Ach.. urlop jest pięknym czasem kiedy mogę czytać i potem pisać. Mam czas i ogólnie czuje, że żyję. Jeśli chodzi o mój blog i całą resztę. Jeszcze kiedy dojdzie do tego "szczęścia" choroba, to nie pozostaje nic innego jak leżeć i czytać, by nie wpadać w czarną rozpacz. Tak też pochłonęłam książkę, która przypadkowo przeleciała mi przed oczami. Jak zawsze zerknęłam na opis i wstępne opinie. Jednak patrząc na wydawcę, wiedziałam, że tutaj nie powinno być słabizny. Czwarta strona zazwyczaj celuje w konkretny poziom.
Zatem o czym opowiada Szpet i czy warto się pochylić nad tym tytułem?
Karolina Sajna wraca po urlopie macierzyńskim do pracy w policji. Ma nadzieję, że zajmie się sprawą morderstwa nastolatki, którą znała osobiście. Co nie znaczy, że w innym przypadku jej podejście byłoby mniej zaangażowane. Po prostu pierwszy raz, poczuła, że zamordowana osoba, jeszcze niedawno była u niej w domu, zajmowała się jej córeczką. A teraz po prostu jej życie się skończyło, bo ktoś tak zdecydował. Dlatego chce sprawdzić, czy podejrzany, który został schwytany na pewno dokonał zbrodni, jeśli tak, co nim kierowało i dlaczego właśnie Kaja?
Siostra zamordowanej dziewczyny nie potrafi wytrzymać w domu. Zawsze bywało trudno, ale odkąd doszło do tragedii, jej rodzina przestała istnieć. Matka trwa w dziwnym letargu, ojciec jest ciągle spożywa alkohol. A ona, musi uporać się z własnymi myślami. Ze wspomnieniami, które nie dają spokoju i wracają falami. To jasne, że morderca powinien ponieść karę, ale czy nie powinien tego zrobić ktoś odpowiedni? Dlaczego ten chłopak skrzywdził Kaję, dlaczego oboje znaleźli sie wieczorem przy wodzie? Czy było coś, o czym siostra nie wspomniała? Ich realcje nie były idealne, różniły się od siebie, ale w końcu nie chciała, by Kaja zginęła..
Kim jest Piotr Janik, który czeka w areszcie na osądzenie, dlaczego tamtej feralnej nocy spotkał się z Kają i do czego doszło między nimi? Chłopak jak dotąd nigdy nie zrobił nikomu krzywdy. Był inny, jednak nie sprawiał kłopotów z prawem. A przede wszystkim, co ma wspólnego przedawniona sprawa zaginięcia ciotki chłopaka, która przed laty wyszła z domu i ślad po niej zaginął?
Autorka stworzyła ciężką fabułę, w której pewne wydarzenia mogły wzbudzać niepokój w czytelniku. Zwłaszcza na początku, kiedy mieszczają się dwie płaszczyzny czasowe. Jesteśmy rzuceni do przeszłości, czasów młodości sióstr Janik, by później próbować połaczyć te dwa wydarzenia w spójną całość.
Siostry Janik były zupełnie różne. Starsza ta twardo stąpającą po ziemi, wypełnia swoje obowiazki i nie buja w obłokach. Z kolei druga, delikatna wiecznie rozmarzona. Wierzy, że może doświadczyć czegoś ciekawego. Zwłaszcza gdy na Wielkiej Żuławie zjawia się ekipa filmowa w celu nakręcenia filmu. Młodziutkiej Annie marzy się otrzymanie roli w filmie, jednak szybko się okazuje, że jej pomoc będzie przydatna zupełnie w czym innym. Dla dziewczyny czas spędzony na planie jest ogromnym przeżyciem, zwłaszcza, że zaprzyjaźniła się z kostiumografką. Niestety niespodziewany wyjazd kobiety, zaburza codzienność Anny, staje się apatyczna i próbuje odszukać celu. Swoją osobowością wzbudza zainteresowanie, ale i często utyskiwania ze strony najbliższych. A Ci, nie mają pojęcia, co zdarzyło się pewnego wieczoru nad brzegiem jeziora.
Mimo upływu lat, nikt nie wiedział co stało się z młodszą sióstr Janik. Piotr od dziecka interesował się losem ciotki. Wiedział ze zdjęć jak wyglądała, często porozumiewał się z nią w myślach. Wiedział o innych tajemnicach, ale nikomu o nich nie mówił. Jego pasją było obserwowanie puszczyków. Zapisywał w notatniku gdzie gniazdowały i ile ich jest. Często wybierał się wieczorami w celu obserwacji, zauważył sowę przy domu Kai, tam też pierwszy raz oboje się zobaczyli.
Weronika Mathia ciekawie połączyłą wątki przeszłości z teraźniejszymi, chociaż przez większą część książki, trudno jest zrozumieć, co te dwie sprawy może mieć ze sobą wspólnego. Poza pokrewieństwem podejrzanego o morderstwo Piotra z zaginioną przed laty ciotką Anną. Dlatego, gdy doszło do rozwiązania zagadki, byłam pod wrażeniem. Mam pewien niedosyt, ponieważ pewne sprawy autorka porzuciała. Szkoda, jakoś mi brakowało spięcia sytuacji jaka działa się w pracy Inspektor Sajny.
Niemniej uważam, że książkę warto przeczytać, ma odpowiedni klimat, który współgra z opisywanymi wydarzeniami.