lipca 20, 2025

lipca 20, 2025

Lipcowe o wszystkim i o niczym

 


Właśnie zauważyłam, że coś niewiele piszę o książkach. Nie żebym nie czytała, co najciekawsze mam kilka tytułów do opisania. Tylko jakoś tego nie czuję. Dawniej pisanie o książkach samo wychodziło, a teraz zagrzebuje się w słowach, by w końcu stwierdzić, że to nie to i usuwam. No, ale już nie narzekam. Wymarudziłam o pogodzie i deszczu. Aż w końcu zrobiło się jakby cieplej i nawet słońce poświeciło dwa dni. Coś niesamowitego. To też wyskoczyliśmy na mały spacer. 





Przechadzając się dziś leśną ścieżką, mój R stwierdził, że właściwie można nigdzie nie jeździć bo w koło jest tak pięknie i w ogóle. Niby tak, ale szybko sprowadziłam naiwnego na ziemie. Wszak każdy wie, że siedzenie w domu i nic nierobienie jest niemożliwe. Po sprzątaniu wzięłam się za malowanie, tak więc podejrzewam, że gdybym miała siedzieć cały urlop w domu. To przeprowadziłabym generalny remont.  
Mimo wszystko, jest coś w tym co mój R mówił. Niby fajnie gdzieś pojechać. Ale już jest dramat. Bo koty zostaną i będą mocno tęsknić, a jeśli one będą tęsknić, to nam będzie smutno. Oczywiście będzie do nich przychodził wyznaczony opiekun. Niemniej to nie będziemy my. Mój R jest w wielkim dramacie, więc go nie podkręcam,  mnie samą skręca na myśl, że one biedne będą płakały, a my sobie zdrajcy pojedziemy. No ale wyjazd jest potrzebny. 

Podejrzewam, że skończy się jak wtedy, gdy pojechałam z mamą. Mama się dowiedziała, że jedna kicia odmówiła jedzenia, bo to nie mama karmiła. Mama się rozpłakała, wpadła w rozpacz i skróciłyśmy wyjazd, bo kicia tęskniła. 




Z dobrych wiadomości. Kupiłam sobie mop parowy. Już drugi w tym roku. Pierwszy był z Viledy. Mój Boże jakie to było beznadziejne urządzenie. Niby firma spoko, ale będę szczera. Co mnie on nerwów kosztował to moje, by po miesiącu się zepsuć. Znaczy ułamała się ta część, która skręca mopem. Dałam do reklamacji, ale nie naprawili, chcieli oddać pieniądze albo wymienić na nowy. Wzięłam pieniążki i zakończyłam przygodę z mopem parowym. No, ale przy tych kotach to jednak trzeba. Zrobiłam zatem drugie podejście. Dużo tańszy z tyloma nakładkami, że byłam w szoku, bo w tej cenie to  i ścierek ma więcej niż Vileda i się świetnie odpina i można nim okna myć. A jak zacnie czyści kanapy. No złoto! Jak będziecie chcieli poczynię sesję zdjęciową mojego nowego przyjaciela. Jest ładny i naprawdę fajny. Ciągle nim mopuje. Dlatego muszę pojechać z domu. Bo się uzależniłam od MOPA! ;) 




Miejsce w którym robiłam zdjęcia wyżej, jest moim aktualnym odkryciem. Wiedziałam, że jest mała elektrownia wodna. Z taką mini zaporą i dosyć sporym zbiornikiem wodnym. Jednak nie miałam pojęcia, że z jednej strony brzegu jest taka przeurocza ścieżka, gdzie są poustawiane ławeczki, albo te BOBRY! Mówię Wam, one robią tutaj robotę. Wiecie Bobry nad Borem;). Fajny pomysł, niby nic takiego, ale jest klimacik. Przeszliśmy jeszcze przez zaporę na drugą stronę i wiecie co? Z tamtej strony nie ma już tego efektu. Nawet nie chodzi o brak ławek, czy Bobrów, ale jakoś jest nijak. 

Także myślę, że znalazłam nową bazę wypadową na samotne spacerki, może nawet do posiedzenia z książką w plenerze. 


A tutaj wspomniana zapora. Jak widać niepozorna. Miejscowość nazywa się Wrzeszczyn - nie pytajcie, nie mam pojęcia skąd ta nazwa ;). Tak więc, jeśli przypadkiem znajdziecie się w okolicy polecam przejść się przyjemną ścieżką spacerową, która doprowadzi do Siedlęcina.  



13 komentarzy:

  1. Ja bardzo proszę o taki post z tym mopem, Aga. Jeśli jesteś taka zachwycona, to dobrze wiedzieć, co tak człowieka uszczęśliwia.
    Powiem Ci, że Twoje zdjęcia w tym wpisie są świetne, a Ty wyglądasz zjawiskowo... po prostu pięknie! Jestem zachwycona, ten uśmiech, te oczy! Super!!!
    Piękne spacerowe miejsce znalazłaś, już cieszę się razem z Tobą na te przyszłe spacery w tym rejonie.
    Pozdrawiam Cię gorąco i życzę wspaniałego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie tam w tej okolicy a co do wyjazdów i zwierzaczków mam podobnie i też tak czasami w rodzinie wyjeżdżamy na przemiennie, albo szukamy kogoś kto wpadnie i nakarmi naszego Maxa. Kocham podróże, ale też zawsze tęsknie . I to chyba normalne i bardzo ludzkie.
    O czekam na relację z tym mopem- zaintrygowałaś mnie kobieto :-)

    cieplutko pzodarwiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe miejsce na spacer, sama z chęcią bym tam pochodziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze pięknie wyglądasz w malinowej bluzce. Pasuje ci ten kolor ;)
    Ależ mi się dobrze czytało ten wpis – jak rozmowę z kimś bliskim przy herbacie ☕💬 Totalnie rozumiem tę niechęć do zostawiania kotów, sama mam dwa futrzaki i każda rozłąka to mały dramat (bardziej mój niż ich 😅). A z tym mopem to się uśmiałam – znam ten ból testowania sprzętów, które „miały ułatwiać życie”, a zamiast tego tylko podnoszą ciśnienie. Dobrze, że drugi okazał się złotem! 😄 I ta leśna ścieżka z Bobrami brzmi jak bajka – uwielbiam takie niepozorne miejsca z klimatem. Mam nadzieję, że znajdziesz tam chwilę spokoju i może wróci też ochota na pisanie o książkach. A jak nie, to i tak piszesz cudownie – o czymkolwiek ❤️
    Pozdrawiam serdecznie 🤗
    Angelika

    OdpowiedzUsuń
  5. To, że czytasz i nie masz ochoty pisać o przeczytanych książkach to nic takiego. Zostaw to sobie na momenty bez inspiracji (co się odwlecze to nie uciecze ;) )
    Pięknie tam u Was. Rzeczywiście, ale ja jestem podobnego zdania, zostając w domu podczas urlopu, to wiem jak to będzie wyglądało. Jedną nogą mycie podłóg drugą nogą odkurzać i do tego dwa pędzle w rękach i malowanie zaległych ścian :D
    My też mielibyśmy gdzie spacerować, jeździć rowerkami (choć teraz pogoda jest niezbyt łaskawa), ale jak już to wybrałabym się chociaż na 10 dni gdzieś dalej, nawet 100 kilometrów od nas do Belgii. Ale żeby się wyrwać, w miarę możliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też mam pecha co do tych mopów. Już całkiem sobie odpuściłam kupowanie kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia. Mam nadzieję, że wróci Ci wena do pisania o książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie takie leśne klimaty. Ja ostatnio w ogóle nie czytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moi sąsiedzi mają tak samo - nie chcą zostawiać psa z nikim, mimo że mają dużo możliwości.

    Ciekawi mnie co to za mop 😃

    OdpowiedzUsuń
  10. ja na czytanie w ogóle czasu nie mam

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny post. Wspaniała lipcowa energia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj mi takiej energii brakuje. Ta pogoda mnie dobija.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma co siedzieć w domu. Remont nie ucieknie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger