Jakie są wasze wspomnienia z dzieciństwa? Z pewnością każdy wracając pamięcią do przeszłości, z uśmiechem na twarzy wspomina poszczególne chwile, zwłaszcza jeżeli mają jakieś szczególne znaczenie. Może to być pierwsza wyprawa do kina, otrzymanie w prezencie długo wyczekiwanej i wymarzonej zabawki, albo smak, smak jedyny i niepowtarzalny, który zawsze, ale to zawsze będzie przywoływał obrazy dziecięcych lat.
Niestety, nie zawsze przeszłość jawi się kolorowo, czasem jedno wydarzenie, zniszczy nie tylko dzieciństwo, ale również całe życie.
O tym jak koszmary potrafią wracać, a cienie czają w zakamarkach duszy by uderzyć w najmniej oczekiwanym momencie możemy dowiedzieć się zagłębiając w lekturze Poduszki w różowe słonie.
Przyjaźń, jest to jedną z najwspanialszych rzeczy jaka może spotkać człowieka. Ta prawdziwa, lojalna i nie pytająca. Taka po prostu.
Hania przyjaźniła się z Ewą od pierwszej klasy, ich relacje były silne i potrafiły przetrwać bardzo wiele. Lata rozłąki, nie wiedzy co dzieje się u tej drugiej. Był niczym. Obie wiedziały, że zawsze, ale to zawsze mogą na sobie polegać. Żadna nie spodziewała się, że nastąpi dzień gdy słowa będą musiały zastąpić czyny, że nadejdzie chwila by ponieść odpowiedzialność za wypowiedziane przyrzeczenie.
Florian jest smutny, nie ma apetytu, wraz z nim nie chce jeść mała Ania, która brutalnie została wyrwana ze świata beztroski i szczęścia u boku mamy. Teraz mieszka z ciocią i mimo,że Hania jest miła i nawet czasem próbuje rozmawiać to nie jest mamą... W dodatku dziewczynka ma problem, o którym boi się powiedzieć, od jakiegoś czasu w brzuszku rośnie dziwna kula, która uniemożliwia jedzenie. I chociaż Ania bardzo by chciała coś zjeść to nie może, wszystkie potrawy, nawet te ulubione straciły smak. Nawet ptasie mleczko, które jest takie pyszne.
Hania wspomina czasy kiedy powroty do własnego mieszkania były przyjemnością... Od pogrzebu Ewy nic już nie jest i nie będzie jak do tej pory. Straciła ukochaną przyjaciółkę, dostała zrozpaczone dziecko z którym nie potrafi znaleźć wspólnego języka, nie ma pojęcia jak dotrzeć do zamkniętej w sobie dziewczynki. Cały ich świat kręci się wokół Floriana i jego humorów. Pluszak nie ma apetytu, nie lubi basenu, nie zaśnie bez poduszki w różowe słonie...
" — Zostawiłaś mnie! Zostawiłaś mnie samą z tym wszystkim! Z dzieckiem bez instrukcji obsługi i...i z Florianem! Ty masz spokój, wieczny spokój, (...) "
Trudne zadanie otrzymała kobieta, która nie potrafiła okazywać uczuć, nie mając pojęcia w jaki sposób podejść do cierpiącej dziewczynki. Jeszcze trudniejsze były wspomnienia, te odległe a jakże bolesne nawet teraz. I nawet świadomość dobrej pracy, własnego mieszkania nie potrafiła przyćmić tego co wracało w snach, przy każdym dotyku...
Samotna z wyboru, ale czy szczęśliwa? Do perfekcji opanowała grę słów, bawienie się widokiem napalonych mężczyzn. Tylko co z tego? Gdy tam w środku po chwili satysfakcji wracała pustka. Kiedy wszelkie próby odmiany życia spełzały na niczym. Odepchnęła od siebie marzenia o normalnym związku, już dawno temu przestała wierzyć by kiedykolwiek stało się to możliwe. Nie umiała, nie potrafiła zapanować nad własnym ciałem, nad reakcją, która zawsze wygrywała.
Dwie kobiety, ta przyszła i teraźniejsza. Odległe, a jednak obie potrzebujące się nawzajem. Jaki wpływ będzie miało pojawienie się Ani w idealnie poukładanym świecie Hani?
Wspomnienia bywają bolesne, zwłaszcza kiedy nie potrafi się o nich powiedzieć na głos, o obezwładniającym bólu i strachu...
Niemalże każdy czytając tytuł, pomyśli sobie, że niniejsza książka będzie wesoła, zwłaszcza przez widniejące na okładce dwie małe dziewczynki. Nic bardziej mylnego. Autorka w swej książce poruszyła dwa bardzo trudne i zarazem bolesne tematy. Jeden został ukazany na płaszczyźnie wielu lat, dzięki retrospekcją do lat szkolnym mamy wgląd na to co działo się z Hanią w jej życiu przed okrutnym zdarzeniem, jak i po nim. Co sprawiło, że wesoła dziewczynka stała się zlękniona, dlaczego miewała napady stanu lękowego? Mimo upływu lat, prób zapanowania i kontroli własnych reakcji demony powracały, powracały zawsze gdy Hanka chciała przez chwilę poczuć się jak normalna kobieta. Niestety, trafnym jest powiedzenie, że zły dotyk boli przez całe życie.
Dotyk, na co dzień nikt nie zwraca niego uwagi, bo przecież normalnym wydaje się odruch przytulenia gdy komuś bliskiemu dzieje się krzywda, muśnięcie policzka przy pożegnaniu. Trzymanie za ręce ot tak, po prostu po przyjacielsku. Dotyk... dla niektórych bywa koszmarem. Przekonała się o tym mała Hania, gdy pewnego pięknego dnia jej dzieciństwo przestało istnieć. Kiedy została brutalnie uświadomiona o mroczniejszych aspektach życia.
Przez wiele lat kobiecie udawało się unikać bliższych relacji z ludźmi. Znajomi nie zwracali uwagi na jej niechęć do obściskiwania, rodzina od dawna nie pytała dlaczego, po prostu taka już była. Do czasu. Gdy w jej domu pojawiła się zrozpaczona Ania i...Florian. Do których nie otrzymała instrukcji obsługi, o których niewiele wiedziała.
Niestety, nikt z nas nie otrzyma instrukcji jak obchodzić się z dzieckiem, każda matka powie, że to przychodzi samo, że nagle się włącza i jest. Co ma więc zrobić osoba, która nie potrafi poradzić sobie z własnymi demonami? Nie potrafiąca odruchowo przytulić, okazać troskę?
Książkę czyta się szybko, chociaż nie należała do łatwych. Było wiele momentów kiedy się wzruszałam, kiedy tak bardzo współczułam i Hani, i Ani, ponieważ obie cierpiały, obie zmagały się z bólem o którym nie potrafiły mówić.,
Pani Joanna Maria Chmielewska w bardzo dokładny ale i przystępny sposób poprowadziła tematy, o których często się nie mówi. Pomimo,że akcja wcale nie toczy się szybko, to każda strona, każde zdanie ma ogromne znaczenie. Lektura poduszki była niezwykle przejmująca i często smutna. Uważam,że tą pozycję powinno się przeczytać, choćby dlatego by uświadomić sobie, że niekiedy bywamy nieświadomi nieszczęścia bliskich, mając ich na wyciągnięcie ręki, nie chcemy bądź nie widzimy sygnałów. By zrozumieć, że powiedzenie: "nie radzę sobie", albo "potrzebuję pomocy" nie jest wstydem,że ludzi życzliwych nie brakuje, tylko trzeba umieć przyjąć wyciągniętą rękę.
Mogłabym pisać i pisać, ale tę książkę po prostu należy przeczytać, z całego serca polecam.
Pani Chmielewska wspaniale operuje piórem, jest genialną obserwatorką o czym możemy się przekonać podczas czytania.
Za możliwość przeczytania książki chciałam podziękować wydawnictwu MG.
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki.