czerwca 27, 2019

czerwca 27, 2019

Zimny kolor nieba

Zimny kolor nieba
źródło







Naczekałam się na ten tytuł. Jakoś tak się stało, że Obcy powiew wiatru, wzbudził moje zainteresowanie i sympatię do niektórych bohaterów. To też, wyglądałam premiery kontynuacji. I gdy wreszcie, mogłam zasiąść do czytania, naprawdę byłam szczęśliwa i zaciekawiona, co będzie dalej? Jak potoczą się losy tych trzech kobiet, a w zasadzie, głównie ich, bo w końcu innych ludzi, też dzieje się gdzieś przeplatały. W każdym razie książkę przeczytałam i mogę napisać słów kilka o wrażeniach.



Gabrysia uważa, że jest inna od swojej matki — Marcjanny, która odkąd sięga pamięcią, nie odznaczała się wylewnością uczuć. To z babką Janiną, miała cieplejsze i bardziej oddane relacje. Rodzicielka była obecna w jej życiu, ale jakby stała gdzieś na uboczu i niewiele interesowało ją co tu i teraz. W domu często wspominano młodość na Kresach, ta kraina w pamięci obu kobiet jawiła się jako najpiękniejsza i najwspanialsza. Do pewnego momentu. I właśnie o tym, nigdy nie chciały opowiadać, temat ten był objęty milczeniem i nagłym, nieobecnym wzrokiem. Co wydarzyło się, zanim na świat przyszłą Gabrysia? Na to pytanie odpowiedzi nigdy nie otrzymywała.

Na szczęście był też Emil, przyjaciel i powiernik. Traktowała go jak ojca, którym nigdy nie został, przez zaciętość Marcjanny. Z jednej strony pozwoliła temu mężczyźnie być towarzyszem życia, ale z drugiej nie dopuściła go do siebie. I tak byli razem, ale osobno. I tylko ta niewiele rozumiejąca dziewczynka, a później kobieta, przyglądała się dorosłym, niczego nie pojmując.

Lata mijają, Gabriela kończy szkołę, planuje podjęcie pracy. Niestety los, nieco krzyżuje jej plany i aspiracje. Musi na pewien czas odłożyć marzenia. Sytuacja polityczna w kraju jest niepewna, kto jest u władzy może wszystko, inni muszą zadowolić resztkami.

Aż pewnego dnia, ta młoda i naiwna dziewczyna poznaje mężczyznę, który na początku jawi się jak ze snu, ucieleśnienie marzeń. Tylko że ta piękna bajka, szybko się kończy, a rzeczywistość nie pozostawia wielu złudzeń.

Mamy tajemnicę sprzed lat, która będzie kładła cień na teraźniejszość i przyszłość. Jest również ból i brak zrozumienia, a wszystko przez kłamstwo dla dobra rodziny. I wreszcie, konsekwencje działań pod wpływem impulsu.




Jak wspomniałam we wstępie, nie mogłam się doczekać książki. Nie miałam jednak pojęcia, jak wiele będzie kosztowała mnie nerwów. Zacznijmy jednak od początku.

Gabrysia, bo o niej głównie jest książka, to młoda i nieco egoistyczna osoba. No dobrze, dla mnie była totalną egoistką. Miała wiedzę, jaką tragedią odcisnął swoje piętno los na tej rodzinie. I chociaż większość została niepowiedziana, to mimo wszystko, trudno jest zapomnieć tak okrutnych wydarzeń. Tego nie potrafiła zrozumieć Gabriela. Jej postawa wobec matki i to, w jaki sposób o niej myślała, niesamowicie mnie drażnił.

I gdy doszło, do momentu, który zaważył o jej dalszej przyszłości, muszę być tutaj szczera. Ta dziewucha tak okrutnie mnie rozdrażniła, że nie miałam na jej postępowanie żadnych tłumaczeń. Okrutna egoistka. I niech nikt mi nie wmawia, że młoda. Bo ja powtórzę, co niejeden raz pisałam, chyba nigdy nie byłam młoda. Ponieważ tak bezmyślnie nigdy się nie zachowywałam.

Najgorsze jest to, że bardzo nie lubiłam jej postaci. Oczywiście, tutaj nie zarzucam niczego co do książki, bo napisana jest świetnie, dlatego tak ogromne emocje we mnie wywołała.

Dlatego, kiedy okazało się, jakim człowiekiem jest Sławek, nie czułam współczucia dla Gabrysi. Nie umiałam. Była tak zaabsorbowana sobą, nie zważała na uczucia innych, a wymagała bardzo wiele. Cóż, otrzymała wysoki rachunek za takie postępowanie.

I gdy myślę o całej książce, nie tylko głównej postaci. Muszę napisać, że jest do bólu prawdziwa, realność wydarzeń, tego, w jaki sposób niektórzy z bohaterów postępowali, była zatrważająca. Może ukazana historia, nie odznacza się czymś zaskakującym, może fabuła nie będzie dla kogoś zaskoczeniem. Jednak dla mnie, ta saga, jest naprawdę bardzo dobrze napisana, w taki sposób, że jak się zacznie, to trzeba czytać do końca. Bo nie można się oderwać.

Oczywiście szczerze polecam. Straciłam nerwy, denerwowałam się niemiłosiernie. No ale, warto było. Takie książki lubię.




Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger