kwietnia 28, 2014

kwietnia 28, 2014

Żółta sukienka

Żółta sukienka

  

Kilka słów od autorki na temat książki..

"Kolor żółty kojarzy się tak radośnie, słonecznie. Czyż dziewczynka ubrana w żółtą sukienkę nie jest najpiękniejszym, najbardziej niewinnym stworzeniem? A jednak, i kolor żółty, i sukienka mogą przybrać tak inne znaczenie…
 Powieść Żółta sukienka jest po części moją autobiografią. Przeżycia z dzieciństwa, z pozoru zapomniane, potrafią nagle dać znać o sobie ze wzmożoną siłą. Moje odezwały się z chwilą przyjścia na świat córek. Zaczęłam się o nie bać i był to jeden z kilku powodów emigracji, chociaż od zagrożenia gwałtem nie można uciec do innego kraju, to zdarza się wszędzie. Pisanie książki pomogło mi rozprawić się z przeszłością. Było moimi sesjami u psychologa. "



Każdy ma wspomnienia z dzieciństwa, jedne są pełne radości kojarzące z zabawą w gronie rówieśników, rodzinnymi wycieczkami, mniej lub bardziej wesołe. Niestety nie zawsze ten jakby się mogło najbardziej miły okres w życiu musi się dobrze pamiętać. Anna z chęcią wymazałaby wspomnienia, małej dziewczynki ubranej w żółtą sukienkę, wcześniej jakże ukochaną i wymarzoną, później odrażającą... ten kolor na wiele lat miał się kojarzyć z bólem, strachem i niezrozumieniem. Wieloletnia emigracja nie wpłynęła pozytywnie na jej nastawienie do wielu spraw, przede wszystkim wyostrzyła nadopiekuńczość względem jedynej córki. Sama nie zaznała uczucia ze strony własnej matki, wręcz przeciwnie. Zapamiętała ją jako krzyczącą, wiecznie niezadowoloną kobietę. Wiele razy córka nie rozumiała irracjonalnego zachowania Anny. W jednej chwili potrafiła zmienić nastrój, odcinając się od wszystkiego co działo się w koło. Julia wiele razy próbowała dowiedzieć się czegoś o dzieciństwie rodzicielki, jednak każde pytanie pozostawało bez odpowiedzi. Co najdziwniejsze matka nie potrafiła pójść do przodu, jakby była zatrzymana między teraźniejszością a przeszłością. Lata spędzone w Kanadzie można określić jako przebyte, bo Ania nie postarała się o lepsze kwalifikacje, zaczepiając od pracy do pracy głównie jako sprzątaczki. Nie żeby jej to zajęcie uwłaczało, jednak miała sporą wiedzę oraz możliwości bycia kimś więcej niż tylko panią do odkurzania. Zwracająca na siebie uwagę nie tylko urodą ale i również oryginalnym strojem nie starała się zyskać od życia czegoś więcej.  Otrzymując posadę w domu Paula przypadek sprawi,że zacznie myśleć o tym co tak sprawnie udawało się wypierać z głowy. Skąd jej lalka w żółtej sukience, dawno temu podarowana przez babcię znalazła się na karcie książki z domowej biblioteczki tego dziwnego mężczyzny? 


Często starając się uciec od nieprzyjemnych chwil z życia, robimy wszystko by nie opowiadać o niej, nie wracać do tego momentu nawet w głowie. Wyparcie może pomóc jedynie przez jakiś czas. Unikając niewygodnych pytań, można zapętlić się we własnym cierpieniu. Strach przed wypowiedzeniem na głos  bolesnej prawdy potrafi być paraliżujący, ale to nie jest strach przed konsekwencjami, te już nie zagrażają. Zmierzyć się przed samym sobą z demonem przeszłości bywa największym wyzwaniem. 
Gwałt jest brutalnym przeżyciem, jak strasznym żadna z kobiet nie chciałaby wiedzieć. Wpija się w podświadomość ostrymi szponami, nie pozwalając by ta choćby na jakiś czas mogła uwolnić od tego najgorszego momentu w życiu. Na zawsze pozostawia ślady w psychice. Anna nigdy nie zapomniała, jej przeżycie spowodowało lęk, przed każdym mężczyzną, ale nie bała się o siebie. Tylko o córkę, niewinną istotę, którą tak jak ją kiedyś mógłby skrzywdzić. Tego by nie zniosła. Uciekała z przerażeniem za każdym razem gdy tylko zbliżał się nieznajomy. Uciekała przez całe życie, nie tylko przed mężczyznami, ale i sobą samą, jednak przeszłość przypomni o sobie a wtedy trzeba będzie stawić czoła... żółtej sukience. 

Zdawałam sobie sprawę,że książka nie będzie należała do łatwych, sam opis pozbawia złudzeń, żółta sukienka nie ma być radosną opowieścią,  nie spotkamy się z przyjemnymi wstawkami z życia głównej bohaterki. Anna to kobieta, która przez wiele lat musiała żyć z własną traumą. Nie mogąc liczyć na pomoc ze strony matki, później  w dorosłym życiu każde najważniejsze momenty z dzieciństwa opisze. Każde opowiadania będzie miało tytuł, dotyczący fragmentu wspomnień. Jednak te ostatnie najważniejsze przeczytają tylko dwie osoby...
Trudno jest mi oceniać bohaterów, ogólnie całość. Książka jest bardzo nietypowa, na pierwszy rzut oka maleńka niepozorna, a kryjąca tak wiele. Podziwiałam Annę, bo w całej tragedii pozostawiona sama sobie starała w miarę normalnie żyć, wychowując córkę troszczyła się o to by tej nie zabrakło uczucia i zaufania do matki. Mężczyźni jawili się jako pragnący zaspokojenia tylko  w jednej sferze, tak wypaczony obraz towarzyszył jej przez wiele lat. Kiedy poznała Paula coś się zmieniło. On również zrozumiał,że nie każdy człowiek jest taki sam. Dwoje ludzi skrzywdzonych przez los, zaczynają uczyć się czym może być prawdziwe uczucie zbudowane na zaufaniu i szacunku. 
Żółtą sukienkę przeczytałam w kilka godzin, jest to pozycja którą śmiało mogę polecić, napisana lekkim językiem dzięki czemu możemy wczuć się w osobę Anny, tak by z jej perspektywy zmierzyć z koszmarem dzieciństwa.


Za książkę chciałam podziękować autorce, Pani Beacie Gołembiowskiej oraz wydawnictwu Novae res.



kwietnia 24, 2014

kwietnia 24, 2014

Garść zapowiedzi dla Was mam :)

Garść zapowiedzi dla Was mam :)
Skarby moje kochane, dzisiaj wam zaserwuje troszkę zapowiedzi, jakoś się tego uzbierało. Przyznam szczerze, według mojej skromnej oceny to będą same perełki! :) Większość już teraz z chęcią bym przygarnęła na półeczki. 
Nie będę więcej przynudzała, zaczynam przedstawienie "postaci" hihih ot żarcik się mi rzucił ;D 


WYDAWNICTWO REPLIKA

 Sąd ostateczny - Anna Klejzerowicz 
  Emil Żądło, który zrezygnował z pracy w policji na rzecz dziennikarstwa, przeżywa kryzys. Kryzys wieloraki: związany z pracą, z brakiem natchnienia na nowy artykuł, z finansami, z uczuciami, z życiem w ogóle…
Wszystko się zmienia, gdy któregoś razu w nocnym pubie spotyka córkę swojej starej sąsiadki, Dorotę. Młoda kobieta i jej narzeczony tej samej nocy zostają brutalnie zamordowani w niejasnych okolicznościach... 

Przytul mnie - M. Rebizant-Siwiło 

Miłość czeka na każdego

Wydawałoby się, że to historia stara jak świat...
On – niepoprawny romantyk – zupełnie niespodziewanie dziedziczy po dziadku uroczą leśniczówkę i piątkę kotów.
Ona po bolesnych doświadczeniach ucieka przed przeszłością na wieś...





Simon i dęby - M. Fredrikson
Karin i Eryk Larssonowie, bezdzietne małżeństwo, wychowuje pod swoim dachem młodego Simona. Chłopiec nawet nie domyśla się, że „matka” i „ojciec” nie są jego prawdziwymi rodzicami, choć czuje, jak wiele go od nich różni, nie tylko fizycznie. Karin i Eryk za wszelką cenę starają się ukryć przed Simonem jego prawdziwe, żydowskie pochodzenie – zwłaszcza gdy do kraju docierają echa fali antysemityzmu... 

 Premiera książek - 7 maja

Dodatkowo wydawnictwo szykuje kolejne książki Anny Klejzerowicz, mnie najbardziej interesuje "Cień Gejszy" :)

Jeżeli ktoś byłby zainteresowany dodrukiem książki Jesteś tylko mój, wydawnictwo przygotowało kolejne egzemplarze:) dla przypomnienia, bądź zapoznania...



WYDAWNICTWO LITERACKIE
Zagubione niebo - K. Grochola 
 Zagubione niebo to ciepła, mądra i pełna humoru książka dla wszystkich tych, którym wydaje się, że świat się kończy, podczas gdy on się dopiero zaczyna.
 Bohaterki przeżywają pierwsze miłosne uniesienia i rozczarowania, zachwyty nad życiem i bolesne porażki. Wchodzą w długie i krótkie związki, kochają do utraty tchu i cierpią po rozstaniach. Czasem nie potrafią zapomnieć, ale umieją wybaczać. Mimo wszystkich życiowych trudności i chwil zwątpienia z nadzieją i uśmiechem marzą i nie tracą wiary.
Księga stylu Coco Chanel 
ABC stylu według Coco Chanel. O modzie, życiu chwilą, czasie, namiętnościach, sukcesie, pieniądzach i wrogach. Poradnik, jak być piękną i elegancką, a zarazem błyskotliwa biografia słynnej ikony mody.

"KAŻDA DZIEWCZYNA POWINNA MIEĆ DWIE RZECZY: KLASĘ I UROK"
Premiera - 2 lipca
W szpilkach na tropie - Rebcca Jane

 Te dziewczyny są gotowe na wszystko. Zakładają podsłuchy, włamują się do komputerów, wyśledzą każdą zdradę. Oto kulisy powstania słynnej damskiej agencji detektywistycznej. Historia oparta na faktach!

Premiera - 19 czerwca
Wiosna w Różanej Przystani - Debbie Macomber 
 

Pamiętacie Jo Marie, bohaterkę Pensjonatu wśród róż, która po stracie męża przeniosła się  na prowincję i znalazła na niej ukojenie ? W „Wiośnie w Różanej Przystani” poznacie jej dalsze losy, a także historie dwóch innych kobiet.
Premiera - 19 czerwca 

WYDAWNICTWO ZNAK 



Jeszcze jeden dzień - Mitch Albom
 Kiedy ostatni raz mówiliśmy naszym matkom, że je kochamy?
Tak często traktujemy matczyną miłość jak coś oczywistego, naturalnego, danego na zawsze. Wydaje nam się, że zawsze będzie jeszcze mnóstwo czasu, żeby się za nią odwdzięczyć.
A kiedy nagle okazuje się, że jest już za późno, oddalibyśmy wszystko za jeszcze jeden dzień. Jeszcze jeden dzień, żeby powiedzieć, jak ważna jest dla nas matczyna miłość. Taką szansę otrzymał bohater książki, Chick, który dzięki cudownemu splotowi wydarzeń mógł odbyć tę najważniejszą rozmowę.  Premiera - 22 maja




Zacisze Gosi -Katarzyna Michalak
 Kiedy Kamila zamieszkała w przedwojennej willi z pięknym różanym ogrodem, poczuła, że wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zaczęło się układać: odnalazła swoje miejsce na ziemi, poznała wspaniałego mężczyznę, a z sąsiadką, Gosią, połączyła ją prawdziwa przyjaźń.
Jednak los jest przewrotny i nad przyjaciółkami z uliczki Leśnych Dzwonków znów zbierają się czarne chmury. Związek Kamili z Łukaszem zostaje wystawiony na poważną próbę. Do Gosi zaś nieoczekiwanie powraca przeszłość. Czy były mąż okaże się godny zaufania? I jaką rolę w jej życiu odegra Jakub, którego mroczną tajemnicę poznaje Kamila?
 Premiera - 22 maja 


Tak oto prezentują się nadchodzące nowości, myślę,że jest w czym wybierać:) Jesteście czymś konkretnym zainteresowani? Oczekujecie dnia premiery? Sama z chęcią bym już przeczytała kilka tytułów, zobaczymy czy okażą się równie ciekawe jak ich opisy:) 

Blogger znowu przestał mnie lubić i  coś nie pozwolił mi poukładać tego wszystkiego jak bym chciała, mam nadzieje,że się jakoś rozczytacie:).

kwietnia 23, 2014

kwietnia 23, 2014

Mroczny książe

Mroczny książe


Naczekałam się na tę jakże zachwalaną oraz długo przez wszystkich wyczekiwaną pozycję, po lekturze Mistrza  nie oczekiwałam niczego po Księciu, kierowałam się czystą ciekawością. Z tego co zauważyłam kolejny erotyk Katarzyny Michalak zbiera mniej pochlebne opinie. Jak to było ze mną?

Tym razem przenosimy się w czasie, akcja się dzieje w XIX wieku, a więc jeździmy na konikach  czy tam jeszcze innych środkach lokomocji zaprzęgowych. Panie noszą strojne albo i nie suknie do samej ziemi, panowie wiadomo. Są męscy a jakże by nie, muszą w końcu epoka tego od nich wymaga. Jest ten najbardziej pożądany, majętny no i oczywiście nieziemsko przystojny. A no i mroczny oczywiście, ale to tylko dodaje mu uroku.
Jest również ona, piękna niczym wschodzący poranek, niewinna i coś jeszcze. Co nie mogę zdradzić. Konstancja bo o niej mowa wbrew sobie trafiła do ciotki, nie w gościnę a służbę. Taka kara by spłacić długi tatusia. Tatuś ma swoje za uszami, oj niedobry z niego człowiek, ale kocha córeczkę, na swój tatusiowy pokręcony "urok", wszak miłość można okazywać na wiele sposób, dosłownie i w przenośni...
Dziewczę jest nieśmiałe, spuszcza swe oczęta, w dodatku prześladują ją sny, nie byle jakie. Otóż głównym bohaterem jest nie kto inny a sam Książę, czarny rzecz jasna.  Doznania są ogromne, do tego stopnia,że Kotusia po przebudzeniu czym prędzej pada przed krucyfiksem by wyznać swe grzechy i oczyścić od pokus, nawet tych sennych. Ot taka porządna ta nasza Dziewica...,że ciało ma wyjątkowo pobudzone, cóż poradzić. Klara, cioteczka ma niecne plany, na urodzie bratanicy może się dorobić, tylko by ta odpowiednio się zachowywała wśród towarzyskiej śmietanki, prezentacja winna się odbyć jak należy, stawka jest wysoka. Gdy w drzwiach pojawia się mroczny, wszystkim kobietą odejmuje mowę, powłóczyste spojrzenia proszące by choć na chwilę zwrócił uwagę, jednak ten kroczy pewnie, cel został namierzony i ku niemu się kieruje, a raczej niej.
Tymczasem po ulicach miasteczka grasuje morderca, nawet otrzymał zacną nazwę "Doktor śmierć", przydomek jak się patrzy, wszak sposób w jaki odbiera życie kobietą jest dosyć ciekawy, najpierw uwodzi, wykorzystuje, choć z tym jest pewien problem gdyż śladów gwałtu nie widać, a wręcz przeciwnie, później sprawnie odbiera życie, jednym szybkim ruchem.
Pan policjant prowadzi śledztwo, podejrzenia są, tylko dowodów jakoś brakuje, w dodatku poznaje piękną kobietę.Oczywiście zakochuje się w tej konkretnej, niemalże idealnej i jakże nieuchwytnej...

Opisałam mniej więcej fabułę, w troszkę ironiczny sposób, jakoś do erotyków nie potrafię podejść poważnie. Czy Księcia można nazwać erotykiem, szczerze można by podyskutować w tym temacie, ale czepiać się nie będę. Sporo osób narzekało na sceny, mnie one osobiście w żaden sposób nie pobudziły, ale na szczęście nie obrzydzały, a to już wielki plus. Kilka razy musiałam zmierzyć się z płcią, zniosłam dzielnie, jestem sama z siebie dumna.
co się tyczy bohaterów, no byli ciekawi, jakbym miała porównywać Mistrza  z Księciem to przyznam szczerze w tym drugim o wiele bardziej przypadli mi do gustu. Wprawdzie postać Paula była jakaś taka nijaka, a już jego naiwność chwilami doprowadzała mnie do nie powiem czego, reszta mogła być. Książę typowy samiec, "pokryje" każdą chętną odpowiadającą kryterium, nie może z jeną jedzie do drugiej, ot zalety władzy i pieniędzy, oczywiście uroda jest na pierwszym miejscu. Jaki był w tych sprawach tego niestety nie wiem, autorka poskąpiła wrażeń, brał natarczywie, bez gry wstępnej. Też można, kto powiedział,że nie? Ważne,że nie musiałam sobie wyobrażać piżmowego zapachu krocza. Nie miałam problemu z faktem,że autorka szybko zdradza kto jest mordercą, akurat taki zwrot akcji w żaden sposób nie przeszkodził mi w dalszym czytaniu. Ogólnie księcia czyta się szybko, nie spodziewałam się,że skończę w ciągu kilku godzin. Czyli jednak jest postęp. Nie mam zamiaru krytykować, nie nastawiłam się na burze z piorunami i chyba dlatego całość przyjęłam pozytywnie. Szkoda,że zakończenie było znowu podobne do innych, tu będzie kochani spoiler, kto nie czytał wiadomo omijamy...nie rozumiem dlaczego autorka uwzięła się na zabijaniu głównych bohaterów, najpierw Raul teraz Maksio po drodze był Aleksiej... no niby coś tam podkolorowała, ale schemat został ten sam. Szkoda bo mogło być fajnie, czuje lekki niedosyt. 
Podsumowując, od erotyków nie można oczekiwać szału, już się pogodziłam,że w przypadku niektórych autorów, sceny łóżkowe bądź fabuła osadzone w tej kategorii wychodzą słabo. Widać chęć napisania fenomenu jest tak silna,że psuje dobre pomysły. Książę mnie odmóżdżył, zaserwował trochę wrażeń. Piać z zachwytu nie mam zamiaru, ale było całkiem znośnie. O wiele lepiej niż z Mistrzuniem. 
 

kwietnia 19, 2014

kwietnia 19, 2014

Życzę Wam ... :)

Życzę Wam ... :)


Kochani jak już zdążyliście zauważyć zawsze staram się składać życzenia swoje własne, nie rymowanki powszechnie znane, osobiście mam wrażenie,że jest w nich mało tego co chce się przekazać. 
Czego Wam życzę? Przede wszystkim ciepłej rodzinnej atmosfery, nie ważna ilość pyszności na stole, ale byście mieli obok siebie te bliskie osoby. 
Ciszę się,że kolejne święta spędzę nie tylko z rodzinką ale i moimi blogowymi znajomymi, bo my tutaj też jesteśmy taką wirtualną rodzinką:)) Dlatego przyjmijcie moje proste ale szczere życzenia i...
jeszcze jedno, te dwa dni bez komputera! :) książka jak najbardziej:)  Buziaczki! :* :*  

kwietnia 17, 2014

kwietnia 17, 2014

Na bezdrożach życia

Na bezdrożach życia


Wędrując można dowiedzieć się wielu rzeczy, nie tylko o napotkanych miejscach i ludziach,ale także o samym sobie. Alan zmierza w określonym kierunku, zostawił swoją przeszłość by sprawdzić jak może jeszcze wyglądać jego życie.  Podczas postoju w jednym z miasteczek spotka kobietę, której będzie bardzo zależało na rozmowie, jednak Alan uparcie ignorując kontynuuje swą podróż. Jakby się zdawać mogło jego "cień" tak szybko się nie podda. Mężczyzna ma powód, unika matki swojej zmarłej żony, nie ma powodu rozmawiać z osobą, która tak bardzo zraniła własną córkę gdy ta była jeszcze dzieckiem. Starając się ze wszystkich sił dać do zrozumienia Pameli,że nie zasługuje na rozmowę. Jednak kobieta jest nieustępliwa, ze wszystkich sił i pewną determinacją próbuje nawiązać kontakt. Mężczyzna chcąc nie chcąc zostanie zmuszony do rozmowy z Pamelą. Nie będzie się spodziewał,że historia, którą usłyszy z ust osoby o której przez większość swego życia miał jak najgorsze zdanie wywołają zamieszanie w jego umyśle, a nawet sercu. Jak łatwo jest ocenić nie wiedząc jak prawda wyglądała z perspektywy tej drugiej strony. Czy można wybaczyć komuś kto w chwili załamania zranił? Jak na te wszystkie słowa zareagowałaby zmarła McKale?
Jaką siłę ma zdolność wybaczania i pragnienie jego otrzymania... o tym wszystkim przekona się Alan w ciągu najbliższych dni podróży.

Trudno jest oczekiwać pomocy leżąc na skraju drogi, w nieznanym dla siebie miejscu, gdzie okoliczne społeczeństwo raczej z niechęcią wyciąga dłoń. Dlatego gdy zrezygnowany usłyszał zatrzymujący się pojazd nie wierzył by w końcu ktoś zlitował się nad jego niedolą. Leszek bez chwili namysłu zabiera Alana do szpitala, później do swego domu, by chory w spokoju mógł nabrać sił do dalszej wędrówki. Tutaj pod dachem samotnie mieszkającego starszego mężczyzny Alan zmierzy się z nienawiścią do drugiego człowieka, siłą bólu oraz tym w jaki sposób radzić sobie z wybaczaniem. Tym, którzy zranili ale również i sobie. Czas spędzony z Leszkiem zakiełkuje zmianami w dotychczasowym spojrzeniu na życie oraz sprawy, które do tej pory tliły się zadrą w sercu podróżnika. Nie jest łatwo wybaczyć, jednak sama chęć i krok ku temu może zdziałać wiele dla samego siebie...

Podróżując wraz z Alanem mogłam uczestniczyć w wielu historiach z życia przypadkowych ludzi. Każda z nich miała jakieś znaczenie, mniejsze bądź większe. Może się wydawać,że książka opisująca zwykłe koleje życia nie może być ciekawa. Nic bardziej mylnego. Kiedy widziałam determinację Pameli by porozmawiać z zięciem zastanawiałam się czy zasłużyła na jego przychylność, dowiadując się o jej własnej tragedii zrozumiałam,że nie mamy prawa oceniać gdy nie wiemy tak naprawdę nic o innych ludziach. Jednak największe wrażenie wywarł na mnie pobyt Alana w domu Leszka. Ten spokojny, uczynny mężczyzna miał wiele do powiedzenia, jego przeszłość jawiła się w strasznych barwach i za każdym razem kiedy muszę dowiadywać się faktów z czasów drugiej wojny światowej czuję podziw i szacunek do tych ludzi. Jakim cudem zdołali przejść przez piekło i później "normalnie" żyć. Tutaj bardzo ważne jest co powiedział Leszek. Cała siła tkwiła w wybaczeniu, nie osiągniemy niczego jeżeli gdzieś tam na dnie duszy będzie odczuwało się te najgorsze uczucia. 
Każdy kto zapoznał się już z twórczością Richarda Paula Evansa wie,że jego styl ma w sobie coś niesamowitego. Niby pisze o zwykłych ludziach, codziennym życiu. Jednak w każdym zdaniu można odnaleźć mądry przekaz, który w taki czy inny sposób odzwierciedla nasze własne doświadczenia.
Dzienniki czyta się lekko oraz przyjemnie, osobiście zauważyłam,że kiedy kończę Evansa czuję w sobie coś osobliwego, jakby autor cząstkę siebie pozostawiał w pamięci, nie można odłożyć książki i o niej zapomnieć.Chyba za to tak bardzo polubiłam tego autora. Pisze niezwykle o zwykłych sprawach. 

"Wybaczyć to znaczy otworzyć klatkę, w której więził nas zły czyn innego człowieka, i wyjść na wolność."
                           (dziennik A.Christoffersena, str.145)


 PREMIERA - 30 KWIETNIA 2014




kwietnia 14, 2014

kwietnia 14, 2014

Porwana

Porwana


Jak dobrze znamy osobę z którą decydujemy się spędzić życie? Czy przeszłość może odegrać kluczowe znacznie w chwili gdy stanie się tragedia, zaś niewiedza z jednej strony będzie doprowadzała do obłędu ale i odkrywała karty z tymi najmroczniejszymi stronami...

Pracę można lubić, tolerować bądź nie znosić. Justyna należy do tej ostatniej grupy ludzi. Za każdym razem gdy musi udać do wielkiego biurowca  by zająć znienawidzonymi tabelkami. Nie potrafi się odnaleźć w tym zatłoczonym miejscu gdzie pracownicy zamiast pracą z o wiele większym zainteresowaniem śledzą najnowsze plotki.  Justyna siadając przy swoim biurku marzy tylko o jednym by te ustawowe godziny jak najszybciej upłynęły, zrobi swoje i wraca do domu. Nie wychodzi na plotki przy kawie jak inni koledzy, z nikim nie nawiązała bliższej znajomości. Oprócz Mirka. Mężczyzna z innego działu, na pierwszy spojrzenie niepozorny, a jednak z nim najlepiej się rozmawiało. Właśnie dzięki niemu dowie się o aktualnych problemach firmowych, ale nie tylko. Pewna niepokojąca sprawa. Niby nie powinno być niczego podejrzanego w fakcie,że dawno niewidziany rzekomy kolega z klasy ją poszukiwał. Zastanawiające jest jakim cudem mógł znaleźć koleżankę nie znając nazwiska po mężu. Coś w zaistniałej sytuacji nie podoba się Justynie. Ma przeczucie,że opisywany przez Lubickiego mężczyzna nie dość,że nie jest tym za kogo się podaje, ma wrażenie o niebezpieczeństwie związanym z tym człowiekiem. Zaczyna mieć lęki, niestety nie potrafi powiedzieć o swoich rozterkach mężowi. Nie żeby mu nie ufała. Po prostu ciągle coś staje na przeszkodzie. Łukasz nie dostrzega sygnałów dochodzących z zachowania żony, jest za bardzo zaabsorbowany swoją pracą. Kiedy rozmowa z kolegą uświadamia  mężczyźnie,że powinien coś zrobić jest już za późno. Justyna zostaje porwana na jego oczach z pod ich własnego mieszkania w biały dzień. Akcja jest dokładnie zaplanowana i przeprowadzona profesjonalnie. Nie wiadomo kto i dlaczego to zrobił. 
Od tej chwili Łukasz żyje jakby wyjęty z samego siebie, z jednej strony zdaje sobie sprawę,że musi brać udział w dochodzeniu bo siedzenie i zamartwianie w niczym nie pomoże uprowadzonej żonie. Jednak rozpacz i bezsilność biorą górę, najgorsza jest niewiedza jaki jest motyw. Gdzie mają szukać wskazówek. Wprawdzie ma jakieś nikłe domysły, ale czy mają coś wspólnego ze sprawą? Może tajemniczy domniemany znajomy nachodzący Justynę w pracy brał udział w napadzie bądź jest w niego zamieszany. Sprawy zaczynają się komplikować, coraz więcej tropów. Jeden dziwniejszy od drugiego. A wiadomości na temat kobiety nikt nie posiada. Gdy do Łukasza dochodzi,że ukochana nie została porwana dla pieniędzy zaczyna się dramatyczna walka z czasem. Ktoś chce się pozbyć Justyny, szukając jakich kolwiek informacji na temat jej życia z przeszłości na światło dzienne wychodzą skrzętnie ukrywane tajemnice. Łukasz dopiero teraz zauważa jak mało wie na temat swojej ukochanej. Dlaczego nie powiedziała czym zajmowała się przed ich ślubem? Co takiego strasznego wydarzyło w jej życiu,że postanowiła wymazać z pamięci?

Leżała obolała na niewygodnym posłaniu, śmierdzącym stęchlizną i lasem. Zrozumiała,że znajduje się daleko od miasta. Osoba, która zleciła jej porwanie jeszcze się nie zjawiła. Z podsłuchanych rozmów wywnioskowała,że będą czegoś od niej chcieli. Najprawdopodobniej wymuszą istotnie wiadomości, jakie tego jeszcze nie wiedziała, a później zabiją...Musi spróbować uciec. Tylko sprawa nie wygląda zbyt ciekawe, ręce i nogi zostały związane, w dodatku potworny ból głowy i zlepione włosy świadczące,że podczas przewożenia musiała nieźle oberwać, wszystko razem działa na niekorzyść. Jednak nie może się poddać. Kiedy przyniosą jej coś do zjedzenia trzeba będzie się zmusić i posilić. Jest jej potrzeba dużo siły, głodzeniem tylko by sobie niepotrzebnie zaszkodziła. Już wie ilu jest pilnujących porywaczy. Pozostaje jak najszybciej w miarę ostrożnie zacząć działać...
W głowie słyszy głos osoby, która nie jeden raz doradzała jej jak zachowywać się w niebezpiecznych, wyczerpujących sytuacjach. Prowadząc ten dziwny dialog starała się by wszystko co zaplanowała wyszło po jej myśli.

Chciałabym napisać o wiele, wiele więcej na temat fabuły, jednak doszłam do wniosku,że osobom, które jeszcze nie miały okazji przeczytać Porwaną  mogłabym zepsuć całą radość z odkrywania tajemnic, osobiście nie spodziewałam się tego wszystkiego. Książka jest genialna. Chyba to jedno określenie powinno wystarczyć, ale postaram się mniej więcej opisać występujące postaci, moje odczucia względem każdego z nich. 
Zanim sięgnęłam po mój egzemplarz książki starałam się nie czytać recenzji, tylko podsumowanie czy warto. Dlatego nie wiem jak osoby mające za sobą lekturę odebrały bohaterów. być może nie zgodzą się z moją oceną. 
Jako kobieta staram się obstawać po "naszej" stronie, jednak w przypadku tej właśnie książki i tej właśnie głównej bohaterki powiem szczerze. Zupełnie się z nią nie zgrałam. W żadnym momencie nie wczułam w jej sytuacje, odczucia oraz tok rozumowania. Więcej chwilami przerażała mnie jej osoba. Ten spokój, analityczne myślenie. Nie tylko w pracy nad tabelkami...musiałabym zdradzić fabułę, a tego niestety nie mogę. Jednak osoby czytające książkę powinny wiedzieć o czym myślę. Zdradzę tylko nazwy Bambi, Żółw, Gogol i Krokodyl. Nie wiem zupełnie nie potrafię zrozumieć tego co tam się działo. Chyba nie za bardzo odnalazłam się z takim typem kobiety. 
Natomiast Łukasz, jego cierpienie to wszystko jak on przeżywał. Szczerze to cierpiałam razem z nim. Dosłownie wczułam się w jego ból oraz bezradność. W zasadzie nie identyfikuje się z uczuciami mężczyzn jednak tutaj postać Łukasza była tak realna, jego cierpienie wręcz namacalne. Niemalże czuło się jego ból i rozpacz. Nie będę ukrywała, polubiłam tego faceta, jak każdy nie był ideałem,ale otrzymał te wszystkie cechy za które cenię ludzi. Były momenty gdy zastawiałam się dlaczego Justyna zachowuje się w taki czy inny sposób, dlaczego ukrywała przed nim te wszystkie sprawy.Moim zdanie zasłużył na zaufanie, a tego nie otrzymał ze strony najbliżej mu osoby. 
Większość występujących postaci została świetnie dopracowana, dzięki czemu dopełniali całości. Koledzy z wydziału byli lojalni chociaż i tam znalazły się tak zwane "perełki", wielką sympatią obdarzyłam Kota. Być może nie zupełnie nadawał do przydzielonej funkcji, niemniej jednak jego wrażliwość była potrzebna. 
Chcąc ocenić fabułę, to w jaki sposób została skonstruowana nie mogę się chyba do niczego przyczepić. Autorka świetnie przygotowała się do napisania książki, wydaje mi się,że perfekcyjnie podeszła do sprawy dzięki czemu całość wypadła niesamowicie. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Wczułam się w nią całą sobą, każda strona przynosiła coś nowego. Tak naprawdę nie wiedziałam czego mogę się spodziewać w ostatnim zdaniu, a te pozostawiło mnie z wieloma pytaniami.
Nie stawiam ocen, jednak w drodze wyjątku muszę przyznać,że zasługuje na sześć z plusem.


 
Książka bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi" .


kwietnia 10, 2014

kwietnia 10, 2014

Słomiana wdowa

Słomiana wdowa

Być kobietą  nie jest prosto, zwłaszcza kiedy ma się wyjątkowe zdolności do utrudniania sobie życia. Spóźnić się nie jest sztuką, ale żeby nie dotrzeć na czas na własny ślub to już wyższa szkoła jazdy. Nie każda potrafi. Oprócz Zu. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Na szczęście dociera na miejsce i oto cyrograf zostaje podpisany. Jest szczęśliwą żoną  Michała. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie musiała szybko "owdowieć", otóż mąż w celu podreperowania domowego budżetu udaje się ze wspaniałą misją lekarską do Londynu leczyć okolicznych mieszkańców z chorób prawdziwych i tych urojonych. Zuzanna zostaje sama. Niby nic strasznego, ale zostawić kobietę zdolną do niemalże wszystkiego co niemożliwe jest bardzo ryzykowne. Na szczęście  Zu pracuje, zajęcia swojego nie lubi, ale co zrobić, zarabiać trzeba. Agencja "Cztery kąty" zapewnia jej stałą wypłatę, czasem nawet zdarzają się premię. Tylko trzeba się dobrze wykazać, na przykład znaleźć dla klienta kamienicę... Budynek jak to budynek wraz z mieszkaniami ma również lokatorów. Ci bywają różni. W tej konkretnej Zu poznaje Pana Józefa od lat walczące o odzyskanie praw do własności. Jako prawnik w stanie spoczynku gorliwie pisze pisma i wysyła. Kosztuje go to zdrowie ale nie ważne, gra jest warta świeczki. W końcu kamienica się należy rodzinie i koniec kropka! 
Jest jeszcze tajemniczy Pan z Londynu wraz ze swymi zielonymi karawanami, on również interesuje się kamieniczką tą samą co Józef i jego brat Leszek. 
Zuzanna angażuje się w sprawę, jakby nie było jest wrażliwą kobietą, nie lubić pracy to jedno ale być bierną na krzywdę to już inna para kaloszy. Trzeba coś zrobić. Co tego jeszcze nie wie, ale jest siostra. Bardziej rozgarnięta i ku uciesze Zu potrafiąca gotować. Obiady w tym wypadku będą niezwykle kluczowe, zwłaszcza pierożki. 

Agencja jak to agencja ma swojego szefa, nazywa się Mikulski i nosi krawaty. Niby nic nadzwyczajnego, bo krawaty dumnie się prezentują zwłaszcza u prezesów. Jednak krawat krawatowi nie równy. Bywają eleganckie grafitowe, tudzież czarne albo z ozdobną nitką do wyboru do koloru. Pan Mikulski ma inny gust, jego zdobią słoniki, papugi i Bóg wie co jeszcze. Grunt żeby debilnie się prezentowały. Kto powiedział,że prezes musi wyglądać poważnie? W skład załogi tej jakże poważnej instytucji wchodzą Anita i Karolek. Sekretarka i firmowy Don Juan. W prawdzie gustuje w blondynkach, ale jeżeli chętna będzie brunetka to w żadnym wypadku nie odmówi. Karolek nie jest zły, ot ma tylko słabość do kobiet, nikt nie jest idealny. Anitka lubi czasem czymś rzucić, albo nie odbierać telefonu natrętnie dzwoniącego. Sekretarka też ma swoje granice wytrzymałości zaś dzwonek telefonu może doprowadzić do kresu wytrzymałości. Ot taka zgrana załoga niby niepozornej agencji....

W końcu po bardzo, bardzo długiej przerwie przeczytałam książkę przy której zaśmiewałam się w głos. Całość jest napisana w tak zabawnym stylu,że wręcz nie dało się nie śmiać. Sami bohaterowie genialni. Nie umiem powiedzieć kogo najbardziej polubiłam. Każdy z nich dopełniał całości. Kiedy trafiłam na wątek z rosołem oraz kogutem myślałam,że umrę ze śmiechu. Potyczki słowne Baśki i Zuzy nie miały sobie równych. 
Fabuła mimo lekkości była prowadzona w taki sposób,że nie można było się ot tak domyślić zakończenia. Z czego chyba byłam najbardziej zadowolona. Potrzebowałam poczytać coś lżejszego dla odprężenia i poprawienia humoru. Specjalnie nie spieszyłam się z zakończeniem bo aż żal było rozstawać z tak zabawnymi postaciami. Jeszcze o jednym muszę wspomnieć, kto czytał będzie wiedział o co chodzi. Jan i Brzechwa powaliły mnie na łopatki.
Jeżeli potrzebujecie książki na odstresowanie po ciężkim dniu, bądź innej lekturze to Słomiana wdowa jest strzałem w dziesiątkę. Myślałam,że nikomu nie uda się pobić fenomenu sióstr Sucharskich jednak muszę przyznać,że tutaj można śmiało konkurować. 
Na koniec muszę po prostu muszę podać fragment o "chudym rosole". 


"Jak słyszę "chudy rosół" to od razu wyobrażam sobie niemiłosiernie rachitycznego kurczaka, który nie ma siły uciec przed rzeźnikiem, który goni go z siekierą i w końcu dopada i odrąbuje mu głowę." 




Książka bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi"



kwietnia 09, 2014

kwietnia 09, 2014

Stosik kwietniowy!!! ;D

Stosik kwietniowy!!!  ;D
No więc kochani (wiem nie zaczyna się tak zdania ;D) przyszła pora na stosik, miała być recenzja,ale ja jak to ja bywam przewrotna i w ostatniej chwili zdecydowałam,że pochwalę się moimi zacnymi zdobyczami;) 


 No to zaczynamy, góra czy dół? Tym razem od dołu ;)))

1. "Wymarzony dom" Madzi Kordel - Prezent od mej kochanej siostry, z dedykacją w środku ;)) zostawiłam sobie na specjalną okazję;)

2. "Bezpiecznie jak w domu"  Simone Van Der Vlugt -
O mamomm ale nazwisko! dopiero teraz zwróciłam na nie uwagę, recenzja wisi pod  tym postem więc kto chętny może przeczytać:).

3. "Namaluj mi słońce" Gabriela Gargaś - Irenka moja tak zachwala książki tej młodej autorki,że chcąc nie chcąc musiałam się pokusić :) jest i czeka w kolejce. 

4. "Porwana" Róża Lewanowicz - Jestem w trakcie czytania, książka zebrała tyle pozytywnych opinii u mych zaufanych koleżanek,że  dzisiejszy wieczór spędzę właśnie z nią:).

5. "Słomiana wdowa" Iwona Czarkowska - Właśnie tej recenzji dzisiaj nie przeczytacie ;D taki malutki psikus, ale spokojnie jutro zawiśnie na stronie;))).

6. "Jajko z niespodzianką" A. Krakowiak-Kondracka - Tytuł tak mi się spodobał, później okładka,że nie mogłam jej odmówić:) 

7." Bóg na urlopie" Tomasz Kołbus - Echh zaś trafiła do mnie książka,której nie zamawiałam, okładka jest blee, ale z drugiej strony przyciąga do tego stopnia,że jestem niesamowicie ciekawa co tam w środku się znajduje ;D,

8. "Szklany deszcz" Magdalena Pawlik - Opis jakoś mnie przyciągnął, ciekawa jestem jak to wyjdzie w praniu ;) oby nie było rozczarowania. Ktoś czytał?:).

9. "Serce z kamienia" Monika Sokół - Fajny tytuł prawda? Opis jest jeszcze ciekawszy ;D "...Jestem mistrzynią tortur i zadawania śmierci. Oto kim jestem."  Myślę,że będzie się działo!:)

10.  "Znak ostrzegawczy" I. Bińczycka -Kołacz -Aaa to tak dla wrócenia z powrotem na ziemię, ostatnio siedzę w fantasy dlatego dla równowagi trzeba coś normalnego..:).


To by było na tyle, mam dla was sesyjkę moich skarbeczków. Nie wszystkie wam tutaj zaprezentowałam, coś jeszcze trzymam w zanadrzu:) Tymczasem oglądajcie stosika z różnych stron, pomieszałam sobie tytuły, są parami, trójkami, solo... ups gender zaleciało! ;D 

              No ale sami przyznajcie, jak one ślicznie do siebie pasują! :)

                                 ... I jajo razem z nimi, ot rodzinka jak się patrzy..;)

                                Tak bardziej mrocznie się zrobiło na chwilkę...

                                                Teraz bardziej kobieco ;D

                                  Przedsionkiem piekiełka zaleciało....

                            Hah no to połączyłam skrzydlatą nimfę z wojowniczką ;)


Kochani oglądajcie, podziwiajcie, dzielcie się ewentualnymi wrażeniami, co polecacie co odradzacie ;) .
 


 

kwietnia 08, 2014

kwietnia 08, 2014

Bezpiecznie jak w domu

Bezpiecznie jak w domu

Dzień jak każdy inny, Lisa właśnie wieszała pranie, później miała zająć się gotowaniem obiadu dla siebie i córeczki, która została w domu z powodu choroby. Gdy spojrzała w jego oczy wiedziała,że stanie się coś złego. Instynktownie pobiegła do domu, bo tam czuła się bezpiecznie, albo z powodu dziecka, które czekało na nią nieświadome całego zajścia. Widziała,że jest zdesperowany w dodatku nieludzko głodny, oznaczało to jedno. Przed czymś od dawna uciekał.Postanowiła grać na zwłokę, zobaczyć jak wydarzenia dalej się potoczą. Gdyby była sama z pewnością zaczęłaby działać, niestety tego właśnie nieszczęsnego dnia w salonie siedziała Anouk. Im dłużej napastnik nie wiedział o jej obecności tym większą miała szanse na wyjście z opresji. 
Kim by człowiek nagle zakłócający spokój jej rodziny, dlaczego wybrał właśnie jej dom, myśli przetaczały się po głowie Lisy, w przerwach przygotowywania posiłku. Już wiedziała,że sytuacja jest beznadziejna, On nie wpadł na chwilę, potrzebował się ukryć. Przed kim i na jak długo? Te pytania zostawały bez odpowiedzi.
Nie widziała jak bardzo jest narażone życie jej i córeczki. Powinna spokojnie z nim rozmawiać, unikać kontaktu. Jest więźniem we własnym domu, który przecież powinien być bezpieczny. Jeżeli ten człowiek się ukrywa to znaczy, że policja powinna go ścigać, jest szansa, zjawią się na pewno. Tylko kiedy?  Jak bardzo naiwna może być nadzieja na ratunek..

Nie lubiła jeździć podczas mgły, widoczność była słaba no i w dodatku dziwne uczucie towarzyszące gdy otaczała z każdej strony. Musiała zabłądzić, chcąc nie chcą postanowiła zapytać o drogę. Dom na pozór wydawał się pusty, mimo wszystko podeszła do niego. Po krótkim sygnale dzwonka nikt się nie odezwał. Obchodząc budynek zauważyła przez okno kobietę, siedziała z niepokojącym wyrazem  twarzy, ale było coś jeszcze. Mężczyzna z nożem w ręce. Senta zmartwiała.  Wiedziała,że musi odejść jak najszybciej by nie zostać zauważoną. Wsiadając do auta cała się trzęsła, chciała zadzwonić na numer alarmowy, powiadomić odpowiednie służby by interweniowały. Kobieta w domu była zraniona w dodatku jak się domyślała przetrzymywana. Jechała zbyt szybko, to była chwila. Auto coraz szybciej zaczęło napełniać się wodą. W pamięci obliczała czas jaki jej został do wydostania, jednak od teorii do praktyki daleka droga. Nie mogła otworzyć drzwi i okien, jej szanse na przeżycie malały. Zapadła się w ciemność. Słyszała jakieś głosy z oddali, ale nie wiedziała gdzie i co oznaczają. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła, po desperackiej walce z sama sobą opadła w nieświadomą  otchłań.

Lisa czekała, skoro był świadek jej koszmaru musiał powiadomić policję, powinni niedługo się zjawić. Nie wierzyła,że można być obojętnym tragedii drugiego człowieka, strach w oczach tamtej kobiety był widoczny z daleka. Tylko dlaczego jeszcze nic się nie dzieje.
Senta również czekała, tylko tak dokładnie nie wiedziała jeszcze na co, słyszała głosy wołające ją po imieniu, niestety nie rozpoznawała ich. Były jej zupełnie obce...

Kiedy decydowałam się na tę właśnie pozycję oczekiwałam wrażeń, takich porządnych, które zawładną mną od pierwszej do ostatniej strony. Na samym wstępie okazało się,że książka będzie mocna, w pełni tego słowa znaczeniu. Tutaj nie było przynudzających scen, gdzie bohaterowie zastanawiali się nad własną tożsamością, kogo mianować mordercą, a kto miał się wcielić w rolę ofiary. Bezpiecznie jak w domu buduje napięcie, tak na przywitanie serwuje mocną dawkę wrażeń, zaś każda kolejna strona sprawiała,że chwilami ciarki przechodziły po plecach. 
Cały czas podczas czytania zastanawiałam jak bym się odnalazła na miejscu Lisy. Czy moje zachowanie byłoby podobne. Z pewnością trudno jest oceniać gdy wiem,że żadne zagrożenie nie czyha za rogiem. Jednak gdy doszło do pewnej sytuacji której poddała się Lisa wiedziałam,że u mnie padłoby kategoryczne NIE. Granica, która trzymałaby moje emocje i rozsądek na wodzy w tej właśnie chwili zostałaby złamana.
Muszę przyznać,że jestem pod wrażeniem książki, dostałam wszystko czego oczekiwałam. Czytałam jednym tchem zastanawiając co jeszcze strasznego może się wydarzyć. Zakończenie wprawdzie nie do końca mnie zaskoczyło, co nie znaczy,że było nieudane. Myślę,że w odpowiednim momencie akcja została zakończona. 
Mogę szczerze polecić, wydaje mi się,że nie nikt nie powinien poczuć się rozczarowany. 



kwietnia 02, 2014

kwietnia 02, 2014

Gra - Basia łap kolory!

Gra - Basia łap kolory!


Po raz drugi zapraszam was do zapoznania się z ciekawą grą dla dzieci, ale nie tylko. Tym razem chciałam wam kochani zaprezentować grę "Basia łap kolory". Jest ona przeznaczona dla dzieci już od 5 roku życia. Nie ma żadnego ograniczenia wiekowego, można się bawić całą rodziną gdyż gra z pozoru bardzo prosta dostarcza rozrywki nawet dla tych starszych.  
W pudełku znajdują się karty do gry, żetony z kolorami oraz obrazki. Zasady są bardzo proste. Trzeba rozłożyć karty do gry białą stroną, tak aby nie można było zidentyfikować koloru. Rozdać po dwa żetony z każdego koloru ( bądź w dowolnej ilości w zależności od liczby graczy) , następnie wylosować kartę, kolor podany na piłeczce ma wyznaczać jaki uczestnicy gry muszą jak najszybciej odnaleźć kładąc swój żeton na odpowiednim obrazku.  


                         Zawartość pudełeczka tj, karty, obrazki oraz żetony

                                Karty do gry przedstawiające kolory

                            Żetony rozdawane dla każdego uczestnika gry
                                                
Grać można różnymi metodami, ilość rund dzielimy w zależności od ilości pozostałych obrazków. Zabawa niesamowicie pozwala rozwinąć refleks oraz  kojarzenie, ponieważ odwrócone obrazki są białe, przez co można się czasem zmylić gdy zostaje wylosowana karta z szukanym kolorem. Każdy uczestnik musi wykazać się szybkością oraz dobrą pamięcią. Basia  bardzo dobrze sprawdzi się dla dzieci, które jeszcze mają problem z właściwym przypisywaniem kolorów do rzeczy bądź roślin. 





























Mnie osobiście Gra bardzo się spodobała, miło spędziłam czas wielokrotnie bawiąc się odnajdywaniem szukanych kolorów. Mimo,że Basia kierowana jest dla tych młodszych nie znaczy,że starsi a nawet dorośli będą się przy niej nudzili. Wręcz przeciwnie! Kiedy się zasiada do takiej zabawy wiek nie ma najmniejszego znaczenia, miło jest się na te kilkanaście minut poczuć niemalże jak dziecko. No i jeszcze ta radość z wygranej;).
Basię łap kolory mogę szczerze polecić rodzicom, którzy mają problemy z nauczeniem swoich pociech nazw kolorów, oraz ich rozpoznawaniem. Jak wiadomo nauka poprzez zabawę najlepiej trafia do dzieciaczków. 
Jeżeli chodzi o cenę to waha się między 37 - 45 zł, oczywiście przy zakupie w sklepie internetowym dochodzą koszty przesyłki. Więc chyba najlepiej udać do normalnego sklepu o ile znajduje się taki w pobliżu:). 




kwietnia 01, 2014

kwietnia 01, 2014

Nie zabija się czarnego kota

Nie zabija się czarnego kota


Otrzymując spadek po babce Piotr nie spodziewa się,że przysporzy on mu więcej kłopotów co radości, a wszystko zacznie się od czarnego kota. Dokładnie od jego śmierci. Mężczyzna nie zrobił tego celowo, stwierdził,że nie zdąży ocalić mu życia i po prostu go potrącił. Tym oto sposobem naraził się na klątwę kotka, czarnego w dodatku. Już pierwszej nocy ten niepozorny futrzak uzmysłowi mu,że od tej pory jego życie ulegnie zmianie. Na początek wizyta u adwokata, jakby się wydawać mogło zwykła formalność, jednak babcia miała swoje plany wobec chałupki i okolicznej działki. Plany, które Piotrowi nie przypadły do gustu, wręcz przeciwnie wydawały niedorzeczne. Co zrobić prawo jest prawem, chcąc nie chcąc trzeba pojechać obejrzeć nowy nabytek, to znaczy nie taki nowy. Chatka babki z biegiem lat troszkę podupadła. Jako wnuk nie za bardzo wykazywał się zainteresowaniem względem staruszki. Nie miał pojęcia jak dom się postarzał. Na miejscu okazuje się,że wygląda gorzej niż sobie wyobrażał. W dodatku ten plan zrobienia muzeum. Nie miał najmniejszego zamiaru doprowadzić do urzeczywistnienia marzeń kobiety... Okaże się,że nie tylko testament będzie przeciwko niemu, ale również pewna kobieta mieszkająca w sąsiedztwie. 
Na domiar złego klątwa kota będzie dotykała go w najczulszych miejscach, spłonięcie tartaku, dzięki któremu doszedł naprawdę daleko, niespodziewanym pojawieniu się małej dziewczynki...

Bernadetta przyjechała do Gałkowa ponieważ jej synek lepiej się czuł oddychając świeżym powietrzem. Jego i tak już nadszarpnięte zdrowie wymagało odpowiedniej opieki, tutaj miał wszystko czego było potrzeba. Matka sama potrafiła rehabilitować synka. Zanim jej mąż umarł wiedli szczęśliwe życie, później oparciem i przyjaciółką stała się Zofia Tylewska. Traktowała ją jako najbliższą osobę, w pełni popierała pomysł staruszki w utworzeniu skansenu, jednak czy jej wnuk nie będzie miał nic przeciwko? Z opowieści słyszała,że ten nie interesował się babcią, zresztą odkąd zamieszkała w tej urokliwej wiosce nie widziała ani razu odwiedzającego babkę wnuka. Benia nie mogła pojąć jak dobrowolnie Piotr odciął się od tak wspaniałej kobiety. Oczywiście żyła w dobrych relacjach z innymi sąsiadami, wiedziała,że zawsze może na nich liczyć w razie potrzeby. Jednak to Zofia była dla niej przyjacielem, dobrą duszą. Po jej śmierci obrała sobie za cel by spełnić ostatnią wolę sąsiadki.  O ile prawo było po jej stronie, tak Piotr utrudniał wykonanie zadania na każdym kroku.


Niby książka mi się podobała, przede wszystkim zaintrygował mnie tytułowy kot, jego rola. Wszystko byłoby dobrze, tylko czegoś mi zabrakło. Postać Piotra mnie drażniła i to jeszcze jak bardzo, kilka wątków z nim odczułam za naciągane, nie chcę tutaj przytaczać, które dokładnie. Może wystarczy jak wymienię imię. Gabi, jej pojawienie się i wszystko z nią związane było tak sielankowe,że chwilami zastanawiałam się w jakim celu autorka ją wplotła w fabułę. Nie wiem, miało się komplikować a tak naprawdę czytając widziałam wymuszanie reakcji. Bo niby Piotr nie chciał  budować tego skansenu, ale tak na dobrą sprawę jego argumenty były tak kiepskie,że można było rzec ot kaprysy dużego chłopca. Upierał się chyba dla zasady. Spalił się tartak, wielka tragedia, chwilkę się przejął, przez kilka stron rozważał co dalej z jego życiem. ale spokojnie nie ma co się martwić. Od jakiegoś czasu miał na oku cieplutką posadkę w dobrze prosperującej firmie. no wspaniale! Tylko pozazdrościć "chłopakowi" farta. Też bym tak chciała. Nie ma problemów z kobietami, taki On jest doświadczony, don juan. Nie wiem z której strony, może z lewej albo prawej? Drażnił mnie on i tyle. Nie lubię takich facetów nic nie poradzę. 
Natomiast Bernadetę polubiłam od razu, fajna kobietka, zdecydowana wiedząca co ma zrobić. Nie jakaś sierotka jak to przeważnie bywa, biedaczka musiała znosić nachalnego Marka, aż sama jej współczułam, bo ten to dopiero był beznadziejny.
Ponarzekałam sobie, ale proszę nie myśleć,że książka jest beznadziejna. Aż tak bym jej nie określiła, można śmiało przeczytać dla odprężenia. Ja chyba oczekiwałam więcej napięcia, może dreszczyku emocji, mowa o kocie i jego klątwie. Było zwyczajnie, nie porwało mnie nad czym bardzo ubolewam.







Książka bierze udział w wyzwaniach "Polacy nie gęsi", "Klucznik" oraz "Grunt to okładka" motyw czerń i biel.




Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger