lutego 10, 2018

lutego 10, 2018

Suka śmieje się ostatnia



Gdy decydowałam się na przeczytanie niniejszej publikacji, nie byłam świadoma, czym tak naprawdę jest. I kiedy już wpadła w moje ręce i zaczęłam przeglądać, tak właśnie. Przeglądać, bo czytać to i nie było co, byłam w szoku. Bo niby pisać każdy może, jedni lepiej inni gorzej, to nawet przy wielce fatalnych książkach, nie myślałam, iż przyjdzie mi zmierzyć się z czymś takim.

Ponieważ Suka śmieje się ostatnia — nie jest książką. To zbiór postów. O różnym, zabarwieniu. Ot jakby każda/y z nas, postanowił wydać na papierze posty pisane na facebooku, no dajmy na to, w ciągu trzech lat, to taka moja luźna sugestia. I sobie dla ułatwienia posegregował według kategorii. To jest, koty, jedzenie, zainteresowania i tym podobne.

Tak właśnie wygląda owo dzieło. Kolejna perełka na rynku wydawniczym. Cóż, najwyraźniej ten rok, postanowił zaskakiwać mnie pod wieloma względami.




Jak widać, książeczka jest bardzo przyjemnie i po kobiecemu wydana, chociaż nie mówię, że kolor nie podpasuje mężczyznom, jednak treść, to raczej nie wiem. Bo niby kobietą jestem — chociaż bardziej zalatująca męskim spojrzeniem na pewne sprawy, no ale jednak. To te wpisy, szczerze mówiąc, nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Żadna to księga aforyzmów, które można wlepić, czy przepisać na kartkę, czy wpis do czegoś, co komuś podarujemy. Rozrywka wątpliwa, co mnie obchodzi podejście do pewnych tematów, jakiejś tam kobiety. Nie wiem, o co w ogóle chodzi. Zaczyna się tymi cytatami i tak sobie leci do samego końca.

No przyznam się szczerze, doznałam szoku. Nie mam pojęcia co z tym zrobić, przez długi czas udawałam, że wcale tego nie mam i nie będę musiała oceniać. Z drugiej strony chce mieć to już za sobą.





Okładka jest koszmarna, wpisy głupie. Po prostu głupie. Fajnie się może czyta coś takiego, gdy autor jest nam bliżej znany, dla mnie ta kobieta jest tylko imieniem i nazwiskiem. Papierowa postać. W dodatku cena, no chyba ktoś odleciał. Bo wydanie paskudne, treści brak, dlatego grzecznie pytam, za co te 27.90 ?? Ja bym nawet 5 zł nie zapłaciła za kartki okraszone wpisami z Facebooka. Liczyłam na luźną lekturę, może jakąś ciekawą babską historyjkę, ze szczerymi komentarzami, a tutaj wielkie rozczarowanie.

Nie mam pojęcia czy to odradzić, co Wam napisać. Trwam w szoku. Chyba po prostu udam, że to nie zostało wydane. Jeśli jednak taka forma publikacji komuś przypadła do gustu, proszę, dajcie znać.


6 komentarzy:

  1. Dziękuję za ostrzeżenie,ja odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiałam się przy Twojej recenzji :) nawet sobie wyobrażałam mimikę Twojej twarzy jakbyś to opowiadała :) pominę ją na pewno, zwłaszcza że cena z kosmosu jak na treść z dupy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam tę perełkę już na jakimś blogu. Te "mądrości" są niesamowite głupie, żywcem wyjęte ze strony z obrazkami i cytatami. Jak ja nie lubię książek, które traktują kobiety jak kretynki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę przestać się śmiać. Może czas wydać własną książkę ze złotymi myślami? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawione spojrzenia ludzi w pociągu gdy dziś czytałam ten tytuł;P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger