grudnia 22, 2025

grudnia 22, 2025

Przedświąteczne - o wszystkim i o niczym :)

No więc moi drodzy najgorętszy czas w roku rozpoczęty :) Z każdej strony dochodzą mnie wieści, jak już większość jest zmęczona, bo szał przedświąteczny wjechał na pełnej. Odkąd sobie żyje na dwa domy, odpuszczam ile mogę. Pewien znany i lubiany przeze mnie psycholog napisał - "W stajence nie było umytych okien, a mimo to - Jezus się urodził" :) Okien nie myłam. Nie czuję potrzeby marznąć tylko po to, żeby móc z katarem przy stole powiedzieć - UMYŁAM OKNA. Gdzieś mam co ludzie powiedzą. Oni mogą gadać, nikt nie pochwali, a z katarem będę się męczyć sama. 

Zatem jestem już u mamusi. Swój dom w miarę ogarnęłam. No dobra. Zapomniałam ubrać choinkę :)))) Zajmę się tym jak wrócę  - czyli po świętach. Będę miała choinkę po świąteczną, a kto mi zabroni. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam, ale dopiero jak przyjechałam do mamy i zapytała mnie czy wzięłam bombki, to sobie przypomniałam, że bombki mam, ale choinka została na strychu. A, że do swojego domu już nie wracam, to ubiorę po świętach. 

 


 Moje koty cieszą się pełnią szczęścia, bo w domu cieplutko, na zewnątrz nie. Rodzice mają razem wolne. Jest komu przeszkadzać, podziwiać jak sprzątają i karmią. Jak widać Puchatkę bardzo męczy patrzenie jak matka sprząta. Nie ma lekko.

Muszę przyznać, że w tym roku jakoś wybitnie nie mogę się wstrzelić w klimat świąt. No brakuje mi choćby małego popudrowania śniegiem. Ostatnio było tak ciepło, że miałam wrażenie nadchodzącej wiosny, nie zimy.  Zamiast śniegu  mgła nastała...


 O jak widać - za oknem śniegu brak. Jak już Śnieżka jest szara o tej porze roku, to ja nie wiem, co mam myśleć. Dziwnie mi jest, patrzę i widzę szarość. Cóż. Za to sobie okno i parapet przyozdobiłam, żeby jakoś samą siebie przekonać, że to jednak grudzień. A pamiętacie jak pisałam, że zima w listopadzie była, to w grudniu nie ma co liczyć? ;))) No nie będę już pisała - a nie mówiłam? ;) 

 


 Wysyłacie kartki świąteczne? Ja od wielu lat zaprzestałam, bo w pewnym momencie poczta zaczęła robić jakieś dziwne psikusy. Albo nie dochodziły wcale, albo długo, długo po terminie. No i nie ukrywam, odkąd pozabierali sławne czerwone skrzynki do których można było wrzucić list/ kartkę. Nie chciało mi się jeździć na pocztę żeby wysłać. O królu złoty! Stanie w kolejce na poczcie to jest inny wymiar tortur. O jakiej porze by się nie weszło, zawsze jest tłum ludzi! A ogonek stoi w miejscu, jakby czas i praca pani w okienku się zatrzymał. Jednak w tym roku postanowiłam wysłać. Tę jedną jedyną. Pojechałam sobie na pocztę. Zakupiłam znaczek - który o Chryste Panie kosztuje już ponad 5 zł!!! Kiedy do tego doszło???? Wysłałam moją kartkę. Bogu dzięki i wszystkim innym siłą wyższym - niższym też. Że mnie tknęło i już 1-go grudnia postanowiłam wysłać. Moja kartka dotarła 19- go :))).

 

Czekajcie! Mam taką choinkę! Liczy się, że jest? Mam nadzieję, że tak:) Rzutem na taśmę, biegając za prezentami, wpadła mi w oko. Jest kiczowata i w ogóle, czyli jak lubię.

Kiedyś jeśli będziecie chcieli, opowiem Wam o Jeżu, który ukrył się w pudełku. Z tym jeżykiem to jest taka zabawa, którą zapoczątkował mój R. Można by nazwać - Uwolnić Jeżyka... :) 


Jeszcze muszę koniecznie napisać - Moja cudowna Bobo  15-go grudnia obchodziła 3 lata adopcji:) Nie wiem, jak to szybko zleciało, ale tak! To juz trzy lata z tym cudownym koteczkiem :)))))))))))))

 

 Kochani, nie dajcie się ponieść tej świątecznej gorączce, niech między sprzątaniem, a gotowaniem, będzie chwila na odpoczynek.  Święta i tak się odbędą, nie warto zasunąć nosem w podłogę:) 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger