lutego 03, 2015

lutego 03, 2015

Pierwsza lekcja tańca




Niewiele słyszałam na temat autora powyższej książki, ale kiedy już do mnie dotarła postanowiłam dowiedzieć się co nieco by mieć chociażby pojęcie w jaki sposób pisze i czy jego historie pozytywnie są odbierane przez czytelników. Osobiście nie jestem wielką fanką literatury nawiązującej do Włoch, jednak też nie mówię im nie. Teraz kiedy za oknem panuje zima, a przynajmniej powinna, przyjemnie jest znaleźć się w miejscu gdzie słońce cały czas grzeje, a panujący klimat jest o wiele bardziej sprzyjający niż nasz. Nie wiedziałam na co mam się szykować po Pierwszej lekcji tańca  zastałam coś całkowicie innego niż to co sobie wyobrażałam. Nie wiem dlaczego byłam przekonana o lekkości tematu, taniec Włochy, no i wyjazd do Ameryki. Autor bardzo szybko odarł mnie z mylnych złudzeń...
 
Mieszkający w urokliwym Włoskim miasteczku Fabio jest tancerzem, a dokładnie mówiąc kocha taniec. Jego marzeniem jest udział w konkursie tańca, dzięki któremu miałby okazje wyjechać do Ameryki, by tam podbijać publiczność i zrobić wielką karierę. Młodzieniec wspaniale tańczy, ma naprawdę dobre wyczucie rytmu, potrafi wykonać trudne układy taneczne. Jego matka Lilianna cieszy się z pasji syna, ale jak to matka, chce aby podjęte przez Fabio decyzje były słuszne i doprowadziły go do sukcesu. Fabio jest pewny, że świat stoi otworem. Na dzień przed wyruszeniem z domu jedzie z przyjacielem na imprezę, gdzie umówił się ze swoją dziewczyną, również tańczącą. Wspólnie tworzą piękny duet, w zasadzie kiedy wchodzą na parkiet staje się on tylko ich, reszta bawiących ustawia się z boku by oglądać wyczyny tej dwójki. Ten wieczór miał być miłym wspomnieniem, miał też zakończyć się inaczej. Los postanowił wystawić Fabio na próbę. Zabierając mu nie tylko marzenia, ale najbliższe osoby. Tragedia z którą się zmierzył odcisnęła trwałe piętno, nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne.  Po śmierci Cateriny oraz Enzo nie potrafi wrócić do żywych, tam w środku umarł. Lilianna Terranova z bezradnością i przerażeniem przygląda się jak jej ukochany syn zamyka się w sobie, podejmuje jedyną jej zdaniem słuszną decyzje. Za zgodą Zio Ricka, wysyła Fabio do Ameryki, mając nadzieje, że nowe otoczenie pomoże mu w pogodzeniu się z koszmarem, że odnajdzie siebie w samym sobie i upora się z demonami, które zagościły umysł. Pod opieką wuja zacznie nabierać wprawy w artystycznym dmuchaniu szkła, właśnie w tej pracowni chłopak schowa się przed resztą świata, mając nadzieje, że nikt mu nie będzie zakłócał spokoju.  Ale czas leczy rany i nawet najstraszniejszy ból kiedyś musi zmaleć, Fabio zacznie interesować się tym co na zewnątrz, słysząc muzykę wydobywającą się z okien pobliskiej szkoły tańca przypomni sobie własne marzenia. Czy można narodzić się na nowo po tragedii? Czy można pokonać własne lęki, ból i wyrzuty sumienia? Zrobić pierwszy krok ku nowemu życiu? I najważniejsze czy Fabio będzie tego chciał? Wyjść ze swojej skorupy którą otoczył się przez minione lata, od chwili nieszczęsnego wypadku.
 
Pierwsze spotkanie z autorem uważam za bardzo udane, Peter Pzzelli niesamowicie gra na emocjach czytającego. Jak wspomniałam przygotowałam się na przygodę z tańcem, lekkiej historii, nie spodziewałam się przeżywania wraz Fabiem jego cierpienia, traumy z którą musiał się sam rozprawić. Wszystko wydaje się być bardzo dobrze przemyślane, wstęp do jego marzeń, wgląd na osobowość beztroskiego chłopca z aspiracjami, by później stanąć twarzą w twarz z młodzieńcem brutalnie doświadczonym przez los, który stracił na prawdę dużo, tragedia złamała jego psychikę. Wycofał się z życia nie potrafiąc poradzić z bólem, z niesprawiedliwością. Zadając sobie pytania dlaczego tylko on przeżył wypadek, dlaczego musiał stracić ukochaną oraz najwierniejszego przyjaciela, który był mu jak brat? Nie znajdując odpowiedzi na z żadne z pytań odsuwa je w głąb swojej podświadomości, odcinając od każdej osoby próbującej porozumieć z nim. Z wesołego chłopca, uśmiechniętego staje się przybitym, chwilami zgorzkniałym młodzieńcem. Zbyt młody by zrezygnować z życia, zbyt zraniony by podnieść się i iść dalej. W towarzystwie wuja otworzy oczy na wiele spraw, które z początku nie istotne będą miały wpływ na przemianę Fabia. Muszę przyznać, że książka chwilami jest przytłaczająca, trudno jest czytać o cudzych tragediach, toczyć razem z nimi walkę w odnalezienie sensu życia, ale nie żałuję, że przebyłam wraz z Fabiem tą trudną drogę. Razem z nim uczyłam się od mądrych ludzi, doświadczałam wiedzy jaką nie jeden raz nie chcemy przyjąć. Każdy bohater został bardzo dobrze wykreowany, nikt nawet ten najmniej znaczący nie będzie płaski i bez wyrazu. W dodatku opisy tworzonych przez Fabia szklanych dzieł, nie mogłam przeżyć, że musze je widzieć jedynie oczami wyobraźni. Troszkę za mało mi było samych Włoch, większość fabuły ma miejsce w Ameryce i to podczas panującej zimy. Tak więc radości ze słońca choćby na kartach książki nie miałam za wiele. No trudno. Skoro już jestem przy minusach, to muszę wspomnieć o jednej sprawie, w tekście bardzo często pojawiają się włoskie słówka, które nie posiadają tłumaczenia, często nie miałam pojęcia jakie miała znaczenie użyta wstawka, jeszcze rozumiem raz na jakiś czas, ale  na jednej stronie pojawiało się co najmniej kilka razy. Dopiero pod sam koniec przestałam zwracać uwagę na obce słowa. Szkoda, że nie było przypisów co oznacza dany wyraz. Na szczęście jest to moje jedyne zastrzeżenie do książki, które tak naprawdę nie ma wpływu na końcową ocenę. Pierwszą lekcje tańca uważam za bardzo ciekawą i godną polecenia lekturę. Mądra oraz pouczająca.
 
Za możliwość przeczytania książki chciałam podziękować Wydawnictwu Literackiemu.
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki.
 
 
 



5 komentarzy:

  1. Przekonałaś mnie do tej książki :) najważniejsze, że są emocje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka cudowna... ale fabuła mnie nie przekonuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam parę powieści tego autora i były całkiem, całkiem sympatyczne, więc jak spotkam tę, to też się z nią zapoznam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna książka, muszą ją koniecznie przeczytać. Szkoła tańca to kiedyś był mu drugi dom, ale po kontuzji musiałam się pożegnać z tą praca.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger