lutego 02, 2017

lutego 02, 2017

I prawda ujrzała światło dzienne - czyli jestem....

Moi drodzy, miała dzisiaj być recenzja. Nawet rozpoczęłam pisanie - to znaczy napisałam tytuł książki i dodałam zdjęcie. Jednak pisanie opinii zaprzestałam. Od teraz, gdy prawda o mnie się wydała, nie wiem co dalej będzie. Mało tego. Nie tylko o mnie prawda, jest mi raźniej gdyż razem z moją prawdą, wyszła również o Irence, znanej ze strony - Zapatrzona w książki. Niestety mój, jak i jej blog, powinny nosić nazwy - My Hejterki. Tak. Teraz już wiecie. Myślałyśmy, że dobrze się kryjemy  Tyle starań, lat wkładu. A jednak, zostałyśmy zdemaskowane. 


źródło


 Muszę zacząć naszą historię od początku. Z Irenką
źródło
poznałyśmy się na zgrupowaniu - Koła dzieci gospodyń wiejskich. Akurat musiałyśmy obierać jajka do sałatki warzywnej. Irenie się nie chciało, więc ja obierałam, ona mówiła. Od dawna czułyśmy, że nasze życie wieje nudą. Jako, że od niedawna jej wieś i moja również. Zostały podłączone do świata - internetu. Zakiełkował w nas plan. Musiałyśmy ułożyć tylko strategię działania. Irena -  prowodyrka. Jako pierwsza wbiła się w świat blogowy. Aby zbadać teren. O wszystkim mnie informując. Ja zaś czekałam. Na odpowiedni moment, by pojawić się nieśmiało, nikogo nie znając. Robiąc rozeznanie. Tak naprawdę, działałyśmy w dobrej komitywie. Bujak zdawała wszystkie relacje, śledziła każde wydarzenie. Radziła co i do kogo pisać. Nawet psuła moje pierwsze opinie, bym była bardziej wiarygodna. Lecz nasze zamiary były jasne. Otóż.....
Naszym marzeniem było - zostać Rasowymi Hejterkami!!!! 
Tyle starań, ukryć, w końcu działać w tej branży nie jest tak łatwo. 
Udawać, że się nie znamy.  Na blogu i facebooku. Wyższa szkoła jazdy. 



źródło

W końcu nadeszła chwila gdy mogłyśmy rozpocząć naszą znajomość. I tak oto, już całkiem na legalu zjednywałyśmy sobie ludzi. Irena - ta dobra i ja - ta zła. Od początku podzieliłyśmy swoje role. Musiałyśmy się równoważyć. Bo jak to? Jedna chwali, a druga to samo krytykuje, a jednak się lubią? niepojęte!  Nie wiedziałyśmy, że przyjdzie dzień, kiedy nasze spiski zostaną zdemaskowane. I na światło dzienne ukarze się potajemny hejt. 
Tak, wraz z Ireną biegamy po blogach nielubianych autorów, śledzimy ich krytyki, pławimy się w nienawiści do nich. Kibicujemy gdy fala hejtu wylewa się z blogów. Mamy tak ogromną radość, że z tej okazji urządzamy sabaty.
 Miałyśmy dosyć obierania jajek do sałatki, chciałyśmy spełnić marzenie. Wszystko miało wyglądać tak pięknie. Splendor i fani. Tyleż było przed nami....Niestety. Trzeba pozamykać kramiki i wrócić na cotygodniowe zgrupowania przy garnku. 

źródło
 

20 komentarzy:

  1. Ehhh, a było tak pięknie, tyle marzeń, planów, nadziei... Nie przeboleje tego. Mam złamane serce. Nie chce wracać do obierania jajek! :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Od tygodni podejrzewała, że ta sprawa się tak rozwiąże. Od miesięcy śledziłam wasze wpisy, ale nigdy nie mogłam dojść w jaki sposób te dwie się ze sobą łączą, jednak ja widać niektóre sprawy same się rozwiązują. Kto by pomyślał, Koło Gospodyń.. hmmm. Pamiętajcie Wasze knowania zostały zauważone #ILUMINATI :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie podejrzewałam, że to o to chodziło. jak mogłyście tyle czasu mnie oszukiwać... No jak? Idę leczyć me złamane serce.

    OdpowiedzUsuń
  4. WIEDZIAŁAM!!! Irence zawsze źle z oczu patrzyło. Miałam swoje podejrzenia, ale nie mogłam Was zdemaskować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak Irence źle z oczu patrzyło... dobrze, że moich nie było widać:):))))

      Usuń
  5. Od początku wiedziałam, że Irena to coś nie tego jest. Mówi się, że przyjaciół trzeba blisko trzymać, a wrogów jeszcze bliżej. A Aga? Toć to widać od razu. Uroda aniołka, a hejt jej z oczu patrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, nieee ja tak się maskowała, specjalnie na rudo się zrobiłam. ajajaj

      Usuń
    2. Oczu nie zakryjesz, przykro mi :P

      Usuń
  6. Każdy wielki zbrodniarz zaczynał od zabawy jajkami - to nie mogło się dobrze skończyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nie.. znaczy to było z góry spisane na straty! Jeeeeeej, byłam przekonana, że to tylko przypadek. Ehhh

      Usuń
  7. Noż kurczę, wykiwałyście i mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, wcale nie wykiwałyśmy, miało być dobrze :D

      Usuń
  8. A ja Wam zaufałam :P Teraz wyglądam jak ten biedny, rozżalony lis...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger