marca 27, 2024

Ta, którą znam
marca 20, 2024

Pamięć - film
źródło
Jakiś czas temu, byłam z koleżanką z pracy na festiwalu filmowym Zoom - zbliżenia. W naszym Jeleniogórskim kinie "Lot" wyświetlane są nagrodzone filmy kina niezależnego.. Podczas tych kilku dni można zobaczyć produkcje o przeróżnej tematyce. Na początku planowałyśmy pójść na "Bulion", w którym główną rolę zagrała znana Juliet Binoche, niestety posypały mi się plany na ten dzień i musiałam zrezygnować. No i jakoś zupełnie przypadkiem trafiło na "Pamięć". Czy ta przymusowa zmiana była dobrym trafem?
Pamięć w reżyserii Michela Franco, opowiada o przypadkowym spotkaniu kobiety i mężczyzny. Ona ( w tej roli Jessica Chastain) jest niepijącą alkoholiczka, wychowuje swoją nastoletnia córkę. Pracuje w domu pomocy społecznej jako opiekunka. Praca nie należy do łatwych, ale daje stabilność finansową. Sylvia ma młodszą siostrę, z którą często się widuje.
Sulvia wybiera się na imprezę organizowaną przez znajomą ze szkoły. Jest mnóstwo ludzi, ona nie bardzo odnajduje się w towarzystwie. W pewnym momencie, przysiada się do niej mężczyzna. Kobieta nie bardzo ma ochotę nawiązywać znajomość, więc opuszcza lokal i kieruje w stronę metro. Zdaje sobie sprawę, że mężczyzna podąża za nią, później okazuje się, że dociera aż pod mieszkanie w którym mieszka. Wystraszona zamyka drzwi i postanawia przeczekać do rana. Następnego dnia odkrywa, że ów nieznajomy zasnął pod budynkiem. Jest przemoczony od deszczu i nie bardzo wie, co się dzieje. Sylvia znajduje przy nim telefon, postanawia zadzwonić pod najczęściej wybierany numer, który należy do brata mężczyzny.
Okazuje się, że nieznajomy nazywa się Saul, mieszka ze swoim młodszym bratem i jego córką. Saul choruje na demencję. Są dni kiedy pamięta wszystko i nie ma problemu z rozpoznawaniem ludzi i miejsc, ale czasami - jak wieczoru gdy poznał Sylvie, zapomniał co się dzieje. Dotarł za nią pod mieszkanie i nie potrafił wrócić. Brat Saula, prosi kobietę, by dotrzymywała mu towarzystwa w zamian za opłatę. Z początku Sylvia odmawia, ale w końcu decyduje się na pomoc.
Relacja tych dwojga jest niesamowicie skomplikowana i podczas oglądania budzi w odbiorcy wiele, ale to wiele emocji. Saul cierpi na demencję, przez co przytrafia się wiele dziwnych, czasem naprawdę ryzykownych sytuacji. Sylvia skrywa straszną tajemnicę - i nie jest nią alkoholizm.
Nie mam pojęcia, co wzbudza największe emocje w tym filmie. Relacja jaka zaczyna się rodzić między tym dwojgiem ludzi. W końcu facet cierpi na demencję, wystarczy wygooglować, by wiedzieć jakie objawy niesie ta choroba. Co dzieje się z człowiekiem, na którego spadnie ta choroba. Z kolei przeszłość Sylvii, to co ja dotknęło, a raczej jak do tego doszło, jak była potraktowana, sprawiło, żywe chyba większość ludzi w kinie wręcz oniemiała. Wręcz siedzieliśmy porażeni. Naprawdę ta jedna scena łamie serce. I nagle wszystko staje się jasne.
Wracając do Sylvii i Saula, jest to wspaniale ukazane uczucie, między dwojgiem ludzi, którzy poznali się na swoich własnych zakrętach życiowych. W całym "bałaganie", który przeżywali można było dostrzeć, że oboje siebie potrzebowali. Jakby irracjonalnie to nie zabrzmiało. Saul mimo swojej choroby pomagał Sylvii, a ona pomagała jemu. Niesamowicie twórcy ukazali ich dysfunkcje, które utrudniały życie gdy byli sami, a razem działali na zasadzie uzupełniania.
Nie mogę, nie napisać o córce Sylvii, która odgrywa w filmie bardzo ważna rolę. Często dzięki niej można było się roześmiać, ale i wzruszyć. Końcowa scena z udziałem córki Sylvii, wzbudziła chyba we wszystkich taki cudownych uśmiech na twarzy i po prostu czuło się te emocje, wśród oglądających.
Szczerze mówiąc, szłam na ten film z lekkim wahaniem. Jednak jestem bardzo zadowolona, że go obejrzałam. To produkcja, w której jest niewiele dialogów, ale za to mnóstwo emocji. Ogląda się się po prostu sobą. Niesamowicie stworzony film, który zostaje w człowieku na dłużej, niż do chwili wyjścia z sali kinowej. Jeśli będziecie mieli okazję zobaczyć - szczerze polecam. A jeżeli ktoś widział, proszę niech napisze, czy również wzbudził takie emocje?
marca 16, 2024

Mało mnie tutaj..
Kura i kogutek dla zwrócenia uwagi, albo wsparcia estetycznego ;)(:
Na początku tego roku, miałam bardzo mocne postanowienie, że będzie dużo więcej postów i ogólnie regularnie zacznę wszystkich odwiedzać. I wiecie jak to jest, jak z powiedzeniem sobie - przestaje jeść słodycze, po czym idziemy po batonika, bo właśnie teraz jest ta ogromna potrzeba zjedzenia. Naprawdę była przekonana, że moje pisanie będzie częste, bo tematów nigdy nie brakowało. Niestety zabrakło czegoś innego. Zajmowałam się i nie umiem poradzić z przełamaniem.
Najpierw byłam chora, później jak już się ogarnęłam, wróciłam do pracy, do codzienności, gdzieś mi wszystko zaczęło uciekać. Bo w domu dużo do zrobienia, bo już cieplej i fajnie coś w ogrodzie porobić. To wybrałam się z koleżanką z pracy do kina, na film o którym chce bardzo napisać, bo wywarł na mnie tak mocne wrażenie, że jeszcze na drugi dzień o nim rozmawiałyśmy. Mimo, że to nie była żadna głośna produkcja i ogólnie, ktoś mógłby przejść obok niego bez entuzjazmu, jednak więcej napiszę o nim później. Obiecuję!
Po moim czytelniczym zrywie, podczas choroby nie pozostało śladu. Utknęłam z czytaniem, co złapie za jakiś tytuł, mam wrażenie - to nie jest to. Jest tyle książek, a trafić na naprawdę interesującą i wciągająca, graniczy z cudem. Coraz częściej mam ochotę wracać do starych i sprawdzonych. Boli mnie, że moje ulubione autorki, albo nie piszą, albo nie są wydawane w Polsce. I mam nerwa na siebie, że nie znam angielskiego, wtedy mogłabym czytać i mieć w d.. naszych wydawców, którzy stawiają na jakieś taśmowe produkcję, które są jak odciśnięte od kalki, a naprawdę wartościowe umierają niezauważone...
Ot, widzę taki mi post się tutaj buduje lekko narzekający, przeplatany frustracją? Dziwne, humor mam od jakiegoś czasu całkiem w porządku, ale jak widać coś w środku uwiera. Chyba ta blokada, o czym pisać? Na ile można sobie pozwolić, nie lubię cenzury, no ale..
Odbiegając od narzekania - jak Wam się podobają prezentowane kury? :) O te kury walczyłam niczym lwica, ogólnie moja mamusia w tym roku złapała bakcyla żeby mieć kury na święta. W sensie takie ozdoby. Tak mnie tym nakręciła, że biegałam po sklepach w poszukiwaniu kur ;)). Nie zające, nie kurczaki, czy jajka, tylko kury!
No ale jak kura, powinien być i kogut. Dlatego kupiłam komplet., Bardzo piękny moim skromnym zdaniem. Zachwycam się nim, mama również. Warto było - dla ciekawych, cena - 59 zł.
Kupiłam jeszcze dwie inne, jedna z Biedronki, poniżej pokaże. W każdym razie, ostatnio sobie gdzieś orbituje i szukam samej siebie w sobie. Zwróciłam uwagę, że mam ochotę na jakąś podróżą sama ze sobą. Tylko nie wiem kiedy. Bo na majówkę jadę z mamą haha. No ale, nic straconego, mama się już "ustawiła" z koleżankami w miejscu w którym będziemy, więc będę mogła pobyć sama.
Ogólnie to planujemy ruszyć z załatwianiem spraw dotyczących budowy domu. Jejku jak pomyślę o całym przedsięwzięciu to już mi się słabo robi. I jak bardzo nie mogę się doczekać stanu - już po, tak myślę o tym, co będzie w trakcie, doprowadza do nie powiem czego. No ale, jak zaczniemy to pójdzie prawda? Niech mnie ktoś pocieszy błagam. Działka jest cudowna, widoki jeszcze bardziej. Tylko te procedury, wszystko... ojej. No narzekam! ;) wybaczcie, ale czasem chyba człowiek musi ha ha.
Tak więc, jak widzicie moi drodzy - o ile doczytaliście całość i przebrnęliście przez moje wypociny, jestem sobie. Pracuje i chyba najbardziej na tym skupiam. Wiecie, już dawno praca nie dawała mi tyle przyjemności. Naprawdę i chyba dlatego jest mnie mniej, bo po pracy, zajmuje domem i tak to się kręci. Aaa no i ciągle kupuje. Mam wiele nowości, jak chcecie, to dajcie znać zrobię prezentacje ;)
Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście. Czytam wasze posty, tylko zazwyczaj najnormalniej w świecie, komentuje w głowie i idę dalej. Wybaczcie!!
marca 02, 2024

Cześć w marcu! :) (:
Witajcie w marcu! :) Marzec to taki miesiąc kiedy jest jeszcze zimno, często lubi przymrozić, a nawet sypnąć śniegiem, ale człowiek wie, już czuje nadchodzące ciepło. I to jest piękne. Jednak dziś nie o pogodzie. Dziś będzie modowo z końcowymi wspominkami i przemyśleniami, jak człowiek nie docenia tego co ma, chociaż w tym przypadku będzie, czego nie było.. ale o tym za chwilę. Bo najpierw wspomniana moda.
Okres jesienno-zimowy jest dla mnie gromadzeniem. Garderoby na wiosnę i lato ;). Te zimne i ponure dni, umilam sobie szperaniem w sieci, wiele razy wspominałam, że jestem łowca promocji. Dlatego większość przedstawianych rzeczy będzie właśnie perełkami promocyjnymi, Nie wszystkie, ale i tak nie żałuję ich zakupu. Zaczynamy? :)