Jakiś czas temu pisałam Wam, no dobrze dłuższy czas temu pisałam, że chciałabym wprowadzić na bloga pewne urozmaicenie. Bo wiadome, nie samymi książkami żyjemy i poza czytaniem, zwłaszcza kobiety - chociaż i mężczyźni też. Dbamy o siebie. Skórę twarzy i reszty ciała.
Dlatego postanowiłam, od czasu do czasu, podzielić się moimi spostrzeżeniami na temat kosmetyków, które polubiłam albo stanowczo odradzam. Posty nie są sponsorowane, nie mam z tego żadnych profitów. Wszystko zakupiłam z własnych pieniędzy, mogę pisać co chcę. Zresztą, nawet gdyby ktoś zaproponował współpracę, moje podejście nie ulegałoby zmianie. W końcu już mnie troszkę poznaliście.
Na początek skromnie. Zacznę od tak zwanej "tańszej półki". Nie wiem dlaczego, ale utarło się, że za ceną idzie jakość. Oczywiście sporo w tym racji, ale czy rzeczywiście, należy inwestować w najdroższe produkty, omijając te mniej znane i tańsze?
Na początek produkty, które poznałam w tym roku.
1. Płyn micelarny 3 w 1 rumianek - GREEN PHARMACY
Zanim napisze o płynie, muszę nadmienić, że moja twarz jest straszna. To znaczy skóra. Jestem alergikiem. I bardzo agresywnie reaguje na środki z nadmiarem chemikalów - to moja potoczna nazwa. W zasadzie odkryłam, że im płyn tańszy, tym jego skład jest mniej rozbudowany i nie uczula mnie.Przypadkiem byłam w HEBE i ten oto płyn miał promocję, lubię rumianek, więc pomyślałam, że fajnie bo duża butla. Kupię i będzie na dłużej.
No i tak.
Zapach - nie wiem, nie czuje, ale mój węch jest z lekka upośledzony, więc prawdopodobnie coś czuć, ale ja tego nie wyłapuje.
Skuteczność - Zmywanie jest w porządku, twarz nie jest ściągnięta. Po niektórych płynach miałam takie odczucia. W tym nie, ale.. No jakoś bez szału.
Oczy - troszkę podrażnia, ale tutaj też. Ja mam bardzo wrażliwe oczy, rzekłabym, że nawet bardziej niż bardzo. Praktycznie muszę uważać co pcham w oko, co tam w leci. Ostatnio miałam paskudny przypadek alergii spojówki, która mi spuchła. Widok haniebny, uczucie jeszcze gorsze. Nie polecam.
Podsumowując - płyn był bardzo tani, na promocji dałam za niego jakieś 4złz hakiem. Bez promo chyba 7zł. Cena naprawdę malutka. A butla ma 500ml, czyli albo skład podejrzany, albo firma się jeszcze nie rozbrykała. Mam nadzieje, że to drugie.
Czy polecam? Tak, jeśli nie nosicie ciężkiego makijażu - nie wiem jak przy takim sobie radzi. To brudki z całego dnia fajnie zmywa.
2. Przeciwzmarszczkowy krem do twarzy RÓŻA - GREEN PHARMACY
Firmowa siostra kremu, jak już się pewnie domyślacie, również zgarnęłam na promocji. No ale tutaj już nie będzie tak wesoło. Buuu
Zapach - Mój Boże, ten zapach w niczym nie przypomina róży, po otwarciu miałam wrażenie, że uderzyła mi w paszczę cała tablica Mendelejewa. TRAGEDIA. Nawet teraz, gdy chciałam Wam zrobić zdjęcia, i otworzyłam opakowanie, zapach mnie sponiewierał. Musze umyć ręce i gdzieś to wynieść. Róża a raczej paskudna podróbka zapachu róży zabija. Ja z moim słabym węchem mam dosyć, co dopiero normalni ludzie?
Konsystencja - Dziwna, no dziwna, Nie jest kremowa. Taka jakaś dziwna. Nie podoba mi się, jest za białe, za tłuste. Nie kupuje tłustych kremów, tylko nawilżające, a ten zalatuje smalcem chemicznym. Położyłam go na jedną chwilę na swojej facjacie. Uwierzcie i nie próbujcie, okropne wrażenie. Szybko zmywałam.
Nie podrażnił mi skóry, nie miałam wysypki, ale jakoś ta chemia uderzała zbyt mocno, nie wchłaniał jak powinien, ogólnie odnosiłam wrażenie jakbym posmarowała się olejem wymieszanym ze smalcem... Bez komentarza ;D
Tutaj cena (około 5zł na promo) niestety odzwierciedliła jakość. Tani krem, tani skład, marna jakość. Smutne.
3. Krem do rąk i paznokci ( filtrat ze śluzu ślimaka) - Vis Plantis
To jest moje odkrycie roku, a nawet życia! Kremów do rąk miałam.. ohoho. Nie zliczę, na równi z tymi do twarzy - chociaż patrząc wyżej można odnieść wrażenie, że raczkuje w tej dziedzinie. Nic bardziej mylnego.
Wracając do ślimaka - tak nazwałam ten krem, kupiłam go przypadkiem. Miałam na maksa suche dłonie, skóra aż pękała, potrzebowałam na już coś, co mi odratuje. Złapałam ten ze ślimakiem i od razu posmarowałam.
Zapach - jest bardzo delikatny, podobnie jak płyn , dla mnie niewyczuwalny.
Konsystencja - ten krem jest wspaniały, daje natychmiastowe cudowne uczucie na skórze. Jakby kładł jedwabistą powłokę. Efekt jest zdumiewający, miałam naprawdę mega przesuszone dłonie, w dodatku mam skłonne do podrażnień, przez co wychodzi mi uczulenie. W tych miejscach jest katastrofa, ponieważ skóra jest napięta i po prostu mi pęka. Ten krem zdziałał cuda. Odkąd go używam. Nie mam żadnych problemów. Łapki delikatne przyjemne w dotyku.
No i najważniejsze, cena kremiku jest naprawdę piękna. Poniżej na zdjęciu sami zobaczycie. Jakoś nie pozbyłam się nalepki.
Tak prezentują się nowości kosmetyczne. I chociaż od lat staram się nie zmieniać kosmetyków, z racji mojej skłonności do alergii, to jednak czasem się skuszę. Niekiedy świeżynki nie okazują się strzałem w dziesiątkę, ale jak w przypadku ślimaka, można się miło zaskoczyć.
Jeśli spodobał się Wam post, który jest testowy. Nie wiem czy chcecie więcej, przedstawię Wam produkty dla takich uczuleniowców jak ja. Niestety ceny już nie będą takie piękne. Ponieważ naturalne składniki mają swoją wartość. Czy i co polecam, w następnym poście:)
Kosmetyki - dobry pomysł ;)
OdpowiedzUsuńNieudany krem do twarzy, jeśli jest odpowiednio tłusty, nadaje się do polerowania skóry (butów, torebek, pasków). Fajnie też nadaje się jako powłoka ochronna do pokrycia kuchennego zlewu z kamienia, marmuru itd ;)
No i na stopy, zatkaj nos, jak Ci zapach nie odpowiada, nałóż grubą warstwę, skarpety i relaks :)
OOO kochana! Dziękuję za wskazówki, a już go miałam trzepnąć do kosza:)
UsuńSuper, że mi napisałaś, bo faktycznie, stopy mogą na nim skorzystać;) I ta ochrona zlewu w kuchni... nie miałam o tym pojęcia!
Może zrobisz u siebie cykl - porady domowe? :) Byłoby ciekawe
ja nieudane kremy zuzywam do rak :)
OdpowiedzUsuńDo skórzanych butów najlepsze jak dla mnie! Już nieraz ludzi zupełnie zszokował widok strasznie drogich w naszym pudełku z rzeczami do czyszczenia butów :D. Ale cóż... Uroki wrażliwej skóry.
UsuńŁaaa, współczuję, bo też mam bardzo wrażliwe oczy. Aż mnie ciarki przechodzą jak np. wspominam początek podstawówki i co się działo z moimi oczami po szkolnym basenie :/
OdpowiedzUsuń