Jest wielu blogerów dzięki, którym poznałam ciekawe książki. Z pewnością sporo z nich nie wie, że to właśnie po przeczytaniu ich recenzji zdecydowałam się na kupno książki. Właśnie dlatego, te wiele lat temu, zdecydowałam się rozpocząć przygodę z blogiem. Oczywiście nie zawsze gusta się pokrywają, ale zauważyłam, że u niektórych gdy widzę - warto przeczytać, jest dla mnie jednoznacznym sygnałem z - mogę kupić. Nie będę ukrywała, że jak przeczytałam recenzje Daisy Darker, chciałam od razu zabrać za poznane książki, ale niestety tytuł był niedostępny w Legimi, pozostało zamówić i czekać, aż do mnie dotrze. Teraz pozostaje pytanie - warto było kupić Daisy Darker?
Zbliża się Hallowen - dzień urodzin seniorki Darker. Jubileusz nie byle jaki, to też z tej okazji zostają zaproszeni do Seaglass wszyscy z rodziny. Nie mogą się spóźnić ponieważ o pewnej godzinie zacznie się przypływ i miejsce to zostanie odcięte od cywilizacji aż do samego rana. Jako pierwsza, na miejsce przybywa Daisy, chce pobyć z babcią sam na sam, zanim zjedzie się reszta rodziny. Od lat nie miała z nimi kontaktu, a wspomnienia z dzieciństwa są niezbyt przyjemne. Jakoś tak się stało, że była tym słabszym ogniwem - z wadą serca, która uniemożliwiała normalne funkcjonowanie, została pozbawiona normalnego dzieciństwa z rówieśnikami. Matka podjęła się nauczania w domu. Zazdrościła więc siostrom, które przychodziły z opowieściami szkolnych wydarzeń. Teraz jednak, jest dorosła, ma swoją pracę, która daje mnóstwo satysfakcji. Jest ciekawa co dzieje się u sióstr, jak będą ją traktowały.
Rodzina Daisy jest bardzo dziwna. Obie siostry stroniły od towarzystwa najmłodszej i w dodatku chorej. Jedna z nich, wręcz lubiła się jakby to nazwać - znęcać nad tą, która miała słabe rokowania do życia. I wreszcie rodzice - matka niespełniona aktorka i ojciec muzyk. Jeżdżący ze swoją orkiestrą po świecie. Wiecznie nieobecny w domu, gdzie czekała rodzina i żona. To babcia była spoiwem, która próbowała nadzorować relacje wnuczek i wspierać ze wszystkich sił.
Uroczystość na którą zaprosiła swoich bliskich, ma na celu przekazania ważnych informacji. Bo wedle starej przepowiedni, po ukończeniu osiemdziesiątego roku życia - miała umrzeć. Musi zatem przekazać co postanowiła względem swoich dóbr materialnych. Przybyli na miejsce, zdają sobie sprawę, że będą musieli wytrzymać że sobą do rana. Bo dopiero wtedy nastąpi odpływ umożliwiający opuszczenie Sealglass. Jedna noc, która odmieni wszystko. A dokładnie pół nocy. Bo równo o północy, zostaje znalezione ciało babci a na ścianie widnieje dziwny wierszyk z przekreślonymi wersami dotyczącymi seniorki rodu.
Kto zabił babcie? Czy razem z rodziną przebywa ktoś jeszcze w posiadłości? Jakie tajemnice zostaną odkryte w oczekiwaniu rannego odpływu? I wreszcie - czy poza babcią, żywi opuszczą ten dom?
Jest to, jeden z niewielu przykładów, kiedy ocena książki po okładce jest trafna. Mnie się szalenie podoba wydanie Daisy, już po ślicznej oprawie można się domyślić, że będzie dobra historia. Jednak o królu złoty! Nie spodziewałam się tego wszystkiego co zaserwowała autorka. A zakończenie to mnie wyrzuciło z kapci. Celowałam w każdego, spodziewałam wszystkiego, ale nie to, co przeczytałam w ostatnich stronach. Zacznijmy jednak od początku.
Daisy jest w rodzinie takim brzydkim i w dodatku uszkodzonym kaczątkiem bez dobrych rokowań na przyszłość. Jej choroba serca nie pozostawia złudzeń. Dla niektórych słabość dziecka pobudza więcej empatii wręcz tkliwości, a u innych dokłada ciężaru i problemu. To też, nasza Daisy swoje pobyty w szpitalu pamięta jako długie i samotne - bez rodziny. Znaczy odwiedzała tylko babcia. Matka niekoniecznie czuła by to było ważne. Ojciec miał koncerty, wiadomo przecież, że nie będzie jeździł do chorej córki, prawda? Siostry, no one to były wręcz wybitne w swym cynizmie i wyrachowaniu zwłaszcza ta "środkowa". Matka była lekomanką, wiecznie przesypiająca życie - ale nie można zapomnieć, nieszczęśliwa aktorka. To ją tłumaczyło. Zapamiętajcie o jej spaniu. Kto zdecyduje się przeczytać, zrozumie dlaczego o tym piszę.
Gdy nasza rodzina przybywa do Sealgass, wcale nie czuje radości ze świętowania jakże wzniosłej rocznicy urodzin. Nie ma co się oszukiwać, każde z nich przyjechało po jedno - dowiedzieć się jaka część spadku skapnie po śmierci babki. Sprawy niestety się komplikują, gdy główna zainteresowana faktycznie umiera i niestety nie jest to śmierć naturalna. Chyba, żeby się uprzeć na splot nieszczęśliwych wypadków - to może. Niemniej, rodzina jest lekko zdezorientowana, bo przecież są tylko oni - czyli rodzice, córki i wnuczka. Później pojawił się jeden gość na zaproszenie babci, ale gdy jeszcze żyła, więc teoretycznie, każdy z obecnych jest mordercą - tylko kto?
Nie ukrywam, bardzo lubię ten klimat, gdy zbiera się rodzinka, nagle ktoś umiera i zaczyna się "zabawa". Kto i dlaczego, komu można zaufać. Tutaj atmosferę podkręca świadomość zebranych, że nie mogą ruszyć z wyspy, bo woda odcięła od lądu. Coś pięknego. Środek nocy, kochająca się rodzinka a wśród nich - morderca piszący wierszyk, który ma bardzo ciekawą treść.
Autorka fenomenalnie poprowadziła fabułę, ciągnie sznurkami w odpowiednim momencie, ja typowałam każdego, nawet kombinowałam - oj tu już zdradzić nie mogę. Jednak miałam tyle teorii w głowie, że gdy doszło do rozwiązania zagadki to uwierzcie - szczęka opadła mi na podłogę. Zupełnie nie spodziewałam takiego scenariusza. Nie ma co ukrywać, Daisy Darker jest najlepszą jak dotąd, przeczytana książką w tym roku. Jeśli lubicie kryminały,thrillery - nie zastanawiajcie ani chwili.
Zapiszę tytuł. Widzę, że warto, pozdrawiam Agnieszko :-) .
OdpowiedzUsuńMam ją już zgraną na czytnik i zamierzam poddać się lekturze w Wigilię, gdy w końcu wszyscy pójdą spać :)
OdpowiedzUsuńHmmm
UsuńJa ja ja ja! Ja uwielbiam takie książki, muszę to koniecznie zamówić!!!!! :)))
OdpowiedzUsuńZamówione :))
UsuńOooo super! Czekam na Twoja opinie! :)
UsuńTez lubię takie klimaty, więc zapisuję w kajecie!
OdpowiedzUsuńjotka
O miesiąc za późno, ale dobrze, że jest :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta książka. Ta dziwna i niepokojąca historia w równie tajemniczy sposób mnie przyciągnęła, bo takie historie czytam raczej rzadko :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że miło spedziłabym czas z tą książką
OdpowiedzUsuńPolecę koleżance, która lubi podobne klimaty. :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCo tam książka mnie urzekł kubeczek-lisek :) Cudny jest :)
OdpowiedzUsuńAutorki kompletnie nie kojarzę, pewnie to jakaś nowa :)
Pozdrawiam serdecznie
Tez patrzę na okładki.
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja, z chęcią przeczytam tę książkę jak nadarzy się okazja ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mój gatunek :) Chętnie przeczytam kiedy wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuń