lipca 03, 2025

lipca 03, 2025

Pojechałam na egzaminy

Pojechałam na egzaminy

 


Był to weekend przełomu maja/ czerwca. Pojechałam  do Warszawy - ale najpierw miałam przestój we Wrocławiu u mojej cudownej Madzi, stąd zdjęcie powyżej,  bloki z jej dzielni - mają super malunki ptaków;). Lubię murale i wszelkie bohomazy na ścianach :). W każdym razie, najpierw się zadekowałam we Wrocławiu, a potem radośnie wyruszyłam ostatni raz w tym roku akademickim na podbój stolicy. Znaczy pod względem uczelnianym, bo prywatnie wszystko przede mną;). 

Na miejscu miałam się spotkać z dziewczynami z mojego gangu - nie będę wnikała w szczegóły, na tę historię jeszcze przyjdzie czas..:)). Żeby wyobraźnia nikogo nie poniosła. Wieczorem planowałyśmy.... N A U K Ę.  Nie ma lekko, egzaminy nie jawiły się zbyt pięknie - zrobię mały spoiler. Dziś poznałam wyniki. (dopiero dziś!!!!). Więc na końcu napiszę jak mi poszło. 


Taki miałyśmy zacny widoczek z okna pokoju, a dokładniej balkonu gdzie mieszkałyśmy przez chwilę. Nie ukrywam to 15-te piętro zrobiło robotę, miasto nocą fajnie się prezentuje. Mimo, że moja wiejska dusza kocha naturę, to przez ten czas lubiłam posiedzieć i patrzeć na miasto.  No, ale w końcu egzaminy.  Nie będę wdawała się w szczegóły, ale nie było łatwo - ten jeden mnie pokonał prawie dosłownie, bo z wrażenia i duchoty prawie zaliczyłam odlot ;). 


Jak to mówię - jest lustro. Nie ma innej możliwości, musi być fota.  I to był ten jeden weekend kiedy było naprawdę ciepło i poczułam przez chwilę lato, ale nie trwało długo, bo po powrocie do domu zrobiło się zimno.



Między jednym egzaminem a drugim, człowiek poszedł sobie coś zjeść. Żeby nie paść z głodu, a i przewietrzyć się było dobrze. 


   Był to najdroższy serniczek jaki jadłam w swoim życiu - ale raz w życiu można popełnić błąd:) To pewnie z tego stresu, mgła mózgowa osiadła i straciłam zdolność racjonalnego myślenia. Na szczęście po egzaminach poprawiłyśmy swój błąd i zamiast na słodycze, poszłyśmy na degustację ciekawych napojów. 




Po tak stresującym dniu, nie było innej możliwości. Mus był pójść się zrelaksować, sympatyczna pani poleciła ciekawy smak. Było mocne, ale przyjemne. No i teraz mogę napisać, że wypite słusznie - egzaminy zdane na 5 :)). 


Raz mi się udało uchwycić bez ludzi i samochodów na pierwszym planie. Aż miałam radochę:)


Było to moi drodzy fajny wyjazd - mimo stresu związanego z egzaminami. Kolejna dawka relacji z ludźmi, których się dopiero poznaje. Naprawdę chwilami sobie uświadamiam, jak ważne jest wychodzenie ze swojej strefy komfortu. Mnie ta podróż kosztuje wiele kombinacji, czasem czuję zniechęcenie, ale później jest cudowna satysfakcje, że warto było :). 


Wiem, że mam ogromne obsuwy, że praktycznie znikłam. Ten post napisałam dawno i po prostu zapomniałam go opublikować. Niech zatem będzie wystarczającym wyznacznikiem, jak bardzo byłam zakręcona, że nie pamiętałam o nim.. W każdym razie. Kolejny jest w kolejce. A w nim więcej a sprawach aktualnych. Ten post po prostu chcę żeby już był.  Frau Be uprasza się żebyś mnie nie obsabaczała za jakość tekstu. Daj mi powstać, wszak Feniksem nie jestem, to i mniej spektakularny powrót ;))).  

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger