Witajcie w marcu! :) Marzec to taki miesiąc kiedy jest jeszcze zimno, często lubi przymrozić, a nawet sypnąć śniegiem, ale człowiek wie, już czuje nadchodzące ciepło. I to jest piękne. Jednak dziś nie o pogodzie. Dziś będzie modowo z końcowymi wspominkami i przemyśleniami, jak człowiek nie docenia tego co ma, chociaż w tym przypadku będzie, czego nie było.. ale o tym za chwilę. Bo najpierw wspomniana moda.
Okres jesienno-zimowy jest dla mnie gromadzeniem. Garderoby na wiosnę i lato ;). Te zimne i ponure dni, umilam sobie szperaniem w sieci, wiele razy wspominałam, że jestem łowca promocji. Dlatego większość przedstawianych rzeczy będzie właśnie perełkami promocyjnymi, Nie wszystkie, ale i tak nie żałuję ich zakupu. Zaczynamy? :)
Pierwsze są buciki, których nie planowałam kupić. Podczas szukania botków na teraz, wpadła mi przed oczy strona Brilu, a tam wyprzedaż bucików. Zajrzałam i oczy prawie mi wypadły :) siłą nie wiem jaką powstrzymałam się by nie kupić więcej... A te butki, były przecenione z 350 zł na 79 zł. Sami rozumiecie, trzeba było. A jakie wygodne! Ojeju, mięciutkie, pasują idealnie. Wiem, obcas prawie żaden, ale już nie mogę wysokich, mój krzywy kręgosłup bardzo dobitnie daje do zrozumienia co sądzi o pięknych szpilkach..
Kolejna para butków, która wpadła mi w oczy - popielate pantofelki, tutaj obcasik nieco większy, ale oczywiście bez szału. Wiem, dla kobiet lubiących zgrabne szpileczki wyglądają mało atrakcyjnie.. jednak czasem trzeba iść na kompromisy z samym sobą :). Cena podobną, obniżka z 300 zł z hakiem, na 79 zł.
A zaczęło się od tych botków :) Bo właśnie konkretnie o takich "obów" mi chodziło. Chciałam na lekkim słupku, który będzie wygodny. Te mi wyskoczyły jako pierwsze. Idealne i szalenie wygodne. Tutaj obniżka również zacna, chociaż nieco droższe od dwóch powyższych - 119 zł chyba z 300 zł z hakiem.
Jak widzicie trafiłam na piękną promocje w klepie Brilu. A teraz zaprezentuje trencz jaki zakupiłam podczas ferii zimowych u przyjaciółki.
Płaszczyk wpadł mi w oczy jak tylko weszłam do sklepu. Wisiał sobie i gdy tylko spojrzałam, wiedziałam, że musi być mój, Przymierzyłam i przepadłam :). Kupiłam w niemieckim H&M za 49 euro.
Kolejnym łupem jest marynarka. I tak, wiem. Kolory z pewnością większość odstraszą ;) ale kocham kolory, a wiosną to kolory i będę w niej dumnie paradować. Jest idealna. Taka moja. Dokupiłam do niej jasnożółte spodnie livansy, ale to już pokaże jak się kiedyś ubiorę, jak razem się prezentują :). Marynarkę kupiłam w sprzedaży internetowej za 129 zł.
Na koniec o przemyśleniach, jakie mnie naszły podczas wykopania pewnych zdjęć (zamieszczę poniżej). Otóż zaczęłam się odchudzać! Zrezygnowałam ze słodzenia herbaty i kawy, co dla mnie jest naprawdę wielkim wyzwaniem. Słodziłam dużo, o wiele za dużo. Dodatkowo wzięłam się za ćwiczenia. No i kochani, nie ma nic lepszego w odchudzaniu jak porządny motywator. Szukałam w odmętach galerii pewnego zdjęcia, aż trafiłam na perełki z zamierzchłej przeszłości.
No więc kochani, jak zobaczyłam te zdjęcie, zrozumiałam jaki człowiek w młodości potrafi być głupi. Ja tutaj ważyłam naprawdę mało, moja figura była super. A cały czas mówiłam, że jestem gruba. Więc chudłam, chudłam i chudłam, aż przestałam kontrolować to odchudzanie.
Tutaj ważyłam jeszcze mniej, a wiecie co widziałam patrząc w lustro? GRUBE NOGI. Boże, ileż bym dała by moje nogi teraz tak pięknie wyglądały... i mogłabym się zaśmiać na te wspomnienia, ale one nie są przyjemne. Bo mimo uśmiechu, był to najgorszy czas w moim młodym życiu, a etap gdy robiłam te zdjęcia, poprzedził mój najgorszy stan odżywiania. Jak pisałam, straciłam kontrolę i przyszedł moment, kiedy przestałam jeść. Po prostu już nie jadłam. O tym, jak do perfekcji opanowałam okłamywanie każdego, że jem, może kiedyś napiszę.
A przemyślenia mam takie, że bycie perfekcyjnym potrafi doprowadzić do nieszczęścia. Dlatego teraz, zaczynam dbać o siebie z głową. Sprawdzam co i jak, żeby mój organizm nie dostał po d... ale nie mam parcia żeby gwałtownie zrzucić wagę. Grunt to dobre samopoczucie:)
Ubrania kupiłaś rzeczywiście bardzo tanio, szczególnie buty na niedużym obcasiku.
OdpowiedzUsuńMają swój urok, są ładne :)
Też tak uważam, mają urok :)
UsuńŚwietne zakupy, ja tez lubię kolory, czarne wrony na ulicach mnie przerażają!
OdpowiedzUsuńHaha super określenie- czarne wrony! Muszę zapamiętać 😅
UsuńNa tych zdjęciach wyglądasz super!
OdpowiedzUsuńTeraz to wiem 🙃
Usuńwow jakie promocje :O
OdpowiedzUsuńŚwietne prawda?😁
UsuńMam dużo kompleksów odnośnie wyglądu, ale zdrowia nigdy nie ryzykowałam dla poprawy samej sylwetki na przykład. Za dużo mam już innych problemów. Podejrzewam, że bez tych wszystkich przypadłości myślałabym kiedyś w podobny sposób, co Ty... Ech, ta pogoń za perfekcją.
OdpowiedzUsuńW trenczu i ja się zakochałam :)
Tutaj podłoże odchudzania było bardziej złożone... ale jak pisałam to długą historia i nie do końca mam ochotę o tym pisać tutaj;). Na szczęście w porę ktoś mnie uświadomiłam i się ogarnęłam😃
UsuńThe Trench Coat looks amazing. Great color. I am a new Follower. Greetings from Vienna :)
OdpowiedzUsuńTe buciki na niskich obcasach rzeczywiście są super. Ja Cię rozumiem, bo szpilki to już też tylko na specjalne okazje mogę włożyć i to raczej takie na słupku, nawet nie wiem, czy to szpilkami mogę jeszcze nazwać :)
OdpowiedzUsuńAga, wyglądałaś super, rzeczywiście, zresztą teraz też wyglądasz ekstra. Ale Ty sama wiesz najlepiej, jak najlepiej się czujesz. Byleby robić to z głową :)
Haha ja tez nie wiem, czy słupek to jeszcze zaliczany do szpilek ;)
UsuńNo miało się kiedyś nogi ładne, a teraz to się ma nogi 😆
Kurczę, mocne te słowa o niekontrolowanym chudnięciu i samoocenie. Nie będę cię nagabywać o odnowienie się do tego, bo tak jak pisałaś, nie czas, niekoniecznie miejsce, ale przypomniały mi się moje nastoletnie czasy i straszne kompleksy, a dziś gdy oglądam zdjęcia widzę zupełnie normalną sylwetkę. Ile zależy od głowy....
OdpowiedzUsuńWłaśnie wszystko zaczyna się i kończy w naszej głowie. Taka niestety albo i statystyki prawda.
UsuńAch ja się nie lubie zbyt mocno uzewnętrzniać. I tak mam wrażenie, że sporo o sobie pisze 😃
Super post Agnieszka, pozdrawiam serdecznie z okolic Krakowa - wiosna już tutaj też w sumie przyszła.
OdpowiedzUsuńZnaczy wiosna już w większości tragila do Polski😊
UsuńRównież przesyłam pozdrowienia!
Wiosna kusi, oj, kusi :)
OdpowiedzUsuńWskakuję na stronę brilu, to styl mojej ukochanej mamy :)
Ja niestety jestem jeszcze na etapie wygodnych dżinsów i adidasów (dzieci w wieku przedszkolnym), trzeba szybko biegać :D
Rozumiem doskonale emocje związane z patrzeniem na stare zdjęcia. I obecne niezrozumienie tego jak się postrzegało samego siebie...
Trzeba dorastać w swojej głowie, pewne rzeczy i odczucia przefiltrować, przecedzić i dojrzeć. Po prostu dojrzeć. Oby nie było za późno...
Ha i to jest moment kiedy na określenie - styl mamy, powinnam się poczuć bardzo poważnie? 🙃😄 żartuje oczywiście. A adidaski bardzo lubię u poza pracą, tylko to obuwie wybieram😃
UsuńAbsolutnie! :)
UsuńKiedy weszłam na stronę, dla samej siebie wybrałam buty na wiosnę. :D I zdecydowanie to nie są adiasy ;)
Żakiet - bomba!!! Kolory robią mi dobrze w oczy. Po zimowej burocie musiałam, po prostu musiałam sobie zrobić przyjemność - kupiłam dwie pary spodni (wściekle różowe i zjadliwie zielone) oraz oczojebnie zieloną bluzkę. I od razu lepiej.
OdpowiedzUsuńMój czlowiek! Gdzie te wściekle różowe spodnie kupilas? 😄 Może też zaszaleje 😎
UsuńAle prawda po zimie czlowiek ma potrzebne mocnych kolorów.
Niestety, w sklepie stacjonarnym.
UsuńWOW!!!! Piękna ta marynarka!!!
OdpowiedzUsuńŚliczne te czółenka i też zdecydowanie wolę takie obcasy niż się męczyć na szpilkach (które na pewno wymyślił ktoś, kto wyjątkowo nie lubił kobiet;). Pozostałe zakupy również bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz na tych zdjęciach i super, że teraz tak podchodzisz do odżywiania, bo zdrowie jest najważniejsze.
Ale udane zakupy! Ja też jesienią i zimą kompletuję garderobę na kolejny sezon :) Co do odchudzania, to ja w wieku ok. 20 lat byłam wychudzoną XS, dziś jestem M, czasami L, ale dobrze mi z tym ;) Ja też chcę trochę schudnąć, ale wcale nie zamierzam wracać do mojej XS, a czasami nawet XXS.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog - gratulacje dla autorki ;)
OdpowiedzUsuńMega orginalna ta marynarka
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa tematyka bloga. Ja również jestem blogerką i zapraszam na moje recenzje książek :)
OdpowiedzUsuńPłaszcz i marynarka bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńLubię taką zieleń jak ta delikatna płaszcza. A marynarka bardzo radosna w swoich kolorach. :)
Zdecydowanie warto dbać o siebie z głową i ja też musiałam to w końcu zrozumieć. Bardzo ciekawe zakupy! Też muszę właśnie dokupić coś na wiosnę, będę szukać ciekawych promocji. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądałaś. Zakupy widać że udane trafiłaś na świetne perełki.
OdpowiedzUsuńWiosna w tym roku przyszła wyjątkowo wcześnie, ale Ty już nie dasz się zaskoczyć, bo garderoba przygotowana ;-))
OdpowiedzUsuńKwestia odchudzania to dla nas kobiet... temat rzeka. Rozumiem doskonale, bo od stycznia wzięłam się za siebie. Tobie życzę osiągnięcia zamierzonych celów.
Serdeczności zasyłam.
Anita
Ważne jest, aby dbać o siebie, nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Bardzo ładny trencz na wiosnę, idealny kolor. :)
OdpowiedzUsuńWydawało mi sie że komentowałam ten post, albo mi sie przewidziało.
OdpowiedzUsuńPrzecena z 350 zł na 79 zł to naprawdę spora obniżka.
Fajny ten trencz :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pantofelki... kobiece, ale i wygodne. Szpilki są przereklamowane 😜!!!
OdpowiedzUsuńKolorowa marynarka skradła moje serce... jest po prostu obłędna 🤩!!!
Ja też przez większość mojego młodzieńczego życia katowałam się psychiczne, wmawiając sobie, że źle wyglądam. Ech... skąd to się bierze??? Zachodzę w głowę jak ustrzec przed tym córki.