grudnia 20, 2020

grudnia 20, 2020

Chirurg

Chirurg

 



Z kryminałami u mnie bywa różnie. Jak mnie złapie bakcyl, będę czytała jeden za drugim, aż zacznę śnić przerażające koszmary i wtedy zrobię przerwę na długi, długi czas. I kiedy dostałam "Chirurga", byłam w trakcie ciągu kryminalnego, ale doszło do przesytu, dlatego "Chirurg" musiał swoje odczekać. Z jednej strony źle – bo przecież miał swój termin premiery, z drugiej jednak strony uważam, że po wielkim boomie, dobrze jest odświeżyć książkę, która gdzieś tam mogła przepaść w czeluści nowo wydanych. A zatem przeczytałam po kilku miesiącach. I teraz przychodzę ze swoimi wrażeniami, gorącymi niczym ciepłe bułeczki prosto z piekarni.


Jest ciepły dzień, Martynka właśnie obchodzi swoje dwunaste urodziny. W prezencie otrzymała wymarzonego króliczka. Rodzina szykuje przyjęcie dla dziewczynki. Tort już czeka. Trzeba tylko nakarmić zwierzątko, w tym celu – bo po trawkę, wybiera się Martynka na pobliską łąkę. Nigdy już nie wraca. Zostaje zamordowana, a jej zwłoki okaleczone. Co najbardziej jest przerażające, ciało zostało pozbawione części intymnych. Jak można zrozumieć – morderstwo było na tle seksualnym.

Ważną kwestią jest, że wydarzenia dzieją się na początku lat 80. minionego wieku. Czyli jeszcze władzę sprawuje Milicja, a służby SB, działają prężnie. Czy aktualna sytuacja w kraju ma jakieś odniesienie do wydarzenia, do którego doszło tego feralnego popołudnia?

Do sprawy zostają przydzieleni najlepsi Poznańscy funkcjonariusze – których określenie, pamiętałam, ale zapomniałam w ferworze emocji. W każdym razie Dagmara zwana Zbójem, Freddy i Harry. To oni będą zajmowali się sprawą mordercy, któremu zostaje nadana nazwa – chirurg. Ponieważ z precyzją odcinał fragmenty ciała ofiar. Tropy wskazują na mężczyznę, który morduje, a później okalecza. Podejrzanych jest sporo – zadziwiające, jakie preferencje seksualne można było odkryć u dosyć sporej grupy mężczyzn. Nekrofilia wydaje się obrzydliwa, a jednak znaleźli się zafascynowani obcowaniem ze zwłokami – mnie już od samego pisania i wyobrażania tego robi się niedobrze.

 

Działania milicji idą dosyć topornie, bo za każdym razem kiedy już się wydaje, że złapany trop jest tym właściwym, okazuje się błędnym. I można by powiedzieć, on jest tak blisko, a nikt nie może dostrzec, że to ta osoba. Kluczymy więc razem z naszymi przedstawicielami władzy po Naramowicach a dokładniej okolicy cmentarza, jak i po samym cmentarzu. Atmosfera robi się lekko upiorna, ale naszego chirurga fanatyka nigdzie nie widać.

Akcja książki dzieje się, jak wspomniałam, mniej więcej po roku 82' (niech mnie ktoś poprawi, jeśli pomyliłam datę). W każdym razie możemy się idealnie wczuć w klimat minionego ustroju, który był nieco osobliwy. Mnie uderzyło tylko, że tutaj autor stworzył dosyć pozytywny obraz Milicji, która u większości, kojarzy się bardzo negatywnie. A tutaj proszę, poza dosyć rozwiązłym stylem życia, chlaniem wódki na ogarnięcie umysłu. Wydawało się, zupełnie w porządku. Mnie się ten klimat bardzo spodobał, a czy oddał rzeczywistość działania służb w tamtych czasach? Nie mam zielonego pojęcia.


Byłam zbyt zaaferowana poszukiwaniem mordercy z upodobaniami do krojenia zwłok, który to odczuwał przy tej czynności ogromne podniecenie. W pewnym momencie miałam wrażenie, że podejrzewam już każdego. Miałam kompletny mętlik w głowie. Autor wodzi czytelnika za nos, odsłania kawałek z układanki – bo co jakiś czas, mamy wgląd, w to, co dzieje się z naszym szaleńcem, jakie ma motywy i co się z nim dzieje podczas tej paranoicznej akcji polowania na ofiarę.

Dla mnie każdy był podejrzany, nie chcę zbyt wiele zdradzać, kim są ci ludzie, ponieważ układanka jest o wiele bardziej złożona, niż sobie z początku możemy wyobrazić. Mnie ta książka kompletnie pochłonęła, byłam w tej akcji całą sobą, No i właśnie, ogromne brawo za odwzorowanie tego charakterystycznego klimatu lat 80., ten brak nowoczesności, trudności ze zbieraniem dowodów i informacji. Kolejna sprawa to portret mordercy, tych wszystkich podejrzanych, którzy naprawdę byli dziwni i jak dla mnie, co druga osoba zaczynała pasować do tego, kogo szukaliśmy. Zakończenie, jest bardziej złożone niż z początku się wydaje. Autor bardzo sprytnie mami czytelnika, podsuwa wskazówki, by za chwilę udowodnić, że zostaliśmy wywiedzeni w pole. Dlatego na samym końcu, nic nie jest takie, jak może się wydawać. 

Książkę mogę szczerze i od serca polecić, chociaż nie należy do łatwych, bo tutaj nie samo morderstwo przeraża. I odkrywanie tych wszystkich złożonych wątków, które ukazują mroczne strony człowieka, chyba są najbardziej przerażające. Warto przeczytać.


Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu Secretum

 







grudnia 13, 2020

grudnia 13, 2020

WRÓCIŁAM !! !! !!

WRÓCIŁAM !! !! !!

 



No dobrze kochani, powróciłam niczym Feniks z popiołu:) Potrzebowałam dosyć sporo czasu, żeby nabrać dystansu. Zastanowić się czy jeszcze chcę tutaj być? Blog przez jakiś czas, przestał mnie cieszyć, a pisanie sprawiało więcej rozdrażnienia niż radości. Dlatego uciekłam. Nie mogłam pisać z musu, nie umiałam robić coś, w co nie potrafiłam oddać swoje serce. Dawniej pisanie było moją pasją, każda zamieszczona tu opinia była mną, to były emocje przelane w tekst, który tak naprawdę pisał się sam. Ja go miałam w głowię, zanim usiadłam  nad klawiaturą. 
I nagle, poczułam opór, znużenie. Taką niechęć do wchodzenia i klepania tekstu. Miałam wrażenie, że to najnormalniej w świecie nie ma sensu. Pogubiłam się w idei prowadzenia tej strony, to co mnie  wcześniej motywowało, zaczęło doprowadzać do szału. Nawet czytanie książek nie sprawiało radości. Nie miałam wyjścia. Musiałam dać sobie czas i zobaczyć, czy będę chciała jeszcze wrócić? A może blog odejdzie w zapomnienie, zamknięty w szufladce - wspomnienia. 

No i kochani, kiedy tak dryfowałam pomiędzy instagramem, a Bóg wie czym, uświadomiłam sobie, jak wiele radości mnie tutaj spotkało. Jak kochałam pisać, publikować, zaglądać na inne blogi i dyskutować o wybranym tytule. Nie chcę z tego zrezygnować. Brakuje mi pisania, przelewania swoich emocji po zakończonej lekturze. Brakuje mi ludzi z blogów - instagram jest marnym zastępstwem. Nie odnajduje się tam w roli osoby piszącej opinie. Tam nie tworzy się recenzji - tylko zlepek zdań, które mają swój limit. Ja nie potrafię pisać w limicie:)))

Mam nadzieję, że od teraz posty będą pojawiały się regularnie - nie obiecuje, że często, ponieważ mam sporo spraw na głowie. Na pewno będę gdzieś pomiędzy opiniami, wrzucała teksty z prywaty, więc z pewnością się dowiecie. Najważniejsze, że wróciła tęsknota i chęć pisania. Reszta, jakoś się ułoży. Czy jeszcze o mnie pamiętacie? 

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger