Kto nie słyszał o historii miłosnej Jane Eyre? I chociaż wydawać się
może ona, naiwna i dosyć naciągana. To ja sama, nie potrafię
powiedzieć, by nie miała w sobie czegoś. Pamiętam, jak pierwszy raz czytałam książkę, a później obejrzałam mini serial BBC, byłam wręcz oczarowana. Kto jak kto, ale Charlotte Bronte
potrafiła pięknie pisać. No i teraz, została napisana i wydana nieco
zmieniona wersja sławnej klasyki, jak wyszła? Czy owa przeróbka nie
zaszkodziła? I jak się czytało?
Jane Eyre jest nauczycielką w Lowood, ale ma ciche marzenie wyjechać i zostać prawdziwą guwernantką. Niestety ma jeden maleńki problem. Nie wie, jak powiadomić o tym, swoją przyjaciółkę.
W dodatku w okolicy pojawiają się ludzie z Towarzystwa, zajmującego się relokowaniem duchów. Tak, dokładnie tak. Łapią delikwentów i coś z nimi interesującego robią, ale tego zdradzić nie mogę. Członkowie owej organizacji, są wyjątkowi, albowiem nie każdy człowiek może zobaczyć umarłego, to też każdy potencjalny widzący jest na wagę złota.
Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy jeden z głównych pracowników, dowiaduje się o tajemnicy Jane Eyre, która potrafi nie tylko zobaczyć zjawę, ale w dodatku się z nimi porozumiewać. Stawka wysoka, Towarzystwo na gwałt potrzebuje zwerbować w swoje szeregi kogoś z podobnymi cechami. I kiedy przedstawiają swoją ofertę pannie Eyre, okazuje się, że ta tak po prostu ją odrzuca. I wyjeżdża.
Wtedy z pomocą towarzystwu, przychodzi przyjaciółka Jane, która od lat jest zafascynowana opowieściami związanymi z wyłapywaniem duchów. Żeby było zabawniej, tą przyjaciółką jest Charlotte Bronte.
Uciekająca Jane Eyre, podejmująca pracę guwernantki u Edwarda Rochestera. Goniące za nią Towarzystwo i duchy. Mieszanka wybucha? A i owszem.
Ciekawe to było spotkanie, niby starzy, dobrzy bohaterowie, a w tak ciekawiej i zgrabnie wykreowanej odsłonie, aż z radością śledziło się kolejne rozdziały. Bo postać Jane Eyre widzącej duchy, ba! nawet przyjaźniącej się z jednym, było niebywale ciekawym zwrotem akcji. I mnie się ta odmiana bardzo, ale to bardzo spodobała. Co więcej, nasza bohaterka była tutaj nieco bardziej konkretna, umiała kategorycznie powiedzieć nie — chociaż ja bym z chęcią popracowała w takim towarzystwie.
Kolejna sprawa to wpleciona w fabułę postać Charlotte Bronte, nie mam pojęcia, jaka była naprawdę. Jednak tutaj, autorki świetnie stworzyły jej osobę. Bardzo polubiłam Szarlotkę, która jak nikt inny potrafiła obserwować i wykorzystywać spostrzeżenia do tworzenia planów. A te są bardzo przydatne, zwłaszcza kiedy chce się współpracować z Towarzystwem.
Zawsze powtarzałam, że jestem zagorzałą fanką klasyków. I to się nie zmieniło. Jednak kiedy przeczytałam Moją Lady Jane i ta forma opowiedzianej historii przypadła mi do gustu, postanowiłam zapoznać się z kolejną. I chociaż Jane Eyre w pierwotnej wersji zawsze będzie moją ukochaną, to nie mogę przyznać, że ta odsłona jest zła. Wręcz przeciwnie. Świetnie autorki nakombinowały, jestem jak najbardziej na tak. Mam nadzieje, że jeszcze coś stworzą i będę mogła z radością przeczytać.
Tymczasem szczerze polecam Moją Jane Eyre, dla tych, którzy znają oryginał i tym, co jeszcze nie mieli odwagi po niego sięgnąć. Może ta wersja ich przekona.
Czyli to coś dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach. Myślę, że może mi się spodobać. ;)
OdpowiedzUsuńOj tak Bronte - siostry - miały talent literacki :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będę się za nią rozglądać. ;)
OdpowiedzUsuńHi,
OdpowiedzUsuńwhat an amazing post. I follow you on gfc #174, follow back?
https://bubasworld.blogspot.com/
Czytałam "Moja lady Jane" i mi się podobała. :D Myślę że Moja lady Eyre jest w podobnym klimacie. Klasyki, to to klasyki <3
OdpowiedzUsuń"Moja Jane Eyre" to zaskakująco dobrze stworzona historia bazująca na klasyce. Zaskakuje pomysłowością, wciąga w swoją fabułę i zapewnia mnóstwo przyjemności podczas lektury. Zdecydowanie polecamy wraz z Tobą! :)
OdpowiedzUsuń