Dzisiaj przychodzę z książką, która mnie
osobiście niesamowicie zaskoczyła. Przede wszystkim zacznę od tego, że
ja nigdy nie lubiłam opowiadań, krótkie formy nie do końca do mnie
trafiały. Byłam troszkę na dystans, bo rozczarować się można szybko, ale
też nie chciałam całe życie trwać przy jednym, bo kiedyś miałam
niechęć. Nadszedł czas, by sprawdzić, jak się sprawy miewają. Na tapetę
wzięłam opowiadania i humoreski Anny Sakowicz, a czy Żółta tabletka zadziałała pozytywnie, dowiedziecie się w dalszej części tekstu.
Książka
oferuje czytelnikowi osiemnaście opowiadań, które mają rozbawiać. No i
teraz tak, z jednej strony, część z nich, rzeczywiście mogła wywołać u
odbiorcy uśmiech rozbawienia, czasem nawet takiej groteski. Jak na
przykład opowiadanie o Mieciu, które z tego, co widzę, zrobiło
największą furorę, bo w większości zostało przytoczone. Może dlatego, że
jest jako jedne z pierwszych śmiesznych.
Chociaż
mnie rozbawiła historia pewnej kobiety, planującej karierę w
filharmonii. Szczerze mówiąc, czytałam z pewną dozą szoku i coraz
większego zainteresowania, jaki będzie finał. Oczywiście nie zdradzę,
jak kończyły się wybrane opowiadania, jedno jest pewne, każde potrafiło
solidnie zaskoczyć, a to było najlepsze podczas czytania.
Muszę
przyznać, że chociaż nie jestem zwolenniczką krótkiej formy, to w
żółtej tabletce, jakoś one wszystkie do siebie pasowały. Jedne były
prześmiewcze, drugie boleśnie ukazywały rzeczywistość, jak na przykład
jedno o różowym pokoju.
Co
bardzo zwróciło moją uwagę, to sposób, w jaki autorka wplatała w
historyjki, naszą codzienność, ludzką mentalność. Bo może i rzeczywiście
niektóre zdawały się przerysowane i oderwane od rzeczywistości, jednak
miały w sobie bardzo dużo prawdy, tej najmocniejszej.
Trudno
jest opowiadać o książce, w której tyle się wydarzyło, a nic ze sobą
nie miało wspólnego, oprócz spostrzeżeń życiowych. Były momenty, kiedy
naprawdę się uśmiechnęłam i rozbawiłam, ale były też takie, kiedy
ukazane wydarzenia, problemy wywoływały smutek. Jak na przykład historia
o mężczyźnie nie w swoim domu, nierozpoznającym otaczających go ludzi,
dlaczego tak się działo? Gdzie było i co było powodem przebywania wśród
obcych? No i wspomniany Mieciu, który poszedł na dupy, jego żony i
przede wszystkim jej działań.
Kobiety,
która chciała zmienić swoje życie, przez rozpoczęcie kariery w
filharmonii. Każda z nich miała swój koniec, różny. Jednak dający sporo
do myślenia.
Nie
spodziewałam się, że książka wywoła we mnie tyle pozytywnych odczuć,
mało tego, bardzo bym chciała bliżej poznać twórczość autorki, ponieważ
skoro opowiadania tak bardzo przypadły mi do gustu, to mam wrażenie, że z
resztą tytułów może być tylko lepiej.
Pozostaje pytanie, komu mogę polecić Żółtą tabletkę plus?
Myślę, że każdemu, komu wszystko, co ludzkie, nie jest obce. Trzeba
czytać i widzieć to, co jest przemycone między zdania. Szczerze polecam.
Warto!
Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa.
Raczej sobie odpuszczę, niekoniecznie przepadam za opowiadaniami :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com