Oczekiwałam z niecierpliwością kolejnego spotkania z bohaterami, poznanymi w Utracie. W prawdzie tutaj postacią wiodącą miał być Gabe,ale wiadome było, że autorka nawiąże do Wesa, Kiersten oraz Lisy. Moje oczekiwania były naprawdę ogromne i pozytywne. Poprzednia książka potrząsnęła mną emocjonalnie, na podobne emocje szykowałam się w zderzeniu z Toxic, jakie są więc moje wrażenia po zakończonej lekturze?
Gabe, chodząca pewność siebie, zadaje sobie sprawę jakie wrażenie wywiera na kobietach. Nawet nie próbuje się ukrywać z tą wiedzą, przeciwnie. Korzysta ze swojego uroku w stu procentach. Zawsze wesoły i towarzyski.
Wszystko to jednak jest nieprawdą. Wizerunek jaki sobie wykreował ma ukryć straszną tajemnicę z którą musi zmierzać się każdego dnia. Zdarzenie do jakiego doszło kilka lat wcześniej odmieniło nie tylko jego życie, ale wielu osób. Od tamtego feralnego wieczoru cały świat rozsypał się na miliony kawałeczków. Znienawidził samego siebie. Wtedy też podjął decyzję o ucieczce. Ucieczce z miejsca, które jawiło się najgorszym koszmarem. Wyjazd na studia był tylko przykrywką. Nikt z jego bliskich nie wiedział gdzie się podziewa. Słuch zaginął, miejsce dawnego zdolnego idola nastolatek zajął się podrywacz, lekkoduch, który bierze od życia całymi garściami nie przejmując jutrem.
Niewiele osób zna prawdę, prawdę brutalną i jakże ciężką do zaakceptowania. Każda dziewczyna jest chwilą zapomnienia, jest pomocą do koloryzowania nowego "ja". Zatracanie się w alkoholu i narkotykach. Tak było do czasów zanim zaprzyjaźnił się z Wesem, od pamiętnej chwili operacji kolegi, Gabe postanowił się zmienić, jednak jego stan emocjonalny z każdym dniem się pogarsza, świadomość nie wypiera strasznych zdarzeń, są przy nim w każdej minucie. Cały czas.
Sylor, musi mieć stypendium. Jest ambitna i wytrwała w dążeniu do celu. Kocha muzykę, kocha grę na pianinie. Niestety jak twierdzi jej nauczyciel, gra jest perfekcyjna, ale pozbawiona uczuć. Jakby dziewczyna nie potrafiła przełożyć swoich emocji na klawisze. Tego dnia zmęczona i zniechęcona szła na kolejny trening. Gdy usłyszała dźwięki wydobywające się z pomieszczenia aż przystanęła z wrażenia. Jej melodie nigdy nie były przepełnione uczuciami. Tutaj każdy akord zdawał się być krzykiem, muzyka układała się w historię, która musiała znaleźć swoje ujście. Kim była nieznana osoba grająca z taką pasją, dlaczego chwilami niemalże brutalnie wyżywała się na bezbronnym instrumencie? Sylor nie zdawała sobie sprawy, że w chwili kiedy otworzą się drzwi sali nic już nie będzie takie jak do tej pory.
Ścieżki poukładanej i spokojnej pierwszoroczniaczki przetną się z Gebe'a, ukrywającym się przed całym światem, niewiedzącym kim tak naprawdę jest...
Nie bardzo wiem od czego mam zacząć. Po zakończeniu "Utraty" nie mogłam wytrzymać do premiery "Toxic". Wyglądałam tego dnia jak pierwszej gwiazdki. I kiedy w końcu dotarła i mogłam zasiąść do czytania, po pierwszych stronach moja euforia odleciała. Przede wszystkim Gabe, zapamiętałam go całkiem innego. Tutaj odniosłam wrażenie, że autorka usilnie chciała podtrzymać tragizm serii, i aby tak wyszło zaserwowała głównej postaci, ataki paniki, wymiotów, nienawiści, płaczu, bezradności i Bóg wie czego. Nie umiałam wczuć się w dramat chłopaka, gdzieś coś niby się przebijało. Nieszczęście jakie na niego spadło może i bym bardziej wyczuła gdyby nie fakt, że ciągle, ale to praktycznie ciągle musiał myśleć o całowaniu Sylor. Ogólnie, tutaj ciągle było oblizywanie ust, całowanie, myślenie o całowaniu tych dwojga. Ja rozumiem, fascynacja, uczucie, ale nie trzeba było każdej sceny z nimi sprowadzać do obcałowywania. Przez to ani razu nie poczułam smutku, Gabe się zamykał w sobie, niby już miało być dramatycznie, ale za chwilę pojawiała się Sylor i niczym antidotum rozwiewała smutki, bóle i po uczuciu pustki chłopak miał jedno marzenie, przyssać się do ust tej pięknej, niesamowitej istoty. Odnoszę wrażenie, że autorka przesadziła z romansem, że za dużo działo się na polu Gabe-Sylor, a dokładniej mówiąc, całość oscylowała wokół jednego, wiadomego już tematu. Widzą się i od razu jedna myśl, jedna chęć. Nawet w ośrodku opiekuńczym musiała się znaleźć Sylor. Niestety nie polubiłam tej dziewczyny. Nie miała w sobie nic co by wzbudziło moją sympatię. Taka wymuszona postać. Musiała się znaleźć para dla Gebe'a i TADAM jest piękna i w dodatku uzdolniona muzycznie.
Gabe, autorka poszła w dobrym kierunku, ale według mnie potraktowała po macoszemu historię z przeszłości. Niby tak bardzo ukrywana, tak dramatyczna, a ja chyba bardziej przeżywałam chorobę Wesa, mimo, że od początku było wiadome, że jest z nim źle. Podobnie było z tatusiem. Nie dokończona sprawa, coś tam naprzeklinał, odgrażał i....
Czuję się rozczarowana, jedyną zaletą książki to fakt, że czyta się szybko. O ile się przyzwyczai człowiek do ciągłych opisów wspaniałych zapierających dech w piersi pocałunkach i nieustającego oblizywania ust. O co chodzi z oblizywaniem ust?
Jestem ciekawa, a zarazem troszkę już przestraszona co zastanę w historii dotyczącej Lisy, nie chciałabym aby kolejna postać została sprowadzona do tego jak wspaniale całuje i zniewala swoim byciem. Ogólnie dzieci szczęścia. Mają tyyyle pieniędzy. Kolejne pytanie, o co chodzi z tymi bogatymi młodymi? U niezamożnych nie byłoby podobnych emocji?
Jest mi przykro, szykowałam się na emocje, na zrównanie z ziemią. Naszykowałam chusteczki, a tutaj... cały klimat odebrały pocałunki.
Podsumowując, podejrzewam, że tylko mnie się nie podobało, że tylko ja mam tego typu zastrzeżenia. Dlatego też nie będę sugerowała kto powinien przeczytać. Być może podniosłam zbyt wysoko poprzeczkę autorce, stąd moje rozczarowanie. Niemniej jednak będę oczekiwała kolejnej z serii, gdyż Lisa od samego początku mnie intryguje, a po Toxic-u jeszcze bardziej.
Za możliwość przeczytania książki chciałam podziękować wydawnictwu Feeria.
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki.
HA! Nie jesteś jedyna i szukam właśnie osób, których Toxic nie zachwyciło :P Ja wciąż jestem po stronie Utraty
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak i ja ;) jest nas dwie ;D
UsuńPrzecież 2 tomy niemal zawsze są słabsze ;) Nie wczytuję się, bo mam zamiar poczytać i Utratę i Toxic, za troszkę ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzeć na ten szablon :*******
Jak się tu zmieniło! Jestem pod ogromnym wrażeniem :) czekaj, bo jak tylko zobaczyłam bloga to zapomianałm o recenzji, już pędzę czytać, ale wygląd jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńI po co Ci takie zrównanie z ziemią, potem się ciężko podnieść;)
OdpowiedzUsuńJa to sobie teraz do Ciebie zaglądam i tylko patrzę, tak masz pięknie:)
Ale u Ciebie zmiany - cudnie!!!
OdpowiedzUsuńA co do powyższej recenzji, mam zgoła odmienne zdanie na ten temat, niemniej szanuje Twoje odczucia.
Może kiedyś dam szansę tej serii, ale jakoś póki co nie bardzo mnie do niej ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńHm, też mi w niej czegoś brakowało, ale oceniłam ją eee ciut lepiej :D
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki mam na pewno w planach, gdyż sama jestem po przeczytaniu dwóch części "Elite", niestety w formie ebooka. Jednak słyszę same pozytywne komentarze dotyczące książek Pani Rachel :)
OdpowiedzUsuńZapraszam mini-book-review.blogspot.com