Przyszła w końcu pora przedstawienia części tego co udało się nabyć podczas targów. Niestety nie jest to pełen skład, oczekuję jeszcze jednej przesyłki - nie pokażę Wam więc kochani czegoś najbardziej ważnego ;) musimy jeszcze poczekać, bo tak naprawdę to ja sama już bym chciała mieć komplet w domu. No ale trudno. Chciało się mnie lecieć samolotem, teraz nie ma co marudzić, że nie było możliwości zabrania ze sobą całego pakietu.
Szczerze mówiąc to znalazły się tutaj książki nie tylko z targów, ale otrzymane teraz niedawno. Jako, że na organizowanie stosika nie mam ostatnio weny wymieszałam razem. A co mi tam, wiadome, że będą musiały zostać przeczytanie. Najważniejsze jednak jak dla mnie w całym przedsięwzięciu, oprócz książek rzecz jasna były... ZAKŁADKI - jestem nawiedzona, ciągle mi brakuje zakładek i nawet teraz kiedy mam ich co tu dużo mówić całkiem pokaźną ilość, odczuwam niedosyt. To się już chyba nazywa pazernością?
Na równi z zakładkami kocham się w torbach, torby odgrywają bardzo ważną rolę w moim życiu. Mam w nich wszystko, a jeżeli nie, można być pewnym, że zostaną odpowiednio zapełnione. Na przejściu dla pieszych w Warszawie u pewnej dziewczynki, zauważyłam właśnie tę " Czytanie nie tuczy" - oczywiście musiałam nabyć, no i jest:). Jednak i tak najlepsza jest papierowa z napisem "Bruchalek", moja mamusia była niesamowicie zaintrygowana dlaczego nosiła tan podpis.... ;))).
I teraz najlepsze pytanie, o co Bruchalek najbardziej walczyła niczym lwica za kawałkiem golonki antylopy? Otóż bardzo, ale to bardzo Bruchalek chciała mieć w posiadaniu "Szklany miecz" - znowu pójdzie na Sylwię ( recenzentka książek) już chyba mówiłam, że Sylwunia ma bardzo zły wpływ na mnie, cały czas podrzuca jakiś tytuł twierdząc, że powinnam przeczytać, następnie serwuje recenzje po której nie robię nic innego jak udaję się w stronę sklepu internetowego i robię coś czego nie powinnam.
No i wyszło, że Szklany miecz posiadać chciałam - to nic, że pierwszej części jeszcze NIE miałam ( została zamówiona). Sylwia! Wiesz co się stanie jeżeli mnie się nie spodoba? Wiesz prawda?;). Z kolei Hormonia była zupełnym przypadkiem, to znaczy ja chciałam bardzo się zapoznać z nową książką pani Sochy, aczkolwiek nie odczuwałam przymusu na już teraz, wyszło tak, że biegłam jak oszalała w stronę stoiska w wiadomym celu - ta choroba już chyba nieuleczalna. Z Warszawskim Niebotykiem również ciekawa historia, tutaj podziękuję Angelice ( Lustro rzeczywistości) za cudowną antyreklamę, a raczej przestraszenie biednej autorki - to nie prawda, że się czepiam i marudzę! Biedna Marysia miała przerażenie w oczach...
Nadzieje i marzenia - Madziuleńku dziękuję za wspaniały wpis, popełniony kiedy ja na chwilę wyszłam. Bardzo śliczny, ale książka jest jeszcze śliczniejsza, chyba przeczytam trzeci raz:). Resztę książków opiszę kiedy już powróci do mnie wena twórcza stosikowa. Chwilowo mam postój. Czekam na ostatnią paczuszkę z TYM kluczowym elementem, później niestety zostanie zakończony rozdział pt. WTK 2016.
Widzę nową Ahern. Angelika swego czasu namawiała mnie do zapoznania z pisarką, nawet kupiłam dwie jej książki ale jak dotąd nie przeczytałam... Ale ostatnio trafiłam na jakąś niemiecką adaptację któregoś tytuły (nie wiem którego bo chyba adaptacja pod innym się ukazała) i stwierdziłam, że bardzo mi się podoba... Ale wracając do tematu czekam na Twoje wrażenia z "Miłości i kłamstw".
OdpowiedzUsuńPięknie jest wydana najnowsza książka Madzi, PRAWIE dorównuje temu co jest w środku ;)
kobieto iel tego ze soba przytargalas!!! jestem pod wielkim wrazeniem i widdze kilka tytulow ktore by mzchrupala :d
OdpowiedzUsuńMój Ty kluczowy elemencie ;) Ja nikogo nie straszyłam, a książka Pani Marii jest tak cudowna, że nie może Ci się nie spodobać. Nie ma takiej opcji. Piękny stos nazbierałaś, mój się jakoś rozbił w przestrzeni i już go nie pokażę ;)
OdpowiedzUsuńWidzę Ahern, widzę Aveyard... Ahern to mój kochany skrzacik, który tak cudownie pisze, że nie sposób nie polubić jej twórczości, ja ją szczerze uwielbiam i nie mogę się doczekać, kiedy w końcu będę ją miała w rękach! ;) A co do Szklanego miecza... Pierwszy tom mam za sobą, niekoniecznie mnie urzekł, ale ciekawie się czytało mimo niedociągnięć. Drugą część mam w najbliższych planach. ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdobycze <3
OdpowiedzUsuńTakie zdobycze to ja rozumiem. Jak się bawić to się bawić. Tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńNie masz najważniejszej, bo najważniejsze byłyśmy my z Bujaczkiem:D
OdpowiedzUsuńO, racja to! :D
UsuńŁo matko, ile książków, a jeszcze mnie chciałaś ograbić. Czyżbyś nabyła całość Gorzkiej Czekolady?
OdpowiedzUsuńNiedawno skończyłam Graficzną podróż :) Świetnie wydana, chociaż treść jest tylko w porządku :) Miłego czytania!
OdpowiedzUsuńAch, "Hormonia", śni mi się po nocach, tak bym już chciała;)
OdpowiedzUsuńCo złego to nie ja :D Ponowię moją opinię "Szklany miecz" podobał mi się bardziej od "Czerwonej królowej", a seria ma w sobie coś podobnego do książek od Marie Rutkoski, które spodobały się bardzo zarówno mnie jak i Tobie. Więc nie ma bata, że krytyka mocna poleci! Booooskie zakładki i torba i ogólnie... jejku jej! <3 :*
OdpowiedzUsuńIle zakładek! I książek! Zazdroszczę! Chciałabym przeczytać 2 tom Czerwonej królowej, Alive i książkę Miszczuk, bo po Pustułce i Drugiej szansie mam chęć na więcej!
OdpowiedzUsuńIle zakładek! A ja myślałam, że ja mam dużo heheh :) Myliłam się ;D
OdpowiedzUsuńGdzie Ty to wszystko mieścisz? :D Z książek pięknie rozłożonych na dywanie (?) ja mam u siebie tylko nowość pani Nowak :)
OdpowiedzUsuńWOW
OdpowiedzUsuńNiesamowity stos książkowy.
Będzie czytania.
Pozdrawiam
Zakładek nigdy za mało :D Ale piękne zbiory, które jakoś dziwnie kojarzę. Ciekawe czemu, nie? :D
OdpowiedzUsuń'Bóg zawsze znajdzie Ci pracę' to jedno z moich ubiegłorocznych odkryć książkowych (w sumie cała trylogia :-))
OdpowiedzUsuń