marca 08, 2017

marca 08, 2017

Bursztynowy Anioł

źródło

Wiele razy słyszałam niezbyt optymistyczne opinie dotyczące debiutów. Nie każdy lubi podejmować wyzwanie zapoznania z początkującymi autorami, bojąc się rozczarowania, że najnormalniej w świecie stracą czas, o wiele łatwiej i w pewnym sensie bezpieczniej jest czytać tych, którzy w jakimś stopniu podbili nasze gusta.

Osobiście raz na jakiś czas, podejmuję to ryzyko. Bo kto wie? Może trafię na wschodzącą literacką gwiazdę, która podbije czytelniczy świat.

Dlatego, gdy zobaczyłam zapowiedź Bursztynowego Anioła, bardzo chciałam przeczytać. Coś czułam, że ta historia do mnie trafi, czy rzeczywiście tak się stało?

Główną bohaterką jest Aśka, studentka mieszkająca w Krakowie razem z dwiema współlokatorkami i zarazem bardzo dobrymi koleżankami. Zawsze może liczyć na ich wsparcie, razem tworzą zgrane trio. Dziewczyna od wielu lat jest w związku, toteż gdy w końcu zostaje zaproszona na kolację do dosyć eleganckiego lokalu siedzi jak na szpilkach, wierząc, że oto w końcu nadeszła pora by ich związek wszedł na dalszy etap - wspólnego zamieszkania.

Jakież więc jest zdziwienie Aśki, kiedy to, zamiast usłyszeć długo wyczekiwanych słów, spada na nią wieść o rozstaniu, że to, co było, jednak nie miało przyszłości. To znaczy jej partner, doszedł do tego wniosku, a jak było z nią samą? W tamtej chwili poczuła się przede wszystkim upokorzona i rozżalona. Uciekła więc ze spotkania, a później wiadome, poddała się kojącej rozpaczy.

Rewolucja w świecie dziewczyny, jaką zaserwował nieaktualny już ukochany, sprawiła, że studentka zaczęła inaczej spostrzegać wiele spraw, ale oczywiście nie zrobiła tego sama. Nowo poznani ludzie oraz koleżanki u boku wspomagały.

Niespodziewany wyjazd na wakacje, jeszcze bardziej spotkanie mężczyzny niczym z bajki. To i wiele innych wydarzeń sprawi, że Joanna postanowi spojrzeć z innej strony na swoje życie oraz podjęte wcześniej decyzje.

Do czego doprowadzą najpierw przymusowe, a później świadome zmiany?

Nie wiem dlaczego, ale miałam spore oczekiwania względem tego tytułu. Nastawiłam się na urokliwą i może w pewnym sensie tajemniczą opowieść. A w rzeczywistości spotkałam się z mało ambitną powiastką dla młodzieży, która nie oczekuje zbyt wiele od książki.

Zacznijmy od formy, autorka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, co już chyba nie powinno sprawiać na mnie żadnego wrażenia, bo chyba niebawem stanie się ona główną i jedyną (na moje nieszczęście). No dobrze, czasem taka narracja po pewnym momencie przestaje przeszkadzać, o ile na pierwszy plan wyjdą ciekawe wydarzenia.

Niestety tutaj mamy coś na kształt pamiętniczka. W dodatku pisanego jakby na kolanie. Spisywane wydarzenia dnia, przemyślenia, odczucia. Sama kiedyś pisałam pamiętnik, więc bardzo przypominało mi to, wypociny, które tworzyłam. Kto wie? Może powinnam pozamieniać imiona i również wydać? Nawet znalazło się wiele dramatycznych wydarzeń. Czego nie można znaleźć w tej książce.

Bo spisane historyjki są po prostu mdłe i bezbarwne. Chłopak zostawia dziewczynę, ta chwilę płacze, ale koleżanki pomagają, idzie na imprezę, poznaje kumpla, gdzieś jeszcze przypadkiem dzieje się coś jeszcze i...

No, takie zlepki wielu historyjek, które naprawdę nie robią wrażenia, ewentualnie jedno - znużenie. Mnie one wybitnie wynudziły. Jedyne co jest pozytywne, to mała objętość, dzięki czemu szybko przeczytałam. Niesamowicie przewidywalna, autorka powinna jeszcze popracować nad budowanie napięcia, opisów emocji. Dla mnie każdy był płaski. Nie poczułam nic do żadnej z postaci. Szkoda wielka.

Pani Anna coś przekombinowała na polu Aśka - rodzice. Coś tam było próbowane, by jedna siostra lepiej się miewała, druga miała syndrom gorszej i niedocenionej, lecz i tym razem wątek został potraktowany po macoszemu. Jakby został wpisany tylko dlatego, by wzbudzić emocje, jakieś. No i wzbudził, ale nie te, co trzeba.

Biorąc pod uwagę, że jest to debiut, a Pani Tabak pisze ładnie, mogę stwierdzić, że książka jest do przeczytania. Tylko nie nastawiajcie się na ochy i achy. Bo tego tutaj nie będzie. Ot czytadło do pociągu albo posiedzenie w kolejce. Dla zabicia czasu.

Mam nadzieje, że kiedy zostanie poprawione to i owo, kolejne pozycje będą ciekawsze. No, chyba że autorce chodziło tylko o to, by wydać. Z tego, co przeczytałam, należało do marzeń. Zostało spełnione, teraz pytanie, jak z poziomem? Poprawiamy czy zostawiamy i cieszymy się, że oto dzieło ujrzało światło półek księgarnianych.

Komu mogę polecić? W zasadzie nie wiem. Zdziwiły mnie zachwyty. Ponieważ tutaj naprawdę nie ma nic do zachwytu. Bezbarwny dramat, jeszcze bardziej mdłe relacje z mężczyznami. Poziom średni. Forma pamiętniczka bardziej nastolatki niż studentki. Odnoszę wrażenie, że owe peany są przesadzone. Książka stylistycznie poprawna, ale to raczej za mało.

Może nastolatki albo osoby niewymagające będą się zachwycały, ale jak dla mnie, nie ma nad czym się rozpływać.

Tekst stanowi oficjalną recenzję dla portalu DużeKa.

9 komentarzy:

  1. Z racji że to debiut można trochę pani wybaczyć. Ja lubię odkrywać nowe perełki, ale chyba jestem jedną z niewielu... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale powiało chłodem :) A mnie ta książka bardzo się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z takim tytułem i okładką na pewno bym po nią nie sięgnęła, zwłaszcza jeżeli to debiut (bo czasami i świetne pisarki trafiają na słabego grafika). Nie mam uprzedzenia do debiutantów - zwłaszcza jeżeli są z mojego miasta, bo istnieje wtedy spora szansa, że ktoś z moich znajomych zna ich osobiście i przedstawi mi tegoż autora jako człowieka z krwi i kości. Niestety, genialne debiuty zdarzają się rzadko i pozostaje tylko obserwować w miarę dobrze rokującego autora, a nóż kolejna książka okaże się lepsza, a jeszcze kolejna genialna i będziemy jednymi z pierwszych osób, które go jakoś doceniły? Między innymi z tą myślą chętnie czytam debiuty, zwłaszcza poetyckie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, brzmi fatalnie. A początek jak z filmu Legalna blondynka :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejna książka spodoba się bardziej ;) Dziękuję za wyczerpująca opinię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Często sięgam po debiuty, można trafić na bardzo dobre propozycje czytelnicze. :)
    Szkoda, że rozminęłyście się z książką, jednak czasami tak bywa.
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku,a ja kupiłam tę książkę. Już zaczynam żałować zakupu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz się boję czytać ten tytuł :P a mam go w domu...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger