Nie pamiętam, co mnie skłoniło do decyzji o przeczytaniu właśnie tej książki. Może oczekiwania? Bardziej od zapoznania z opowieściami, byłam zainteresowana, sposobem, w jaki autorki ukażą temat i być może - odniosą do zaprezentowanych historii? Nie pamiętam, w każdym razie książka do mnie dotarła i rozpoczęłam czytanie o ludziach i ich jakże trudnych doświadczeniach. Czy uważam te publikacje za dobrą? O tym za chwilę.
Trudno jest zrobić jakikolwiek zarys fabuły, bo jest to reportaż. Zbiór rozmów z wieloma ludźmi z DDA - czyli dorosłych dzieci alkoholików. Nasi nazwijmy roboczo - bohaterowie, są w różnym wieku, a ich status społeczny jest bardzo rozbieżny. Możemy poznać osoby z nizin, ale również tak zwanych dobrych domów, gdzie alkohol był świetnie ukrywany, a o samym problemie wiedzieli i go widzieli tylko najbliżsi, co oczywiście wyśmienicie maskowali przed niepożądanymi spojrzeniami.
Rozmowy a dokładnie zadawane pytania są bardzo osobiste, ale w większości to odpowiedzi wzbudzają wiele emocji. Nie chcę tutaj przytaczać prezentowanych historii, ponieważ nie ma co ukrywać, każda jest na swój sposób traumatyczna i zostawia wiele negatywnych wspomnień. Trafiały się mniej trudne, gdzie alkohol nie doprowadzał do kompletnej ruiny rodzinnej, ale miał wpływ na opowiadającego w jego dorosłym życiu. Nie zawsze, dotyczył też samych rodziców, okazuje się, podobnie można reagować na problem, gdy zmaga się z nim inny członek rodziny - na przykład ktoś z rodzeństwa.
Można napisać, że zazwyczaj alkohol dotyczył jednego z rodziców, który kompletnie nie panował nad nałogiem, są oczywiście przykłady, gdy matka z ojcem siadała do kieliszka. Nie chcę tutaj kategoryzować ani wrzucać te historie do teczki - wszędzie wyglądało tak samo. Bo tak nie było. Alkoholik, alkoholikowi nierówny. Nie każdy, kto dużo pił, był agresywny i krzywdził fizycznie swoją rodzinę. Tutaj mamy przykłady różne. Przemoc fizyczna, psychiczna, jest i przeniesienie problemu z matki na dziecko. Wiadomej jest jedno - gdzie pojawiał się alkohol, tam pozostawiał w członkach rodziny trwałe znamię, które w późniejszym etapie życia dawało o sobie znać.
Nie mogę napisać o samych historiach, a dokładnie poddać ocenie, ponieważ są to spisane opowieści ludzi, którzy doświadczyli często bardzo wiele złego. Zastanawia mnie tylko w jakim celu została napisana ta książka? Bo w moich oczekiwaniach, to autorki miały poddać jakiejś analizie te wszystkie historie i w jakimś stopniu porównać, ukazać co i w jaki sposób wpływa na ludzi, kiedy reagować, co ewentualnie może zrobić ktoś, kto jest świadkiem. Bo skoro bierzemy na warsztat DDA, ludzi, którzy jeszcze tak niedawno nie mieli pojęcia, że ich udział w alkoholu kogoś z rodziny tak się nazywa, to dlaczego nie pójść dalej i cokolwiek napisać w słowie końcowym. A tu, książka kończy się ostatnią opowieścią. I kropka. W takim razie mam pytanie - co my, czytelnicy mamy zrobić z otrzymaną wiedzą? Wielka szkoda, że nie zostały tutaj ukazane na poszczególnych przykładach, konkretnych osób, problemy, co u kogo się przełożyło na życie.
Przeczytałam smutne rozmowy z wybranymi ludźmi, które w pewien sposób mnie obciążyły emocjonalnie. I zostałam porzucona przez autorki. Nie umiem polecić tej książki. Bo jeśli ktoś chce się dowiedzieć, jak wygląda problem alkoholu w rodzinie, jak czują się Ci ludzie, nie trzeba sięgać od razu po książkę, jest sporo filmów. Mnie zabrakło słów od autorki terapeutki - komentarza, czegokolwiek spinającego całość. Nie odradzam, ale specjalnie nie namawiam do przeczytania.
Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa
Bardzo ważna książka, nie ważne - że smutna. Sięgnę po nią Agnieszko z wielu względów . Ten problem ma wiele, wiele osób. Pozdrawiam serdecznie :-) .
OdpowiedzUsuńjak tak o niej piszesz to mam ochotę.
OdpowiedzUsuńTrudny temat do udźwignięcia... nie dla każdego.
OdpowiedzUsuńBardzo trudny, ale jednocześnie ważny temat - na tego typu książki muszę mieć dzień
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam nastroju na tego typu reportaż.
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat, ale należy wciąż i wciąż o nim mówić...
OdpowiedzUsuńMam koleżankę, która jest DDA - ale ona nie chce się do tego przyznać. I to dopiero jest problem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam tę książkę kiedyś...
trudny temat ale warty nagłaśniania
OdpowiedzUsuńTemat na pewno ważny, więc dobrze, że pojawiają się takie książki.
OdpowiedzUsuńchyba nie na ten czas
OdpowiedzUsuńChyba nie mam ochoty na takie lektury, za dużo tego miałam w pracy...
OdpowiedzUsuńjotka
Znam temat aż za dobrze, więc lektura pewnie niczym mnie zaskoczy. A może autorki nie chciały pozostawiać czytelnika z niczym, tylko dały mu pole do refleksji? Nie wiem, tak myślę "na głos".
OdpowiedzUsuńNa razie sobie odpuszczę, może po Nowym Roku zdecyduję się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSmutne książki też są potrzebne, ja jednak ich unikam, zbyt wiele mam na głowie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Pewne smutne musiały być te historie opisane w książce. Raczej na tę chwilę nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzy smutne, trudno jest określić w tej kategorii. Smutno może być jak zniszczy się okładka książki, a przemoc w domu, gdzie nie można było spokojnie zasnąć, to raczej walka o przetrwanie i jedna wielka tragedia.
UsuńTakie książki są potrzebne, choć muszą trafić u mnie na odpowiedni czas, gdy mogę znieść trudny ładunek, który w sobie niosą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To prawda, u mnie swoje ta książka odleżała aż w końcu się zdecydowałam przeczytać.
UsuńReportaże bywają ciekawsze niż fabuła książki . Super recenzja
OdpowiedzUsuńRóżnie to bywa :).
UsuńCoraz więcej mówi się o DDA i dobrze
OdpowiedzUsuńPewnie tak, oby tylko nie stało się "modne" być DDA, jak wyszło z depresją, stwierdzona czy nie, nagle większość miała depresję..
UsuńNie wziąłbym do ręki takiej książki. Z kilku powodów, o których nie chciałbym pisać, ale na pewno taka książka rozdrapywałaby rany, a te i tak nie chcą się goić, więc po co? Rozumiem, że podeszłaś do niej na chłodno.
OdpowiedzUsuńHmmm podeszłam do tej książki z wielu perspektyw. Bardzo wielu. Dlatego napisałam, że mnie pod wieloma względami rozczarowała. Osoby, które nie doświadczyły alkoholizmu w domu przeczytają o tragediach ludzi, z kolei Ci, którzy niestety znają temat, mogą nie chcieć wracać do złych wspomnień. Ja zaryzykowałam.
UsuńTym razem ją sobie daruję :/
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie dla każdego temat do udźwignięcia.
Usuń