Kolejne, trzecie spotkanie z siostrami Sucharskimi, moimi ulubienicami. Jak dotąd za każdym razem kiedy sięgałam po książki Olgi Rudnickiej nie musiałam obawiać się rozczarowania, styl jakim operuje podbił mój czytelniczy gust, dlatego też jestem wielką fanką tej autorki, z ogromną radością przyjęłam fakt, że oto będę mogła ponownie zawitać do domu w którym zawsze coś się dzieje. Tym razem poza Mechlińskimi okolicami słynne siostry postanowiły podbić morze, a dokładniej mówiąc Międzyzdroje...
Natalie się zmieniły, to znaczy nie tak całkiem, ich życie od minionych przygód uległo zmianie. Dwie z sióstr zamieszkały razem w Poznaniu, najstarsza ze swym partnerem, zaś matka Anielki i Przemka wraz z Natą zostały w domu odziedziczonym po ojcu. Ich aktualnymi problemami są spory z mężczyznami, znudzona pisarka zawzięcie próbuje stworzyć kolejne dzieło jednak żaden temat nie wydaje się na tyle interesujący by na jego podstawie napisać nową powieść. Dni zmierzają ku upragnionym przez dzieci wakacjom, zaś piątka sióstr wpada na szatański pomysł wyjechać na urlop i to nad samo morze. Nie informując o tym fakcie swoich partnerów, gdyż jak stwierdziły potrzebują czasu na przemyślenie kilku spraw.
Tymczasem w Międzyzdrojach, mieście tętniącym życiem turystycznym dochodzi do kilku tajemniczych wydarzeń. Pierwszym jest znalezienie martwej dziewczyny, druga to włamanie do pokoju hotelowego. Miejscowi policjanci zajmujący się dochodzeniem mają nie lada problem gdyż przy denatce nie znaleziono żadnych dokumentów, natomiast we włamanym pokoju nie zginęło nic. Żadnych poszlak, żadnych podejrzanych, motyw niewiadomy. Kiedy sprawa oczami funkcjonariuszy policji wydaje się beznadziejna na miejscu ukazują się... nie kto inny jak siostry Sucharskie. Mające we krwi zmysł detektywistyczny. Kiedy dowiadują się o całej sprawie postanawiają "wspomóc" organy ścigania, co niekoniecznie będzie przez nich docenione. Natalie jak to Natalie nie potrafią siedzieć, a raczej leżeć bezczynnie na piasku, kiedy tuż pod nosem dzieje się coś naprawdę interesującego.
W domu trzech panów próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Uczestniczyć w życiu rodzinnym kiedy matka dzieci jest na miejscu to jedno, ale samemu objąć piecze na dwójką niesfornych dziesięciolatków to już wyższa szkoła jazdy. Dla obu stron czas nieobecności będzie obfitował w mnóstwo wrażeń...chociaż jak wiadomo nawet na ostatniej stronie może się wiele pozmieniać, jak to u Natalii bywa, zwłaszcza kiedy jest ich pięć i są zwariowanymi siostrami.
Naczekałam się i w końcu przeczytałam, teraz jest mi smutno bo koniec, znowu trzeba będzie czekać nie wiadomo jak długo na kolejną odsłonę Olgi Rudnickiej, póki co przejdźmy do głównych zainteresowanych. Za każdym razem kiedy chcę określić, którą z sióstr lubię najbardziej mam ogromne trudności, każda z nich jest ciekawą postacią, w sumie najmniej czuję się związana z Natalią, chyba od początku jej zachowanie momentami mnie drażniło. Uważam, że prym wiodą Magda, Nata oraz Natka. Ta trójka razem wiele razy doprowadzała mnie do wybuchu śmiechu. Zwłaszcza kiedy wspólnie próbowały się bronić, albo przekazać istotną informację. Oczywiście nie mogę ominąć rodzeństwa, Anielki i Przemka. Wydaje mi się, że w tej części to oni po części grali pierwsze skrzypce, przede wszystkim Anielka. Pomysłowość dziewczynki oraz tok rozumowania niejednokrotnie rozbrajał mnie. Jeżeli już jestem przy dzieciach, niestety mojej kochanej autorce coś się pomyliło, bo o ile mnie moja pamięć nie myli to Anielka z Przemkiem byli z jednego roku, jedno urodziło się na początku, drugie na koniec roku, tutaj stały się bliźniakami. Nie potrafiłam jakoś się przyzwyczaić kiedy tak ich nazywano, bo przez dwie części było inaczej, no nic, pomyłki się przytrafiają nawet najlepszym.
Ogólnie musze przyznać, że książkę czytało mi się naprawdę dobrze i nie widzę nic do czego mogłabym się przyczepić, ponarzekać. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że ostatnie spotkanie było najmniej porywające, był wątek kryminalny, było śmiesznie, ale bez tak zwanych fajerwerków, bez tego okrzyku Och! jak wspaniale, książka mnie powaliła. Było przyzwoicie, ale kiedy teraz siedzę wydaje mi się, że to właśnie Natalii 5 podbiło moje serce, i z pewnością nie jeden raz do nich wrócę. Każda książka Olgi jest przyjemna w odbiorze, każdą czyta się niesamowicie lekko, praktycznie strony uciekają jedna za drugą. Zakończyliśmy przygodę z pięcioma Nataliami, teraz pozostaje oczekiwać na kolejne wrażenia z nowymi bohaterami, nie wątpię, że równie ciekawymi i zabawnymi. Bez względu na wszystko Do trzech razy Natalie należy przeczytać, nikt nie powinien czuć się zawiedziony, nie brakuje humoru, intryg i tajemnic.
Książka bierze udział w wyzwaniu - 52 książki.
Tymczasem w Międzyzdrojach, mieście tętniącym życiem turystycznym dochodzi do kilku tajemniczych wydarzeń. Pierwszym jest znalezienie martwej dziewczyny, druga to włamanie do pokoju hotelowego. Miejscowi policjanci zajmujący się dochodzeniem mają nie lada problem gdyż przy denatce nie znaleziono żadnych dokumentów, natomiast we włamanym pokoju nie zginęło nic. Żadnych poszlak, żadnych podejrzanych, motyw niewiadomy. Kiedy sprawa oczami funkcjonariuszy policji wydaje się beznadziejna na miejscu ukazują się... nie kto inny jak siostry Sucharskie. Mające we krwi zmysł detektywistyczny. Kiedy dowiadują się o całej sprawie postanawiają "wspomóc" organy ścigania, co niekoniecznie będzie przez nich docenione. Natalie jak to Natalie nie potrafią siedzieć, a raczej leżeć bezczynnie na piasku, kiedy tuż pod nosem dzieje się coś naprawdę interesującego.
W domu trzech panów próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Uczestniczyć w życiu rodzinnym kiedy matka dzieci jest na miejscu to jedno, ale samemu objąć piecze na dwójką niesfornych dziesięciolatków to już wyższa szkoła jazdy. Dla obu stron czas nieobecności będzie obfitował w mnóstwo wrażeń...chociaż jak wiadomo nawet na ostatniej stronie może się wiele pozmieniać, jak to u Natalii bywa, zwłaszcza kiedy jest ich pięć i są zwariowanymi siostrami.
Naczekałam się i w końcu przeczytałam, teraz jest mi smutno bo koniec, znowu trzeba będzie czekać nie wiadomo jak długo na kolejną odsłonę Olgi Rudnickiej, póki co przejdźmy do głównych zainteresowanych. Za każdym razem kiedy chcę określić, którą z sióstr lubię najbardziej mam ogromne trudności, każda z nich jest ciekawą postacią, w sumie najmniej czuję się związana z Natalią, chyba od początku jej zachowanie momentami mnie drażniło. Uważam, że prym wiodą Magda, Nata oraz Natka. Ta trójka razem wiele razy doprowadzała mnie do wybuchu śmiechu. Zwłaszcza kiedy wspólnie próbowały się bronić, albo przekazać istotną informację. Oczywiście nie mogę ominąć rodzeństwa, Anielki i Przemka. Wydaje mi się, że w tej części to oni po części grali pierwsze skrzypce, przede wszystkim Anielka. Pomysłowość dziewczynki oraz tok rozumowania niejednokrotnie rozbrajał mnie. Jeżeli już jestem przy dzieciach, niestety mojej kochanej autorce coś się pomyliło, bo o ile mnie moja pamięć nie myli to Anielka z Przemkiem byli z jednego roku, jedno urodziło się na początku, drugie na koniec roku, tutaj stały się bliźniakami. Nie potrafiłam jakoś się przyzwyczaić kiedy tak ich nazywano, bo przez dwie części było inaczej, no nic, pomyłki się przytrafiają nawet najlepszym.
Ogólnie musze przyznać, że książkę czytało mi się naprawdę dobrze i nie widzę nic do czego mogłabym się przyczepić, ponarzekać. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że ostatnie spotkanie było najmniej porywające, był wątek kryminalny, było śmiesznie, ale bez tak zwanych fajerwerków, bez tego okrzyku Och! jak wspaniale, książka mnie powaliła. Było przyzwoicie, ale kiedy teraz siedzę wydaje mi się, że to właśnie Natalii 5 podbiło moje serce, i z pewnością nie jeden raz do nich wrócę. Każda książka Olgi jest przyjemna w odbiorze, każdą czyta się niesamowicie lekko, praktycznie strony uciekają jedna za drugą. Zakończyliśmy przygodę z pięcioma Nataliami, teraz pozostaje oczekiwać na kolejne wrażenia z nowymi bohaterami, nie wątpię, że równie ciekawymi i zabawnymi. Bez względu na wszystko Do trzech razy Natalie należy przeczytać, nikt nie powinien czuć się zawiedziony, nie brakuje humoru, intryg i tajemnic.
Książka bierze udział w wyzwaniu - 52 książki.
Bardzo lubię książki p Rudnickiej :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo, wszystkie książki mam przeczytane:)
Usuńa wiesz, że ja nic nie czytałam tej autorki? Mam tylko Fartowny pech, ale na razie czeka na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńNie grzesz kobieto :) odstaw erotyki, bierz się za rudnicką! :P
UsuńRaczej mnie ta książka nie zainteresowała ;)
OdpowiedzUsuńOjej.. szkoda, Rudnicką naprawdę warto przeczytać, świetnie pisze:)
UsuńCzytałam wszystkie i uwielbiam, choć oczywiście najbardziej te o Nataliach (-: Myślałam, że przed trzecią częścią przypomnę sobie poprzednie dwie, ale są w ciągłym obiegu (-:
OdpowiedzUsuńteż chciałam sobie obie części odświeżyć, no ale jakoś się nie udało ;D
UsuńNa mnie na razie czeka pierwszy tom - prezent od rodziców. A później, zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńWspaniały prezent!:) Rodzice dobrze trafili, nie powinnaś być zawiedziona, mam taką nadzieje!:)
UsuńMuszę przeczytać pierwszą część. ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie i drugą! ;)
UsuńTak, koniecznie muszę przeczytać uwielbiam panią Olgę i jej siostry Sucharskie :D
OdpowiedzUsuńAle jesteś szybka, ja nawet nie zdążyłam pomyśleć, że już czas ją kupić.
OdpowiedzUsuńMnie już przy "Fartownym pechu" zabrakło trochę fajerwerków, ale z Nataliami muszę się spotkać;)