czerwca 10, 2024

czerwca 10, 2024

Rozbity słoik

 

Dawno mnie tutaj nie było, nie zaglądałam również i do Was. Ostatnie tygodnie są zbyt intensywne i mam wrażenie, że z niczym nie nadążam, że jestem ciągle do tyłu. No a dziś, dziś rozbił mi się słoik. Niby głupia rzecz i normalnie to bym w myślach się obsabaczyła za niezdarność i posprzątała bałagan. Jednak zareagowałam zupełnie inaczej. I dopiero gdy zadzwoniłam rozżalona do mojego R, chlipając do słuchawki opowiedziałam o tym wielkim nieszczęściu, zrozumiałam, że nie o ten słoik z zupą chodziło - chociaż nie ukrywam, zupa była naprawdę pyszna, więc strata dojmująca. A jednak to był tylko pięknie ukazany symbol. 


Bo właśnie mój R, między jednym chlipnięciem a drugim, zadał to jedno pytanie - czy na pewno rozpaczam nad rozbitym słoikiem, czy rzeczywiście chodzi o zupę? 

I wiecie, dotarło do mnie, że ostatnio czuję się jak ten słoik. Rozbita. Nie wiem dlaczego. Może i podejrzewam, ale nie potrafię znaleźć metody na poskładanie siebie. Gdzieś w tym całym pędzie, wydarzyło się wiele pobocznych zdarzeń, które pozahaczały mnie i nie mogę tego ogarnąć. Może pisze mało zrozumiale, ale szczerze... Sama mam problem z nazwaniem chaosu jaki teraz odczuwam. 

W każdym razie słoik z zupą przelał dosłownie i w przenośni wszystko. Polała się zupa, polały się łzy. Była rozpacz, ale i w pewnym sensie oczyszczenie. Zazwczywaj nie piszę tutaj swoich prywat, ale czasem jest taki dzień gdy po prostu trzeba. Bo codzienność, to nie te piękne podróże i książki, które czytam.      To właśnie bywa i rozpacz nad rozbitym słokiem. Bo mamy chwilę na zatrzymanie, przeanalizowanie pewnych spraw. 

Miałam w planach tyle postów, nazbierałam materiałów. Wyszło jak zwykle. Nie zapominajcie jeszcze o mnie. Wrócę, niech tylko to szaleństwo się skończy....


Napiszę o moich podróżach, a już sporo się tego nazbierało. Tylko muszę mieć czystą głowę. Żeby te wpisy było moje, a nie pisane na siłę... 

Tymczasem, w stanie słoikowego rozbicia emocjonalnego, życzę Wam kochani dobrego czerwca. Jestem, ale chwilowo w trybie awaryjnym. Wrócę! I będę każdego odwiedzała, a wręcz nawiedzała :))))). 




10 komentarzy:

  1. Jeszcze będzie dobrze Agnieszko, życzę wszystkiego dobrego. Ja z kolei nie znoszę okresu lata. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Tj wtedy gorzej funkcjonuję .

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki, by wszystko się uspokoiło, co złe minęło i nadeszły lepsze czasy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co przeczytałam w jakimś felietonie, że jeśli płaczemy nad błahostką, to najczęściej z innego powodu, więc życzę pozbierania się w całość , zwłaszcza duchowo:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami kiedy życie bez przerwy daje nam bolesnego kopniaka przychodzi taki moment, że coś w nas pęka jak ten słoik i wylewa się z nas cały żal. Teraz już powinno być lepiej czego Ci życzę z całego serca:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo Ci współczuję!!! Ja też mam takie okresy, kiedy nic mnie nie cieszy, ale uwierz mi, to mija!!! Jeszcze przyjdą lepsze dni 😊!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozbity słoik to naprawdę malutki pryszczyk. Ale czasami robi się z niego duży pryszcz.
    Ale będzie dobrze Agnieszko!!!
    Uśmiechnij się:-)
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, znam stan słoikowy z autopsji. Z doświadczenia wiem również, że trzeba przeczekać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem Aga musi być tak źle, żeby potem było już tylko dobrze.
    I dobrze, że pozwalasz sobie na wyrzucenie emocji, to bardzo ważne.
    Uśmiechnie się do Ciebie słonko na bank, nie ma innej opcji... tylko może potrzebujesz jeszcze chwilę czasu?
    Przytulam Cię mocno...

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymaj się, jesteśmy z Tobą 👍👍

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger