kwietnia 13, 2017

kwietnia 13, 2017

Piękna i Bestia



Lubicie baśnie? Ja zawsze lubiłam. Zwłaszcza te trochę bardziej straszne. Przesłodzone mnie jakoś denerwowały. Sami przystojni książęta, szukający tej swojej wybranki losu. I, mimo że działy się różne wydarzenia, mające na celu nauczenia czegoś istotnego, to i tak nie były one bardzo spektakularne.

Ciągnęło mnie do tych bardziej mrocznych, czasem smutnych. I tak jak pokochałam „Dziewczynkę z zapałkami”, tak właśnie Piękna i Bestia podbiła moją sympatię od najwcześniejszych lat.

Zastanawiałam się, czy rzeczywiście można pokochać przerażającego potwora, czy Bella nie bała się zamieszkać w strasznym zamku. Jak wytrzymała rozłąkę z ukochanym ojcem... Wiele było tych pytań.

Książeczki z obrazkami przeważnie serwowały nieco okrojoną wersję, bez wielu szczegółów. I chociaż od dawna jestem dorosła, bardzo lubię wracać do bajek i baśni, ukochanych w latach dziecięcych. Dlatego też, gdy zobaczyłam zapowiedź formy typowo książkowej, postanowiłam się z nią zapoznać, po wieloletniej przerwie sprawdzić, czy dalej ma ten sam urok co kiedyś?

Opowiadać historii Belli i Bestii nie będę, większość się z nią dawno temu zapoznała. Myślę, że nie ma osoby, która na jakimś etapie życia nie spotkała się z bajką w telewizji, albo książeczką. Jak wspomniałam wcześniej, wersje ilustrowane są chyba nieco zubożałe. Spokojnie, aż tak bardzo nie umniejszają całości. Sens i przekaz pozostał niezmieniony.

Wydanie autorstwa Elizabeth Rudnick jest napisane bardzo przystępnym i lekkim językiem. Może przeczytać dziecko, ale i również osoba dorosła. Całość wciąga i odsłania więcej szczegółów, które ja chyba w czasach dzieciństwa nie miałam okazji poznać, być może jest to wina okrojonych wersji, jakimi dysponowały księgarnie. Nie mam pojęcia. W każdym razie miło było przeczytać odświeżoną wersję baśni.

Pomimo że znałam opowiadaną historię, dałam się ponieść temu niesamowitemu klimatu, wczuwałam się w akcje, jakby była czymś niesamowitym. I to należy uznać za największy atut. Książka pozbawiona wspomagających obrazków, tak intensywnie umiejąca działać na wyobraźnię. W końcu to była bajka jak dotąd znana z tych przepięknie ilustrowanych egzemplarzy. Gdzie Bestia przerażała swoim wyglądem, a Bella zdumiewała pięknem i gracją.

Poznawałam na nowo historię, która lata temu mnie podbiła. I chociaż minęło tyle czasu, znowu dałam się oczarować i wczuć w emocje bohaterów. Podziwiałam Bellę, denerwował mnie chwilami Książę. Och, wiele postaci wywoływało przeróżne emocje. A przecież to w końcu jedynie baśń...

Cieszę się, że mogłam sięgnąć po Piękną i Bestię, przenieść się na tych kilka chwil do innej krainy. Uwierzyć we wróżki, w zwycięstwo dobra nad złem. 
Szczerze polecam, zwłaszcza dla dzieci, które chcą czytać książeczki bez obrazków. Jest to bardzo dobra propozycja. Śliczna okładka, prosty język, niesprawiający trudności. Jestem jak najbardziej na tak.
 

5 komentarzy:

  1. A ja akurat tę bajkę lubiłam najmniej. Może dlatego że bestia, czy filmowy czy bajkowy wzbudza sympatię, nie umiem więc wczuć się w dramat Belli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam tę bajkę! Oglądając bajkę uwielbiałam piosenki. :) Sama fabuła też jest cudowna, więc książka musi być bardzo dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam nadzieję, że się w końcu wybiorę dzisiaj na film. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger