marca 25, 2016

marca 25, 2016

Kuracja samobójców


No i jest! Druga część trylogii, która już od jakiegoś czasu zapowiadała się całkiem nieźle – promowana wielokrotnie i zachwalana po wsze czasy. Plagę samobójców pochłonęłam praktycznie od razu. Nie mogłam się oderwać i przede wszystkim – doczekać kontynuacji. Tym razem... wypadło to trochę słabiej, niż się spodziewałam. NIESTETY.
Sloane i James wreszcie znaleźli prawdę o sobie i odkryli, że nadal łączy ich miłość. Postanawiają uciekać przed Programem. Trafiają na grupę buntowników, z którą się ukrywają. Główna bohaterka swoją postawą zaczynała mnie w pewnych chwilach nieźle irytować. Potem było trochę ciekawiej – pojawił się Klub Samobójców, nowe ciekawe pigułki, zagadki dotyczące przeszłości Realma. Gdy wczujesz się w fabułę i styl autorki, książkę się pochłania – wiadomo. Jednak zajęło mi to trochę czasu i muszę przyznać, że na początku się nieźle męczyłam, zanim potrafiłam przyzwyczaić się do typu narracji. Klimat drugiej części jest różny, niż w Pladze , co oczywiście ma swój sens. Chociaż ten sens musiałam trochę odkrywać... Emocje, które przejmują kontrolę nad bohaterami też są kompletnie inne: mniej tu smutku i przygnębienia, pojawia się determinacja i nadzieja na lepsze jutro. Autorce wkradło się trochę chaosu i widać, że próbowała z niego wybrnąć, co jej się chwali.
Mimo wszystko, choć jestem dosyć zaskoczona, i tak czekam na trzeci – ostatni – tom. Styl pisania Pani Young ma coś w sobie i nie pozwala tak łatwo o sobie zapomnieć. Książki stoją u mnie na półce i czekają na swoją kolejną część. Mam nadzieję, że tym razem dowiemy się o genezie całego problemu, zagłębimy się bardziej w historie bohaterów, poznamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania i przede wszystkim – nie zostaniemy z niedosytem. A jeśli nawet, to lepiej tak, niż się rozczarować. 
Podsumowując, Kurację samobójców oceniam nadal wysoko. Nie jest jakimś romantycznym gniotem, abstrakcyjną historią, czy fanaberią bez podstaw stworzoną przez autorkę dla jej kaprysu. Dziękuję wydawnictwu Feeria young za możliwość przeczytania powieści, bo bądź co bądź – BYŁO WARTO. Po prostu. Tylko tyle i aż tyle. A Wam wszystkim serdecznie polecam, choćby po to, byście mogli przekonać się sami, czy moja opinia jest trafna i uzasadniona. 

5 komentarzy:

  1. Muszę gdzieś złapać obie części, bo nadal zbierają same pozytywne recenzje i opinie, a mnie do nich ciągnie jak magnes. :)


    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam już za sobą pierwszy tom i czekam, aż będę mogła sięgnąć po kontynuację! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokochałam pierwszy tom i dlatego ciągle odkładam czytanie drugiej części... Boję się rozczarować :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że się tym tytułem nie rozczaruję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może się skuszę na pierwszy tom;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger