kwietnia 10, 2014

kwietnia 10, 2014

Słomiana wdowa


Być kobietą  nie jest prosto, zwłaszcza kiedy ma się wyjątkowe zdolności do utrudniania sobie życia. Spóźnić się nie jest sztuką, ale żeby nie dotrzeć na czas na własny ślub to już wyższa szkoła jazdy. Nie każda potrafi. Oprócz Zu. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Na szczęście dociera na miejsce i oto cyrograf zostaje podpisany. Jest szczęśliwą żoną  Michała. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie musiała szybko "owdowieć", otóż mąż w celu podreperowania domowego budżetu udaje się ze wspaniałą misją lekarską do Londynu leczyć okolicznych mieszkańców z chorób prawdziwych i tych urojonych. Zuzanna zostaje sama. Niby nic strasznego, ale zostawić kobietę zdolną do niemalże wszystkiego co niemożliwe jest bardzo ryzykowne. Na szczęście  Zu pracuje, zajęcia swojego nie lubi, ale co zrobić, zarabiać trzeba. Agencja "Cztery kąty" zapewnia jej stałą wypłatę, czasem nawet zdarzają się premię. Tylko trzeba się dobrze wykazać, na przykład znaleźć dla klienta kamienicę... Budynek jak to budynek wraz z mieszkaniami ma również lokatorów. Ci bywają różni. W tej konkretnej Zu poznaje Pana Józefa od lat walczące o odzyskanie praw do własności. Jako prawnik w stanie spoczynku gorliwie pisze pisma i wysyła. Kosztuje go to zdrowie ale nie ważne, gra jest warta świeczki. W końcu kamienica się należy rodzinie i koniec kropka! 
Jest jeszcze tajemniczy Pan z Londynu wraz ze swymi zielonymi karawanami, on również interesuje się kamieniczką tą samą co Józef i jego brat Leszek. 
Zuzanna angażuje się w sprawę, jakby nie było jest wrażliwą kobietą, nie lubić pracy to jedno ale być bierną na krzywdę to już inna para kaloszy. Trzeba coś zrobić. Co tego jeszcze nie wie, ale jest siostra. Bardziej rozgarnięta i ku uciesze Zu potrafiąca gotować. Obiady w tym wypadku będą niezwykle kluczowe, zwłaszcza pierożki. 

Agencja jak to agencja ma swojego szefa, nazywa się Mikulski i nosi krawaty. Niby nic nadzwyczajnego, bo krawaty dumnie się prezentują zwłaszcza u prezesów. Jednak krawat krawatowi nie równy. Bywają eleganckie grafitowe, tudzież czarne albo z ozdobną nitką do wyboru do koloru. Pan Mikulski ma inny gust, jego zdobią słoniki, papugi i Bóg wie co jeszcze. Grunt żeby debilnie się prezentowały. Kto powiedział,że prezes musi wyglądać poważnie? W skład załogi tej jakże poważnej instytucji wchodzą Anita i Karolek. Sekretarka i firmowy Don Juan. W prawdzie gustuje w blondynkach, ale jeżeli chętna będzie brunetka to w żadnym wypadku nie odmówi. Karolek nie jest zły, ot ma tylko słabość do kobiet, nikt nie jest idealny. Anitka lubi czasem czymś rzucić, albo nie odbierać telefonu natrętnie dzwoniącego. Sekretarka też ma swoje granice wytrzymałości zaś dzwonek telefonu może doprowadzić do kresu wytrzymałości. Ot taka zgrana załoga niby niepozornej agencji....

W końcu po bardzo, bardzo długiej przerwie przeczytałam książkę przy której zaśmiewałam się w głos. Całość jest napisana w tak zabawnym stylu,że wręcz nie dało się nie śmiać. Sami bohaterowie genialni. Nie umiem powiedzieć kogo najbardziej polubiłam. Każdy z nich dopełniał całości. Kiedy trafiłam na wątek z rosołem oraz kogutem myślałam,że umrę ze śmiechu. Potyczki słowne Baśki i Zuzy nie miały sobie równych. 
Fabuła mimo lekkości była prowadzona w taki sposób,że nie można było się ot tak domyślić zakończenia. Z czego chyba byłam najbardziej zadowolona. Potrzebowałam poczytać coś lżejszego dla odprężenia i poprawienia humoru. Specjalnie nie spieszyłam się z zakończeniem bo aż żal było rozstawać z tak zabawnymi postaciami. Jeszcze o jednym muszę wspomnieć, kto czytał będzie wiedział o co chodzi. Jan i Brzechwa powaliły mnie na łopatki.
Jeżeli potrzebujecie książki na odstresowanie po ciężkim dniu, bądź innej lekturze to Słomiana wdowa jest strzałem w dziesiątkę. Myślałam,że nikomu nie uda się pobić fenomenu sióstr Sucharskich jednak muszę przyznać,że tutaj można śmiało konkurować. 
Na koniec muszę po prostu muszę podać fragment o "chudym rosole". 


"Jak słyszę "chudy rosół" to od razu wyobrażam sobie niemiłosiernie rachitycznego kurczaka, który nie ma siły uciec przed rzeźnikiem, który goni go z siekierą i w końcu dopada i odrąbuje mu głowę." 




Książka bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi"



14 komentarzy:

  1. Ależ ja nie lubię takich okładek. Tak bardzo pachną zwyczajnym czytadłem, że ciężko mi się zmobilizować, by zajrzeć do środka. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci Aniu,że mnie akurat ta okładka przyciągnęła:) taka wesoła, optymistyczna :)

      Usuń
  2. O rany!! Debilne krawaty, pierożki i firmowy Don Juan! Mix totalny, przypominający mi "Łopatą do serca"- M.Obuch. Podobne poczucie humoru i nawet okładka ciut podobna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś jak będziesz miała okazje przeczytaj, poprawisz sobie nastrój bo człowiek czyta i cały czas się śmieje:)

      Usuń
  3. Świetnie przedstawiłaś załogę agencji;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem w trakcie lektury i bawię się świetnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, książka naprawdę w sam raz na poprawę humoru:)

      Usuń
  5. Już druga bardzo dobra recenzja tej książki:) Tylko dzięki nim zainteresowałam się tym tytułem, bo racja - okładka przywołuje na myśl trochę naiwną opowiastkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurcze, co wy z tą okładką hahaha:) ale rozumiem bo sama mam podobnie jak mnie zniechęci pierwsza strona to potem muszę się przekonywać po opiniach:)

      Usuń
  6. Sama recenzja mnie jakoś nie urzekła, ale może warto przeczytać dla tego ujmującego humoru.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak potrzebuję tej książki do odstresowania :) będę jej szukać bo chcę ja przeczytać, widzę że to w 100% moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O, lubię takie lekkie książki :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger