Czy
kiedykolwiek jakiś blogger w szczególności książkowy zastanawiał
się nad tym, żeby jego praca nie tylko przynosiła zadowolenie i
uznanie wśród innych czytelników, ale również zysk? Na pewno
tak, bo przecież to pieniądz jest teraz w modzie. Można kombinować
z reklamami na blogu, ogłaszać się w Internecie, że chętnie
odstąpimy na naszej stronie trochę miejsca, by kliknięciami
dorobić sobie marnego grosza. Czy po przeczytaniu pierwszego pytania
od razu na myśl nasunęły wam się reklamy? Mam nadzieję, że tak,
bo przecież inne formy zarobku mogą przynieść jedynie... hańbę.
Do
czego zmierzam? Słyszeliście kiedyś o płatnych recenzjach?
Powiedzmy, że znajomy znajomego mojej koleżanki mi doniósł, że
na tym można sobie nieźle dorobić. Polega to na tym, że blogger –
znany i bardzo poczytny – pobiera opłatę od autora i dodatkowo
egzemplarz książki, obiecując, że recenzja spod jego pióra
wychwali powieść pod niebiosa. Niby bardzo szczwany pomysł, ale
czy nie godzi w nasz bloggerską zasadę bezgranicznego obiektywizmu
oraz zaufania?
Załóżmy,
że prowadzenie bloga książkowego nie służy jedynie zdobywaniu
darmowych egzemplarzy recenzenckich. Chodzi przecież o zdobywanie
nowych czytelników, nawiązywanie znajomości – z własnego
doświadczenia wiem, że mogą się bardzo przydać w życiu – a
wreszcie kontakt z ludźmi z całego kraju, z którymi dzielimy coś
wielkiego – pasję. No właśnie. Prowadzenie bloga przede
wszystkim jest i powinno prowadzić do rozwijania własnej pasji. Co
więc sądzicie o tym, że ktoś nie robi tego dla przyjemności, ale
mówiąc kolokwialnie, bierze za to kasę?
Gdy
założymy już tego wymarzonego bloga i wypieścimy go, w końcu
przyjdzie pora na nawiązanie współpracy z wydawnictwami, autorami
lub innymi bloggerami. To nieuchronne, a często bardzo wyczekiwane.
Bierzemy wtedy jednak na swoje barki niesłychaną odpowiedzialność,
często nie wiedząc, co tak naprawdę nas czeka. Sam fakt, że
ktoś nam zaufał na tyle, by z nami współdziałać powinno już
dać do myślenia – za to należy się szacunek i szczerość, a
nie chciwe spojrzenie na książkę.
Trzeba
również spojrzeć na sprawę oczami autora, który mógłby dostać
taką propozycję od bloggera. Pisarz na pewno chce, by jego książka
była poczytna, a w głębi duszy marzy mu się bestseller. Wydanie w
naszym kraju nie jest łatwizną i często się zdarza, że pisarz
musi zapłacić przynajmniej część. A tu jeszcze każą mu płacić
za recenzję? Zapewniam was, że autor nie chce, by każdy wychwalał
jego książkę – choć cieszy się, jeśli powieść rzeczywiście
przypadła do gustu – a jeśli tacy są, to niech przez chwilę się
zastanowią, czy szczera opinia, a nawet krytyka nie jest lepsza i
nie motywuje do działania?
I
wreszcie sprawa najważniejsza – czytelnicy. Czy taka wykupiona
recenzja nie będzie godzić w ich zaufanie? Co, jeśli książka nie
będzie się im podobać i nie mówię tutaj o gustach, bo one są
różne. Jeśli jednak jeden, drugi, trzeci czytelnik kupi poleconą
przez bloggera książkę i się na niej zawiedzie, to o czym to
świadczy? Bloggerski świat jest duży, ale często niedoceniany.
Dlaczego inni mają cierpieć przez jednego, któremu żądza
zysku przesłoniła oczy?
Dla
mnie kupno recenzji jest jak handel dobrym słowem, który nie niesie
za sobą nic dobrego, a tylko stek kłamstw, które mydlą oczy
nieświadomym czytelnikom i dodatkowo stawiają autora w
niekorzystnym świetle. Głębsze przemyślenia pozostawiam wam. Czy
jest to etyczne zachowanie? Czy nie godzi w świat dumnych bloggerów,
którzy przecież czerpią zyski, ale nie pieniężne. Dla mnie to
zachowanie nie do przyjęcia, któremu należy powiedzieć stanowcze:
nie!
* Powyższy tekst powstał w oparciu o prawdziwe zdarzenie, które miało i chyba nadal ma miejsce, jednak nie chcemy upubliczniać danych osoby, która "dopuściła" się naszym zdaniem tego niezbyt pochlebnego czynu, gdyż zależy nam na dyskusji, która ma na celu zorientowania się jakie jest wasze zdanie w tej kwestii, jak czujecie się wiedząc, że są osoby,które pobierają opłaty za coś, co my robimy bezinteresownie i radością, ciesząc się samą satysfakcją.
Nałogowy Książkoholik przy współpracy z Niekończącymi się Marzeniami
Nie wyobrażam sobie, by ktoś płacił mi za pisanie dobrych recenzji, to takie... słabe, oszukańce za razem, nie podoba mi się taki proceder, uważam, że godziłoby to w moich czytelników, może i nie mam ich zbyt wielu, to jednak nie potrafiłabym ich okłamywać i chwalić książki, które są po prostu słabe.
OdpowiedzUsuń"Zapewniam was, że autor nie chce, by każdy wychwalał jego książkę – choć cieszy się, jeśli powieść rzeczywiście przypadła do gustu – a jeśli tacy są, to niech przez chwilę się zastanowią," Z tym się nie zgodzę, zbyt wiele uogólnienie, moim znajomi blogerzy, ale nie tylko oni (również ja) spotkali się z wielką zgrozą pisarza... No jak tak można? Krytykować jego dzieło życia, jego dzieciątko... Ech;)
Zgodzę się, że ie każdy pisarz znosi krytykę:) Sama spotkałam się z różnymi reakcjami na negatywne opinie, a jednak kilku z pośród autorów pozytywnie i dzielnie zareagowało na teksty, które nie byly pochlebne. Wszystko zależy od dystansu do swojej pracy i samego siebie:) Co do problemu z opłatami,.. Kiedy się dowiedziałam o sprawie byłam po prostu w szoku, ponieważ znam osobę i pamiętam jak zapierała się, że nigdy by tak nie postąpiła. Cóż... czego się nie zrobi dla zarobku. Szkoda.
UsuńDziękuję za wypowiedź! Pozdrawiam serdecznie! :)
Zapomniałam dodać, że to właśnie zależy od człowieka (swoją drogą moje błędy w komentarzu..., przepraszam, ale mam grypę i troszkę nie myślę dzisiaj). Niektórzy zbyt przywiązują się do swoich powieści i traktują jak rodzone dzieci, no i zazwyczaj nie znajdują krytyki w najbliższym otoczeniu i potem są urażeni negatywnymi słowami, chociaż są one zupełnie szczere. Ostatnio kilku moim recenzjom nadałam miano reklamacji, jestem przecież klientem, zapłaciłam, to wymagam... Nie rozumiem, więc czasem stwierdzenia, że "nie wszystkim się dogodzi", które stosują autorzy, dobrze, fakt, jeśli jestem fanką kryminałów, to może nie trafić w moje gusta obyczajówka, ale jeśli książka jest dobrze napisana, nie ma błędów logicznych, to się po prostu wybroni.
UsuńJa jestem w szoku, w sumie pierwszy raz u Ciebie o tym przeczytałam, więc... Troszkę mnie to bawi, a jednocześnie irytuje... Bo czasem zdarza się, że ludzie piszą pochlebne recenzje książek uzyskanych ze współprac, byle tylko o nich napisać dobrze.
Ja również pozdrawiam :)
Problem znany i dosyć kontrowersyjny. Oczywiście większość blogów chciałaby zarabiać na ich prowadzeniu, bo nie oszukujmy się, pochłania to ogromną ilość czasu, więc i zysk byłby wskazany. Jeśli jednak chodzi o "recenzje sponsorowane" to mówię stanowcze NIE. I to właśnie dlatego, że cenię sobie mój subiektywizm. Trudno mi uwierzyć, że wydawnictwo zapłaciłoby za recenzję, która nie jest pochlebna. Uważam też, że jeśli jakiś bloger popełni recenzje sponsorowaną to powinien o tym bardzo jasno zakomunikować odbiorcę. Nawet wystawiając opinię o książce, której egzemplarz dostaliśmy od wydawnictwa, informujemy o tym na samym dole. Nie żeby się pochwalić. Natomiast podoba mi się idea płatnych artykułów na jakiś temat (ale nie opiniotwórczych), jeśli wydawnictwo znalazło coś, o czym chciałoby przeczytać. Spotykam się jednak z nimi rzadko. Pozdrawiam, Sylwia.
OdpowiedzUsuńTak problem znany, tylko chodzi o to, że dana osoba dzielnie wpierała i dalej to robi, że jej teksty są szczere, pomaga bezinteresownie i nawet nie myśli by czerpać jakichkolwiek korzyści, poza radością:) A tutaj proszę, maleńka i brzydka tajemnica. Troszkę nie ładnie, no i jak teraz zaufać czytanym tekstom? Który jest szczery, a który opłacony?
UsuńCo do artykułów, tak to byłby świetny pomysł, może ktoś kiedyś się tym zainteresuje :)
Dobry temat. Niestety to prawda.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że pierwszy raz czytam o tym iż są przypadki pobierania pieniędzy za recenzje. Ja prowadzę bloga już prawie cztery lata dla przyjemności i aby podzielić się swoim zdaniem na temat książki. Oj nie raz oberwałam krytykę od polskich debiutantów - bo jak to ich książka mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńTakie sytuacje dalej sprowadzą na blogosferę nieprzyjemną aferę.Faktycznie w tym wszystkim czytelnicy i uczciwi blogerzy oberwą po uszach.
Też mówię stanowczo NIE powinno być takich przypadków.
Dla mnie również jest to niezrozumiałe i chyba w pewnym sensie nie smaczne. Bo wmawiając wszem i wobec, że robię coś bo lubię i każda udzielona pomoc sprawia mi niezwykłą satysfakcje, a po kryjomu kasować złotówki, to już lekka hipokryzja. Coś nie do zaakceptowania.
UsuńNie no nie mogłabym. Jeśli coś mi się nie podoba to muszę to szczerze przyznać, a nie zmyślać.
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko zarabianiu. Nawet na pisaniu recenzji. Ale już niedopuszczalne dla mnie jest chwalenie książki, podczas gdy mnie ona się nie podoba.
OdpowiedzUsuńPrzecież Czytelnicy wyczują,że taka opinia jest nieszczera.
Zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Tutaj głównie chodzi o fakt, nie tyle zarabiania, a za fakt, że te recenzje MAJĄ być pozytywne bez względu jaka będzie treść, a jeżeli już chcę brać kasę, bo mam taką potrzebę to powinnam poinformować, że moje teksty są sprzedawane. A, nie wmawianie, że jest się samarytaninem książkowym i pomaga się z free, s "pod stołem" pieniążki w kopercie. Ok, zarabiaj, ale bądź odważny, powiedz, że pobierasz opłaty za promowanie książki. I już, wiemy czego się spodziewać. Druga sprawa to prywatne mówienie, że książka jest słaba, a na forum, ochy i achy... Coś tu jest nie w porządku, prawda?
UsuńPozdrawiam serdecznie, dziękuję za wypowiedź :)
Serio ktoś bierze za to kasę? To znaczy, zrozumiałabym jeszcze gdyby zarabiała na samym fakcie, że recenzje pisze. Ale że płacą jej tylko za pochlebne opinie? Bezczelna :)
OdpowiedzUsuńTak, kasa za "dobrą promocję" :D cóż widać, nie ważne jakoś, a to ile wpadnie na konto:):)
UsuńNiestety nie pochwalam tego, jak i również handlu egzemplarzami recenzenckimi co niektóre osoby czynią gdyż to również jest zarabianiem na recenzjach tylko w trochę inny sposób
OdpowiedzUsuńZarabiania na promocji książki to nic złego. Ale zarabianie na pisaniu nieprawdy to już zwyczajne oszustwo. I tyle w tym temacie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 200%
UsuńNo właśnie o to chodzi, ja nie mam nic przeciwko ludziom, którzy w ten sposób zarabiają, wiemy jakie są czasy. Tylko nie potrafię zrozumieć kiedy ktoś skłania się ku nieprawdzie, ponieważ dostał za to pieniążki, i teraz co? no nie mogę nie pochwali mimo, że coś mi się nie podobało.
UsuńZarabianie na promocji książek jest ok. Zarabianie na pisaniu recenzji jest ok.
OdpowiedzUsuńZarabianie na kłamstwie zawsze jest nie ok. Bez względu na to, czy są to recenzje, czy cokolwiek innego.
Zgadzam się z Ann w zupełności.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzytam i nie wierzę. Równie dobrze można założyć, że darmowa książka od wydawcy będzie przekupstwem za pozytywną recenzję. W końcu barter jest tu zapłatą. Każdy kto uważa, że 'wynagrodzenie' go zdeprawuje powinien go unikać pokus, w tym darmowych książeczek.
OdpowiedzUsuńwiesz tutaj nie chodzi o samo wynagrodzenie, tylko fakt, że ktoś publicznie mówi, że absolutnie nie czerpie korzyści takie jak zapłata ( poza samą książką, wiadome), że teksty są szczere i ogólnie wszystko pięknie, pisze recenzje śliczne zgrabne i zachwalające, gdzie prywatnie o tak bardzo zachwalanej książce myśli co innego. Mało tego potrafi objechać. Jak uważasz to jest w porządku? Bo ja nawet za książkę, którą otrzymałam do recenzji nie obiecuje, że będę wychwalała, stawiam na szczerość. Niech sobie każdy zarabia. W końcu trzeba jakoś radzić, tylko niech dalej będzie się wiarygodnym, tak? Bo skąd czytelnik ma wiedzieć, że chwalę bo mi się podobało, czy chwalę bo mi dali odpowiednią sumę i nie wypada teraz napisać, że są pewne zgrzyty. Tutaj jest problem.
UsuńDobry bloger powinien zarabiać, w końcu czym różni się ta praca od innej? Może tylko tym, że dodatkowo praca jest pasją, a to tylko in plus. I nie ma się czego wstydzić, że się otrzymuje wynagrodzenie. Nie możemy też robić z siebie samarytan, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Pisanie nieprawdy w recenzji wcześniej czy później wyjdzie (na własnej skórze się przekonałam za sprawą bardzo znanej blogerki, obecnie pisarki (sic!)... bardzo szybko przestałam czytać jej recenzje, bo z rzeczywistością nie miały one nic wspólnego). Pisanie nieprawdy za pieniądze... witaj okrutny świecie, niestety. Nie popieram, ale czy brak poparcia coś zmieni? To wina nie tylko blogera, ale wydawcy i pisarza, którzy w pewien sposób wymuszają takie działania. Tak wiele bylejakości zalewa polski rynek wydawniczy, niestety w większości rodzimej (choć są wyjątki, są!), że wszyscy chwytają się każdego możliwego sposobu, żeby się tylko wybić. I czy mamy na to wpływ? Wątpię.
OdpowiedzUsuńDużo jest racji w tym co piszesz, tylko przyznaj sama. Niesmak pozostaje, bo w końcu to my powinniśmy dbać o dobry wizerunek blogerów piszących opinie, jeżeli każdy powie, że nic nie możemy zrobić i się nie odezwie to rzeczywiście tak będzie, ale kiedy odezwie się większa grupa to wtedy zainteresują się i wydawcy i sami pisarze. Takie jest moje zdanie.
Usuń"Pieniądz jest teraz w modzie" - jak na mój gust mało szczęśliwe zdanie ale to już na marginesie... Jestem ciut zaskoczona, że ktoś w ogóle oferuje pieniądze za recenzje, biorąc pod uwagę, ile osób gotowych jest chwalić wszystkie książki, jakie dostaną za darmo. Inna sprawa, że to zjawisko ma o wiele większy zasięg. Mało to blogów, które zachwalają przykładowo kosmetyki, tylko po to, by dostać kolejne? Na dłuższą metę nie ma to sensu, bo bloger traci na wiarygodności. Natomiast podobnie jak kilka poprzedniczek nie widzę nic złego w promocji książek, czy też pisaniu rzeczowych recenzji za pieniądze.
OdpowiedzUsuń"Rzeczowych recenzji" :) Gorzej jak są one inne..
UsuńW takim przypadku to nie jest recenzja, ale reklama. Zdaje się, że powinno to być w jakiś sposób oznaczone jako "wpis sponsorowany", czy coś w tym guście. Reklamowanie poprzez pochlebny wpis jest w porządku o ile właśnie jest zaznaczone gdziekolwiek, że to nie musi zgadzać się z opinią autora "opinii", ale w takim razie sam interes jest do chrzanu, ponieważ nikt nie weźmie poważnie czegoś takiego.
OdpowiedzUsuńZdaje mi się, że autor z powołaniem nie wpadnie na pomysł na coś takiego. Czytając opinię widzi co sie czytelnikom podoba, co nie, czego oczekują, co należy poprawić i tak dalej. Jakoś mi się nie widzi kreowanie iluzji "wspaniałego pisania", przez kogoś, kto lubi to co robi.
Z innej strony pomyślcie. Ktoś napisał kiepską książkę. O czym nie wie, ponieważ pierwsze opinie były przekupione. Potem nagle nastąpi wielkie rozczarowanie na blogach i forach a autor z chmur poleci na ziemię. A to będzie boleć.
Nie napisałabym pochlebnej recenzji złej książki, nie ma takiej kwoty, która by mnie do tego nakłoniła. Albo mi się coś podoba, albo nie i o tym piszę.
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania.
UsuńNie widzę nic złego w zarabianiu na postach. Ba, ja nawet uważam że zarabianie na blogu jest jego wartością dodaną, ponieważ autor może poświęcić 100% czasu na jego przygotowanie. Zgadzam się, że zapłata nie powinna wpływać na ocenę/opinię. Chociaż Twój post został napisany w oparciu o prawdziwe wydarzenie, to jest trochę jak pisanie palcem po niebie. Rozumiem, że ta osoba Wam zaufała i o tym powiedziała? Czy są to domysły?
OdpowiedzUsuńSkoro nie widzisz nic złego w pisaniu pozytywnych recenzji książek, które się nie podobają, tylko dlatego, że dostało się za nie pieniądze, to ja chyba nie powinnam nic więcej dodać. I źle rozumiesz, nie przebywam w otoczeniu hipokrytów, nie "sprzedaje" informacji, które ktoś mógłby mi w zaufaniu powierzyć.
UsuńJustyna chyba nie do końca zrozumiała sens posta. Tu chodzi o to, że osoba X pobiera opłaty za pozytywne opinie nawet gdy książka się jej nie podobała, czyli KŁAMIE, a co za tym idzie wprowadza czytelników w błąd? I jak to o recenzentach świadczy?
UsuńAgnieszka, źle zrozumiałaś. Cytując siebie "Zgadzam się, że zapłata NIE POWINNA wpływać na ocenę/opinię." Czy dalej sądzisz, że nie widzę nic złego w pisaniu pozytywnych recenzji książek, które się nie podobają? A jeżeli utrzymujesz swój zarzut, to wskaż mi proszę słowa, w których tak twierdzę, bo chyba jestem niedowidząca.
UsuńRozumiem, że weszłaś w posiadanie tych informacji od osób trzecich, skoro nie zostały ci one bezpośrednio powierzone? Źródło informacji to podstawa w przypadku ataku kogokolwiek.
Irenko, ja rozumiem że zarzut dotyczy kłamstwa. Nie popieram nieszczerych opinii i sądzę że powinno się piętnować takie osoby. Czego już kilkakrotnie byliśmy świadkami w blogosferze.
Hańba! I tu powinnam skończyć.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem takich ludzi. Opinia o książce powinna być szczera. Jeżeli coś nam się nie podoba, to nie powinniśmy wychwalać i wystawiać pięknej laurki. Z przykrością muszę stwierdzić, że całkowicie wierzę w ten tekst i w to, że taki proceder może mieć miejsce. Sądzę także, że nie jest to odosobniony przypadek. Kilka miesięcy temu dostałam od autora pewną książkę. Zapowiadała się interesująco i miałam nadzieję na całkiem dobrą lekturę. Niestety, okazała się gniotem (który zebrał oceny na LC oscylujące w okolicach arcydzieła). Zaraz po opublikowaniu opinii poinformowałam autora i... kontakt się urwał. Pan się obraził śmiertelnie. A ja napisałam tylko to co czuję i jak odebrałam jego wątpliwej urody "dzieło". Do tej pory linki do wszystkich pochlebnych, oczywiście recenzji ukazywały się ukazywały się na fanpage książki - moja nie została umieszczona. Tylko jedna blogerka napisała mi w komentarzu: "wróciłaś mi wiarę w blogerów". I dla tego jednego zdania warto robić, to co się robi, z podniesioną głową. Codziennie rano mogę spokojnie i bez wyrzutów sumienia spojrzeć sobie w twarz.
Pozdrawiam :)
Troszkę mnie dziwi, że niektórzy nie wierzą w wiarygodność sytuacji. Cóż przekonywać na siłę nie mogę, ale jak sama zauważyłaś różne są sytuacje, niektórzy chwalą mimo wszystko by mieć dobre relacje z danym autorem, inni Ci traktujący poważnie to co robią, są szczerzy i nie boją się powiedzieć kiedy dany wytwór się nie spodoba. Wiem jak to jest kiedy nagle autor przestanie się odzywać, sama spotkałam się z różnymi reakcjami na krytykę, Jednak muszę powiedzieć, że jedna rodzima autorka bardzo miło mnie zaskoczyła, ponieważ recenzowałam z polecenia jej książka, które no nie przypadła mi do gustu co nie omieszkałam się nakreślić w opinii. Jakież było moje zdziwienie kiedy pisarka na swym fanpage dodała link do mojej recenzji z notatką " i z takimi recenzjami trzeba się zmierzyć". Naprawdę zyskała bardzo w moich oczach :)
UsuńSmuci mnie kiedy widzę, że coraz więcej osób jest zarabianiem na blogowaniu, ja wiem każdy poświęca swój czas i tak dalej, ale dla mnie to taka odskocznia od codzienności, moje kochane dziecko. Największą nagrodą stanowią czytelnicy. Gdybym zaczęła brać za to pieniądze, straciłabym radość z tego co do tej pory robiłam.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Trzeba mieć tupet, żeby wychwalić pod niebiosa coś co jest po prostu słabe. Ja jestem zbyt wrażliwa i pewnie bym tak przeżywała, że skłamałam, że nawet nie biorę pod uwagę czegoś takiego. W ogóle pierwszy raz słyszę o takich cudach i jestem lekko w szoku.
OdpowiedzUsuńZajmuję się pisaniem recenzji jedynie z doskoku, lecz nie wyobrażam sobie, bym mogła napisać dobrze o złej książce, w dodatku za pieniądze. Proceder kojarzy mi się z prostytucją.
OdpowiedzUsuńA jako autorka, nie chciałabym, żeby ktoś pisał o mojej książce w superlatywach tylko i wyłącznie dlatego, że coś za to uzyskał. Marna to satysfakcja, nieuczciwie wyłudzona chwała to nie dla mnie.
Nadmienię, że recenzje mojej książki na bogach były średnie. Bez wielkich zachwytów, ale też bez stwierdzeń, że jest słaba.
Za każdą byłam wdzięczna, bo ktoś poświęcił swój czas na przeczytanie i ocenę. Pozwoliły mi dostrzec słabe strony i dzięki nim w następnej książce nie popełniłam tych samych błędów.
Moim zdaniem tylko takie recenzje mają sens, bo coś wnoszą, są przydatne tak dla autora jak i czytelnika.
Pozdrawiam.