Można już śmiało napisać, że Święta zmierzają ku końcowi. Na szczęście nie wolne. Bo w moim przypadku radosny odpoczynek będzie trwał do 6-go stycznia. Także nie muszę się martwić, że zaraz wracam do pracy, bo ojejku jakby mi się nie chciało.
W każdym razie, jest to chwila, kiedy brzuszki najedzone, swoje wygadane z rodziną lub innymi bliskimi. Niektórzy w ciszy. Ważne, by spedzić ten czas w zgodzie ze sobą. Ja na przykład od zawsze spędzam każde święta u mamy. Nie wyborażam sobie by było inaczej. Ostatnio wpadła mi rolka, jak to para się żegna, po czym rozdziela na święta do swoich rodzin. Zaśmiałam się, bo właśnie identycznie jest u mnie. Ja jadę do mojej rodziny, mój R do swojej. Tak, wiem jakie jest to kontrowersyjne. Jednak uważam, że nie będziemy robić czegoś wbrew sobie, bo inni ludzie uważają, że uczciwie jest objeżdżać rodzinę. Nie lubię tego, nigdy nie lubiłam. A Święta to czas, kiedy powinniśmy być szczęśliwi, a nie zmuszać do zachowań, które nam nie służą. Mój R lubi być sam w tym czasie - poza wigilią, którą spędza z mamą.
Pamiętam, jak przez wiele lat nie lubiłam okresu świątecznego. Jak bardzo mnie stresowało robienie wielu rzeczy - bo tak wypada. Odkąd działam według swoich zasad, cieszą mnie przygotowania, nawet latanie na mopie jest przyjemne;)).
Okej, a teraz chwila uwagi dla ślicznotki ze zdjęcia:) Która została adoptowana przez moją mamę - kiedyś wspominałam, że miałam kotki na tymczasie. Jedna z nich znalazła dom u mojej mamy. Cudna koteczka, która wspaniale pozuje do zdjęć. Myślę, że rośnie zachwycająca kocia modelka. Nie dajcie się zwieść tej niewinnej mince, na kolejnym zobaczycie łobuziarę przyłapaną na gorącym uczynku...;))
Wyjadała mi serniczka! Zdaję sobie sprawę, że serniczek mamusi jest bardzo dobry, jednak uważam, że było to lekkim wykroczniem;).
Monitoring podwórka to bardzo poważne zajęcie i nie można sobie z niego robić żartów:) Skanowanie czy nie ma żadnego intruza rozpoczęte..;))
Spacerek w celu spalenia kalorii oczywiście był. Bardzo lubię te moje spacerki solo. Tylko dziś ten mróz jakiś był dojmujący, zmarzły mi ręcę, aż rozgrzać nie mogłam. Albo to już starość;))
A na koniec... muszę wam pokazać jaką w mojej wsi zrobili szopkę ;)))))))))
źródło
Jak to powiedział mój R - Jezusek czeka na autobus.... Ciekawe czy ma na bilet i dokąd pojedzie? ;)






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz