W dniach 26 - 28 sierpnia odbywało się święto chleba i piernika w Jaworze. Już od kilku lat planowałam się wybrać, ale niestety pandemiczny cyrk uniemożliwił organizacje i dopiero w tym roku była możliwość. Ostatni raz, byłam jakieś 13 lat temu, zupełnie przypadkiem trafiłam do miasteczka o którym wiedziałam, że istnieje. O corocznej imprezie nie słyszałam nigdy. Pamiętam, że widok przeróżnych chlebów zrobił na mnie wrażenie. Uwielbiam pieczywo i nic na tym świecie nie jest wstanie mnie przekonać do niejedzenia. Trudno, nawet jeśli kiedyś od niego przytyje;).
Wyczekiwałam więc informacji, czy w tym roku będzie i kiedy. Gdy w końcu pojawił się plan imprezy, wiedziałam, że pojadę. Przede wszystkim, muszę napisać o Jaworze, jest to naprawdę bardzo klimatyczne miasteczko. Nie wiem, ale ma w sobie coś przyciągającego, co sprawia, że lubię tam być. Mimo, że nie jest jakieś spektakularnie wielkie, nie ma Bóg wie czego do zaoferowania, a jednak, można wynaleźć ciekawe miejsca do spaceru i podziwiania. I właśnie, chciałam pokazać kilka ujęć ze smakowitych stoisk, ale również obrzeży, które są bardzo urokliwe.
Chlebki, ten z przodu jest z oliwkami, kupiliśmy, jest bardzo smaczny.
Te piękne wypieki pochodzą z
Piekarnii pod Strzechą obiecałam dziewczynom, że podam nazwę. Dlatego łapcie namiary, a poniżej kolejne zdjęcia. Będzie też ŻABA, ona była do zjedzenia;).
Oczywiście jak w tytule można zobaczyć, były również pierniki, ale niestety nie dostałam pozwolenia na zrobienie zdjęć :(. Z jednej strony szanuje, bo każdy ma prawo odmówić robienia zdjęć, mimo, że miejsce publiczne, zawsze pytam czy wystawca wyraża zgodę, nie lubię takiego latania i fotografowania bezmyślnie, nie patrząc na zdanie innych ludzi. A wracając do pierników, te których nie mogę wam pokazać, były tak piękne, jakich nigdy nie widziałam, pierniki kocham miłością szczerą więc troszkę ich widziałam. Cóż, mam tylko na dowód, że były, ten oto domek.. z innego stoiska ;).
Poza chlebem można było zaopatrzyć się w herbaty, miody, alkohole - ponoć wyrobu własnego, ale po zakupieniu butelek wina, poddaje wątpliwości ten wyrób własny ;))). Był okoliczny browar oraz chałwy. No i ten chałwy, ja akurat nie bardzo lubię, czasem coś skubne, ale mój R i mamusia są ogromnymi fanami. Dlatego kupiliśmy, ja kawałek na spróbowanie różanej z płatkami, a mój łakomczuch Orzechowo - czekoladowa. Droga była jak nie wiem, a smak... cóż. Może są w niej drobinki złota?;)
Bardzo przyjemny klimat panował w rynku miasteczka, wystawcy sympatyczni z chęcią opowiadali o swoich produktach, Oczywiście można było degustować przed zakupem. Były przewidziane występy na scenie jakiś "gwiazd", ale niekoniecznie byliśmy zainteresowani. Po zakupie interesujących nas produktów, postanowiliśmy udać się w dalszą część podróży. Jednak gdzie pojechaliśmy, napiszę w osobnym poście. A poniżej zdjęcia Jawora.
Budynek Ratuszu - uważam za jednej z piękniejszych jakie widziałam, na żywo robi wrażenie.
W Jaworze jest bardzo dużo murów, nie mam pojęcia czy są to pozostałości tych otaczających miasto, prawdopodobnie tak, bo jest również Zamek. Mam zdjęcia z tamtego roku, jak się dokopie to pokaże. Niestety Zamek..., no przedstawia obraz nędzy i rozpaczy.. W środku miasta. Za to Kościół Pokoju prezentuje się wyśmienicie. Wiadomo, które władze mają łeb do interesu ;).
Bardzo przypadł mi do gustu gmach budynku sądu. Lubię ten typ architektury, zawsze podziwiam. Tylko szkoda, że to sąd...;).
Mostek prowadzący do urokliwego parku.
Lubię parki i gdzie bym nie była, obojętnie jakie miasto czy miasteczko, szukam parków. Zawsze mam ogromną radość gdy trafiam na jakieś ukryte, nie te w centrum, tylko na uboczu. Ten właśnie jest dosyć daleko od rynku, ale warto się przejść, cicho, spokojnie. Naprawdę można się zrelaksować.
Jeśli kiedyś znajdziecie się w okolicach Jawora, warto odwiedzić, a zwłaszcza gdy będzie święto chleba;) ale nawet bez tego, okolica jest warta obejrzenia.
Uwielbiam takie imprezy, a chleb jeszcze bardziej, aż ślinka cieknie!
OdpowiedzUsuńJeśli do tego można pozwiedzać i pospacerować po parku, to czego chcieć więcej?
Świetne są takie jarmarki.
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja Agnieszko :-) . Przesyłam pozdrowienia :-) . Świetnie też, że wypad się udał :-) .
OdpowiedzUsuńNie byłam nigdy w tym mieście. Te wypieki wyglądają bardzo smacznie, aż chciałabym spróbować 😊
OdpowiedzUsuńCzułabym się tam jak w raju. Aż się głodna zrobiłam.
OdpowiedzUsuńSame pyszności. No i nie przyszłoby mi do głowy że takie to Jaworze jest interesujące...
OdpowiedzUsuńChleb nasz powszedni ten prawdziwy to teraz rarytas. ;)
OdpowiedzUsuńWidzę że świetnie się bawiłaś, odpoczęłaś i degustowałaś pyszne rzeczy! Super zdjęcia, takie mniejsze miejscowości często mają więcej uroku 😊
OdpowiedzUsuńFaktycznie. Urokliwe miasteczko. Wypieki też uwielbiam, choć nie każdy rodzaj chleba (jako cukrzyk) mogę jeść
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam , że jest takie święto ale jak widać to super impreza. Cudne wypieki a żaba jest prześliczna.
OdpowiedzUsuńByłam w Jaworze jakieś 10 lat temu na tym święcie. Załapałam się nawet na koncert Mroza :) W tym roku byłam w Świdnicy na Festiwalu piwa i innych atrakcji, chleb i sery też były :D
OdpowiedzUsuńJA też pytam o pozwolenie wystawców jak chcę zrobić fotkę, zdarzają sie odmowy ale rzadko. Co do pierników to byłam w Toruniu i tam naprawdę jadłam dobre:)
OdpowiedzUsuńWidzę straganik z winkami, chyba kojarzę kupuję cydr gruszkowy jak mają oczywiście, pyszotka:)
Lubię takie małe miasta odwiedzać. Mają jakiś urok i zawsze jest coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńAleż wybrałabym się na takie święto chleba, choć powinnam być na 100% diecie bezglutenowej, czasem skubnę kawałek chleba. Odchoruję, ale ... biały chleb jest tak pyszny! Nawet nie przypuszczałam, że tak bardzo będę tęsknić za tym smakiem...
Świetne są te stoiska z chlebem i w ogóle wypiekami. Można posmakować, nacieszyć oczy.
OdpowiedzUsuńGdy zaczęłam czytać Twój post zastanawiałam się o jakim miejscu piszesz i skąd znam nazwę. Stało się to jasne, gdy przeczytałam o Kościele Pokoju. Zabytek jest wpisany na listę UNESCO, bo trwa niezmiennie w swoim kształcie i charakterze, stąd takie dotacje i taki stan. Dla przykładu nasza romańska kolegiata w Tumie nie ma tego szczęścia, bo w czasie wojny została zniszczona, a po wojnie, po odbudowaniu bryła kościoła zmieniła kształt.
Wspaniałe miejsce i bardzo ciekawa wycieczka.
Pozdrawiam serdecznie
Super to wygląda. Bardzo mi się podoba. Impreza jakich mało. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńjeju ale tan pachnieć pysznie musiało!
OdpowiedzUsuńFajne święto!
OdpowiedzUsuńZdjęcia wypieków o pomysłowych kształtach i fotki z zielonymi terenami najbardziej mi się spodobały, ale reszta też jak najbardziej fajna. Ciekawe wydarzenie :)
OdpowiedzUsuńPięknie musiało tam pachnieć! Widzę, że sękacz był - uwielbiam to!
OdpowiedzUsuńSmakowite to wszystko - a miasteczko urokliwe.
OdpowiedzUsuńNiesamowite. Podziwiam jak piękne rzeczy z chleba ludzie potrafią zrobić. Ludzkie ręce są w stanie wyczarować cuda ❤️ Jeżyk skradła moje serce :)
OdpowiedzUsuńZ ciekawością zajrzałabym na to święto! A ten chlebkowy jeżyk wygląda super!
OdpowiedzUsuńW Jaworze byłam chyba z 10 lat temu, ale wtedy te jarmarki zupełnie inaczej wyglądały. Muszę koniecznie się wybrać w przyszłym roku. Zapraszam też do Zielonej Góry. Do 10 września trwa tam winobranie - święto miodu i wina. Polecam gorąco.
OdpowiedzUsuńA weź, głodna się zrobiłam patrząc na te wypieki! I ten park, sama bym po nim pochodziła.
OdpowiedzUsuń