września 14, 2022

września 14, 2022

To jej wina

 

                                                                   źródło


Miałam trochę przerwy od pisania, ale nie potrafiłam się zmobilizować do sklecenia choćby krótkiego wpisu, a nie lubię byle jak, żeby było. Dlatego postawiłam na przerwę i przeczekanie. A dziś przychodzę z opinią do książki, którą przeczytałam jakiś czas temu, wyszło jak zwykle, dopiero teraz o niej coś wspomnę. Czy była godna uwagi i poświęconego czasu? 


Rozpoczynamy w chwili gdy Marissa zjawia się pod wskazany w wiadomości sms-owej adres, po odbiór synka. Miał spędzić popołudnie w domu kolegi z przedszkola. Na miejscu się okazuje, że jej dziecka wcale tam nie ma i co gorsza, nigdy nie było. Gdy kobieta myśli, że gorzej być nie może, a pomyłka wisi w powietrzu, właścicielka domu dobija matkę jeszcze bardziej. Bo kolega, u którego miał się bawić Milo, mieszka pod zupełnie innym adresem. Ktoś celowo podał fałszywe informacje. Odebrał jej dziecko z przedszkola, a ona nie ma pojęcia co się dzieje. 

Jenny jest matką Jacoba, to rzekomo  z jej synem miał spotkać się po zajęciach w placówce Milo. Tylko, że tego dnia, kobieta przebywała w delegacji za granicą, a jej synek miał co innego zaplanowane. Nigdy nie wysłała wiadomości do Marissy, nie wie, że chociaż nie bezpośrednio, ale będzie powiązana ze sprawą zaistniałej sytuacji. 

Poszukiwania zataczają kręgi, chociaż na początku utykają w martwym punkcie - tak czuje Marissa. Niby policja zbiera informacje, wykonuje swoje czynności, ale czas mija, a jej dziecko przebywa gdzieś daleko od niej, z kimś, kto z pewnością nie chce dla niego nic dobrego. 

Kto i dlaczego postanowił uprowadzić właśnie jej dziecko? Czy będzie żądał okupu? Policja twierdzi, że wiadomość, czy porywacze chcą zapłaty w zamian za oddanie chłopca, powinna wypłynąć w odpowiednim czasie od porwania. Co jeśli, nie chodzi o okup? Co się stanie z chłopcem? 


Zastanawiam się co napisać o tej książce. Bo z jednej strony motyw porwania dzieci pojawia się dosyć często i chyba trudno jest zaskoczyć zwrotem akcji. Mnie akurat zastanawiał cały etap śledztwa, motyw oraz jaki będzie finał rozwiązanej sprawy. 

Na początku musimy poznać chyba większość postaci, ich powiązań między sobą, jak i relacji, które łączą. I tak, jest Marissa, szczęśliwa matka i żona. Można powiedzieć, że jej życie jest idealne, przepiękna willa, której wszyscy zazdroszczą, kobieta ma w sobie pewność siebie, ale nie jest wyniosła czy zarozumiała. Jej małżeństwo rzeczywiście jest udane. I oto, pojawia się próba dla niej samej i rodziny. 

Później jest Jenny, zupełnie przeciwieństwo tej pierwszej. W jej małżeństwie od dłuższego czasu nie jest dobrze. Odkąd dostała awans i jej stanowisko wymaga częstej nieobecności w domu, lotów biznesowych, ciągle jest oskarżana o nieodpowiednie poświęcanie uwagi synowi, ale również mężowi. Teściowa, która przy każdej okazji wytyka, jaką jest egoistką spełniając się zawodowo. Jednak to ona, bardzo przejmuje się tragedią, która spotyka Marissę, chce w jakikolwiek sposób pomóc, choćby samą obecnością i wsparciem. 

Jest jeszcze jedna kobieta, która wie kim jest porywacz. Zna bardzo dobrze tę osobę, jednak nie zamierza pomagać policji w śledztwie, jej zdaniem nie ma sensu wtrącać do pracy ludzi, którym się nie ufa. 

Fabuła książki jest dosyć dziwna, były chwile kiedy czytało się bardzo szybko, a później coś zatrzymywało i miałam wrażenie, że utknęłam w miejscu nieistotnych informacji. Co najdziwniejsze, nie umiem jednoznacznie określić czy jestem zadowolona z tego tytułu. Niby się działo, niby był ten motyw porwania, widzimy historię z różnych perspektyw, ale czegoś brakuje. Zakończenia właściwie dokładnie nie pamiętam - co chyba jest wystarczającym podsumowaniem. Było jak dla mnie, niepasujące do całości. 


13 komentarzy:

  1. Mnie się książka bardzo podobała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem tak bywa, że książka budzi mieszane uczucia... Udanej kolejnej lektury! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na razie nie mam ochoty na takie nastroje, tym bardziej, że nie do końca lektura jest satysfakcjonująca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nie pamiętasz, to przeczytaj jeszcze raz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze się zastanowię nad tą książką Agnieszko, pozdrowienia :-) .

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że to taka niekoherentna książka :<

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba sobie odpuszczę te książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie sięgam po takie tytuły, nie dla mnie zdecydowanie :) Szkoda, że książka nie była w pełni satysfakcjonująca :(

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć 😊 Dla mnie też brzmi ciekawie, się przed ewentualnym zakupem sprawdzę czy nie można jej wypożyczyć w bibliotece bo nie wiem czy chciałbym mieć taką książkę na własność.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fabuła mnie zainteresowała, więc dam książce szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uuu brzmi fajnie :D Lubię takie zagadki kryminalne chociaż mam nadzieję, że synkowi nic się nie stanie ;)
    Czytałaś Kasztanowego ludzika? Troche mocniejsza książka (jest też film na Netflix i też dobry!) ale też bardzo polecam.
    Pozdrawiam!
    Mój blog: Wildfiret

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger