Kilka postów wcześniej napisałam o swoim czytelniczym maratonie, który dotyczył książek skierowanych do młodzieży. Moja opinia na temat pierwszej była bardzo pozytywna, czego niestety nie mogę napisać w odniesieniu do I Wanna Kiss You. Zamysł fabuły był naprawdę genialny. Dlaczego zatem moja opinia nie będzie zbyt pozytywna? Zacznijmy od początku.
Blue uwielbia fotografować i właśnie ze swoją pasją chce wiązać plany na przyszłość. Tymczasem musi się zmierzyć ze zmianą w życiu. Musi pójść do nowej szkoły, ale co gorsza zamieszkać w domu, do którego nigdy nie chciała trafić. A wszystko za sprawą matki, która od zawsze polowała na bogatego męża (czego specjalnie nie ukrywała). Teraz dziewczyna musi zostawić swoje stare życie, może i biedne, ale prawdziwe i szczere, by zmierzyć się z towarzystwem bogatych nastolatków, zapatrzonych w metki i wszystko czym można szpanować.
Tego dnia była na pomoście. Zbierała zdjęcia do portfolio oraz do konkursu, którego wygrana mogłaby ułatwić studiowanie. Gdy patrzyła w obiektyw aparatu ujrzała chłopaka płynącego żaglówką. Myślała, że jest wystarczająco daleko, by nie zauważył, że robi mu zdjęcie. Jednak London zwrócił uwagę na aparat skierowany w jego stronę. Gdy dopłynął do brzegu postanowił poznać dziewczynę stojącą na pomoście. Jedno spotkanie, jeden pocałunek. Mieli się więcej nie zobaczyć.
Na początku muszę napisać o pomyśle odnośnie fabuły. Według mnie był znakomity i miał wiele możliwości pociągnięcia i skonstruowania naprawdę genialnej historii. Poznajemy dziewczynę wychowującą się w biednej Amerykańskiej dzielnicy. Jej matka poluje na faceta z kasą, czego nawet nie stara się ukryć. Kiedy osiąga swój cel, postanawia zmienić nie tylko swoje życie, ale jak wiadomo również córki. Dziewczyna emocjonalnie jest związana z byłym partnerem matki, który aktualnie przebywa na misji w Iraku - one jeszcze przez chwilę mieszkały w jego domu. Nagle, okazuje się, że materializm matki wyleciał w totalny kosmos. Uczucia córki przestały mieć znaczenie.
Teraz Blue będzie musiała się zmierzyć z nową "rodziną", zmianą nie tylko miejsca zamieszkania, ale również szkoły, co jest już po prostu gwoździem do trumny. Prywatna szkoła, do której uczęszczają dzieciaki z bogatych rodzin i Ona. Jak można się spodziewać, start nie będzie łatwy, zwłaszcza gdy przybrana siostra (córka aktualnego partnera jej matki), nienawidzi dziewczyny za sam fakt, że weszła do jej życia. Jest przekonana, że Blue podobnie do swojej rodzicielki, dybie na pieniądze bogaczy.
W ten oto sposób nastolatka już pierwszego dnia nowego życia stoi na przegranej pozycji. Musi zmierzyć z nienawiścią rówieśników, którzy otrzymali nieprawdziwe informacje dotyczące jej osoby. Jakby mało było nieszczęść, chłopakiem przybranej siostry, okazuje się ten z pomostu, któremu robiła zdjęcie, który ją również pocałował.
Fabuła zaczęła się super, bo poznajemy dziewczynę, która ma swoje marzenia, ale musi przemęczyć się do osiągnięcia pełnoletności i uniezależnienia od matki. Wtedy planuje opuścić dom jej partnera i zamieszkać z tym, którego uznaje za ojca. Tymczasem ma przeciwko sobie większość szkoły.
W końcu mogę napisać, że Blue to postać, która nie nadstawia drugiego policzka, gdy dostanie w twarz. Staje oko w oko z przeciwnikiem i się broni, nie dając satysfakcji tym, którzy chcą ją złamać i upokorzyć. Nawet jeśli płacze, nawet gdy słowa ranią, nigdy nie pokazuje tego publicznie. Dzielnie idzie do przodu, bo wie, że jeśli ktoś jej nie chce poznać, to nie ma prawa oceniać przez pryzmat pochodzenia, czy postępowania jej własnej matki. Tutaj wielkie brawo, bo właśnie takich bohaterek brakowało w książkach i prześladowaniu przez innych uczniów.
Niestety, na tym mogę już zakończyć pozytywy. Dalej jest równia pochyła do upadku całości. Dlaczego? Ano dlatego, że autorka po świetnym rozpoczęciu, chyba zgubiła wątek, albo zapomniała do kogo kieruje książkę. Znaczy ja rozumiem, że dla nastolatków sfera seksu i seksualności w ogóle jest ważna i w pewien sposób wokół tego tematu kręci się ich życie. Jednak jest różnica między zahaczaniem o wątek, a skupieniu tylko na nim i to w dosyć ordynarny sposób.
W pewnym momencie relacje dwójki bohaterów skupiają się tylko na tym, jak to On puszcza wodze fantazji (a my niestety musimy o tym czytać), jak to chce - uwaga cytat - "wsadzić swojego fiuta do cipki Blue". Naprawdę, ale naprawdę można sobie darować tego typu określenia. Zawsze powtarzam sceny seksu są ok, wszystko jest dla ludzi, ale jak Boga kocham, czy to muszą być wulgarne teksty? Żargon uliczny rodem z niezbyt dobrze cieszącej się ulicy, o której wszyscy słyszeli.
Gdyby jeszcze podobne kwiatki pojawiły się raz, czy dwa, mogłabym przymknąć oko i udawać, że autorka bardzo mocno wczuła się w osobowość siedemnastolatka - chociaż będę się upierała, że młodość nie oznacza rynsztokowy sposób wypowiedzi. No ale, niech już się przytrafi. Można wybaczyć, jednak dalej jest gorzej i gorzej. On myśli tylko o jednym, gdzieś pomiędzy wychodzą na wierzch ciekawe sytuacje. Jestem bardzo zła, bo przez napalone kwestie chłopaka, został spłycony bardzo, ale to bardzo poważny problem. Autorka zepsuła tak dobrze rokującą książkę.
Niestety mam świadomość, że grupa docelowa przeczyta i przyklaśnie tej książce. Tylko jest mi smutno, że najważniejsze zostanie niezauważone, ponieważ wątek wiodący to seks, seks i jeszcze raz seks. Sami zdecydujcie czy chcecie poznać tę historię, mnie mocno rozczarowała i nie wybaczę autorce.