Do parku Mużakowskiego w Łęknicy zbieraliśmy się wyjechać już od kilku lat. Jednak ciągle coś nas odciągało, bo kierunek wyprawy nie taki, wiadomo. W końcu. Postanowiliśmy, że w tym roku nasz urlop będzie objazdowy. Zaplanowaliśmy sobie miejsca do odwiedzenia i realizowaliśmy kolejne punkty zwiedzania.
Gdy przeglądałam zdjęcia w internecie, widziałam, że będzie to miejsce godne uwagi, ale! Nie miałam pojęcia, że zrobi na nas tak ogromne wrażenie. Oczywiście część Niemiecka, bo niestety ta "nasza", nie może się poszczycić pięknem ogrodów i roślinności. I przede wszystkim, to po stronie sąsiadów zza Nysy, znajduje się cudowny Zamek, który ogląda się z zachwytem.
Gdzie się dokładnie znajduje to miejsce? Otóż Łęknica położona jest w województwie Lubuskim, nad rzeką Nysa Łużycka i to ona właśnie rozdziela Polskę od Niemiec, tak się stało, że jak w przypadku Zgorzelca i Gorlitz, miasto zostało podzielone rzeką, podobnie jest z Łęknicą i parkiem Mużkowski - Musskau. Z ciekawostek, powierzchnia zajmuje aż 728ha! Naprawdę jest gdzie chodzić, a uwierzcie, tam chce się chodzić i zachwycać. Bo sielskość i przepiękne widoki chcą zatrzymać na dłużej.
Kolejną fajną i myślę na plus ciekawostką, jest możliwość posiedzenia w przyzamkowych ogrodach, na kocu, leżaczkach. Miejsce dostępne dla turystów pod każdym względem. Te łąki, okalane pięknymi krzewami i kwiatami, nie są tylko do patrzenia ze perspektywy wybranych alejek. Można śmiało przynieść kocyk i się położyć wśród pięknych okoliczności natury. Naprawdę jak dla mnie, genialna sprawa na piknik, relaks z książką, spacer z dziećmi i odpoczynek.
Kolor wody w jeziorkach przybrał rdzawo-pomarańczowy kolor, ponieważ jej odczyn jest kwaśny ze sporą zawartością żelaza. Jak widać, wystają tylko kikuty drzew, które po prostu nie przetrwały w tak niesprzyjających dla nich warunkach. Na żywo, ta woda i kikuty robią mocne wrażenie, jakby to był wycięty kadr z filmu o apokalipsie. Śmiało można w tym miejscu kręcić sceny do podobnych produkcji.
Podróż do Łęknicy zajęła nam około 2h z nadrzutką, ale to dlatego, że jechaliśmy wioskami i miasteczkami. I chociaż trasa była urokliwa, to co nam rzuciło się w oczy, po przekroczeniu około 20km, granicy województwa lubuskiego? Brak ruchu na drogach, zwolnione tempo życia. Słuchajcie, wrzesień, środek tygodnia, ludzie do pracy, szkoła. Jakiś powinien być ruch na ulicach i w miasteczkach. A tam, sennie, bez widoku na ludzi. Był moment, kiedy krzyknęłam z radości na widok jadącego auta! Naprawdę, tam można było spotkać jeden przejeżdżający samochód na około 10km. Miejsce niby w tym samym kraju, niby nie tak daleko, a czas jakby stanął w latach 90'. W samej Łęknicy, gdzie granica za miedzą, również ruch drogą krajową był minimalny. Byłam w totalnym szoku.
Zamiast ludzi, chyba szybciej można spotkać wilki - bo takie znaki drogowe widniały w niektórych miejscach. Aby zwolnić, bo są wilki :).
Uważam, że w to miejsce, należy wybrać się z zamysłem spędzenia kilku dni. Na pewno nie będzie nudy, bo jest co zwiedzać i chłonąć świetne krajobrazy. Spokoju również nie powinno zabraknąć.