marca 24, 2019

marca 24, 2019

Kiedyś książki się czytało, teraz robi się tylko zdjęcia

źródło


Ten tekst miał powstać już dawno, ale jakoś ciągle nie miałam możliwości, by usiąść i poukładać wszystko jak należy. No i nareszcie jest niedziela, mogę sobie wylać pewne gorzkie żale — w końcu w kościele katolickim pora Wielkiego Postu, atmosfera odpowiednia.

No ale, ja nie na temat zapatrywań religijnych miałam pisać, a czegoś zupełnie innego. Pamiętacie te czasy, kiedy książki o zgrozo się czytało i po zakończeniu pisało opinię, pod którą była często zażarta dyskusja? Pewnie większość nie będzie miała pojęcia, o czym piszę. Jaka dyskusja, jakie czytanie. I nie, nikogo tutaj nie oskarżam, tylko ostatnio zderzyłam się z brutalną rzeczywistością, schowaną pod płaszczem instagrama.

To jak? Wiecie coś na temat dyskusji o przeczytanej książce? Pewnie, że NIE! Teraz się już tego nie praktykuje. Teraz nadeszła era Instagrama, a co za tym idzie, robienia pięknych schematycznych zdjęć. Nie ważne co wpadnie pod obiektyw. Jeśli masz profil książkowy, zapodajesz zdjęcie książki. I koniec. Na co czytać? Ma być fotka. Ma przyciągnąć uwagę tłem, kompozycją. I... KONIEC. TADAM! Takie szaleństwo. Za starych czasów, gdy wchodziłam na salony blogowania, recenzowania, człowiek się spinał, żeby opinia miała sens, żeby zainteresowała czytelnika, pobudziła do rozmowy.

Aktualnie książek większość ludzi prowadzących profile nie czyta, bo po co? Ma być ładne zdjęcie, licznik polubień ma się zgadzać. A nie, jakieś głupie rozmowy, o czym była książka, kogo to obchodzi? Chyba tylko takie dinozaury jak ja...

Słuchajcie, no i mam lekki ból, bo cholera co się porobiło? Te wstrętne zdjęcia z gołymi nogami i książką, serio??? Chyba gorzej upaść nie można było. Słuchajcie, mnie jako czytelnika interesuje, co WY tam napiszecie o przedstawionym tytule, a nie tępe pytania — Jak mija Wam słodziaki dzień? I mnie, jako kobietę ani nie grzeją, ani nie ziębią te Wasze roznegliżowane kopytka, które psują do książki jak pięść do oka, w sumie ta pięść lepiej z okiem się podpasuje...

Rozumiem, nie chce się już nikomu tworzyć elaboratów o książce, ale chyba sklecenie kilku zdań o tym, co przeczytaliście, podbicie do dyskusji nie sprawia trudności? Czy może jednak boli? I w sumie jak pomyślę o tych nogach, to moda nastała nie tylko na kontach książkowych, innych również.  I tutaj w samo sedno tej całej szopki trafiła moja kochana Pudi , której fanką stałam się jakiś czas temu. Nasze tematyki blogowe i instagramowe różnią się konkretnie, a jednak podobne rzeczy nas denerwują. 
Miałam zrobić karykaturę tych nóg, ale Wiola jakiś czas temu mnie ubiegła, trafiła celnie i stwierdziłam, że królowej nie można naśladować;) Także poniżej, pokażę Wam, jak to wygląda, trendy, klonowane i radośnie praktykowane przez większość Instagrl. 



źródło


A wiecie, dlaczego tak mnie to wkurza? Bo nie ma w tym nic z naturalności. Wszystko sztuczne, wyreżyserowane, ktoś mi ostatnio pisał o spójności, jaka spójność? Ludzie, nie udawajmy, czytanie? Podrzućcie fotkę, kawy i książki na stole, będzie super. A te całe sesje, gdzie tylko podkładacie produkt pod tło, wzbudzają we mnie i z tego, co już wiem, u wielu innych, mdłości. Nie, to nie jest fajne.

Ja też lubię ładne zdjęcia, ale nie sztuczność, jest diametralna różnica między zrobionym ładnie zdjęciem, a paskudnie sztuczną pozą, w dodatku klonem z wielu innych profili.

Wiecie, jak wchodzę na konta, a na lubię sobie czasem pobiegać wirtualnie, mam wrażenia, jakby ciągle była u jednej osoby, jeden schemat — kawa, książka, jakieś rozsypane płatki kwiatków, co większe burżujki kładą całe wiechcie, kocyk i kopyta. YEAH! To jest to!

I nie przyczepiam sie tej kawy, moja kochana Kasiek,  bardzo często wrzuca fotki z kawą i książką, ale one są swojskie, często piżamowe, naturalne, bez tej całej szopki. Co najważniejsze, z Kasią można porozmawiać o wybranym tytule, a nie tylko wejść by pochwalić "jajć jakie słitaśnie zdjątko! Aaaa!"
I powiem szczerze, ja takie profile uwielbiam. Gdzie jest misz masz, są piękne zachody słońca, jest książka pod pachą, znajdzie się też nadgryziona kanapka. 



źródło

Widzicie różnice? Nie trzeba śmiesznie wywalonych gołych nóg, nie potrzeba wiechcia kwiatów — dajcie tym roślinom spokojnie rosnąć, by zdjęcie było ciepłe, klimatyczne i aż przyciągało uwagę. Nie trzeba urządzać sesji zdjęciowych, które po prostu są sztuczne, pod publikę. Nie pokazują rzeczywistości, tylko kreują i promują sztuczność. I jeśli ktoś mi zarzuci, że jestem zazdrosna, bo moje konto ma tylko 390 obserwujących, to powiem jedno, tak sobie to tłumaczcie. Mogę mieć o wiele mniej, byle tylko Ci ludzie, czytali moje wpisy, a nie odhaczali polubienie. Lajk za lajk.... Tak się teraz zbija popularność.

Ja się chyba zgubiłam w tym świecie. Te siedem lat temu, gdy zaczynałam pisać pierwsze opinie, byłam w stresie, czy dobrze wyjdzie, kto przyjdzie do mnie z komentarzem, jak potoczy się dyskusja. Nie miałam pojęcia o żadnych współpracach. Blog założyłam po to, by mieć z kim porozmawiać o przeczytanych książkach. Teraz... teraz nikt nie rozmawia. Teraz robi się tylko zdjęcia. Na instagramie jest walka o obserwatorów, o to, by czym prędzej nawiązać współpracę. Fajnie, tylko gdzieś w tym wszystkim zgubiło się coś ważniejszego. A najgorsze jest, że do tego wyścigu szczurów dołączyła się grupa osób, po których nigdy bym się tego nie spodziewała. I taki żal mnie dopadł. Bo po co? Naprawdę w dzisiejszym świecie, nie można być po prostu sobą? Skończyły się rozmowy, teraz liczy się prześciganie, kto zrobi fajniejsze zdjęcie.



11 komentarzy:

  1. O chyba rozpętałaś wojnę własne�� powiem Ci tak nie powiem czasami oko mi bieleje jak widzę niektóre zdjęcia. Ja nie mam tyle czasu, serio kiedyś się ogarnęłam jak zrozumiałam że wolę poczytać niż pół godziny robić stylizacje do fotki gdzie będzie f4f. Nie cierpię spamowania komentarzami czy na blogu czy na IG. Tak Instagram jest dla mnie źródłem inspiracji ale do tego by coś przeczytać, bo coś nowego wyszło. Ja jestem człowiek ze wsi nie rozbijam się po kawiarniach. Ciasto do kawy i książki to często swojski placek który wygląda jak kupa a i nie AM skrawka stołu na takie fikuśne stylizacje bo mam burdel w chaupie. Lubię IG z pisaniem i książkach a nie lajfstajlowe dziwactwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to ja się pod tym podpisuje. Zdecydowanie wolę pół godziny poczytać niż dwie godziny układać rzeczy do zdjęcia, nie mówiąc o tym, że na moim metrażu to na takie zabawki to raczej miejsca brak.
      Mieszkam w Warszawie i nie mam czasu ani pieniędzy rozbijać się po kawiarniach. :D

      Usuń
  2. To jest ja że zdjęciami ciuszkow.Musi być na nim koniecznie dziewczyna ogladajacakcos w telefonie 😀😀😀 Cieszmy się więc,że jeszcze podwiazki w różnych kolorach nie są wykładnią czytelnictwa 😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to, to;p zawsze idealne dziewczyny. Figura perfect:)) haha z tymi podwiązkami. Obyśmy się nie zdziwiły jeszcze:)))

      Usuń
  3. Czytają, czy nie? Kto wie. Myślę, że prawda leży gdzieś pośrodku i na insta są zarówno czytelnicy-fotografowie, jak i tacy bardziej zajęci treścią ;).

    Co do stylu, to bookstagram rzeczywiście ma swoją specyfikę ;). Mnie się podobają i takie zdjęcia bardziej "wyreżyserowane" i te mniej, naturalniejsze, bez "kopytek" :D. Uważam jednak za przeraźliwie nudne wielokrotne zdjęcia z pięciu tych samych modnych tytułów w różnych ujęciach na jednym profilu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie wrzucam nikogo do jednego worka. Wiadomo, że piękne zdjęcia robią osoby czytające i to jest fajne. Tylko niestety spotkałam się ze stwierdzeniem, że nie trzeba czytać by polecić książkę, wystarczy ładnie zrobiona fotografia... To już trochę dziwne.

      I chyba najbardziej męczą mnie te szablonowe. Gdzie właśnie pod jedno i to samo tło, wymienia się książkę. No masakra;)

      Usuń
  4. Od jakiegoś czasu jestem na Instagramie i lubię robić zdjęcia książek, ale pokazuję te, które przeczytałam. Szkoda, że można spotkać się z tym, że ktoś wstawił zdjęcie książki, o której tak naprawdę nic nie wie. Kiedyś nie było Instagrama i recenzje czytało się na blogach, a teraz Instagram ma aż tak duże znaczenie... Nie mam wielu obserwatorów, nie robię pięknych zdjęć, ale pomimo tego lubię tam zaglądać i pokazywać przeczytane książki. Szkoda tylko, że można spotkać tam również to prześciganie, o którym wspominasz...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem dinozaurem... Bloguję tu od 8 lat raczej "wielotematycznie", i wiesz co? Ja pamiętam właśnie te czasy kiedy pod recenzją była dyskusja, po 60 komentarzy. I masz rację, to już dawno umarło. Nadal piszę głownie książkowe recenzje. Nadal pocę się, spinam próbując jakoś zbudować sensowne zdania, kiedy emocje po lekturze jeszcze buzują... i co w efekcie widzę? 2 komentarze i wyświetleń połowę tego, co posty o związkach, napisane podczas czytelniczego zastoju! Cholera bierze! Po co pisać, wysilać się? Jak wystarczą gołe nogi! Choć sesje sama książkom robię. I wiecheć prawie zawsze jest! ;) ale raczej po to, żeby książka ładnie stała i pozowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie to nigdy bym nie wpadła na to by robić zdjęcia książkom, których nie przeczytałam :D Lubię czytać i lubię pisać ich recenzję chociaż nazwa bloga może na to nie wskazywać.
    Co do rozmów na temat książki faktycznie jest ciężko bo nikt się nie wczytuje albo nawet nie czyta wpisów i pisze "Super i zapraszam do mnie"

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam instagramowe "recenzje" - okładka jest ładna, pasuje do mojego pledzika i kubeczka. Ma wypukłe elementy, a opis jest zgrabnie wkomponowany. WARTO PRZECZYTAĆ.
    W rzeczy samej - okładka zdecydowanie "mówi" mi o książce wszystko co chciałabym wiedzieć, wiadomo. I żeby nie było - doceniam ładne zdjęcia. Wiem, że zrobienie tych fotek zabiera czas. Ale no na miłość boską zdjęcie nie mówi nic oprócz tego, jak wygląda okładka.
    Większość (choć nie wszystkie!) recenzji wygląda tak: hasztag wydawnictwo, hasztag autor, hasztag czytanie, hasztag relaks, hasztag książeczka hasztag odpoczynek. Koniec recenzji.
    Także w punkt, zgadzam się z każdym Twoim słowem, chociaż mnie nie męczy to samo tło akurat. ;) Uważam, że jak przyjemne i estetyczne to super. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy znacie z giełd internetowych oraz platform inwestycyjnych ? Szukam oraz badam temat i wydaję mi się, że warto zainteresować się https://alebib.pl/czym-jest-ironfx/. Co sądzicie?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger