W poprzednim tygodniu zrobiłam swój życiowy rekord w czytaniu książek, a dokładnie w ciągu jednej doby (nie mam pojęcia jak do tego doszło) pochłonęłam 2,5 książki, co dało 1000 przeczytanych stron. Chyba jeszcze nigdy w mojej karierze czytelnika, a miałam miesięczne naprawdę imponujące wyniki, nie zdołałam tak dużo przeczytać jednego dnia i w sumie nocy. Była ku temu przyczyna, ale teraz nie o tym, a o książce, którą rozpoczęłam mój Maraton.
Zawsze chodziło o ciebie - Agaty Polte, poznałam twórczość tej pisarki już kilka lat temu, chyba nawet recenzowałam debiutancką książkę. Później jakoś mi umknęły dalsze losy pisarskie, aż w końcu przeglądając bibliotekę, wpadł mi w oczy ten tytuł. Był upał, więc coś lżejszego było mile widziane i zaczęłam czytać.
Maeve jest siedemnastolatką, która mieszka wraz z mamą, jej ojciec wyprowadził się do kochanki, dlatego od tamtej pory nie utrzymuje z nim kontaktu. Dziewczyna ma pewne kompleksy, które w dosyć nieprzyjemny sposób podkręcają niektóre dziewczyny ze szkoły. Co nie znaczy, że Mae jest typową ofiarą losu, absolutnie. Zwłaszcza mając u boku niezawodną i zawsze stojącą u straży przyjaciółkę. Spokojne jak dotąd życie, zaczyna się komplikować, gdy zupełnym przypadkiem - bo nie od własnej matki. Dowiaduje się, że w domu zamieszka koleżanka mamy wraz z synem. Ich dom się spalił i na czas remontu postanowiła przyjąć pod dach potrzebujących. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że Mae nie znosi chłopa, który zamieszka na wprost jej pokoju.
Shane, bo o nim mowa, odkąd dziewczyna pamięta, robił wszystko by skompromitować w oczach innych. Dlatego świadomość, że będzie musiała z nim widywać we własnym domu, doprowadza do rozpaczy. Zwłaszcza, że Mae ma chłopaka, dosyć zazdrosnego o kolegę ze szkoły, a teraz współlokatora.
Nastolatka próbuje poradzić z problemem akceptacji własnego ciała, niby ma świadomość, że nie wygląda źle, ale częste przytyki w szkole, a teraz w domu o Shane'a wcale nie pomagają. W dodatku jej własny chłopak coraz częściej naciska w pewnej sprawie, a ona nie jest pewna swoich uczuć. Sytuację utrudni, zachowanie jednej z koleżanek, która z dnia na dzień, będzie coraz gorzej zachowywała wobec Mae..
Na samym początku muszę napisać - żeby nie było. Jest to książka, typowo młodzieżowa, a więc dialogi, poziom jest tak totalnie nastolatkowy, dlatego decydując się na czytanie - o ile jest się już po tym przedziale wiekowym. Należy przestawić myślenie, na właśnie ten wiek. Ja na początku miałam pewien zgrzyt, bo problemy i rozmowy wydawały się okrutnie naiwne. Dopiero po jakiś stu stornach, puknęłam się w czoło, że w końcu oni mają te siedemnaście lat, a nie ponad trzydzieści, więc nie mogę mieć pretensji do niektórych przemyśleń.
Skoro już mam wstęp za sobą, uprzedziłam i wyjaśniłam, przechodzimy do reszty. Książka porusza wiele ciekawych tematów, które są naprawdę w tym nastoletnim życiu istotne, dopiero później człowiek uczy się bycia ponad te sprawy, ale okres młodzieńczy rządzi się swoimi prawami.
Mae bardzo trudno przychodzi zaakceptowanie niedoskonałości ciała, zbyt masywne uda, szerokie biodra. Gdyby jeszcze rówieśnicy nie zwracali uwagi, może byłoby łatwiej, ale niestety w każdej grupie znajdzie się ktoś, kto znajdzie czuły punkt i będzie go wykorzystywał. Dlatego dziewczyna nie potrafi przejść obojętnie, do przytyków i zrozumieć, że nie każda musi mieć długi chude nogi. Mnie akurat bardzo łatwo było zrozumieć ten kompleks, bo sama przez wiele lat, miałam podobny dramat, tak więc, tutaj uwierzcie, sprawa nie jest przesądzona, wygląd nóg potrafi wpędzić w solidne kompleksy.
Shane, to chłopak, którego człowiek od razu musiał polubić, tak docinał swojej koleżance, ale ich relacja była naprawdę urocza i zabawna. Bardzo przyjemnie czytało się fragmenty kiedy oboje rozpoczynali przepychanki słowne. Co innego, gdy dziewczyna spotykała ze swoim ukochanym, ten wywoływał równie silne emocje, ale z gatunku tych negatywnych.
Wcześniej pisałam o wątku, w którym Mae będzie musiała zmierzyć z pewnym dręczeniem ze strony koleżanki ze szkoły, bardzo ciekawie została poprowadzona fabuła w tym kierunku, ale za dużo nie będę pisała. Jednak choćby dlatego, warto się zapoznać z tematem.
Agata Polte wspaniałe wykreowała każdą postać, niesamowicie naturalnie i bez zbędnego przerysowania. I tak, jak polubicie przyjaciółkę głównej bohaterki, tak możecie być pewni, że do jednej z dziewczyn poczujecie ogromną niechęć, by później mieć pewność, że nie było pomyłki. Nawet te najmniej wysuwane postaci, mają swój ważny udział w fabule, dlatego całość jest tak spójna. Lekkie pióro autorki - ale nie ubogie, proszę się nie pomylić! Sprawia, że książka po prostu sama się czyta.
Zawsze chodziło o ciebie - uwierzcie mi na słowo! Jeśli już przestawicie się, że macie te siedemnaście lat, albo chociaż przestaniecie oceniać z perspektywy swojego wieku, to ta książka po prostu was poniesie ze sobą, a wy odpłyniecie. Jest cudownie lekka, taka motylkowa, aż człowiek ma wrażenie, że sam przeżywa wszystkie wydarzenia.
Przede wszystkim - na co zawsze zwracam uwagę i cenie u autorów - nie jest wulgarna, nie ocieka okropnym słownictwem. I nie ma seksu. Znaczy jest oczywiście poruszony temat, ale nie w sposób ordynarny. Za co z mojej strony potężny plus. Niewiele jest już takich książek. Spędziłam bardzo miły czas czytając ten tytuł i gdy skończyłam, było mi autentycznie smutno, że już mam za sobą. Szczerze polecam, nawet jeśli wiek docelowy dawno przeminął, nie trzeba się przejmować, fabuła pociągnie za sobą, nie wiadomo kiedy. Jest to chyba mój numer jeden tego lata z gatunku dla młodzieży. A będą jeszcze kolejne opinie.
Zastanawiałam się, czy przeczytać tę książkę. Teraz wiem, że chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś sięgnę po tę książkę. Co do Twojego czytelniczego rekordu, gratuluję. Faktycznie bardzo dobre tempo. :)
OdpowiedzUsuńmam ją na czytniku :)
OdpowiedzUsuńSuper, że książka nie jest wulgarna i porusza temat akceptacji ciała. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyniku czytelniczego! A recenzowana książka jest dla mnie zachęcająca.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny wynik czytelniczy 😊 myślę, że mogłaby mi się spodobać ta książka 😊
OdpowiedzUsuńZazdroszczę w pozytywnym znaczeniu.
OdpowiedzUsuńAga, Twój rekord jest godny oklasków. A książkę chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńech gdybym tylko miała czas czytać xd to bym z chęcią czytnęła:) od czasu do czasu lubię tego typu lektury poznawać:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście niezły maraton! Lubię sięgać po młodzieżówki i nie mam większych problemów z przestawieniem się mimo prawie 40 na karku. Czasem zdarza mi się przewrócić oczami, ale i tak czytam.
OdpowiedzUsuńChyba też dałabym jej się porwać :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Jestem ciekawa czy mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńciekawa propozycja
OdpowiedzUsuńTym razem raczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńGratuluję tak imponującego wyniku czytelniczego. Ja musiałabym znaleźć się na bezludnej wyspie, aby móc spokojnie tyle przeczytać 😅
OdpowiedzUsuńFajna książka... może kiedyś po nią sięgnę 😊
Autorkę poznałam przy okazji ksiażki fantastycznej
OdpowiedzUsuń