Końcem listopada postanowiłam coś napisać, a może bardziej pokazać zdjęcia? Sama nie wiem. Nie chcę żeby tutaj wiało pustkami. Bo jestem i zaglądam, ale brakuje mi motywacji do pisania. Aktualnie zajmuje się pracą, domem i kotami, które czasowo oswajam i przygotowuje do adopcji. Dlatego czasu na blog znleźć mi trudno. A może bym znalazła, tylko nie chcę? Trudno powiedzieć.
Czas mija bardzo szybko i mam wrażenie, że nie nadążam z czymkolwiek. W weekendy mam zajęcia, albo jakieś inne szkolenia, a kiedy mam "wolne", to nadganiam życie. Dlatego znowu odpuszczam. Bo nie chcę się poświęcać. Teraz mam chwilkę, mam kilka ładnych - chyba:) zdjęć, więc Wam wrzucę, jak to teraz u mnie wygląda.
Zima jesienią, mam wrażenie, że ten rok jest zimowo - jesienny. Nie było ciepła i nie wygrzałam się, więc marznę i marudzę. Bo zimna nie lubię. Ot i taka prawda;).
Jesień przez chwilę była ładna. Z naciskiem na chwilę, by później wrócić do ustawień fabrycznych. Czyli, mokro, szaro i buro i .... no. Właściwie to chyba zaczęła mnie cieszyć wizja zimy i śniegu. Bo na deszcz już patrzeć nie mogę. Śnieg więc będzie miłą odmianą i w ogóle.
Jeszcze chwilę temu było tak. Ale to czas przeszły i już nieaktualny. Bo od kilku dni, jak to można usłyszeć niepokojące wiadomości o ataku zimy, niemalże jak krwiożerczej bestii. Jest. uwaga. Czy jesteście na to gotowi? ŚNIEG ;))))) tak, śnieg w ostatnich latach urósł do rangi czegoś, czym trzeba straszyć, przedstawiać jako zjawisko zagrażające życiu. Matko jedyno jak ja przeżyłam te wszystkie zaspy i mrozy -25 i czasem niżej? Nie mam pojęcia.
Jak widać śnieg nieśmiało wkroczył, nie wiem, czy mam zacząć się bać, czy jeszcze chwilę poczekać? Może to taka zmyłka, może próba uśpienia czujności i naprawdę coś mi się stanie? Codziennie jadąc do pracy słyszę pełne przestrachu komunikaty. Ogólnie odnoszę wrażenie, że ciągle czymś nas straszą. Proponowałabym dla odmiany, o jakiś wesoły komunikat, wtedy to się ludzie wystraszą! :)))
Tym moim czarnym humorem, zakończę wpis, bo zaraz odpłynę za daleko, a nie wiem, czy jesteście na taką wersje mnie gotowi :)))










Ja jestem gotowa na każdą dawkę czarnego humoru. U mnie listopad był iście wiosenny do wczoraj, bo od wczoraj wali śniegiem jak za PRL-u, tylko bez takich temperatur jak wtedy. Żadna pogoda jednak, nawet najpiękniejsza, nie jest w stanie mnie zwieść: do końca roku szkolnego jeszcze 7 miesięcy! 😡
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, zatęskniłam do takich widoków!
OdpowiedzUsuń