została umiejscowiona w ówczesnej Szklarskiej Porębie, jak i okolicach, tj. Jelenia Góra, Karpacz — miejscowości aktualnie bardzo mi bliskie. Sama akcja rozgrywa się na chwilę przed rozpoczęciem Drugiej Wojny Światowej, to też dzisiejsze ziemie Polskie, wtedy należały jeszcze do naszych zachodnich sąsiadów. Byłam niesamowicie ciekawa klimatu minionych czasów. Czy autor sprostał moim oczekiwaniom, a sama historia okazała się godna uwagi i poświęconego czasu?
 


Poznajemy asystenta kryminalnego Antona Habichta, od kilku miesięcy zamieszkującego Schreiberhau, miejsce, które pierwotnie jawiło się niczym wybawienie, lepsza pensja oraz lokum, w którym zamieszkali. Można by powiedzieć, że trafili do raju, niestety nie do końca tak było. Problem stanowiła praca, a dokładniej — przełożony. Szczerze nienawidził nowego pracownika, co za każdym razem dobitnie okazywał. Habicht czuł, że na posterunku inni współpracownicy drwią za jego plecami, co niektórzy nawet nie próbowali się kryć ze swoim nastawieniem. On sam niewiele mógł. Musiał zaciskać zęby i znosić upokorzenia, na przykład w postaci przydzielonych zadań.

I tym sposobem, a raczej kolejnym przytykiem, miało być wysłanie do jednego z hoteli górskich, w którym doszło do kradzieży biżuterii. Sprawa z pozoru dla zwykłego funkcjonariusza, a dostał On, asystent kryminalny, takie upokorzenie.

Na miejscu okazuje się, że główny problem szybko zostaje rozwiązany, ale traf chce, że Habicht, staje się świadkiem śmierci jednej z kobiet, nikt nie wie, czy był to nieszczęśliwy wypadek, a może ktoś przyczynił się do wypchnięcia z okna.

Razem z asystentem rozpoczynamy dochodzenie, które tak naprawdę będzie wierzchołkiem góry lodowej, a jej zakończenie zaskoczy nie tylko samego głównego zainteresowanego.


Książką bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, przede wszystkim wiedzą autora na temat opisywanych miejsc, przeróżnych ciekawostek, całej topografii. Byłam naprawdę pod ogromnym wrażeniem. Widać włożony wkład i dopieszczenie każdego szczegółu. Każda ścieżka, którą poruszamy się wraz z Antonem Habichtem została odwzorowana w taki sposób, że nie dało się jej nie zobaczyć oczami wyobraźni.

Nie zapominajmy, że mieszkańcami są Niemcy, również ich nastawienie do nadchodzącej wojny, oczekiwania zostały bardzo realnie odwzorowane. Można by powiedzieć, otrzymaliśmy możliwość wejść w ich buty i poczuć-chociaż nie rozumieć, zachowania w pewnym sprawach.

I chociaż postać Antona Habichta nie wzbudziła mojej sympatii, oddać trzeba, że mimo niechęci, czytałam z ogromnym zainteresowaniem. Jego dociekliwość i upór były godne pochwały. Niestety tylko te dwie cechy. Bo zbyt rozdmuchane ego, bardzo często sprawiało, że miałam ochotę go kopnąć w głowę.

Pan Krzysztof Koziołek napisał bardzo ciekawy kryminał retro, ale co najważniejsze, zostały przemycone dosyć kontrowersyjne tematy, które jak podejrzewam, miały swoje miejsce w rzeczywistości. I jeśli my, Polacy jesteśmy oburzeni tym, co wyrządzili nam Oni w czasie wojny, to wystarczy przeczytać o tym jednym przykładzie, by zrozumieć, że dla Rzeczy, byli w stanie zrobić wszystko. Dosłownie wszystko. I ta świadomość budzi przerażenie.

Nie wiem, czy w obliczu odkrywanych tajemnic, stosowne będzie napisać, że książkę czytało się przyjemnie. Chwilami czułam szok niedowierzania, co żądza władzy potrafi zrobić z ludźmi. Jednak mimo tego, Nad Śnieżnymi Kotłami czyta się z zainteresowaniem, jest mnóstwo ciekawostek, które nie każdego na równi mogą zainteresować, ale na pewno nie przeszkadzają.

Szczerze polecam ten tytuł, sama mam w planach nadrobienie innych książek autora, mam nadzieje, że mnie nie zawiodą.
 
 

4 komentarze:

  1. Niezbyt przepadam za retro kryminałami, ale na prezent dla taty będzie w sam raz. Dziękuję za polecenie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka pod moim patronatem :) Polecam też inne książki Koziołka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli wpadnie mi w ręce, to z chęcią przeczytam :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Już kilka pozytywnych recenzji czytałam o tej książce i dopisałam ją do swojej listy. Jestem jej ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger