Jakiś czas temu, Agatka z mojego ulubionego bloga - nie tylko o książkach klik, nominowała mnie do pewnej zabawy. Mam opisać kilka(?) Nie było sprecyzowane ile, w każdym razie mam opisać swoje miłe wspomnienia. Niby prosta sprawa, ale miałam pewien problem. Oczywiście mam wiele dobrych wspomnień, ale jakoś tak od etapu czasów nastoletnich, co było wcześniej? Hmmm
Lato 1998 roku - kiedy to było....
Otóż mając te dziesięć lat, pojechałam na swoja pierwszą w życiu kolonie, nie tęskniąc za mamą, bawiłam się świetnie pełne dwa tygodnie. Kolonia była w górach, nie pamiętam już jakich. W każdym razie, będąc tam, panowała zasada - dzieci nie mogły bezpośrednio rozmawiać z rodzicami, tylko nasi wychowawcy. Żeby dzieci nagle słysząc głos mamusi, albo tatusia nie rozżaliły się, bo na co komu cyrk potrzebny. Mieli rację. Ja byłam bardzo wyniuniana przez mamusię, ale jeśli myślicie, że chociaż przez chwilę tęskniłam i chciałam rozmawiać z mamą, jesteście w błędzie. To była moja najlepsza podróż życia. Byłam z siebie taka dumna!
Mając chyba dwanaście lat odstawiałam dramata do słuchawki telefonu, będąc na zielonej szkole. Morze było dla mnie straszne, sztormy doprowadzały do zawrotów głowy, kubki wypadały mi z rąk, każdy z przerażeniem patrzył jak morski klimat źle na mnie działa. Zraziłam się do morza na jakieś 15 lat.
01.05.2002 rok - najpiękniejszy dzień w moim życiu.
Tego pięknego, słonecznego majowego dnia, gdy było już ślicznie zielono i cieplutko. Na świat przyszła najwspanialsza osoba, jaką mogłabym sobie wymarzyć. Moja bratanica - Madzia. Madzię traktuję bardziej jak siostrę, jest cudowną osobą i zawsze była/jest przy mnie, nawet gdy miałam swoje gorsze dni, trwała i obdarzała pięknym, najpierw dziecięcym uczuciem. Teraz jako nastolatka, jest młodą kobietką, moim oczkiem w głowie. Nie wiem jakie ma wady, bo jeśli ma, to mnie nie przeszkadzają. Mimo kilkunastu lat różnicy, jest najbliższą mi osobą. Świat bez Madzi nie miałby sensu, ja nie miałabym sensu być na nim. To dzięki Madzi, zrozumiałam co znaczy kochać całym sobą. Uwielbiam wspomnienie Madzi w jej cudownych rajstopkach w serduszka. Czerwone i żółte. W obu wyglądała obłędnie. Pobudki, kiedy przychodziła roześmiana mimo szóstej rano, radości gdy robiłam sobie "wolne" od szkoły. Cichutkiego sprawdzania, czy jestem w domu. Żalu kiedy wstałam wcześniej i zostawiłam samą w łóżku. I tego jak siedziała w moim pokoju, gdy mnie nie było w domu. Mojego wprowadzania w świat książek, jej oporu przed czytaniem. Moją walką, podrzucaniem coraz to nowszych tytułów. W końcu udało się!:)
Uwielbiam nasze wspólne wspomnienia, tego zrozumienia bez słów. Jak potrafi dokończyć zaczęte przeze mnie zdanie. Jeden człowiek, a ile szczęścia.
Maj 2012-2016 rok- zupełnie niezaplanowane szczęście.
Gdy założyłam blog, nie miałam pojęcia ile wprowadzi zmian w moim życiu. We mnie samej.
Dzięki blogowi poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi. Najpierw wirtualnie. Kilometry dzielące mnie od znajomych nie były przyjazne, jednak chcieć, to móc. I oto zupełnie nieplanowanie, postanowiłam pojechać, a raczej polecieć do Warszawy. Może nie chodziło o same targi, ale o ludzi, których tak bardzo chciałam zobaczyć.
Te trzy dni, były jednymi z najwspanialszych. Niby obcy ludzie, a jednak jak bardzo bliscy, jakim niesamowitym doświadczeniem było, zobaczyć z kobietkami, które znało się tylko dzięki portalom społecznościowym. Czułyśmy się, jakby te spotkanie nie było pierwsze. Cudowne doświadczenie. Wiele osób dziwiło się, że poleciałam, że nie bałam się czy nie zostanę wystawiona, bo przecież to "tylko" internetowa znajomość. Dla mnie, aż!
I kiedy ktoś mnie zapyta - dlaczego czytasz? Mam ochotę odpowiedzieć, że książki łączą ludzi, że w cudowny i niepojęty sposób sprawiają, że kilometry nie mają znaczenia. Bo nadajemy na tych samych falach, rozumiemy, często wspieramy. Czasem mamy odmienne poglądy, ale jesteśmy sobie bliscy. Założenie bloga, było najlepszym pomysłem w moim życiu.
Powinnam kogoś nominować, jestem ciekawa wspomnień - Sylwii (recenzentki książek), Agaty (Chyiome) oraz Kasi (Biblioteka pod marcepanem)
Miłej zabawy!:)
Dzięki za nominację. Muszę przedrzeć się przez moja dziurawą pamięć, aby choć coś z niej wyłuskać.
OdpowiedzUsuńPiękne masz wspomnienia sisu. Wzruszyłam się i śmiałam czytając o Madzi. No i o założeniu bloga też. :*
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspomnienia ♥ :)
OdpowiedzUsuńświetne wspomnienia...miło się czytało :) 2002 r maj - moja matura - koszmarny stres :)
OdpowiedzUsuńW poniedziałek pani Agnieszka jest moim gościem, ale więcej nie zdradzam, bo relacja na blogu zaplanowana:)
OdpowiedzUsuńE.
Takie wspomnienia to skarb! Świetny wpis!
OdpowiedzUsuńJa też czuję wyjątkową więź z moją bratanicą, która jest jednocześnie moją chrześnicą. Czasami mam wrażenie, że jesteśmy jak siostry. A targi w stolicy również wspominam niezwykle mile.
OdpowiedzUsuńZastanawiałaś się kiedyś, czy najlepsze wspomnienia są za Tobą, czy dopiero przed?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pytanie:) Mam nadzieje,że przede mną jeszcze wiele miłych wydarzeń, dzięki którym uzbieram dobre wspomnienia:)
UsuńProszę o podpis Anonimku!:) Pozdrawiam.