stycznia 03, 2017

stycznia 03, 2017

Fobos



Kosmos fascynuje i przyciąga każdego. Od wieków badacze próbują sprawdzić możliwość życia poza naszą planetą. Jaka jest szansa dla człowieka na podbój odległych planet. Setki pytań, prób kończących się fiaskiem. Nic nie jest w stanie zniechęcić do szukania alternatywy. Może w końcu uda się stworzyć obozy, w których człowiek mógłby rozpocząć kolonizacje, nowy byt na zupełnie nowej planecie. Na przykład na Marsie. Rozwinięta technologia, tak wiele ludzkość wynalazła... Co więc stoi na przeszkodzie w zdobyciu kosmosu?

Było bardzo głośno na temat Fobos — zachwyty niekiedy sięgały zenitu, to znowu u niektórych nie wzbudzała większych emocji. Mnie zainteresowała ze względu na tematykę kosmosu. Mam słabość do książek, których akcja toczy się poza ziemią. Dlatego zapragnęłam przeczytać. Dzięki kochanemu Bujaczkowi mam własny egzemplarz, a moje wrażenia po zakończonej przygodzie są następujące...

Program Genesis, pierwsze reality show odbywające się w kosmosie. Dwunastu śmiałków, sześcioro dziewcząt i sześciu chłopców. Mają odbyć podróż na Marsa, gdzie jako pierwsi osadnicy zapoczątkują życie na czerwonej planecie. Jest to wyprawa w jedną stronę. Nie ma powrotu. Na miejscu czekają zbudowane mieszkania. Wszystko jest dokładnie przygotowane na przeżycie w tym nieznanym i jak dotąd obcym miejscu dla człowieka.

Podczas lotu, który zajmie kilka miesięcy, ochotnicy będą odbywać serię spotkań o ustalonym czasie, które pomogą w zapoznaniu się i później, gdy wylądują, podejmą decyzję, które osoby złączą się w pary na całe życie. Każdy uczestnik odbył specjalne roczne szkolenie.

Misja wydaje się dopracowana pod każdym możliwym względem. Główna z organizatorek, Serena była przy podopiecznych przez cały czas. Wspierała i radziła jak zachowywać w przeróżnych sytuacjach. Śmiałkowie są przygotowani na wszystko. Każde z nich ma wiedzę na inne dziedziny, bardzo przydatne daleko od ziemi, gdzie będą zdani sami na siebie.

Léonor jest jedną z ochotniczek. Nie czuje żalu z powodu opuszczenia ziemi, nic jej nie trzyma na planecie, która już od urodzenia była brutalna. Jej wspomnienia są zbyt przykre, by chcieć kontynuować byt jako wyrobnica. Gdy zostaje ogłoszony nabór do lotu na Marsa, bez wahania wysyła formularz.
Stojąc na platformie, gdy czasu do wejścia na pokład i start jest z każdą chwilą coraz mniej, dziewczyna czuje niepokój. Coś w środku mówi jej by zrezygnowała. Czyżby misja miała skończyć się niepowodzeniem? Skąd nagły strach? Tyle przygotowań, nie ma do kogo wrócić. Tam jest dla niej nadzieja na nowe i lepsze życie....


"Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś"*

Fobos dosyć długo czekało, aż się ulituje i przeczytam. Często książki długo wyczekiwane muszą swoje odleżeć na półce. Tak było i tym razem. Ciekawiła mnie fabuła, a przynajmniej takie miałam pierwsze odczucia po zapoznaniu z opisem. Był dosyć intrygujący, podróż na Marsa, pierwsza kolonizacja, tylko dwanaście ochotników. W dodatku ta świadomość, że nie ma powrotu, że gdyby coś było nie tak...

Akcja toczy się dwoma wątkami. Jeden ukazuje nam ziemię i organizatorów wyprawy, członków rodziny ludzi, którzy przyczynili się do całego projektu. Drugim jest ten w kosmosie. Z naszymi wybranymi śmiałkami.

I gdyby trzeba było wybrać ten ciekawszy, chyba bym nie umiała. Z jednej strony, to co działo się na ziemi, z każdym kolejnym rozdziałem wprawiało w szok i przerażenie. Następnie kosmos, dziewczyny i młodzieńcy. Główna bohaterka Leo, mamy wgląd na kapsułę, w której odbywają się spotkania. Jesteśmy widzami i uczestnikami. Przeżywamy emocje tych, którzy znajdują się daleko w podróży na czerwoną planetę oraz pozostałych na ziemi. Odkrywamy tajemnice.

Jednak książka Viktora Dixen, nie jest idealna. Mam kilka zastrzeżeń do formy. Gdyby była bardziej dopracowana, lżej by się czytało. Chwilami jesteśmy zarzucani mniej istotnymi informacjami zamiast konkretów. Rozmowy uczestników zbyt krótkie. Niewiele możemy się dowiedzieć. Rozumiem budowanie napięcia, ale jednak.

No i jeszcze jedno, tu już mam zastrzeżenia do wydawcy. Na Boga! Kto decydował o tej czcionce? Toż mimo okularów miałam problemy z czytaniem, męczyłam się i musiałam odkładać, żeby odpocząć. W normalnych warunkach Fobos zostałaby pochłonięta w jeden wieczór a tak.., poświęciłam dwa. Nie lubię takich rzeczy, w interesie wydawcy jest przystępna czcionka. Tutaj normalnie oczy wypływają na wierzch. Brrr. Mam nadzieje, że kolejne tomy będą miały lżejszą.

Cóż mogę powiedzieć o całości. Fabuła jest intrygująca i wciągająca. Ciekawe postaci, każda jest jakaś, wyrazista i wywołująca jakieś emocje. Wydarzenia w kosmosie i na ziemi pochłaniają. Każda kolejna strona stawia nowe pytania, odsłania prawdę, która była skrywana i gdy dochodzi do zakończenia, okazuje się, że to dopiero początek. Nie mogłam pojąć, że już muszę odłożyć książkę, nie mając u boku kontynuacji. Ach jakże nie lubię serii! Ten czas oczekiwania dobija. Polecam każdemu miłośnikowi kosmosu i nie tylko. Ciekawa, mimo że nie idealna.
*cytat pochodzi z książki.

3 komentarze:

  1. Cześć,
    serdecznie Cię zapraszam do organizowanego przeze mnie Book Tour z książką Cecelii Ahern "Podarunek" : http://www.recenzjapisanaemocjami.pl/2016/12/book-tour-cecelia-ahern-podarunek.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie jest to pozycja dla mnie, dlatego za nią podziękuje. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger