Spotyka się książki, które przeczyta się raz i odchodzą w niepamięć. Czasem, tylko skojarzymy tytuł, że już go gdzieś poznaliśmy. Jednak nie zostaje w pamięci na tyle, by móc wspominać z jakimiś emocjami. Jest też grupa książek, które zachwycają i prowadzą nas przez koleje losów bohaterów, a my, czytelnicy, zatracamy się w opisanej historii. Gdzie każdy gest i spojrzenie, potrafią wywołać ogrom emocji. Takie książki, muszą być na półce obecne, bo chce się wracać choćby do fragmentów.
Gdy zobaczyłam propozycje serialu - Kucharka z Castamar, nie miałam pojęcia, że jest książka. I mniej więcej na jej podstawie, zrealizowano krótki serial. Obejrzałam go i wtedy, dowiedziałam się, o książce. Niewiele się zastanawiając zamówiłam i czekałam. Wiedziałam, czułam, że mnie nie zawiedzie. Miałam świadomość, że na pewno będą różnice z tym, co zostało pokazane w serialu. Pełna radości, a wręcz euforii, zasiadłam do czytania. Miałam świadomość, że takie oczekiwania potrafią być zwodne, ale w przypadku tej historii, ja wiedziałam, po prostu wiedziałam, że pokocham książkę tak, jak pokochałam serial. A jak było dokładnie? Najpierw opiszę fabułę, by mniej więcej nakierować na wydarzenia, z którymi spotykamy podczas lektury.
Poznajemy Clarę Belmontę, córkę lekarza służącego w gwardii jego królewskiej mości. Rodzina dziewczyny jest wyższa statusem, ponieważ lekarze byli bardzo szanowani i mieli swoje, zasługi, które doceniane były przez króla. To też, córki doktora Belmonte - bo Clara miała też siostrę, otrzymały porządne wykształcenie, a ich grono znajomych było z dobrymi koneksjami.
Niestety sytuacja kobiet ulega zmianie, gdy głowa rodziny ginie, w prawdzie w chwale, ale dla trzech samotnych dam, nie wiele może to pomóc. Muszą oddać dom rodzinny, w którym spędziły piękne lata życia, bratu zmarłego ojca i męża. Jedyną pociechą jest zamiłowanie matki i Clary do gotowania, obie dzięki swoim talentom, mogły jakoś zadbać o swoją teraźniejszość.
W wyniku pewnych zdarzeń, Clara musi podjąć pracę sama, jej matka i siostra wyjeżdząją. Dziewczyna pracuje w szpitalu, gotuje i można powiedzieć, że jakoś funkcjonuje. Tylko przychodzi dzień, w którym musi opuścić znajome i pod pewnym względem bezpieczne mury i udać do pracy w posiadłości Castamar.
A Castamar, niegdyś słynące z najwspanialszych bali i spotkań elity, od kilku lat, jest otoczone smutkiem i żałobą. Żona don Diega de Castamar, zginęła w wypadku. Od tamtej pory, dziedzic rodu, żyje w rozpaczy i niekończącej żałobie. Matka i brat - który wzbudza wiele emocji, ale o tym najlepiej przeczytać. Próbują wesprzeć zrozpaczonego mężczyznę, niestety, wydaje się, że strata ukochanej Alby, jest nie do pokonania.
Zmarła żona Diega - Alba, wzbudzała wiele emocji, wielu ją kochało. Znalazły się jednak osoby, które szczerze nienawidziły kobiety, która miała wszystko i potrafiła wykorzystać swoje atuty oraz władzę. im wyżej w hierarchii, tym większe uczucia zawiści i chęci odebrania, tego, czego samego nie można dostać od życia. Alba była kochana, przez dwóch mężczyzn, jeden się z nią ożenił. Drugi, pozostał ze wspomnieniami i marzenia. I z czymś równie mocnym jak miłość - z chęcią zemsty napędzaną zazdrością. Właśnie ten mężczyzna, będzie budził wiele emocji, negatywnych rzecz jasna.
Gdy Clara trafi do kuchni posiadłości Castamar, otrzyma posadę niższą jej talentowi i przede wszystkim pochodzeniu. Co od razu będzie zauważone przez innych pracowników. Znajdzie się osoba, której dobre maniery i nienaganne zachowanie, będzie bardzo przeszkadzało. Spokojna i serdeczna natura dziewczyny zaskarbi sobie sympatię kilku osób, jak się później okaże, które później pomogą gdy będzie tego potrzebowała.
Oczywiście, ważne jest spotkanie Clary i Diega, które będzie po prostu przypadkowe i może na początku niezbyt przyjemne. Niemniej, wywoła u pana domu, wiele emocji oraz myśli. Moment, gdy rodzina oraz przyjaciele będący w posiadłości zasmakują potraw przygotowanych przez niepozorną kucharkę, będzie tym zwrotnym.
Jest powiedzenie, że miłość można uzyskać przez żołądek do serca. Tutaj, ta droga byłą szalenie fascynująca, ponieważ w pewnym momencie, Clara zaczęła się porozumiewać z Diegiem, poprzez właśnie potrawy. I tylko oni, wiedzieli, co miało być przekazane w podaniu takiego czy innego dania.
Cóż, myślę, że o fabule można by pisać i pisać. Ja jednak uważam, że każdy, kto chociaż troszkę zainteresował tą historią, powinien sam, odkrywać kolejne etapy książki. Ja byłam naprawdę zafascynowana z jaką dokładnością wszystko zostało ukazane.
Jest to książka wielowątkowa, dlatego poznajemy mnóstwo postaci, które z pozoru mogą się wydawać niezrozumiałe w danym momencie. Później, z biegiem kolejnych wydarzeń, okazuje się, że nagle otrzymujemy odpowiedź na wcześniejsze sprawy. Oczywiście będzie sporo intryg, ale to słowo wydaje się zbyt delikatne. Ponieważ co innego, gdy jedna osoba, robi na złość drugiej i wykrada cenny klejnot. A na przykład, gdy w grę wchodzi ludzkie życie. W kucharce z Castamar, zazdrość będzie wywoływała w ludziach najgorsze instynkty, budzące przerażenie i nawet niezrozumienie - że tacy ludzie mogą naprawdę istnieć.
Pięknie zostało ukazane uczucie rodzące się pomiędzy Clarą i Diegiem. Tutaj nie ma wielkich deklaracji i uniesień, za to gesty i spojrzenia oddają taką chemię i czułość, że po prostu czuło się pod skórą wszystkie emocje. Uwielbiałam sceny z tym dwojgiem, jak cudownie można ukazać uczucie, nie pisząc wprost, jak można oddać szaleństwo zmysłów, bez dokładnych opisów. Myślę, że gra słów, budowanie napięcia, można uznać za majstersztyk. Ja pokochałam Diega, tego w jaki sposób myślał o ludziach, jak wspaniale walczył o Clarę i jego troskliwość, ulokowana w tak mocnym charakterze. Jak niesamowicie potrafił wyłapywać, podsyłane przez dziewczynę potrawy, które były nawiązaniem do ich wspólnego sekretu. Ach, ja bym mogła zachwycać się i zachwycać, po prostu uczucie między nimi jest tak pięknie budowane, bez pośpiech czy gwałtowności. No magia.
Muszę napisać, że każda ukazana postać, ma mocno zarysowaną osobowość. Nie ma bohatera, nawet najmniej istotnego, który byłby nijaki. Tutaj każdy, odgrywa swoją rolę i robi to naprawdę świetnie. Wszyscy zostali dopracowani z niesamowitą dokładnością, za co uważam, należy się ogromne uznanie. Nie ma postaci płaskich i bez wyrazu. Zwłaszcza, gdy się pozna Major domu i Donię Ursulę. Zarządzających służbą i pracownikami domu.
Zdaję sobie sprawę, że rozbudowane opisy, które często dotyczą gotowania - miłości Clary, mogą niektórych nużyć, zazwyczaj opisowe fragmenty spotykają się z nieprzychylną reakcją. Ja właśnie bardzo lubię takie rozwleczone wątki, dzięki nim, można bardziej wczuć się w klimat. Niemniej, warto jest przemęczyć i poznać tę historię. W moim rankingu, Kucharka z Castamar plasuje się bardzo wysoko, polecam książkę i serial.
Pewnie gdyby nie Twoja recenzja, nie zainteresowała bym się tą książką, a tak, to teraz mam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńUrzekająca recenzja . I okładka przepiękna - doczekaliśmy się w Polsce czasów, gdy książki są bardzo starannie wydawane. Pozdrawiam serdecznie, dziękując za obecność na IL 2 :-)
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie ta książka i mam ją z tyłu głowy już od jakiegoś czasu. Po Twojej notce jeszcze bardziej mam ochotę ją przeczytać i mam nadzieję, że znajdę na nią czas.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się bardzo interesująca :)
OdpowiedzUsuńCarrrolina Blog-klik
Ta okładka to małe dzieło sztuki <3
OdpowiedzUsuńJeśli nie można w życiu realizować wyłacznie marzeń, trzeba skłonić kark i spełniać obowiązki.Chętnie poznam Castamar od kuchni.
OdpowiedzUsuń