Kolejne spotkanie z kobietami, które
w poprzednim tomie podbiły moje serce, swoją odwagą oraz determinacją w
dążeniu do wytyczonych celów. Do tego wspaniale skonstruowany rys
historyczny oraz zachowany klimat epoki dodawał uroku, pozwalał wczuć
się w życie,oraz panujące zasady.
W czasach gdy postęp przyjmowano z rezerwą, zaś tych, którzy manifestowali swą odrębność piętnowano.
Bohaterki książki Eliza, Klara i Judyta
przeżyły w swym młodym wieku wiele rozczarowań, ale i też nabrały
pewnego doświadczenia. Wyciągnięte wnioski nie jednej pomogą w dalszym
postępowaniu. Jednak jak to bywa, los przewrotnie potrafi podciąć
skrzydła, o czym przekona się Klara z Judytą. Ta pierwsza dążąca do
akceptacji pełnych praw kobiet na wielu płaszczyznach społecznych,
szukająca własnej ścieżki życiowej, wielokrotnie spotka się z brakiem
akceptacji wśród najbliższych, poczuje gorzki smak własnej naiwności.
Pisząc artykuły do lokalnych gazet zetknie się z wieloma środowiskami,
które otworzą jej oczy na sprawy, o których wcześniej nie słyszała
wcale, albo tylko mimochodem. Zapozna ludzi, którzy niekoniecznie będą
mieli szczere intencje. Jednak głównym problemem kobiety będzie ścieżka
życiowa, która nie tak łatwo będzie chciała ukazać kierunek jaki powinna
obrać młoda emancypantka.
Z kolei Judyta dojrzeje wewnętrznie,
mając czas na przemyślenia zrozumie czym powinna się zająć i choć
decyzje nie będą należały do łatwych, a ich przyczyny sprawią
wielokrotnie ból, nawet po upływie czasu, to później zrozumie, że wyjazd
do odległego i niezbyt przychylnego Wiednia, był jedną z
najsłuszniejszych decyzji. Właśnie tam, wśród obcych ludzi, nie zawsze
przychylnie nastawionych będzie mogła zrealizować własne marzenia, i
nawet gdy poczucie tęsknoty będzie dotkliwe odnajdzie spokój i chęci do
działania.
Trzy kobiety, przyjaciółki, które chcąc
być samodzielne i niezależnie często doświadczały niesprawiedliwości.
Bycie kobietą w czasach gdy mężczyźni uważali się za najmądrzejszych i
pełnoprawnych obywateli, jawiło się niczym udręka. Lecz każda z nich nie
poddawała się, walczyła o siebie oraz swoje marzenia. Czy zaznają
szczęście, którego tak usilnie szukały, czym ono tak naprawdę jest i
gdzie szukać wskazówek gdy w sercu panuje chaos?
Z radością wyczekiwałam premiery
drugiego tomu z serii Niepokorne, pierwszy mnie zauroczył, dlatego też z
utęsknieniem nasłuchiwałam kiedy w końcu będę mogła spodziewać się
Klary. Kolejny raz muszę przyznać, że pani Agnieszka wspaniale kreuje
bohaterów, tło historyczne, bo tak wspaniale i autentycznie
odzwierciedlić dziewiętnastowieczny Kraków czy Wiedeń jest po prostu
czymś fenomenalnym. Od pierwszych stron miałam uczucie, że przeniosłam
się w czasie, i oto wraz bohaterkami przemierzam uliczki, uczestniczę w
strajku robotnic, podróżuje fiakrem. Niby detale, ale to właśnie dzięki
nim można w pełni wczuć się w fabułę. Zrozumieć czasy w jakich przyszło
żyć kobietom. Absurdy związane z utrudnianiem nauki, wystawieniem
potrzebnych zaświadczeń, a w końcu przekonaniu jaka jest ich rola w
życiu. Najgorsze było sprzeciwianie się postępom, w Galicji panowało
zacofanie, zaś wszelkie przejawy nowoczesności odbierano z sceptycznie, a
nawet z przesadzoną agresją.
Sporo czasu minęło nim kolejny raz
mogłam spotkać się z bohaterkami, które bardzo polubiłam, w pewnym
sensie potrzebowałam dłuższej chwili by odświeżyć sobie w pamięci cechy
charakteru każdej z nich.
Klarę zapamiętałam jako pewną siebie,
zdecydowaną jak i zbuntowaną kobietę z dobrze sytuowanej rodziny. Miałam
nadzieje, że jej losy zostaną mocno zarysowane, a dokładniej mówiąc,
kobieta znajdzie kierunek jakim zechce podążać. Jednak troszkę poczułam
się nią rozczarowana, chyba inaczej wyobrażałam sobie przyszłość
wyrazistej osoby, jaką jawiła się panienka Stojnowska. Bardziej
przejmowałam się losami Judyty, której z każdą stroną coraz bardziej
kibicowałam, nie mogłam się doczekać rozdziałów poświęconych jej osobie.
Każde wydarzenie przeżywałam i odbierałam niebywale osobiście. Cieszę
się, że ostatnia z serii będzie poświęcona właśnie jej, będę oczekiwała
tej chwili równie mocno, jak Klary. Wracając do tytułowej bohaterki,
ciekawi mnie czy decyzja jaką podjęła ulegnie zmianie, czy w końcu
odnajdzie własne miejsce na świecie, ponieważ podczas czytania nie
opuszczało mnie wrażenie, że młoda buntowniczka w pewnym momencie się
pogubiła, lecz duma nie pozwalała przyznać się do błędu. Tak naprawdę
można powiedzieć, że Eliza odnalazła własne szczęście, Klara wraz z
Judytą są wielką niewiadomą. Mam nadzieje, że w decydującym tomie nie
zabraknie elementów zaskoczenia, że gorzkie nauczki pójdą w cień, a
słońce zaświeci na niebie każdej z kobiet, ale jak to w życiu, niczego
nie możemy być pewni...
Jedno jest wiadome, styl autorki cały
czas zachwyca, czyta się wspaniale. Każde zdanie utwierdza, że pani
Wojdowicz włożyła serce w napisanie książki oraz mnóstwo wiedzy, co
zaowocowało przepiękną lekturą, cudownie oddającą klimat opisywanych
miejsc. Szczerze polecam drugą z serii, zaś Ci, którzy jeszcze nie mieli
przyjemności, powinni czym prędzej nadrobić braki.
Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu Secretum.
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 ksiażki.
Bardzo chcę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale Twoja zachęcająca recenzja skutecznie mnie przekonuje do czytania.
OdpowiedzUsuńNie czytałam poprzedniej części, ale lubię takie opowieści. Poszukam książek w bibliotece. Poza tym ostatnio zabrałam się w końcu za pisanie własnej książki. Nie wiem kiedy skończę (i czy uda mi się skończyć), ale moja bohaterka ma na imię właśnie Klara :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest cudowna. Już nie mogę się doczekać "Judyty" :)
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić zaległość w lekturze tej książki. I to szybko.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, zwłaszcza że książka zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJa też najbardziej lubię Judytę, wydaje się, że to ona jest najbardziej wyrazista, choć po pierwszym tomie tak określiłabym Klarę.
OdpowiedzUsuń